taka cisza nagle bezoddech
i tylko palce drgają i powieki
zawołałeś Panie i poszli
nie gotowi nie pożegnani
szukamy sensu
w męczeństwie śmierci
bronimy się nią, że przeznaczenie
kamienie na szaniec
ironia historii
w cichym sprzeciwie oddamy was Bogu
w wiernym poddaństwie
Tej ziemi
“Michael ja też pochylam głowę”
"Archanioł Michał i też pochylam głowę"
Wyobrażam sobie to Joanno .
Przed nami rozpościera się
bezmiar przestrzeni Wszechświata …
Patrzysz na mnóstwo galaktyk,
widzianych jako mgławice, a w każdej z nich pobłyskują miliony gwiazd …
Gwiazdy …
Widzisz je dookoła każdej –
planety … Jak ich dużo!
Ile różnorodnych warunków dla
istnienia życia w Kosmosie !
Spójrz jakie niezliczone mnóstwo
Jego form ewolucyjnych!
Ziaren z których powstaje Istna.
Ona …
Swoją łagodną Miłością
obejmijmy wszystko co żyje …
Choć pokażę Ci jedną z galaktyk
zwaną Drogą Mleczną…
Widzisz?
Oto maleńka gwiazdeczka w niej – Słońce. Maleńki okruszek Wszechświata, na Pańskim stole.
Dookoła tej gwiazdki z innymi
planetami jak z braćmi krąży jeszcze
mniejsza Ziemia.
Przypatruj się jej z bliska.
Zbliż się do jej powierzchni.
Widzisz ?
Ponad cztery miliardy maleńkich ludzików – oto widzimy ich z góry, jesteśmy
nad ich głowami – chodzą, biegają po jej
powierzchni, krzątają się, coś robią, o czymś myślą, czymś zatroskani,
pomachują flagami a niektórzy z nich
uważają się za ważniejszych i swoje zdanie mają za najważniejsze …
A to przecież czas żałoby po zmarłym Królu.
Spoglądasz na nich z niebios z miłością i zrozumieniem. Widzisz ich ?
Teraz
Wyczekujesz .
Mam pytanie do Pana Boga.
Czy poruszysz Yellowstone aby
zadymił jak Islandia?
Położysz kres cywilizacji
technicznej pozostawiając Homo Sapiens z liściem na głowie?
I wtedy w mojej wyobraźni widzę słowa…
– "Pomiędzy słowem
a Obrazem staniesz i spojrzysz a przywołasz Emblemat"
Usłyszysz
słowa nad wulkanem :
Mdleję od
miłości.
Serce me,
ogniem miłości spalone,
W proch i w perzyny szczyre obrócone,
O Oblubieńcze
mój, o me kochanie,
Rzewne do Ciebie posyła wzdychanie.
Zmacaj mi
pulsów, patrz jako od ognia,
Który Twa święta zapala pochodnia,
Pałam, że
ledwie słońce swymi koły
Pali tak ziemię Islandzką w popioły.
Cudowna miłość
i niewysłowiona,
Miłość rozumem mym nieogarniona,
Żeś,
Oblubieńcze, dla mnie, mój kochany,
Krzyż srogi podjął i okrutne rany,
Miłość
wzajemną, choć w nierównej szali,
Rozżarza we mnie, która mię tak pali,
Że umierając i
widząc się w grobie,
A przecie żyjąc, kochany mój, w Tobie;
Ani to żywot,
ani to śmierć cała,
Różnica tylko między nimi mała.
płakać, jak się nie frasować,
Jako nie mam dni i godzin rachować,
Kiedy je pędzi
czas niedościgniony
Prędzej niż z kresu zawodnik puszczony.
Kują kowale,
robią rzemieślnicy,
Ludzie biegają tam, sam po ulicy
I jako muchy
kręcą się po rynku,
Nie ma cło, nie
ma ratusz odpoczynku.
Zegar wybija na
Mariackiej wieży,
A czas niewrotny jak bieży, tak bieży
I tak odmienne
gonią się księżyce
Jak wiatr, jak chmury, a ostre nożyce
Nielutościwa
Tyranka gotuje,
Kiedy ostatek przędze się dosnuje.
O,
nieśmiertelny, który milijony
Lat masz za moment, przedłuż ukrócony
Czas życia,
wszakże Twoja zdoła
Wszechmocność cofnąć i słoneczne koła;
Ze względu na płacz i
kwilenie za zmarłego króla przez wchłonięte cienie,
dał znak.
Kres ostatni cofnij i nie daj wgarnąć nas do matni okrutnej
śmierci,
Czy my ten czas cały strawim pomkniony na Twej świętej chwale?.
Czy Apokalipsa
musi się wypełnić?
To zależy od
nas.
(W tekście
wykorzystano luźno fragmenty wiersza Z.
Morsztyna „ Emblema”)
PS.
Yellowstone jest wulkanem. I to nie byle jakim. Najstarszy i najsłynniejszy park narodowy Stanów Zjednoczonych leży wprost na wierzchołku jednego z największych wulkanów na ziemi. Doane pomylił się tylko w jednym. Wulkan w Yellowstone nie wygasł. Jest niepokojąco aktywny
Dana medytacja ma oczywiście nie
światopoglądowe, a sensu stricte duchonośne znaczenie , nie ma nic wspólnego z jakimiś proroctwami, od których świat cały już obłędu dostał i nie wie komu bije dzwon Zygmunta.