Nie mów: nigdy

WielkiPost09_02.jpg

Dzisiejsze Czytania

Piękna jest ufność, jaką człowiek może pokładać w swe uczucia co do bliskich mu osób oraz – co do własnej wiary, ale musi mieć on świadomość, że tak naprawdę tylko Bóg wie, czy nie zwątpi on w godzinie próby. Należy pamiętać, że nie jesteśmy nieomylni i nigdy nie wiemy, jak postąpimy w jakiejś trudnej dla nas sytuacji. Możemy tylko mieć nadzieję, że sprostamy trudom i nie ugniemy się pod naporem dotykającego nas problemu, a także wierzyć, że On – otoczy nas swoją opieką i pomocą, a gdy jednak mimo wszystko ulegniemy złu, wybaczy nam, okazując miłosierdzie i miłość. Jezus wie o naszej kruchości. Wiele zależy od nas, ale trzeba być świadomym tego, że człowiek jest istotą słabą i grzeszną. Nasze zapewnienia, że nigdy nie ulegniemy, nie wyprzemy się Jezusa, są często czczymi przechwałkami i wiele razy nie dostrzegamy, jak często zapieramy się Jezusa w różnych momentach naszego życia. Może nam się wydawać, że są to sprawy błahe i pozbawione większego znaczenia, ale wcale tak nie jest. Kamyczek do kamyczka, grzech do grzechu i oddalamy się od prawdy coraz bardziej. Oddalamy się od Niego. Czy nie przestrzeganie nakazów, oraz nauk Chrystusa nie jest w jakiś sposób – jednoznaczne z zapieraniem się Go? Wielu z nas z oburzeniem zaprzeczy, gdy ktoś się nas zapyta – czy kiedyś wyprzesz się Pana i nawet nie widzimy, że możemy to robić niemal codziennie. Trzeba przyznać, że bardzo boli ta myśl, gdy już ją sobie człowiek uświadomi. Gdzie jest wtedy ta nasza pewność? Często znika, niczym liść, który spada z drzewa trącony lekkim podmuchem wiatru. Staramy się wtedy jakoś usprawiedliwić się – przed Nim, a jeszcze częściej przed sobą. Tłumaczenia są różne – często dominują argumenty mówiące o tym, że nasze religijne nakazy nie przystają do dzisiejszej rzeczywistości, że są zbyt rygorystyczne oraz wymagają od współczesnego człowieka zbytnich wyrzeczeń. Jednak pojawia się też pytanie – czy droga do świętości ma być łatwa, a nawet jeżeli nie droga do świętości, to czy ratunek od potępienia ma być czymś prostym i nie sprawiającym człowiekowi żadnych wymagań? Nie. Każdy zdaje sobie sprawę, że by osiągnąć jakiś sukces, należy w dane przedsięwzięcie włożyć trochę wysiłku. Także życie w prawdzie może być dla wielu z nas życiem w trudzie, na drodze do sukcesu, którym jest zbawienie. Jezus wie o naszej słabości i tylko On wie, czy wytrwamy w naszych wysiłkach. Przypomina nam o tym, między innymi fragment dzisiejszej ewangelii: Powiedział Mu Piotr: Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść z Tobą? Życie moje oddam za Ciebie. Odpowiedział mu Jezus: Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz. (J 13, 37-38). Bóg jest też miłosierny i z pewnością wiele naszych grzechów zostanie nam odpuszczonych. Od nas jednak zależy, czy nie utoniemy w ich potopie…

Rekolekcje Wielkopostne Tezeusza 2009 

Rekolekcje Tezeusza z poprzednich lat 

denial-rekolek.jpg

 

6 Comments

  1. jadwiga

    dzieki za tekst

    Jak mówi Księga Toledańska – "Nie potępiaj bliźniego zanim nie będziesz w jego położeniu".

    Nigdy nie mów nigdy bo tak naprawde nie jestesmy w stanie przewidziec jak postapimy w takim a nie innym przypadku. Czesto jestesmy pewni. że postąpilibysmy tak i tak ale w rzeczywistości postępujemy inaczej.. Nie należy mówić "nigdy". I nawet  nie jest to kwestia samej sytuacji ale naszej kondycji fizycznej i psychicznej w danym momencie.

     
    Odpowiedz
  2. Anonim

    Nie wierzę sobie

    Pamiętam rozmowę z Chinką z Tajwanu, którą pytałam o religię u niej w kraju. Amy spojrzałana mnie przenikliwym wzrokiem i stwierdziła,  że są jeszcze wyznawcy buddyzmu na wyspie, ale ona wierzy w siebie.

    Pomyślałam sobie wówczas: jak ja bym daleko zaszła wierząc w siebie, będąc dla siebie ostateczną wyrocznią? Co za szczęście, że nie muszę się opierać tylko na sobie i wierzyć tylko we własne siły. Czy byłabym zdolna do wypełnienia jakiegokolwiek poważnego zobowiązania, odpowiedzialności, większego zadania opierając się na moim chwilowym "widzi mi się", stanie emocjonalnym, który potrafi się zmieniać w zaskakującym tempie, lepszym czy gorszym samopoczuciu, słomianym często zapale?

    Ale skoro mogę się oprzeć na Kimś, kto jest zawsze constans, to mimo moich zdrad, upadków i odejść mogę być pewna, że to co dobre zostanie doprowadzone do końca mocą Boga nie tylko moim staraniem.

    Jesteśmy jak Piotr: wielkie zamiary i dobre intencje, ale jednocześnie strach i ucieczka w obliczu problemów. Bądźmy jak Piotr! Ale nie tylko w tej jednej sytuacji jego życia. Bądźmy Piotrem, który potrafił zapłakać nad swoją biedą i nigdy nie zwątpił w miłosierdzie swojego Mistrza. Bądźmy jak Piotr, który w końcu przestał  ufać sobie, ale z każdym kolejnym pytaniem Jezusa o miłość odpowiadał coraz mniej pewny swoich emocjonalnych do tej pory porywów serca: "Tak Panie Ty wszystko wiesz, Ty wiesz że Cię kocham…"

     
    Odpowiedz
  3. Kazimierz

    Pytanie do autora tekstu

    Autor pisze:

    "Może nam się wydawać, że są to sprawy błahe i pozbawione większego znaczenia, ale wcale tak nie jest. Kamyczek do kamyczka, grzech do grzechu i oddalamy się od prawdy coraz bardziej. Oddalamy się od Niego. Czy nie przestrzeganie nakazów, oraz nauk Chrystusa nie jest w jakiś sposób – jednoznaczne z zapieraniem się Go?"

    O ile zapewne,  nie wyznany Jezusowi grzech oddziela człowieka od Boga, o tyle mam wątpliwości co to jest przestrzeganie nakazów, które okazałyby się zapieraniem Jezusa? O jakie nakazy chodzi autorowi?

    Proszę odpowiedzieć na moje pytanie w kontekście Ef. 2.1-10

    I wy byliście umarłymi1 na skutek waszych występków i grzechów, w których żyliście niegdyś według doczesnego sposobu tego świata, według sposobu Władcy mocarstwa powietrza2, to jest ducha, który działa teraz w synach buntu. Pośród nich także my3 wszyscy niegdyś postępowaliśmy według żądz naszego ciała, spełniając zachcianki ciała i myśli zdrożnych. I byliśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew, jak i wszyscy inni. A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował,
    i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni.
    Razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich4 – w Chrystusie Jezusie,
    aby w nadchodzących wiekach przemożne bogactwo Jego łaski wykazać na przykładzie dobroci względem nas, w Chrystusie Jezusie. Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. 10 Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.

    KJ

     
    Odpowiedz
  4. ahasver

    Wierzę Sobie, choć Siebie nie znam.

    Joa, jaki constans? Jedynym znanym constans jest zmienność, a człowiek wierzący w siebie nie musi rozumieć wiary jako aktu transcendencji, którą niektórzy odrzucają jako imaginację. Wiara w siebie jak najbardziej odnosi się do zewnętrzności i wnętrza samego siebie jako nieznanego – innego – tajemniczego. Wiara w siebie poszerza realny horyzont własnego doświadczenia – i pomaga takim ludziom w odrzuceniu piętna, którym byłby sposób myślenia, do którego po dokonaniu pewnych przewartościowań nie da się już powrócić. 

    Buddyzm nie opiera się na żadnej wierze – jest zbiorem praktyk. Nie ma żadnych wyznawców – ma praktykujących. Dlatego Chinka owa nie mogła zrozumieć wiary w kontekście, o którym mówisz. Pojęcie wiary jest tam rozumiane raczej jako przekonanie – oparte na praktyce. Odnośnie pewności: pewna nie możesz być. Niczego. Gdybyś była pewna, nie musiała byś wierzyć!  Pewność daje tylko nauka – i to pewność… chwiejną… Wiara jest wyzwaniem, a nie zapewnianiem siebie o bezpiecznym punkcie odniesienia. Wasz Bóg nie jest żadną opoką w sensie, o którym prawiła katechetka na lekcjach jako jakimś ukojeniu. Opoka oznacza tyle, że Bóg otacza wszystko. W tym wszystkim tylko pojęcie wszystkiego jest ukojeniem w constans. Pojęcie nieosiągalne i niedostępne, ponieważ człowiek nie posługuje się boskim sposobem myślenia i poznania. Trzymaj się jak najdalej z dala od mylących pewność z wiarą, bo wiarę zamienisz w ideologię. Wierz jak najmocniej! – Gorliwie, mistycznie, poetycko i bądź pełna zachwytu nad Bogiem, ale wiedz, że ktoś, kto nie wierzy w Twojego Boga może być równie ukojony i szczęśliwy w wierze jak Ty, a ten, który nie wierzy w ogóle, ponieważ nie wie, czym jest wiara, nie ma mniej ani więcej mistyki w swym serduszku niż Ty.

    Pozdrawiam Cię i życzę Tobie głębokich, spełnionych Świąt

     

     
    Odpowiedz
  5. Anonim

    świadectwo

    Drogi Bartoszu,

    Nie ukrywam, że Twój język filozofa jest dla mnie-inżyniera ekonomisty nie bardzo zrozumiały, mój pewnie dla ciebie zbyt lapidarny. 

    Dla mnie Bóg jest stały, Jego Słowo jest stałe, Jego obietnice dane na kartach Pisma Świętego, których zawsze dotrzymywał i dotrzymuje są niezmienne. A z Chinką to ja rozmawiałam i sądzę, że lepiej wiem co miała na myśli. 

    Dla mnie Bóg jest opoką i bezpiecznym schronieniem, nie zaprzecza to wcale temu, że wiara w Niego jest jednocześnie wyzwaniem.

    Ponadto część mojej wypowiedzi, którą skomentowałeś ma charakter świadectwa, nie opinii. Ze świadectwem, które przedstwia sposób przeżywnia wiary danej osoby nie da się dyskutować.

    Nigdzie też nie powiedziałam, że ktoś wierzący, jak to nazywasz w innego boga nie może być szczęśliwy.

     

    Pozdrawiam serdecznie,

    I błagam na przyszłość o konkrety.  Święta Zmartwychwstania na pewno będą spełnione.

    Pzdr,

    joa

     

     

     

     
    Odpowiedz
  6. ahasver

    Joa 🙂

    Twój język nie jest lapidarny, cóż Ty opowiadasz, Joa ! Nie chodziło mi jednak o to, jaki dla kogo jest Bóg, bo wtedy byliby bogowie, a nie Bóg. Z resztą, jeśli piszesz o czyimś Bogu, to pisz zawsze z dużej litery. Czy byłoby Tobie miło, gdyby ktoś, wierzący w innego niż Ty Boga, napisał jego pojęcia z małej litery, tzn "bóg"? Mnie nie. Zabiłbym normalnie! Jeśli Bóg jawi się Tobie jako constans, to super, bo rzeczywiście jest to wartość najbardziej stabilna w dzisiejszych czasach. Tyle, że pojęcia tego nie używa się w odniesieniu do Boga, którego nie znamy – o to mi chodziło. Constans jest np. masa ciała względem pozostałych praw fizycznych. Bóg to jedna wielka niewiadoma – wielka Tajemnica. 

    Pozdrawiam Cię serdecznie i proszę, nie uważaj mojego języka jako jakiegoś górnolotnego czepialstwa. Mój język, mój mózg, każdy ma inny! A ja naprawdę jestem szczery w tym, co mówię! Ciebie n p. pocieszają i dodają sił albo wręcz przeciwnie, delikatne i niezauważalne od strony zewnętrznego obserwatora gesty Twojego wybranka serca. Filozofowie mają przerąbane, bo to samo mają z każdym słówkiem! Przerąbane, Joa, po prostu maskra !

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code