Polish man in Montreal

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

MicrosoftInternetExplorer4


/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}

Przed wyjazdem do Kanady zrobiłem sobie taką mini wystawkę z tym co oczekuję spotkać po przyjeździe. Znalazły się na niej m.in. schludność architektoniczna, czytelność zasad społecznych i uprzejmość ludzi. Pomogła mi w tym lektura kanadyjskich informatorów dla osób migrujących. Co więcej wszyscy napotkani ludzie, którzy mieli okazję być tutaj nie wspomnieli Kanady złym słowem. Życie w Montrealu jawiło się szczególnie rozkosznie. Pojawiło się kilka ostrzeżeń takich jak zima, niechęć do angielskiego frankofonicznej części społeczeństwa i jedna dosyć zabawna rzecz. Ze względu, że hodowla bydła jest tu tradycją od samych początków, (przekłada się to na masową popularność grillowania) gdzieniegdzie można spotkać się z krzywym okiem, jak wyłoży się na ruszt tofu.

Pierwsza z wystawy spadła schludność. Wspomina mi się tu Żeromski i jego szklane domy. To chyba dobrze oddaje pierwsze wrażenie. Drugie wrażenie – toporność i masywność architektury jawi się żywcem wyjęta ze Związku Radzieckiego. To właśnie krajobraz urbanistyczny wyraźnie kreśli różnicę z Europą. Wydaje się, że czas stanął tu w miejscu w latach ’70. Nie umiem sobie wyobrazić innych dużych miast Kanady, jeśli to właśnie Montreal pod względem architektonicznym jest najbardziej podobny do Europy.

Drugie w kolejności z dnia na dzień odklejają się coraz bardziej i w końcu odpadają czytelność zasad. Pewnie są one czytelne ale jednak nie dla mnie. Europa to kontynent rozkrzyczanych furiatów, Polska w tym względzie obok innych krajów wiedzie prym. U nas normalne jest, że ludzie krzyczą na siebie. W sumie nawet jeśli grzecznie zwracamy komuś uwagę to i tak w zamyśle mamy ochotę zakończyć kłótnią. W moim przypadku to zwyczajne – wiele razy tylko kłótnią byłem w stanie wynegocjować pomyłki urzędowe, bankowe, kolejowe, sklepowe. Tutaj się nie krzyczy – nawet jeśli ktoś robi ciebie wyraźnie w balona lub jest po prostu według standardu Europejskiego bezczelny. Dopóki mówi się spokojnym i miłym głosem, dopóty zdaje się jest to uzasadnione. Wystarczy podnieść ton głosu i nawet słuszna argumentacja ląduje w koszu.

Największym rozczarowaniem jest brak prostej zasady, o którą bardzo trudno również w Polsce – przytrzymanie drzwi. Te przy wyjściu z metra ważą tonę i są skonstruowane z myślą o współpracy. Drzwi są wahadłowe. Osoba wychodząca z i wchodząca do metra naciska na nie po przeciwnych stronach. Najpowszechniejszą zasadą jest przemykanie w zamykających się drzwiach i brak współpracy po przeciwnej stronie. Specjalizują się w tym kobiety. Któregoś dnia jedna z nich uskoczyła w ich progu tuz przede mną i ja przyjąłem na siebie całą tonę samodzielnie. Tuż za mną szła inna. Była blisko więc przytrzymałem drzwi, robię krok naprzód w nadziei, że one je przejmie, nic z tego. Ja już manewruję na piętach i koniuszkami palców bronię jej nosa. W odpowiedzi dostaję uprzejme dziękuję. Zagotowało się we mnie po Polsku. Zaledwie podniesionym głosem powiedziałem – Co znaczy dziękuję, nie trzeba mi dziękować tylko drzwi przytrzymać sobie!
– Czy dobrze się czujesz? – odpowiedziała zaniepokojona.
Cooooo, myślę, sobie – wyraźnie się nie rozumiemy. Już miałem wydrzeć – Pani sobie chyba żarty stroi? Tylko jak to powiedzieć … ??? Ostatecznie intuicyjnie przystanąłem, spojrzałem na nią i odpowiedziałem.
– Tak, czuję się dobrze, chodzi mi tylko o to, że czasami potrzebuję pomocy, tylko pomocy. Nie dałem jej czasu na odpowiedź – co chyba też jest typowe w Polsce – odszedłem. Ku mojej wyraźnej uciesze kobieta była totalnie skonfundowana – wydaje mi się, że nie tyle co sytuacją z drzwiami, (myślę, że mogła nadal nie rozumieć o co chodzi), a brakiem przestrzeni na wyjaśnienie sytuacji. Ja ostatecznie odreagowałem przygniatanie mnie drzwiami z ostatnich 3 miesięcy.

Innym razem idziemy z Sergio obładowani zakupami po Plateau. Dzielnica artystek, artystów i wszelako rozumianej sztuki – oraz tanich warzywniaków. Maszerujemy jedną z wewnętrznych ulic. Nagle tuż za mną długi i głośny klakson, wystraszony zbiegam z ulicy. Mija mnie wielki biały amerykański wóz i parkuje 10 metrów dalej. O nie – myślę sobie. Śmiało podchodzę do amerykańskiej kobiety.
– Przepraszam, ale Pani mnie wystraszyła, myślę, że nie powinna Pani tak robić – zaznaczyłem, obyty już z zasadami rozmowy.
– To jest ulica, Pan stwarza zagrożenie! – wyczułem znajomy sobie ton rozmowy.
– To jest Plateau – odpowiadam – tu nie ma tradycyjnych ulic i chodników!
– Qu est-ce Ce?, Qu est-ce Ce? – przełączyła się nagle na język dzielnicy
– Qu est-ce Ce?, Qu est-ce Ce? – odpowiadam jak zwyczajowy Polak, który nie wie co powiedzieć w danej sytuacji, czyli przedrzeźniająco powtarzam.
Nie chciała dalej ze mną rozmawiać, rozgadała się po francusku i odeszła w kierunku swojego domu. Miałem ochotę kontynuować rozmowę, ale uznałem, że kilka metrów od prywatnych drzwi od domu na wszelki wypadek zachowam. Odkrzyknąłem jeszcze tylko coś o jej frustracjach i sposobach ich odreagowania za dającym poczucie bezpieczeństwa kółkiem. Sam zły okrutnie – bo tym razem to ja zostałem bez możliwości postawienia polskiej kropki nad i – pomaszerowałem dalej chodnikiem.

 

 

Komentarze

  1. szczypiorek

    Kanada jak Norwegia 🙂

    Podobne doświadczenia przywiozłem z Norwegii, gdzie byłem kilka lat temu podczas wakacyjnej pracy na farmie. Wyższy poziom wyczucia estetycznego w architekturze i dążenie do harmonijnej spójności wynika zazwyczaj z bardziej prospołecznych postaw, u których podstaw drzemie brak chęci nadrobienia kompleksów przy pomocy fasadowości nadmiernego odróżniania się, co jest charakterystyczne dla architektury Polski po przełomie politycznym – aż do dziś. W Norwegii dodatkowo nie ma ogrodzeń poiędzy domami, co było przecudnym uczuciem braku jakiegoś sarmackiego, agrarnego sobkowstwa. Cóż a swoboda, że można było rozbić namiot na czyjejkolwiek posesji, a nawet w obrębie Parku Narodowego! Oczywiście estetyka i etyka – w tym etyka prowadzenia dyskursu – idą ze sobą w parze. Powściągliwy i kulturalny ton dyskusji nie wynika z braku emocji. Wręcz preciwnie: Jest dążeniem do emocji najbardziej wysublimowanych i nie zaburzonych przez emocje niskie. Kultura i pragmatyzm na poziomie komunikacji społecznej sprzyjają rozwojowi kultury wyższej, których dominującym czynnikiem jest indywidualny …spokój 🙂 Swoją drogą – ma Pan dobre pióro – i pisze Pan o ciekawych sprawach.

     

    Pozdrawiam!

     

    – Rabarbar Szczypior

     
    Odpowiedz
  2. rzusto

    Dziękuję

    Witam,

    cieszę się, że się Panu podoba to o czym i jak piszę.

    Miałem to samo odczucie wlaśnie co do architektury. Co co ładu architektoniocznego w Kanadzie to pewnie zależy od gustu 🙂 Wydaje mi się też, że w wielu przypadkach przegoniliśmy tzw. zachód, nie zauważyliśmy tego i nadal go gonimy. Może uciekamy po prostu przed przeszłością – chcemy być dalej niż na to pozwala czas.

    Co do indywidualnego spokoju – na dłużą metę jest to trudne dla mojej słowiańskiej natury 🙂 Postaram się może jakoś to ująć następnym razem. A przy okazji – była drobna szansa na życie w Norwegii – może w przyszłości? 🙂

    Pozdrawiam,

    T

     

     

     
    Odpowiedz
  3. szczypiorek

    Na razie góry 🙂

    W Norwegii restrykcyjnie przestrzegają przepisów związanych z migracją, ale prowadzą prosocjalną politykę, więc pozostanie w Norwegii na dłuższy czas było wyłącznie kwestią formalności. Warunkiem ubiegania się o możliwość stałego zameldowania przed kilkoma latami koniecznymi do przebywania na terytorium Norwegii przed samą możliwością ubiegania się o obywatelstwo była praca dłuższa niż okres, w którym przebywałem na Półwyspie jeszcze jako student. W przyszłości planuję jednak pozostanie w Polsce w górach. Też nieźle, tylko trzeba umieć się zorganizować.

    Pozdrawiam.

    Rabarbar 🙂

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code