Życie jak granat wybucha.*

Rozważanie na XIII Niedzielę Zwykłą, rok C2
 
 

„Panie, czy chcesz a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?”

Jakub i Jan – synowie gromu**, byli szybcy i nie zastanawiali się długo, działali pod wpływem impulsu. Myślę, że dziś wielu z nas sprzeciw przyjmuje podobnie. Tych, którzy czynią coś nie po naszej myśli, w pierwszym odruchu obrzucamy gromami. W większości przypadków gromami w myślach, słowach, rzadziej w czynach. Na szczęście nie mamy takiej mocy, aby sprawić, że ogień spadnie z nieba i zniszczy naszych przeciwników. Taką moc ma Bóg.

A co mówi Jezus? – Zabrania Janowi i Jakubowi niszczyć. Jezus odchodzi do innego miasteczka, zostawiając wrogo nastawionych mieszkańców samarytańskiej osady. Po ludzku chcemy wymierzać sprawiedliwość, karać, unicestwiać – natychmiast. Zapalczywość ludzka bywa wielka. Dlaczego człowiek chce działać i uzyskać wyniki już, natychmiast, a Bóg jest świętą cierpliwością, nie do zniesienia dla nas w niektórych sytuacjach? Człowieka ogranicza czas, Bóg jest ponad czasem. My widzimy tylko to, co jest teraz i to co wydarzyło się w przeszłości. Bóg ogarnia przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Czas na ziemi został dany człowiekowi, aby dokonał wyboru, opowiedział się po stronie dobra albo zła, życia lub śmierci. Można tego wyboru dokonać na początku drogi. Można tego wyboru dokonać w ostatniej sekundzie życia. Każdy z nas ma swój czas – dar od Boga – obyśmy potrafili dokonać najlepszego wyboru jak najwcześniej i w nim wytrwać.

Przypomina mi się wers z wiersza Krzysztofa Kamila Baczyńskiego*: „Życie jak granat wybucha. Wybuchło, zgasło.”

Tym, którzy nie potrafią zwolnić, życie wybucha jak granat – ziemia musi się palić pod nogami, rzeczy muszą się dziać szybko. Aby nie została wolna godzina, bo przez taką niezagospodarowaną godzinę puka pustka, bezsens i ból egzystencji. Szybkość i wybuchowość to środki znieczulające. Jeżeli nie ma takiej potrzeby (wyższa konieczność – stan wojny jak w czasach Krzysztofa Kamila Baczyńskiego), to niech życie nam nie wybucha jak granat. Niech potrafi zwolnić, przyspieszyć, toczyć się rytmem Bożego pokoju i Bożego niepokoju. Toczyć się rytmem wędrowca podążającego za Jezusem.

„Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz! Jezus mu odpowiedział: Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć. ”

Jezus jest przybyszem, wędrowcem – nie ma swojego miejsca na ziemi. Zmierza na Golgotę, gdzie przez bramę krzyża wróci do siebie, do królestwa Bożego. Jest to cenna nauka dla nas, bo my podobnie jak Jezus jesteśmy przybyszami, wędrowcami na ziemi. Pobyt na ziemi jest krótkim, ale ważnym epizodem w życiu. Od jego jakości, od wyborów, których dokonujemy, zależy nasza wieczność. Dobrze jest o tym pamiętać. Warto przyjąć do serca te słowa, aby nie utożsamiać się z przedmiotami i miejscami, których utrata może być bolesna, ale nie musi oznaczać końca świata. Bo nasz świat jest w nas, a nie w otaczającej nas przestrzeni. Bo cząstkę naszej niebieskiej ojczyzny nosimy w duszy i nic nie zdoła jej zniszczyć.

 

„Do innego rzekł: Pójdź za Mną! Ten zaś odpowiedział: Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca!”

Postawa człowieka, który na wezwanie Jezusa odwleka moment wyruszenia za Mistrzem. Po ludzku wydaje się, że powód jest ważny, gdyż pochować ojca to powinność dziecka. Jezus odpowiada: ”Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże!” Wezwanie Boga dla człowieka jest przynagleniem, aby zostawił „umarłych”, czyli tych, którzy nie żyją dla królestwa Bożego. Czy jest to przynaglenie do fizycznego opuszczenia bliskich, rodziny, znajomych – wydaje się że niekoniecznie. Owszem niektórzy powołani do życia konsekrowanego tak to odbiorą. Ale dla pozostałych pójść za Jezusem to zostawić swoje przyzwyczajenia, przywiązania, ulubione złe nawyki. Pójść za Jezusem to wyrwać się z kręgu, w którym obowiązują i są akceptowane reguły tego świata, a reguły królestwa Bożego nie są trendy. Pójść za Jezusem to powiedzieć najbliższym, znajomym – nie. Zostawić tych, którzy tkwią w śmierci (poprzez zerwaną więź z Bogiem) i wyjść ku życiu. Czasem zmienić sposób bycia, przewartościować zasady jest trudniej niż fizycznie odejść, odciąć się.

„Panie pójdę za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu. – Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego.”

I druga postawa – ten człowiek chce pójść za Jezusem, ale nie potrafi zostawić dotychczasowego życia. Docenia walory królestwa Bożego, ale teraźniejszość też ma przyjemne strony, których tak łatwo nie odda, będzie się żegnać żeby rozstanie nie było zbyt bolesne.

Jezus daje wskazówkę, że ci, którzy oglądają się wstecz – nie nadają się do królestwa Bożego, dodałabym, że nie dorośli do królestwa Bożego. Jest to kwestia chęci i woli. Jeżeli to, co zostawiliśmy za sobą, jest na tyle cenne, że oglądamy się wsteczm to nie pójdziemy naprzód. Dobre chęci nie wystarczą, potrzebna jest żelazna wola. Wola, która powie „nie” dla oglądania się i wspominania. Mam nowy cel, cel dla mnie lepszy, trudniejszy, bardziej wymagający i dlatego potrzebuję wszystkich sił, całej woli. Ci, którzy chcą osiągnąć wiele, koncentrują się na celu i nie pozwalają, aby cokolwiek ich rozpraszało.

I taka jest dobra rada od Jezusa – jak się zdecydowałeś, to idź do przodu, nie oglądaj się do tyłu, bo nie dojdziesz do celu.

Jak popatrzymy na świętych, to „zwykłemu” człowiekowi cierpnie skóra – bo oni byli bardzo radykalni, my tak nie potrafimy. Mówili: nie – dla zła i z determinacją podążali w kierunku dobra.

Co możemy zrobić – próbować, nie oglądać się, tylko iść do przodu, może pewnego dnia zło przestanie nas „nęcić” i wtedy uświadomimy sobie, że warto się starać dla dobra, że dobro jest głębsze i potężniejsze od zła i że dobro zwycięża.

wybuch.jpgzdjęcie ze strony: http://pisze-reportaze.blog.onet.pl/

Rozważań Niedzielnych

 

* Trzeba umieć ludzi pokochać… K. K. Baczyński

** Boanerges – synowie gromu

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code