Zmartwychwstanie

 

      W pierwszym wieku nowej ery, bliskim wschodem wstrząsnęło wydarzenie, które rozeszło się po świecie jak fala uderzeniowa po wybuchu bomby atomowej. Praktycznie cały świat jest wstrząśnięty tym wydarzeniem, czyli zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa. Wstrząs ten nie polega bynajmniej na euforii wiary, ale na poruszeniu całych narodów. Nie ma drugiego takiego wydarzenia na świecie, które by na taką skalę i tak gwałtownie targało emocjami ludzkimi. Jedni mobilizują siły by kłamstwem, szyderstwem, dyskryminacją a nawet przemocą i morderstwem zmieść pamięć o tym wydarzeniu, inni gotowi zapłacić najwyższą cenę, nawet poświęcając własne życie by móc rozgłaszać o zmartwychwstaniu Jezusa. Można by prowadzić dysputy w nieskończoność o rożnych aspektach wydarzeń z pierwszego wieku, które miały miejsce w Jerozolimie i okolicach, ale jedno nie ulega wątpliwości – że w jakiś niezwykły sposób od prawie dwóch tysięcy lat cały świat obraca się wokoło sprawy Jezusa. Co jest takiego niezwykłego w tym Galilejczyku że pamięć o Nim nie tylko jest żywa, ale aktywna, ciągle budząca emocje jak by dopiero co wczoraj wszystko się zaczęło? Nie jest to pamięć taka jak o wielkich zdobywcach, imperialistach czy zbrodniarzach, owszem, cała ludzkość pamięta o ludziach, którzy „wleźli” w historię świata najczęściej zapadając głęboko w pamięci ludzkiej przemocą i gwałtem, ale jest to tylko zwykła pamięć i bez emocjonalna analiza wydarzeń, które nic do świata nie wniosły oprócz refleksji nad tym gdzie są granice ludzkich możliwości wyrządzania krzywdy innym. Pamięć o człowieku, który określał siebie mianem Boga, jest inna, może właśnie dlatego że imperialiści poumierali i żyją tylko w pamięci komórek mózgowych innych ludzi, a Jezus Chrystus dalej żyje, ciągle jest żywy, obecny, a Jego śmierć na krzyżu tak naprawdę stała się śmiercią śmierci.


Pamięć o Jezusie Chrystusie nie jest tylko pamięcią o ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu sprzed prawie dwóch tysięcy lat, wyjątkowość tej pamięci polega na tym że ów Galilejczyk na przestrzeni tych 2 tyś lat ciągle staje na drodze ludzi. To jest właśnie źródło tętniącej życiem pamięci, że ciągle znajduje się nowy świadek, który stwierdza – spotkałem Jezusa, Tego, który zmartwychwstał – On zmienił moje życie. Człowiek, który spotyka w swoim życiu zmartwychwstałego Jezusa, doświadcza radości nie tylko z tego powodu że nie udało się trwale uśmiercić najsprawiedliwszego żyjącego człowieka, ale źródłem prawdziwej radości jest to, że Ten ów Sprawiedliwy jest Bogiem, Stworzycielem, który sprawia że każdy kto tylko zapragnie może tak samo zmartwychwstać.

(1 Ptr 1:3-4)3. Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa. On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei: 4. do dziedzictwa niezniszczalnego i niepokalanego, i niewiędnącego, które jest zachowane dla was w niebie.(BT)


 

 

 

 

 

Komentarz

  1. arturah

    NA ULICACH PIEKŁO

    Spotkanie . Z martwych wstanie to spotkanie. Spotkanie po latach rozłąki człowieka z Bogiem.

    Napisałeś Sebstianie że : Człowiek, który spotyka w swoim życiu zmartwychwstałego Jezusa, doświadcza radości.

    Tak wielu dziś ludzi smutnych. Dlaczego? Dlaczego wciąż Piekło samotności  wydaje się być niezwyciężone skoro  Bóg jest już z nami? Czego nam brakuje w tych przykościelnych ławkach że jest tak źle na ulicach wielkich miast tego świata ?

     

    Jak dziwnie : we mgle się tułać!

    Samotne życie wieść.

    Nikt nie zna drugiego,

    Własną samotność musi nieść!

     

    Herman Hesse

     

    Gdy dziecko musi w ciemną noc iść przez las, boi się , choć by mu udowadniano , że tam nic nie ma strasznego . Gdy jednak znajdzie się samo w ciemności budzi się w nim lęk który  nie jest trwogą przed czymś, tylko lękiem samym w sobie. Trwoga przed czymś określonym jest właściwie nieszkodliwa bo można ją opanować , gdy się usunie rzecz wywołującą trwogę.

    Gdy na przykład ktoś boi się psa , można go uspokoić biorąc psa na smycz. Tu jednak trafiamy  na coś o wiele głębszego. Gdy bowiem człowiek znajdzie się w zupełnej samotności, nie boi się czegoś określonego, co można usunąć, tylko doświadcza lęku samotności, czegoś obcego, i zagrożenie własnej istoty , czego racjonalnie nie da się opanować.. Gdy ktoś musi czuwać w nocy przy umarłym , będzie zaniepokojony , nawet jeśli nie chce się do tego przyznać i nawet gdy racjonalnie może sobie wytłumaczyć bezprzedmiotowość tego wrażenia. Wie dobrze że ów umarły nic złego mu nie zrobi , że mógłby być o wiele mniej bezpieczny , gdyby dany człowiek żył jeszcze. Powstaje tu zupełnie inny rodzaj bojaźni, nie bojaźń przed czymś , tylko sam na sam ze śmiercią, niesamowitość samotności samej w sobie , poczucie zagrożenia własnej egzystencji .

    Jak można pokonać tę bojaźń, jeśli argumenty , że jest bezprzedmiotowa, nic nie pomagają . Człowiek uspokoi się gdy ktoś mu poda rękę, która go prowadzi , gdy usłyszy głos , który do niego przemawia , to znaczy z chwilą, gdy pozna , że jest przy nim ktoś życzliwy.

    Podobnie i ten, kto czuwa przy zmarłym , odczuje że znika jego lęk , gdy ktoś przy nim będzie , gdy poczuje czyjąś bliskość. W tym opanowaniu lęku przejawia się zarazem jego istota; jest to lęk przed samotnością , jest to trwoga istoty , która może żyć tylko we współbycie . Prawdziwego lęku człowieka nie może opanować rozum, może to sprawić tylko obecność kogoś kochającego. Koniec cytatu . (Joseph Ratzinger)

     

    Żydowska wiara w dniach Jezusa była zdominowana przez Rabinów – nauczycieli Zakonu. Ich doktryna była dokładna. Jezus powiedział im „Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o spotkaniu ze mą; ale mimo to do mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot” (J 5:39-40). Oni znali zapisane Słowo Boże bardzo dobrze, ale to była doktryna   ,  która stała przed nimi i zasłaniała im spotkanie z kimś kto od wieków przebywał za zasłoną świątyni Jerozolimskiej.

    Pismo Święte jest nie tylko celem, ale wskazówką, która kieruje do zmieniającego życie spotkania z osobą Stwórcy który potrafi kochać ponad zasłony świata tego.

    Niestety rabini nie byli świadomi, kto stoi wśród nich. W ostatnich kilku dniach przed Jego ukrzyżowaniem, Jezus płakał nad miastem i powiedział, „Dlatego żeś nie poznało czasu nawiedzenia swego” …(Łk 19:44).

    Dobrze jest wyjaśniać o Bogu, ale zbyt mało ludzi dzisiaj doświadcza żywej przyjaźni z Bogiem . W naszych zgromadzeniach nie widzimy Bożego nawiedzenia. Nie szukamy Jego wyciągniętej ręki wśród tych którzy siedzą obok nas w „ kościelnych ławkach Tezeusza”

    Nie szukamy aniołów pośród nas.

     Jeżeli Duch Święty nie ma wśród nas otwartych drzwi, jeżeli Jego działanie nie jest przyjmowane, jeżeli boimy się tego, co On może z nami uczynić, nie zostaje nam nic innego, tylko śmierć w  samotności..

     

    „Gdyby istniała taka samotność , do której nie przenikało by żadne słowo , gdyby powstało tak głębokie opuszczenie , że nikt by do niego nie dotarł , wtedy mielibyśmy istotnie całkowitą samotność i lęk – to , co teologowie nazywają „ piekłem”.

    Możemy teraz dokładnie zdefiniować , co ten wyraz „Piekło” oznacza: oznacza samotność , której nie dosięga słowo miłości i która przez to jest zagrożeniem całej egzystencji „Tezeuszów”.  Czy nie ma to związku z tym, co poeci i filozofowie współcześni twierdzą – że w gruncie rzeczy wszelkie spotkania człowieka z człowiekiem pozostają tylko na powierzchni , że nikt nie ma dostępu do wnętrza drugiego?

    Nikt nie może naprawdę dosięgnąć tego , co w drugim najgłębsze , każde spotkanie z kimś drugim , choć wydaje się tak piękne , jest w gruncie rzeczy tylko znieczuleniem nieuleczalnej rany samotności.

    A więc na dnie istnienia nas wszystkich byłoby tylko piekło, rozpacz – samotność równie nieunikniona co pełna grozy.

    W rzeczywistości jedno jest pewne; istnieje noc , opuszczenie , gdzie nic nie dociera; istnieją drzwi przez które tylko samotnie przejść możemy: brama śmierci. Wszelka trwoga na świecie jest ostatecznie tylko trwogą przed ową samotnością . Zrozumieć można że Stary Testament ma tylko jedno słowo na określenie piekła oraz śmierci . słowo szeol, bo są one, według niego , tym samym . Śmierć to po prostu samotność , do której nie może przedostać się miłość , to piekło.

     

    I tak oto dochodzi się w tych rozważaniach do artykułu wiary o zstąpieniu do piekieł.

    Ten artykuł wiary mówi nam że Chrystus przeszedł przez bramę naszej ostatecznej samotności , że przez swą mękę zstąpił w otchłań naszego opuszczenia . Tam gdzie nie może nas już dosięgnąć żaden głos , tam jest On. Przez to piekło zostało przezwyciężone , albo mówiąc dokładnie , śmierć która dotąd równała się piekłu , już nim nie jest. Jedno i drugie już nie są tym samym , bo w samej śmierci jest życie , ponieważ w niej samej jest miłość. Już jest. Tylko dobrowolne zamknięcie się jest teraz piekłem , lub jak mówi Biblia : śmiercią drugą (Ap 20,14)

    Umieranie nie jest już przejściem do lodowatej samotności , bo brama Szeolu została otwarta. Wydaje się , że można teraz zrozumieć obrazy kreślone przez Ojców Kościoła , mówiące nam o wyjściu zmarłych , otwarciu bram. Staje się również zrozumiały pozornie tak mityczny tekst Ewangelii Mateusza , który mówi , że po śmierci Jezusa groby się otworzyły i wiele ciał świętych z grobu powstało. Brama śmierci stoi otwarta , odkąd w śmierci zamieszkało życie : miłość”.    Joseph Ratzinger

    Koniec cytatu

    .

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code