…działo się to około godziny dziesiątej…
Jan Chrzciciel dzień wcześniej dał swoje świadectwo o Jezusie: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”, „On jest Synem Bożym”. Jan czuje, jak wypełniło się jego powołanie: chrzcił wodą, aby Chrystus został objawiony Izraelowi. Trzy pozostałe ewangelie synoptyczne opisują chrzest Jezusa. Ewangelia Jana tego nie robi. Są też między nimi inne różnice. Tylko w Ewangelii Jana znajdujemy sugestię, że pierwsi uczniowie Jezusa byli związani najpierw z Janem Chrzcicielem – kiedy ten wskazał na Jezusa „Oto Baranek Boży!”, dwóch jego uczniów ruszyło za Nim. Inny szczegół: kiedy Andrzej chce się podzielić wiadomością o Chrystusie ze swoim bratem, oznajmia mu: „Znaleźliśmy Mesjasza”, dopiero potem dopowiada: „to znaczy Chrystusa”. Tylko Jan wśród ewangelistów używa zwrotu „Mesjasz” w semickiej formie, pozostali ewangeliści korzystają z greckiego synonimu „Chrystus”. Tyle detali. Czy są istotne?
Wczoraj, 17 stycznia obchodziliśmy w Kościele rzymskokatolickim w Polsce Dzień Judaizmu. Dzisiejszy tekst Ewangelii Jana wyraźnie nam pokazuje, że Jezus wyłania się z wnętrza judaizmu. Można tylko powtórzyć znakomitą frazę popularyzowaną przez Jana Pawła II: „Kto spotyka Jezusa, ten spotyka judaizm”. Dlaczego? Bo Jezus nie neguje wiary ludu Izraela, jak uznają chrześcijanie, ale kontynuuje. To widzimy wyraźnie przez portret Jana Chrzciciela z ewangelii Janowej. Jan Chrzciciel najpierw daje świadectwo o Jezusie. W pierwszej kolejności nazywa Go Barankiem Bożym, bo jest to określenie z samego wnętrza judaizmu: baranek paschalny oddający życie za oczyszczenie innych, by zapewnić im życie wieczne. Jednak, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, co jest wielkim aktem odwagi Jana Chrzciciela, dodaje: „On jest Synem Bożym”. A więc nadeszła nowa era.
Zauważmy, że Jezusa w Jego tożsamości potwierdza Jan Chrzciciel swoim głosem prorockim z samego jądra judaizmu. Zauważmy też, że Jan Chrzciciel uznaje, że tak wypełnił swoje powołanie, nie ma zapędów do robienia kariery kosztem Jezusa. Potwierdzenie Jezusa w Jego tożsamości Syna Bożego jednocześnie potwierdziło Jana Chrzciciela w jego własnej tożsamości. Podobnie dzieje się z uczniami Jana Chrzciciela: oni – jak pisze Jan – idą za Jezusem pod wpływem słów Jana Chrzciciela (ale nie namowy, czy choćby sugestii!), jednak nie oznacza to porzucenia dawnego mistrza. Obecność Jezusa nie wiąże się tu w żadnym przypadku z zanegowaniem kogokolwiek. Nawet Szymona Piotra, brata Andrzeja, którego ten przyprowadził do Jezusa po uprzednim spotkaniu z Nim. „Ty jesteś Szymon, syn Jana. Odtąd będziesz nosił imię Kefas”, tj. Piotr. O tym zaraz.
Najpierw jeszcze dialog uczniów Jana Chrzciciela, którzy zaczepiają Jezusa. Ale jak zaczepiają? „Poszli za Nim”. Nie wiemy więcej, ale sugestia zdaje się być jasna: wybrali Jezusa i po prostu zaoferowali Mu swoją obecność. Milczącą obecność aż do czasu, kiedy Jezus się odwraca: „Czego szukacie?” A dwaj uczniowie, zdaje się, że w sposób bezczelny, nie tyle odpowiadają, co pytają: „Gdzie mieszkasz?” Przecież to pytanie dotyka od razu istoty rzeczy, widać po odpowiedzi Jezusa – „Chodźcie, zobaczcie” – że i oni, i On w tym momencie dokonują fundamentalnego wyboru. Wybierają się. Poza tym pytanie o miejsce zamieszkania jest w zasadzie pytaniem o dom, dom to korzenie, a więc kolejne utwierdzenie w tożsamości. Bo to pytanie na myśl przywodzi pytanie Boga do Adama w Edenie: „Adamie, gdzie jesteś?” To prośba o wybór i potwierdzenie tożsamości.
Czy jednak nadanie nowego imienia nie oznacza negatywnego stosunku do jego właściciela, jak to się dzieje w przypadku Szymona Piotra? Wskazuje to raczej na przemianę, na rozwój, na otrzymanie nowej niejako tożsamości, która zawiązuje się w bezpośredniej relacji człowieka z Bogiem. Jak już wiemy, Andrzej mówi najpierw do swojego brata: „Znaleźliśmy Mesjasza”. Użycie semickiego określenia jasno pokazuje, że Jezus nie wyłania się z próżni, ale z wnętrza judaizmu. I tak jak On w relacji do ludzi jest Chrystusem, tak Szymon w relacji z Nim jest Kefasem. Jednak korzenie są mocne. I to korzenie swoją cierpliwą i wytrwałą pracą sprawiają, że kiedyś zakwitną kwiaty, obrodzą owoce.
„Działo się to około godziny dziesiątej”. To ostatni detal w dzisiejszej Ewangelii, który odnosi się do przyjęcia uczniów przez Jezusa. Bo choć nauka Chrystusa jest uniwersalna, a Nowy Testament nie obfituje w tego rodzaju szczegóły, to widać w tym, jaką wagę ma zawsze zawiązanie relacji Chrystusa z człowiekiem. Godzinę takiego spotkania zapamiętuje się zawsze.
Imię
Czy jednak nadanie nowego imienia nie oznacza negatywnego stosunku do jego właściciela, jak to się dzieje w przypadku Szymona Piotra? Wskazuje to raczej na przemianę, na rozwój, na otrzymanie nowej niejako tożsamości, która zawiązuje się w bezpośredniej relacji człowieka z Bogiem.
Nadanie nowego imienia, także przybranie nowego czy wybranie nicka – czasem wydaje się to zabawą bez znaczenia, czystą rozrywką lub żartem tylko. A jednak imię niesie pewien ładunek siły, cos w rodzaju mocy sprawczej. Oczywiście nie mam tu na myśli magicznego znaczenia imienia… Jednak zmiana nazwy łączy się ze zmianą dokonującą się w człowieku. Jest potwierdzeniem lub zapowiedzią przeobrażenia człowieka, jego drogi życiowej i jego relacji z Bogiem i drugim. Historycznym, kulturowym przykładem mogą być indianie Ameryki Północnej, nadający nowe imiona chłopcom osiągającym dojrzałość, oraz kobietom w momencie zamążpójścia itp. Zastanawiający jest fakt jak chętnie kryjemy się za różnymi nickami. Albo może jak chętnie określamy siebie poprzez poprzez różnego rodzaju pseudonimy? Czy jest to wołanie o zrozumienie, o odkrycie kogoś nowego, zmienionego w nas? I jak to zmienia naszą relację z Bogiem. Uświadomioną lub nie uświadomioną?
IZastanawiam się, jak w tym aspekcie – imienia – zmienia się nasz stosunek do Jezusa nazwywanego różnymi Imionami.
Inko
Dla mnie imie nie ma znaczenia. Bez wzgledu na to kto mnie jak nazwie bede zawsze ta sama osoba. Jakikolwiek nick przyjme, bede zawsze te sama Jadzią. Moze dlatego ze tak mało wagi przykładam do imion, Czesto myle imiona nawet najblizszych. Mowiac do kogos lub o kims wyobrazam sobie tego człowieka oczami wyobrazni tego i własnie tego a nie innego i nie ma znaqczenia jakim imieniem go okreslę.
Imiona Jezusa
zainspirował mnie Inko, Twój wpis…
w tekście Tomasza, za dzisiejszymi czytaniami, słyszymy: Mesjasz, Chrystus, Baranek Boży, Syn Bozy;
kult gwiazdy. część pierwsza.
Czy badanie i studiowanie tego co jest Prawdą, co jest wiedzą o Tobie i o mnie , doprowadza mnie do wspólnoty z innymi i z Bogiem ?
Na czym lub na kim powinna opierać się moja droga do celu?
Czy badanie pism, w końcu doprowadza człowieka do rozpowszechniania wiedzy w nich zawartej?
Badacie pisma bo sądzicie ze macie w nich żywot wieczny a one składają świadectwo o mnie…
drzewo poznania dobra i zła.
Kiedy usiądziesz w jesziwie hebr. ????? – posiedzenie; jeszywa, jeszybot) – rodzaj wyższej szkoły talmudycznej, to studiowanie słowa jest spotkaniem, spotkaniem żywym, które prowadzi do celu tych którzy je czytają – pcha do przodu ku wspólnocie i stwórcy
Aby słowo które czytam i poznaję stało się we mnie prawdą musisz ożywić je w sobie dla mnie z miłością i chęcią oddawania. Nauczę się czytać słowo z intencją oddawania tego co poznaję – abym nie popadł w kult gwiazdy w więc życia tylko dla siebie, tylko dla swego egoizmu.
Kiedy uczysz się prawdziwie to, to obdarowuje mnie wiedzą w jaki sposób i dlaczego mam żyć dla innych i jak tych innych traktować.
Pewien Rabin powiedział kiedyś jakoś tak :
Stwórca doprowadza ludzi do społeczności bo w grupie znajdą ludzie metodę wyjścia z egoizmu pierwszego człowieka …
Grupa na Tezeuszu?
Myślę, że wirtualna nie znaczy mniej niż fizyczna.
Badanie i studiowanie rodzi poznanie a poznanie prowadzi do społeczności z innymi do wywyższenia w sobie bożego to jest altruistycznych cech charakteru ducha, który jest boży nie tylko dla siebie .
Jeśli badanie i studiowanie rodzi poznanie a ono nie prowadzi do społeczności z innymi, to staje się w człowieku kultem jaźni, a więc swojego serca, które urasta do ,,kultu gwiazdy to jest wywyższenia w sobie węża – syna jutrzenki – szatana jako przeciwieństwa bożego dzielenia się sobą z innymi.
Alef.
Syn bożej Jutrzenki ,otrzymując oddaje – Jezus .
Bet.
Syn Jutrzenki z kultem gwiazdy zarannej w sobie, zachowuje wiedzę tylko dla siebie wchodząc w samo uwielbienie, oto symbol lucyfera.
Jeden i drugi mogą być wywyższeni w człowieku – wybór należy do Ciebie.
Badanie i studiowanie wiedzy gdziekolwiek by się nie odbywało zawiązuje społeczność a więc rodzi grupę i połączenie się ze sobą. W przeciwnym razie rodzi synów jutrzenki z ogrodu eden i drzewa poznania dobra i zła.
Dochodząc do poznania tego, co prawdziwe człowiek rozwija w sobie pragnienie oddawania stwórcy.
Pragnie dzielić się i radować zdobytą wiedzą w odniesieniu do tego, którego kocha. Ewa oddała jedynie Adamowi owoc poznania .
Więź we wspólnocie i studiowanie prawdy jest podstawą, która rzutuje na dalsze postępowanie ludzkie- myśląc globalnie.
Realizować to do czego została ludzkość powołana a więc do życia w społeczności. Człowiek bowiemjest istotą społeczną.
Cel do którego zmierza ludzkość może wypełnić się jedynie w grupie.
Tam gdzie dwaj albo trzech tam ja posród nich… Jeśli znajdę dziesięciu sprawiedliwych nie zniszczę tego świata. Z wizytą u Abrahama.
Oto czym jest moc społeczności i grupy wirtualnej.
Wirtualnej nie znaczy mniej niż fizycznej. Albowiem mamy słowo.
Rozpowszechnianie prawdy rozszerza granice wspólnoty .
Jakiej?
Rozpowszechnianie prawdy sprawia stwórcy przyjemność.
Kim jest bóg na tezeuszu?
jakie jest Jego imię dla mnie?
We wszechświecie nie ma nic oprócz stwórcy i jego stworzenia. Jeśli nie pisze się prawdy to co się pisze?
Symbolicznie powiem tak,
Pisze się czarną dziurę ową osobliwość umierającej gwiazdy. Z fizyki powszechnie wiadomo, że gwiazda gdy umiera zapada się do środka swego jądra zabierając wszystko dla siebie nie wypuszczając z siebie nawet czasu nawet odrobiny swiatła – oto zjawisko czarnej dziury jako symbol syna jutrzenki.
Powszechnie uważa się, że nie wszystkie supernowe prowadzą do gwiazdy neutronowej. Jeżeli masa gwiazdy jest dostatecznie duża, malejący podczas zapadania się promień gwiazdy może przekroczyć jej grawitacyjny promień Schwarzschilda i wówczas gwiazda stanie się czarną dziurą.
Nie ma w rozpowszechnianiu prawdy miejsca na błędy, albowiem wszelki błąd prowadzi do haosu wewnętrznego człowieka.
Dowolne Miejsce na ziemi z którego emanuje prawda jest miejscem uświęconym przyszłością istnienia po śmierci.
Dowolne miejsce które urosło w sobie i dla siebie w poznaniu wszystkiego co wydaje się być prawdą a nie jest, przybiera na wadze i masa własna zapada je do środka swej jaźni…tworząc osobliwość czarnej dziury nieistnienia.
Symbolicznie, posługując się językiem astronomii nazwał bym takie miejsce błękitnym olbrzymem rodzącym supernową ale której przyszłość maluje się jako czarna dziura.
Bet.
protogwiazda → błękitny nadolbrzym → supernowa – jutrzenka → czarna dziura
Alef
protogwiazda → błękitny nadolbrzym → czerwony olbrzym → supernowa- jutrzenka → gwiazda neutronowa.
Miejsce z którego emanuje duchowa prawda jest jak gwiazda we wszechświecie która kończąc swój żywot stwarza świat na nowo.
Apokalipsa w rozdziale 22,16
Jam jest tym korzeniem i tym rodem Dawida, gwiazdą tą lśniącą poranka.
A*+
Ps. to są jedynie moje rozważania.
Jadwigo,
Czy rzeczywiście w każdym przypadku czujesz się identycznie, gdy ktoś zwraca się do ciebie "Jadzia", "Jagoda", "Jadwiga", albo "Jadziulko"? A gdy mówi "Jadźka"? Nazwanie nas jakimś imieniem, zdrobnieniem zmienia w nas do pewnego stopnia emocje. Nie zmienia nas, jako człowieka, ale wybraźmy sobie sytuację, kiedy nazywaja nas tylko formą twardą imienia. Albo – gdy ktos nieznajomy dotąd zwrócił sie do ciebie zdrobnieniem, z którym wiążą sie dobre wspomnienia. jezeli emocje są dla człowieka istotne, to doznając ich, staje sie on mimo wszystko inny.
Ja nie zapominam imion, ale często nie pamiętam twarzy…gdy ktoś przyomni mi swoje imię, natychmiast wraca do mnie całą jego- a wspólna z moją – historia.
Zosiu,
Własnie tak. Imię pozwala nam "brać" z każdego to, czego potrzebujemy. W przypadku Boga jest tych mozliwosci nieskończenie dużo. Jego imiona są potrzebne ludziom, którym w ten sposób łatwiej Go zrozumieć, zwrócić się do Niego. U człowieka – czasem tylko coś jedynego odpowiada naszym potrzebom. Skojarzenie, które mamy z kimś drugim, pewna jego cecha stanowią coś w rodzaju imienia.