Ze swego niedostatku

Rozważanie na XXXII Niedzielę Zwykłą, rok B2
 

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus opisuje następujące zdarzenie: „Siostra Maria od Eucharystii chciała zapalić świece na procesję; nie miała zapałki, ale zobaczyła lampkę przy relikwiach, w której maleńki knot zaledwie się tlił. Zbliżyła do niego świecę i od niej zapalono wszystkie świece całego zgromadzenia. Ta ledwo tląca się lampka dała piękny płomień i za pomocą tego słabego światełka można by było zapalić cały świat. A wszystko dzięki małej lampce”.

Wielkie dzieła zaczynają się często od czegoś małego. Z ziarnka gorczycy wyrasta potężne drzewo. Darowana przez wdowę ostatnia garść mąki nie przestaje mnożyć się w dzbanie, zapewniając codzienne pożywienie dla niej, dla jej syna i dla proroka Eliasza. Nie materialna podstawa jest w tych przypadkach najważniejsza, ale jej również nie można całkowicie lekceważyć. Stwarzanie z niczego miało miejsce tylko raz w dziejach świata i jak wiemy, tylko Bóg jest do niego zdolny. Później potrzeba przynajmniej jakiegoś zaczynu, choćby okruszyny, wdowiego grosza. Wspólne dobro powstaje tam, gdzie ofiarność jednych, granicząca niekiedy z heroizmem i na pozór sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem, splata się z wiedzą, z twórczymi pomysłami, z upartą pracowitością innych.

Po raz pierwszy zetknęłam się bliżej z tym „cudem” na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy jedna z moich znajomych, zostawszy dyrektorką Domu Pomocy Społecznej, postanowiła uczynić tę placówkę miejscem naprawdę przyjaznym dla osób niepełnosprawnych. Rozpoczął się okres asymilowania wartościowych doświadczeń z zagranicznych ośrodków, konieczne były rozmaite reorganizacje i remonty. Z roku na rok odważna wizja nabierała coraz bardziej realnych kształtów. Obecnie w podejmowaniu trudnych decyzji towarzyszą mi zapamiętane z tamtego okresu słowa Krystyny: „Zaczynając kolejne etapy pracy, mamy fundusze tylko na pokrycie części wydatków. Dalej pozostaje wiara, że Pan Bóg i dobrzy ludzie pomogą”. Dziś jest to dla mnie czymś oczywistym, ale wówczas, gdy myślałam głownie, aby moje osobiste wydatki nie przekroczyły dochodów i nie spowodowały debetu na koncie, takie postawienie sprawy wydawało mi się dość szokujące…

Innym przykładem jest Fundacja Brata Alberta. Zaczęło się od tego, że dobiegająca siedemdziesiątki pani Zofia Tetelowska postanowiła oddać swój majątek – niewielki dwór w Radwanowicach koło Krakowa – na jakiś szlachetny cel. Ostatecznie wybrała i przyjęła pod swój dach kilkunastoosobową grupę niepełnosprawnych oraz ich opiekunów. Dworskie zabudowania gospodarcze zaczęły z czasem zmieniać charakter, stając się nowoczesnymi warsztatami terapii zajęciowej. Obok nich powstawały nowe budynki mieszkalne dla niepełnosprawnych oraz kościół. Dziś Fundacja Brata Alberta rozrosłą się tak, że prowadzi w całej Polsce 30 placówek dla ponad 1000 osób niepełnosprawnych intelektualnie. Współpracująca Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko” zbudowała po sąsiedzku na radwanowickich polach duży ośrodek terapeutyczno-rehabilitacyjny. Promieniowanie radwanowickiego dworu niewątpliwie przyczyniło się również do tego, że w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat stosunek do niepełnosprawnych zmienił się w Polsce bardzo na lepsze.

Pracując w „Tezeuszu”, od kilku lat przeżywam codzienny fenomen niewyczerpującego się dzbana mąki i nieopróżniającej się baryłki oliwy. Codziennie dziękuję Bogu, że wciąż istnieje ceniony przez czytelników portal, dla którego instytucjonalne oparcie stanowi Fundacja, że powstał Antykwariat Tezeusza, który dostarcza ludziom wartościowe książki, a przy tym daje kilku osobom miejsca pracy, że coraz bardziej gwarny i tętniący życiem Dom Tezeusza stanowi schronienie i oparcie dla tych działań. Coraz lepiej rozumiem również prawidłowość, że dobre wyniki upartego i nieustannego wysiłku budują wiarygodność, przekonują ofiarodawców, przyciągają pomocne dłonie. Najważniejsze, aby zacząć choćby od gasnącego płomyka, od wdowiego grosza…

***

„Ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała” – powiada Jezus o ubogiej wdowie. Nie zasłaniała się fałszywą skromnością, że to za mało, że inni mają więcej, że taki dar nie przyda się przecież na nic, że wobec bogatszych darów to tylko śmieszny i żałosny gest. Nie uległa lękliwej wyobraźni, która podpowiada, że może być gorzej i coś trzeba sobie zostawić na jeszcze czarniejszą godzinę. Nie poddała się pełnym zgorzknienia przeczuciom, że jej ofiarność może zostać niewłaściwie wykorzystana.

Pomódlmy się, abyśmy równie pięknie potrafili dzielić się z innymi tym, czego mamy niewiele albo tym, co przychodzi nam z ogromnym trudem – pieniędzmi, ale także uśmiechem, odwagą, nadzieją, wspierającym słowem, zdobytymi umiejętnościami i doświadczeniem, swoim czasem i uwagą. Pomódlmy się również – zwłaszcza gdy jesteśmy odpowiedzialni za takie czy inne wspólne dobro – abyśmy rozmaite wdowie grosze potrafili dobrze zagospodarowywać, abyśmy nie poddawali się pokusie nadużywania ofiarności i abyśmy ofiarodawcom, choćby ich dary były najskromniejsze, okazywali należny szacunek.

wdowi_grosz_jesus.jpg

Rozważania Niedzielne

 

9 Comments

  1. elik

    Osobiste i wspólne dobro.

    Cytuję: Wspólne dobro powstaje tam, gdzie ofiarność jednych, granicząca niekiedy z heroizmem i na pozór sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem, splata się z wiedzą, z twórczymi pomysłami, z upartą pracowitością innych.

    Pani Magosiu pięknie i dobrze jest, jeśli splata się tylko ofiarność, heroizm z wiedzą i pracowitością. Natomiast wg. mnie o wiele gorzej, wręcz fatalnie, kiedy również z twórczymi pomysłami, a postawami, zachowaniami i czynami (wpisami) absurdalnymi, bądź fałszywymi – pozornie dobrymi.

    Nauka społeczna Kościoła przypomina, że człowiek jest istotą społeczną; to znaczy, że pełny rozwój jego osoby może się dokonać jedynie w społeczności. Społeczeństwo zaś tworzą rozmaite i różnorodne grupy ludzi, których łączą wspólne życie i wartości, czyli właśnie dobro wspólne. Wśród tych grup szczególne znaczenie posiada rodzina, przyjaciele, sąsiedzi, ale także naród, państwo oraz – w najszerszym znaczeniu – społeczność światowa. Każda z tych grup we właściwym sobie zakresie kształtuje człowieka i w każdej człowiek może rozwijać swoje zdolności, współtworząc zarazem społeczność, w której uczestniczy.

    A co się dzieje, jeśli nie w/w grupy, ani większość rodziców, czy obywateli, lecz przywódcy państw demokratycznych, czy władcy świata nie uznają woli Boga Trójjedynego, ani NSK – nauki społecznej Kościoła?……

    I z premedytacją, oraz wszelkimi im dostępnymi środkami. Skutecznie ograniczają, utrudniają, wręcz celowo uniemożliwiają rozwijanie, kształcenie i doskonalenie podwładnym osobowości – osobistych zdolności, a nawet nagminnie reglamentują i monitorują tzn. kontrolują i natychmiast torpedują powstawanie wybranych wspólnot, rzeczywiste i powszechnie pożądane współtworzenie dobrobytu (dobrostanu), czy najlepsze inicjatywy wybranych lokalnych społeczności.

    Katolicka nauka społeczna pomaga człowiekowi dążyć do osobistego dobra nie wbrew innym, ale ze względu na innych i dla dobra innych.

    http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/IK/czym_jest_kns7.html

    Ps. Proszę nie pisać, że powstaje kryzys w państwie, czy na świecie. 

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. Malgorzata

    Róbmy swoje…

     Szanowny Panie Zbigniewie!

    W przeznaczonym na dziś fragmencie Ewangelii jest mowa zarówno o tych, którzy "Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy", jak i o wdowie wrzucającej swój grosz do skarbony. Tak to już jest, że różne postawy istnieją na tym świecie obok siebie. W związku z tym dedykuję Panu piosenkę Wojciecha Młynarskiego:

     

     

     
    Odpowiedz
  3. elik

    Jedni, a drudzy.

    Owszem postawy, zachowania i czyny (teksty, wpisy), nawet na forum "Tezeusza" są bardzo różne, lecz sugestia, aby robić swoje, czy to, co chceta nie była, ani nie jest antidotum na istniejące, czy występujące zło, m.in. coraz bardziej dostępną, bo rozpowszechnianą w wielu mediach propagandę. 

    A zatem codziennie, systematycznie, oraz profesjonalnie i celowo ordynowaną, a bezmyślnie, czy niezbyt roztropnie spożywaną "truciznę" .

    Pani tekst wg. mnie nie ujmuje istoty problemu, a propozycja, sugestia, żeby robić swoje nie jest zgodna z nauczaniem Jezusa Chrystusa, ani SNK, czyli właściwym (skutecznym) sposobem współ-tworzenia dobrobytu w państwie i eliminowania źródeł zła, czy istniejących zagrożeń i przezwyciężania ich skutków.

    Naśladowanie owej wdowy jest b. dobrym przykładem, a nawet właściwym kierunkiem przemiany obecnie istniejącej rzeczywistości tj. braku dobrej woli, czy podobnej szczodrobliwości, ofiarności u wielu ludzi.

    A docelowo propagowanie i rozpowszechnianie w sferze publicznej, także w necie i Tezeuszu, takich i podobnych postaw i zachowań. Może sprzyjać zwycięstwu ludzi prawych i sprawiedliwych, oraz zaistnieniu koniecznych warunków w państwie, do pożądanego rozwoju i tworzenia dobrobytu, czy choćby ograniczania nepotyzmu, nihilizmu, serwilizmu i wszelkich patologii, a pomnażania cnót i własności, a tym bardziej rozkwitu osobistego i wspólnego dobra.

    A jak obecnie jest w RP?…. jedni  zajmują lukratywne posady, załatwiają sobie i bliskim synekury, oraz cieszą się, bo odnoszą sukcesy, brylują, dominują w sferze publicznej, etc., także wszelkimi sposobami zachowują, umacniają i nadużywają nie tylko władzę, ale i zaufanie wyborców. 

    Ponadto zwykle mają już sporo własności, czy odpowiednie układy albo np: profesjonalnie i nagminnie jeszcze zawłaszczają wspólne dobro, oraz nadal cynicznie innych bałamucą, oszukują, wiele obiecują itp.., aby jeszcze mieć władzę, a drudzy np: są owymi wdowami(-cami), czy pracocholikami lub inaczej uzależnionymi i wielu z nich nie coraz lepiej egzystuje, lecz wegetuje, bo są tych, co robią swoje wyborcami, podwładnymi albo ofiarami.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  4. Jadzia

    Eliku

    A jak obecnie jest w RP?…. jedni zajmują lukratywne posady, załatwiają sobie i bliskim synekury, oraz cieszą się, bo odnoszą sukcesy, brylują, dominują w sferze publicznej, etc., także wszelkimi sposobami zachowują, umacniają i nadużywają nie tylko władzę, ale i zaufanie wyborców.  

     

    Czyzby tylko obecnie? Zawsze tak było. Moze za komuny było to tylko mniej widoczne, mniejszy zasieg mediów, nie było internetu itd. Zawsze o ile pamiętam tak było. A w Kosciele? Proszę poczytac historię Kościoła, wyboru Papieży, kardynałów. Znajdziemy "toczka w toczkę" to samiuteńko.

     
    Odpowiedz
  5. wykeljol

    Wdowie grosze

    To bardzo trudny w odbiorze ewnageliczny (jak i ten z proroka Izajasza) tekst i lekko moze go traktować(a lekko to takze z hurra-optymizmem) tylko ten, kto sam nie przechodził przez kryzysy finansowe, nie odpowiadał za dobro wspólne, za ludzi, którzy dzieki niemu mają prace czy dach nad głowa- nie majac zapasów, lecz liczac na Bozą pomoc i wsparcie dobrych ludzi. 

    Pani Małogosia ma doswiadczenie i w jednym i w drugim. Dlatego jej rozwazanie jest i głębokie i trzeźwe i rozumiejace i autentyczne. Prowadząc małą świetlice utrzymującą się z dobrejwoli proboszcza i ludzi wiem o czym mowa. Nas nie było stac na imprezy, wyjscia, duże nagrody czy prezenty pod choinkę. I zawsze, gdy była taka potrzeba albo ktoś dorzucał nam tyle ile trzeba(nieoczekiwanie), albo przynosił pakę ksiazek do rozdania, albo okazywało sie, ze jakas imporeza jest dla naszych dzieci bezpłatna itd. A najpiękniejsza była postawa dzieci. Ona naprawde czasem chodziły głodne i ten skromny posiłek na świetlicy był dla nich ważny. Otóz zapytałam tych starszych(11-15) jaki mają pomysl na święta-co robimy na Boże Narodzenie(spodziewając się odpowiedzi, że coś- dla nich). Otóz te dzieci powiedziały, żebysmy pieniądze przeznaczone na imprezy i prezenty dla swietlicy wysłali dzieciom w Afryce, bo tam jest glód. Przyznam, że byłam w szoku.

    nie wiem czy to miesci się w rozwazaniu o wdowie, ale chyba jest blisko…

     Bardzo piekna własciwie homilia- lepsza niż wszystko, co słyszałam w kościele. Dziękuje.

     

     
    Odpowiedz
  6. wykeljol

    No i oczywiscie

    Dzieki za przypomnienie Młynarskiego- zawsze aktualna piosenka, szczególnie, gdzy sie działa w nieprzyjaznej atmosferze iw niezrozumieniu- róbmy swoje, moze to cos da, kto wie!

     

     
    Odpowiedz
  7. elik

    Historia Kościoła RK

    Jadziu tak jest w dziejach ludzkości zawsze byli jedni i drudzy, lecz aktualnym zadaniem i wyzwaniem, dla nas jest przede wszystkim to, co istnieje, dzieje się obecnie (współcześnie) w RP, czy ewentualnie u naszych sąsiadów lub w UE.  

    Natomiast Pismo Święte – Słowo Boże i karty histori Kościoła RK, czy chrześcijańskiej wiary, religi, nauki, kultury, filozofi, tradycji, także wielu pokoleń katolików i chrześcijan wybitne dzieła, osiągnięcia, dokonania etc. tj. wszystkich współtwórców cywilizacji łacińskiej w Europie i świecie – były nie tylko niezbyt chlubne, czy naganne, mierne, lecz w znacznej mierze b. dobre, właściwe, a nawet ponadczasowe i unikalne.

    A zatem nie mogą być tożsame, ani wprost porównywalne z historią (osiągnięciami, czy dokonaniami) innych Kościołów, czy postawą świecką, często wrogą, zaborczą, kolonialną, barbarzyńską itp. przywódców danego narodu – państwa, ani nawet historią innych kontynentów świata. 

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  8. beszad

     Umiejętność otwartego

     Umiejętność otwartego dzielenia się z innymi napotyka czasem na problem interpretacji cudzych intencji. Bardzo mnie ostatnio poruszyła taka zasłyszana opowieść:

    Młoda kobieta czekała na odlot samolotu w poczekalni na dużym lotnisku. Wiedziała, że będzie musiała czekać przez kilka godzin, dlatego kupiła sobie do czytania książkę. Kupiła również paczkę ciastek. Usiadła w poczekalni. Obok usiadł mężczyzna, otworzył czasopismo i zaczął czytać. Kiedy kobieta wzięła z paczuszki ciasteczko, mężczyzna również wziął ciastko. Kobieta zdenerwowała się, ale nic nie powiedziała. Pomyślała sobie tylko „Co za bezczelność – tak bezceremonialnie sięgać po cudze ciasteczka!” 

     Gdy kobieta brała ciasteczko, mężczyzna również. Była tym bardzo podirytowana, ale nie chciała wywoływać sensacji. Kiedy w paczce zostało ostatnie ciasteczko, pomyślała sobie: „Ciekawe, co ten bezczelny typ teraz zrobi?” Mężczyzna wziął ciasteczko, przełamał i dał jej jedną z połówek. Tego było już za wiele! To ją zupełnie rozwścieczyło! W furii schowała swoją książkę, wzięła swoje rzeczy i wyszła.

    Kiedy zajęła swoje miejsce w samolocie, sięgnęła do swojej torebki, aby wyjąć okulary i ku swojemu zaskoczeniu zobaczyła paczkę ciastek, zamkniętą i nietkniętą. Poczuła się ogromnie zawstydzona! Zdała sobie sprawę, że paczka z ciastami cały czas była w jej torebce. Mężczyzna podzielił się z nią swoimi ciastkami, bez złości i żalu … podczas, gdy ona była wściekła myśląc, że to on podbiera jej ciastka. A teraz nie ma możliwości, aby się przed nim wytłumaczyć, ani żeby go przeprosić …

     
    Odpowiedz
  9. Jadzia

    Elik

     Jadziu tak jest w dziejach ludzkości zawsze byli jedni i drudzy, lecz aktualnym zadaniem i wyzwaniem, dla nas jest przede wszystkim to, co istnieje, dzieje się obecnie (współcześnie) w RP, czy ewentualnie u naszych sąsiadów lub w UE.  

    Byli?Dla nas jest wyzwaniem to co jest OBECNIE.

    vod.pl/kosciol-za-zamknietymi-drzwiami,99063,w.html

     

    Tylko mi nie pisz, że to nie u nas. Znam osobiscie takie przypadki u nas w kraju. Ale to jest problem tych osób i Koscioła. nie mój.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code