Zdrada niejedno ma imię

Dlaczego tyle osób rezygnuje z tzw. „młodzieńczych ideałów” i skręca na drogę, gdzie nie ma żadnych większych wartości? Dlaczego mówimy: „nie opłaca się dziś być idealistą; wartości Prawdy, Dobra i Piękna są nieaktualne, więc po co je realizować”? Mówimy tak, mimo że jeszcze tak niedawno moglibyśmy dać się dosłownie zabić w ich obronie.

Takich pytań można zadać więcej. „Zdrady ideałów” niestety są powszechne, nie należą do rzeczy, które dziwią czy zaskakują. Ot, po prostu, ktoś nie wytrzymał. Wszystkie skutki, które zdrada za sobą pociąga, również wpisane są w codzienność. Zwyczajnie, rzec by można, beztrosko.

Jednak nie wszyscy uświadamiają sobie, że istnieją jeszcze inne rodzaje zdrady. Wysublimowane, podstępne, prawie niezauważalne, o których często nawet sam „właściciel” nie wie. Tego typu zdrady żyją własnym życiem, huśtają się bezkarnie na emocjach, panosząc się w myślach. I tam tylko pozostają, pozornie nie powodując większych, brzemiennych w skutki zdarzeń na zewnątrz swego żywiciela. Rodzą niezrozumiałe sny, lęki, uczucia, nagłe przebłyski sympatii lub antypatii wobec zupełnie przypadkowych, zdawałoby się osób. Szepcą do ucha prowokując dziwne rozmowy, gesty, aby za chwilę wycofać się bezczelnie i zostawić nas zdezorientowanych w skonsternowanym towarzystwie. Nie wiemy, jak to się dzieje, że nagle przestaje nam zależeć na najbliższym przyjacielu, albo dlaczego właściwie wyzłośliwialiśmy się na koleżance, która nic nie jest nam winna.

Źródłem siły każdej zdrady jest nieopanowane w porę pragnienie. A mocą, która zdradę wyzwala – pokusa zaspokojenia pragnienia. Omija ona sprytnie wszystkie zabezpieczenia rozumu. Wypełza ze środka naszego serca i sączy jad wszędzie, gdzie znajdzie ujście.

I tylko jedno może sprawić, by zatrzymała się zdrada i uciekła w popłochu do swego ukrycia: czystość. Ta spokojna tafla opanowania, powstrzymanie gestu nachylenia się nad strumieniem, który tak nęci, by zaczerpnąć łyk upragnionej wody. Wtedy dopiero zobaczyć można, że to rwący potok, który kryje podstęp. Tylko czekając na małą chwilę nieuwagi, by porwać ze sobą i nie puścić, jak najdłużej kotłować: wycieńczać miłość, tłamsić wierność, wypłukiwać ze stałości uczuć.

Zobacz to! Opanuj się, odwróć swe myśli na drugą stronę i zrozum, jak blisko prowadziły cię skrajem bagna, ku przepaści. Selekcjonuj uczucia, choćby bez litości, gdy zajdzie potrzeba. Pielęgnuj ideały, pieść je, odkurzaj jak najczęściej. Niech lśnią czystością, niech cię wiecznie zachwycają, tak byś nie mógł wzroku od nich oderwać, nie zapomnieć o nich nigdy.

Wtedy żaden cień nie zdoła zmącić tego spojrzenia na drugiego człowieka. A zdrada nigdy nie wyjdzie ze swego więzienia. Bo tym ona jest – więźniem własnej bezsilności. Uczyń ją bezsilną, a nigdy ci nie zaszkodzi.

 

Komentarze

  1. jadwiga

    ideały

    Dlaczego tyle osób rezygnuje z tzw. „młodzieńczych ideałów” i skręca na drogę, gdzie nie ma żadnych większych wartości? Dlaczego mówimy: „nie opłaca się dziś być idealistą; wartości Prawdy, Dobra i Piękna są nieaktualne, więc po co je realizować”? Mówimy tak, mimo że jeszcze tak niedawno moglibyśmy dać się dosłownie zabić w ich obronie.

     

    Są tego najrozmaitsze przyczyny.

    1/ ideały wypaczane przez samych przywódców – np idea Solidarnosci z r. 1980 –  chociazby idea prawdy w kosciele katolickom a sprawa lustracji itp. Po czyms takim ma sie dosyc i Solidarnosci i koscioła. Bo to juz nie Solidarnośc 1980 i nie Koscioł Jezusa.

    2/ niekoniecznie skreca sie na droge bez wartosci. Wartosci moga pozostac, ale człowiek juz nie daje sie wciagnac naiwnie w walke o nie i manipulacje ze strony przywódców..

    3/ Proza zycia. Rodzina i utrzymanie jej aby było co do garnka włozyc, aby dzieci nie były głodne i nie wywalono z mieszkania. Człowiek taki decyduje sie na rózne rzeczy aby miec prace.

     

    Źródłem siły każdej zdrady jest nieopanowane w porę pragnienie

    Nie. Zródłem zdrady sa 3 punkty które opisałam powyzej. Jest NIEMOZNOSC W NORMALNY sposób zaspokojenia pragnienia.

    Chcielibysmy aby ideały Solidarnosci przetrwały, aby Koscioł przestał kłamac i zamiatac pod dywan, chcielibysmy sie w tym uczciwie realizowac i uczciwie zapracowac na utrzymanie rodziny. Niestety TO NIE OD NAS ZALEZY. Dlatego….

    Dlatego tez terroryzm jest aktem rozpaczy ze w normalny sposób nie mozna niektórych spraw rozwiazac.

     

     
    Odpowiedz
  2. zibik

    Moje dopowiedzenie !

    Zgadza się : "Zdrada nie jedno ma imię". Pojęcie zdrady bardziej dotyczy wierności wobec Boga, czy innych osób, niż czegokolwiek, w tym ideałów. Nie wiem – dlaczego najczęściej opisuje się i rozpatruje, komentuje  jedynie zdradę małżenską ?……

    Zdrada to przede wszystkim akt nielojalności wobec osoby, która nas naprawdę kocha, także zlekceważenie, zbeszczeszczenie, czy zignorowanie wcześniej złożonej przysięgi, czy ślubowania, bądź obietnicy, przyrzeczenia etc.

    Zdrada Boga, który nas pierwszy umiłował, odrzucenie Jego miłości, także zdrada wybranej i kochanej osoby powoduje skazę, która w przypadku ludzi pozostaje w sercu osoby zdradzonej na całe życie. Trudno wówczas przebaczyć, czy zaufać innej osobie, a tym bardziej zaufać zdrajcy drugi raz.

    Zdrajca zawsze ma wyrzuty sumienia i nie potrafi sam siebie usprawiedliwić, czy zapomnieć, uwolnić się, od koszmarnej myśli popełnienia zdrady tj. nikczemnego i podłego czynu. Nie wiem, czy sakrament pokuty i spowiedzi, oraz uzyskane rozgrzeszenie uwalniają sumienie zdrajcy ?…..

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  3. jorlanda

    Zdrada karmi się nieopanowaniem

    Zdradzanie nie musi się zdarzać w sytuacjach jakie Pani opisała. Proza życia, fałszywi przywódcy światłych idei, niemożność realizowania pragnień, marzeń. – to jest nasza codzienność. Upieram się, że źródłem zdrady jest właśnie brak pracy nad opanowaniem się, nad wyciszaniem pragnień, nad tym aby nie pozwolić się sprowokować i wytrwale realizować ideał. W przypadku chrześcijanina – radykalny dość ideał.

    Słowo "zdrada" omawia się najczęściej w relacjach damsko-męskich, to fakt. Może to z powodu powszechności tego zjawiska. Ale taka "totalna" sytuacja niewierności zaczyna się od małych zdrad – za długo siedzę w pracy, a współmałżonek czeka, nie poświęcam czasu żonie, mężowi, dzieciom – wolę oglądać mecz, czytać godzinami, wpatrywać się w ekran komputera itp. itd. To też są małe zdrady. "Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie." – Jezus tak mówił (Ewangelia św. Łukasza).

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  4. krok-w-chmurach

    Ja również sądzę, Jorlando, że

     głównym źródłem naszych zdrad jest postępująca słabość. Coraz rzadsza refleksja nad swoim życiem, a w końcu jej brak powodują odwrócenie od ideałów, którym chcieliśmy byc wierni. A ponieważ przysięga złożona była przez kogoś – mnie, jego, ją – kto był zbyt młody, niedoświadczony, łatwo siebie -zdrajcę usprawiedliwić. A może nawet za nią pochwalić, bo  pragnęlibyśmy uznać ją za świadectwo dojrzałości. Czy zdrada jest spowodowana brakiem panowania nad pragnieniami? A może własnie nie natychmiastowe zaspokojenie pragnienia, lecz pragnienie czegoś bezwartosciowego, jest przyczyną porzucania ideału?

    Ale jest jeszcze inny aspekt zdrady, jest nim rozpoznanie co jest rzeczywistą zdrada, a co tylko zmianą ideałów.

     
    Odpowiedz
  5. zibik

    O cnocie opanowania !

    Proszę nie upierać się, bo źródeł (przyczyn) zdrady (niewierności) jest o wiele więcej, niż razem wymieniliśmy dotychczas.

    Rzeczywiście brak opanowania, jednej z najrzadziej opisywanych i ukazywanych cnót, bez której w życiu nie możemy być wiernymi Bogu, także całkowicie oddani innym wybranym i kochanym osobom. A zatem wykazywać m.in. wielkoduszność, wspaniałomyślność, czy zwykłą życzliwość z otwartością ufnego serca. Sprawdzać się, stawać lepszymi, więcej być, niż mieć – zadawalająco urzeczywistniać człowieczeństwo Jezusa Chrystusa.

    Obecnie we współczesnym (zwariowanym) świecie, gdzie dominuje dewiza – dużo mieć, wiele trzeba opanowania i szlachetności do tego, żeby zachować spokój, kiedy liczne przeciwności i wewnętrzna obcość, bądź obojętność, wobec ludzi (bliźnich), a nawet Boga zniewala nasze umysły, wolę i duszę.

    Opanowanie jest konieczne, aby zachować wewnętrzną dyscyplinę i umiar w okazywaniu zbędnych emocji, np: kiedy w naszym życiu pozornie prawie nic się nie udaje.

    Łatwo zachować spokój, okazywać opanowanie, być pogodnie usposobionym, kiedy ktoś jest szczęśliwy, bądź zblazowany, czy obojętny na różne sytuacje życiowe albo nas oszczędza choroba, ból i cierpienie lub nie dotyczą inne trudne wyzwania, czy nagłe i tragiczne zdarzenia. Ponadto nie dotyczy nas żadna szalona miłość, także wyjątkowa radość, czy inna nadzwyczajna sposobność.

    Ale co począć z sobą, jak zachować spokój, być opanowanym, jeśli nie wegetujemy, lecz egzystujemy bardzo intensywnie, aktywnie reagujemy na każde wezwanie bytu, jeśli całym swoim istnieniem odczuwamy miłość, radość lub ludzką krzywdę, ból i cierpienie.

    Opanowanie czyni łatwym nawet to, co wymaga największego trudu i wysiłku, pozwala człowiekowi być wiernym, nie tylko ideałom, również konsekwentnym, stanowczym, roztropnym, odważnym,etc. także zachować stan wewnętrznej równowagitzn. zdrowie duszy i ciała.

    Szczęś Boże !

     
    Odpowiedz
  6. jorlanda

    Opanowani “charakternicy” 😉

    Ale co począć z sobą, jak zachować spokój, być opanowanym, jeśli nie wegetujemy, lecz egzystujemy bardzo intensywnie, aktywnie reagujemy na każde wezwanie bytu, jeśli całym swoim istnieniem odczuwamy miłość, radość lub ludzką krzywdę, ból i cierpienie.

    To Pana słowa: bardzo ciekawe pytanie w twierdzeniu 🙂 Tak jakby Pan o mnie napisał. W moim życiu wiele razy przekonałam się, że właśnie opanowanie się jest jedną z najważniejszych cnów i rękojmią właściwych efektów pracy nad sobą. Kiedy miałam naście lat, wiele razy nieopanowanie przeszkodziło mi w osiągnięciu pokoju ducha i prawidłowych relacji z przyjaciółmi.

    Kiedy po maturze przyjechałam ze studiów na jakąś imprezę do starych znajomych, jeden z moich przyjaciół powiedział: a coś ty się tak wyciszyła? co ci się stało? Ten sam człowiek po kilku następnych latach rzekł: nie, no ty się wcale nie zmieniłaś, może tylko jesteś bardziej opanowana niż kiedyś.

    Co się stało? Dotarło do mnie, że dar odczuwania świata i ludzi całą sobą – zobowiązuje. Do "selekcji reagowań". Myślę, że jeśli Bóg obdarza kogoś nieprzeciętną wrażliwością i empatią, daje też siłę do bycia władcą swoich emocji. W moim zyciu to oznacza nieustanne czuwanie, modlitwę, stały kontaktu z Bogiem (lektura Pisma Św., spowiedź, kierownictwo duchowe). Bo wróg nie śpi i kusi, chce zbyśmy zdradzili tę swoją wolę wytrwania w wierności Bogu. Ale chyba warto.

    Oczywiście ma Pan rację, żeby nie upierać się tak bardzo, że tylko brak opanowania jest powodem zdrady. Piotr zdradził chyba ze strachu, Judasz może z braku wiedzy i zaufania Jezusowi. A mnie się czasem zdarza po prostu z lenistwa.

    Pozdrawiam J.

     

     

     
    Odpowiedz
  7. jadwiga

    Zibik

    Opanowanie jest przeciwieństwem spontaniczności. A co Jezus i my dorośli tak bardzo cenimy w dzieciach? własnie spontanicznosc i brak nakładania maski….

     
    Odpowiedz
  8. zibik

    Dziecięctwo, a dorosłość !

    Opanowanie chyba nie koniecznie musi być przeciwieństwem uzasadnionej spontaniczności, raczej jej sprzymierzeńcem.

    Natomiast spontaniczność u osób dorosłych może być zwykłą głupotą, bezmyślnością, czy lekkomyślnością, a u dzieci i młodzieży jest naturalną postawą – przywilejem wieku.

    Jezus  ceni prostotę serca dziecka, także otwartość, bezwarunkową gotowość odwzajemniania uczucia miłości, przyjaźni, oraz bezinteresowność tj. świadomość wolną, od własnego "Ja" – "Zaprawdę, powiadam wam; kto nie przyjmie Królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego"(Mk10,15)

    Nam Jezus poleca m.in., abyśmy przezwyciężali swoją dorosłość, jeśli jest ona maskowaniem siebie, egoizmem, sztucznym związkiem ze światem i wyłącznie pozorowaną poprawnością.

    A my dorośli chyba najbardziej cenimy u dzieci ich czystość, niewinność, (sinceritas) szczerość, (simplicitas) prostotę, także brak złych nawyków osób dorosłych.

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  9. zibik

    Być władcą swoich emocji !

    Sz. Pani !

    Piękne, mądre, refleksyjne i ubogacające słowa : "Myślę, że jeśli Bóg obdarza kogoś nieprzeciętną wrażliwością i empatią, daje też siłę do bycia władcą swoich emocji."

    "Kiedy miałam naście lat, wiele razy nieopanowanie przeszkodziło mi w osiągnięciu pokoju ducha i prawidłowych relacji z przyjaciółmi."

    Jest  mi bardzo miło, że już potrafię trafnie opisywać, prezentować innym – jaka Pani jest ?…… Choć znamy się krótko i tylko z netu, nawet nie z widzenia.

    Wyznam szczerze, że z przyjemnością i zainteresowaniem czytuję Pani teksty. Jestem również b. zadowolony z powodu Pani chęci umieszczania swoich tekstów w portalu "Tezeusz", oraz gratuluję edytorskiego talentu tzw. "lekkiego pióra". Tak to jest, kiedy ktoś, coś lubi – to ma sukcesy i satysfakcję.

    Szczęść Boże !

    Pozdrawiam Panią serdecznie !

     

     
    Odpowiedz
  10. jorlanda

    Spontaniczność trzeba wychować

    Pani Jadwigo,

    spontaniczność może ranić, tak samo jak opanowanie też może stać się przyczyną zrobienia komuś krzywdy. Jestem zwolenniczką wychowywania emocji. Zarówno tych, które pomagają nam wyartykułować uczucia, jak i tych nieznacznych poruszeń wewnętrznych, którym warto czasem dodać animuszu i wydobyć z głębi serca.

    To, o czym mówi Jezus pokazujący dzieci, rozumiem jako wychowywanie swej dorosłości tak, aby nie stać się sztywniakiem, krętaczem, egoistą i człowiekiem wyniosłym. Tak w skrócie. Kiedyś czytałam książkę jakiegoś psychologa o odnalezieniu swego wewnętrznego dziecka. Podczas lektury myślałam tylko o jednym: Pan Jezus pierwszy to wymyślił :)) i w dodatku o wiele lepiej wymyślił.

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  11. jorlanda

    Przełamać strach 😉

    Dziękuję Panu za miłe słowa. 

    Założenie bloga (wg definicji to "pamiętnik publikowany powszechnie w internecie, zwykle z możliwością komentowania poszczególnych wpisów przez internautów" hi hi) w portalu Tezeusz jest efektem walki ze strachem. Trzeba wychowywać emocje, prawda? I odważnie świadczyć. Dodam jeszcze, że przekonały mnie do pisania i publikowania tutaj rozmowy i wspólna praca na polu wychowania duchowego i religijnego z ludźmi różnych wyznań.

    Namawiano mnie niejednokrotnie, aby się podzielić moimi doświadczeniami i myślami. Zatem z okazji moich 33 urodzin (symboliczny wiek)  postanowiłam spełnić prośbę moich przyjaciół i znajomych. 

    Mam nadzieję, że moje słowa będą służyć dialogowi w stylu chrześcijańskim.

    Pozdrawiam z modlitwą J.

     
    Odpowiedz
  12. Andrzej

    Gratuluję odwagi i życzę wielu mądrych tekstów!

     Jorlando!

    Twoja obecność na Blogach Tezeusza bardzo mnie cieszy i jest dla nas dobrym znakiem Opatrzności. Piszesz mądre, kompetentnej i intrygujące teksty, dzielisz się swoim bogatym doświadczeniem duchowym i życiowym, a w dyskusjach jesteś przyjazna wobec rozmówców i roztropna w sądach. Twoje wykształcenie teologiczne i doświadczenie aktywności społeczno-religijnej bardzo przydadzą się w Tezeuszu. Prezentujesz też wyraźnie dialogiczną twarz Kościoła katolickiego, która zaprasza do rozmowy, pytań i wspólnoty. Oby więcej takich katolików i chrześcijan podejmowało trud uczestnictwa w Sieci.

    Życzę Ci, by Twoja pasja blogowania rozwijała się i dawała Ci wiele dobrej radości. Nie zawsze będzie łatwo.

    Pozdrawiam Cię serdecznie

    Andrzej

    Ps. Nie sądziłem, że jesteś tak młoda 🙂

     
    Odpowiedz
  13. Halina

    Pani Jolu

    " Kiedyś czytałam książkę jakiegoś psychologa o odnalezieniu swego wewnętrznego dziecka. Podczas lektury myślałam tylko o jednym: Pan Jezus to pierwszy wymyslił:)) i w dodatku o wiele lepiej wymyslił"

    Pan Jezus wszystko jako pierwszy wymyślił najlepiej-tu nie ma żadnych wątpliwości. Jednak ze wszystkich terminów terapeutycznych najbardziej nasączonym dotkliwą niesprawiedliwością jest pojęcie " wewnętrznego dziecka". W kontekście psychologii, chodzi o skrzywdzone , wewnętrzne dziecko, bo któż jest bardziej bezbronny i zasługujący na akceptację i bezpieczeństwo niż małe dziecko. Praca nad wewnętrznym dzieckiem-skupia się głównie na odkrywaniu, gdzie zadano ranę, tym samym można człowiekowi pomóc dochodząc do prawdy -w jaki sposób dana osoba została skrzywdzona jako dziecko i jaki to ma wpływ na jej obecne życie.

    pozdrawiam

     

     
    Odpowiedz
  14. jorlanda

    Pani Halino

    Wiem, że chodzi o zranione i przestraszone dziecko w głębi naszego serca. Pisząc, że Pan Jezus lepiej to wymyślił użyłam skrótu myślowego. Miałam na myśli Jego metodę na wybaczanie innym i sobie. Myślałam też o odwadze chrześcijanina do bycia spontanicznym i prostym w reakcjach, tak jak dziecko. Odwaga przekroczenia swoich zranień w obecności Boga przychodzi razem z łaską.

    Aby nauczyć dziecko odwagi trzeba go słuchać i wspierać w podejmowaniu różnych zadań. To samo dotyczy wychowywania swej wrażliwości i leczenia zranień. Jeśli nasi rodzice czy opiekunowie popełnili jakieś błędy, mimo to można samemu sobie potem pomóc. Wiem, że to co piszę nie jest popularne. Wiele osób mi nie raz mówiło, że to niemożliwe. Wierzę jednak, że JEST MOŻLIWE. Bo sama tego doświadczam.Bez lekarzy. Właśnie dzięki współpracy z Bożą łaską. Bóg jest najlepszym terapeutą 🙂 Dary Ducha Św. najlepszymi lekami, a łaska najtańszą receptą 🙂 I nie trzeba mieć umowy z kasą chorych, wystarczy dobry spowiednik, szczypta posłuszeństwa i regularne rekolekcje. Ale to moje odkrycia. Wiem, że niektórzy mają inną drogę. I nie lubią mnie za to, że nie chcę iść na terapię, mówiąc że już mam opiekuna dla lęków i słabości mej osobowości hi hi.

    Właśnie zainspirowała mnie Pani do napisania pewnej bajki 🙂 Dziękuję.

     
    Odpowiedz
  15. Halina

    Cieszę się, że się jednak na coś przydałam:)

    Każdy psycholog chrześcijański wie , że Jezus jest najlepszym lekarzem i terapeutą. Z.Freud był najbardziej znanym psychologiem wszech czasów, ale najlepszym psychologiem wszech czasów jest właśnie Jezus Chrystus, a Biblia stanowi najlepszy podręcznik dla psychologa. Najnowsze odkrycia psychologiczne, nie tylko nie kłócą się z przesłaniem Jezusa, lecz czynią je bardziej zrozumiałe, gdyż wszystko co wypowiedział Jezus jest pełne psychologicznej głębi. Mark  Baker uznany amerykański teolog i psychoterapeuta napisal fantastyczną ksiażkę: Najlepszy z psychologów; Jezus i mądrość duszy. Warto ją przeczytać. To świetnie, że nie odczuwa Pani potrzeby żadnej terapii , to tylko może cieszyć -tak trzymać! Ja też całe życie radzę sobie sama i nawet nikomu nie przyjdzie do głowy, że mogłoby być inaczej:))  Bardzo lubię bajki- mają ogromną ,terapeutyczną moc. Kiedy jeszcze pracowałam z chorymi dziećmi -pisałam dla ich potrzeb specjalnie skonstruowane bajki  Bohater musiał być zmieniony, ale przeżywał dokładnie to, co chore dziecko. To wielkie wsparcie dla malucha, kiedy dowiaduje się, że nie tylko on jeden przeżywa ten problem, a treść pomaga w pokonywaniu kłopotów, lęków-pozwala dziecku dowiedzieć się czegoś więcej o sobie. Istotne, aby zakończenie było pozytywne, to daje siłę i nadzieję..Teraz charakter mojej pracy uległ zmianie  i nie mam już niestety na to czasu-moźe kiedyś -wnuczętom:)

    pozdrawiam serdecznie

     
    Odpowiedz
  16. jorlanda

    Do Andrzeja

    Myślę i myślę i … naprawdę nie wiem, co napisać. A czuję że powinnam jakoś podziękować za przemiłe słowa. Może napiszę po prostu dziękuję. Piszesz, że nie będzie łatwo. Życie nie jest łatwe. I dlatego piszę.

     
    Odpowiedz
  17. Halina

    Przygoda Oli w Bałaganowie

    Bluza leży pognieciona na krześle, buty rozrzucone w przedpokoju, cześć zabawek na łóżku, część w dużym pokoju, a kilka nawet w kuchni. " Posprzataj to wreszcie ", krzyczy zdenerwowana mama." Zrób wreszcie porządek. Można się przewrócić o te Twoje rzeczy. Ja i tak mam wystarczająco dużo pracy. Tak już nie może dłużej byc. Jak długo mam Ci to jeszcze powtarzać!" Ola nie może zrozumieć o co mamie chodzi. Uważa sprzątanie za rzecz niemądrą i niepotrzebną. " Po co sprzatać? Po co chować rzeczy, które i tak zaraz bedą potrzebne. To przecież nie ma sensu"-mysli zła. " Nie lubię sprzątania. Jest tyle ciekawszych i ważniejszych rzeczy na świecie. Nie chce byc porządna! Kiedy mama wreszcie traci cierpliwość , zazwyczaj zaczyna sama sprzątać. Pewnego dnia, kiedy Ola jak zwykle nie posprzatała po sobie, zdarzyo się cos dziwnego. Dziewczynka usłyszała chichot. " Chi, chi, chi. Znalazłem kogoś, kto mysli tak jak ja. Pasujesz do mnie. Chodź ze mną do Bałaganowa. Tam panuje najwiekszy na świecie bałagan", zawołał wesoło mały, rozczochrany Flejtuszek. Flejtuchy, to lubiacy bałagan mieszkańcy Ziemi. Żyją oni w Bałaganowie, w mieście, do którego nie dojeżdża żaden pociąg, nie dopływa żaden statek i nawet nie dolatuje żaden samolot. Olę zaciekawiły słowa Flejtuszka. " Naprawdę? Chcesz mnie zabrać do Bałaganowa? Czy to prawda , że tam nie potrzeba sprzątać, że wszystko można zostawiać, gdzie tylko się chce. ?". " Oczywiście"-odpowiedział z duma Flejtuszek. Chodź ze mną , a sama się o tym przekonasz!" Oboje w mgnienieu oka przeniesli sie do krainy nieporządku. W Bałaganowie na trawnikach nie rosły rzadne kwiatki, nie było tam żadnych placów do zabawy dla dzieci, bo zalegały hałdy smieci i  połamane zabawki. " Hoopla!" zawołał Flejtuszek. Uważaj. Musisz patrzec, gdzie stajesz. Ola zauważyła, że chodniki zasłane są śmieciami. Śmieci nikt nie sprzątał. " No i jestesmy. To moje mieszkanie, powiedział Flejtuszek. Ola weszła do środka i -buch-wylądowała nosem na ziemi. " Oj, boli. Co sie stało?" Dziewczynka potknęła się o garnek z grochem, który stał na schodach. Groch rozsypał się po podłodze, prosto pod nogi Flejtuszka, który niechcący go rozdeptał. " Nic nie szkodzi"-powiedział-taki rozgnieciony, bedzie nawet lepszy. Prosze pomóz mi przyniesc z kuchni talerze". Ola otworzyła kuchenna szafkę. Jednak zamiast talerzy w szafce znalazła jedynie brązowy but, majtki i pluszowego misia. " Fuj! co za bałagan"-pomyślała dziewczynka. Poniewaz jednak nie lubiła nigdy sama sprzatać, nic nie powiedziała i szukała dalej talerzy. W końcu znalazła je w łazience w wannie. " Nie na takich talerzach nie bede jadła i umyła je. A gdzie je teraz połozyć? Stół cały zawalony, więc Ola zaczeła doprowadzac go do porządku " Ej, co ty robisz? Nie wiesz, że w Bałaganowie nie trzeba sprzatać?. Myślałem, że ci sie tu podoba? ". W domu mi sie to podobało, ale u Ciebie jest tylko bałagan i wszystko takie brudne. Nie marudź i chodź sie bawić -powiedział Flejtuszek. Ola szybko straciła swój świeży zapał do robienia porzadków. " Masz rację. Tracimy tylko niepotrzebnie czas na sprzątanie. W co sie pobawimy? " Mam dużo domków dla lalek. Hmm-tylko gdzie u licha są te domki?- myśli Flejtuszek. " Ho. Znalazłem w łóżku brązowy but-ucieszył sie Flejtuszek. Zła Ola mrukneła: drugi leży w szafce w kuchni. Ale gdzie są domki dla lalek. Jak w tym bałaganie w ogóle można coś znaleźć? " Po długich i bezowocnych poszukiwaniach zmęczona Ola straciła ochotę do zabawy. Położyła sie więc do łóżka, ale nie zdażyła zasnąć." Oj coś mnie ukuło!" Flejtuszek zajrzał do łózka i wyciagnał widelec. Ola miała już wszystkiego dość. " Co to daje, że nie trzeba sprzątac, kiedy i tak nie ma czasu na zabawę, bo żadnej zabawki nie można znaleźć. Nie podoba mi sie już to wszystko. Rozmyslając nad tym wszystkim Ola zasneła w brudnym, pomietym łózku. Rankiem nastepnego dnia wpadł jej do głowy nowy pomysł. " Flejtuszku wstawaj! Wiem, jak możemy się bawić, a jednocześnie posprzatać! Flejtuszek spał przykryty obrusem, ponieważ nie mógł znaleźć pościeli. Zamiast poduszki pod głowa miał sweter. Nie wyspał sie dobrze i mruczał do Oli. " Zostaw mnie. Daj mi spokój. W Bałaganowie sie nie sprzata i nie robi żadnych porządków" Wstawaj! woła Ola-pobawimy sie w robienie porządków." Zabawa w zbieranie porozrzuconych rzeczy była wysmienita, ponieważ polegała na tym, że wygrywał ten, kto najszybciej położył jak najwiecej rzeczy na swoje miejsce. Flejtuszkowi podobał sie ten pomysł: " to jest prawdziwa zabawa na wyścigi, nie sprzatanie!

    Zawody wygrała dziewczynka, choć Flejtuszek dzielnie zabrał się rownież za zbieranie rzeczy i robienie porządków. Brawo! nawet nie myslałem , że sprzatanie może być takie przyjemne. Nastepnym razem na pewno wygram. Udało nam sie we dwoje szybko doprowadzic mieszkanie do porządku. Teraz mamy o wiele wiecej czasu na zabawę-stwierdzili zgodnie.

    Ola jednak z radoscia myslała o powrocie do własnego domu, cieszyła się, że wyjeżdża z brudnego Bałaganowa. Kiedy wróciła do domu z radością patrzyła na pokryte kwiatami trawniki. Nie musiała idąc patrzeć pod nogi, by nie potykac sie wszędzie. " Jakie to wszystko jest proste, gdy panuje porządek.Że też wcześniej tego nie zauważyłam"-myślała zadziwiona. W swoim czystym, posprzatanym mieszkaniu-dziewczynka poczuła się wspaniale. Znaazła chetnych domowników, którzy bawili sie wraz z nią w " robienie porzadków". Oczywiscie, sa rzeczy, których nie trzeba sprzatac od razu. Zbyt duże sprzatanie może być męczące. Jednak gdyby rzeczy nie miały swojego miejsca, a wszystko było rozrzucone-szybko upodobnilibysmy sie do Flejtuszków, którzy mieszkają w Bałaganowie. Oj, bałagan może być kłopotliwy-zatem wieczorem pobawmy sie w robienie porządków. Zaoszczedzimy  w ten sposób dużo czasu, a przede wszystkim -inni nie bedą musieli po nas sprzatać. Od małego poprzez zabawę, przyzwyczajamy się, że sprzątanie jest naszym obowiązkiem.

     
    Odpowiedz
  18. jorlanda

    Flejtuszki

    Wyśmienite! Tym bardziej, że właśnie jestem po gonitwie z moimi pociechami p.t. "posprzątaj w pokoju i połóż się wreszcie spać!". Moje genialne dzieci po wykonaniu serii eksperymentów plastycznych z brokatem i taśmą klejącą, przemieniły dom w błyszczące królestwo. Podłoge mam w kropki, blaty świecą i nawet fotel w kuchni błyszczy jak diament hi hi. Jutro przeczytam im Pani bajkę. Ale jak ich znam zaraz się zaczną bawić w Flejtuszki… ech…

    Pozdrawiam

     J.

     
    Odpowiedz
  19. Halina

    Może jednak wspólna zabawa , nie gonitwa?

    To świetna zabawa !-chyba z Flejtuszkami niewiele ma wspólnego:)  Zabawę w Królestwo, można odpowienio zakończyć , aby sprowadzić dzieciaczki ‘na ziemię:"  Utrzymywanie porządku, nie sprawia rzecz jasna dziecku przyjemności i nie jest samo przez się dla niego zrozumiałe. Wielu rodziców popełnia błąd, ciągle napominając. Zamiast tego dobrze jest służyć odpowiednim przykładem i uczynić sprzątanie jak najbardziej atrakcyjnym dla dziecka. Nie uda się wyrobić w dziecku nawyku sprzatania, jeżeli sami nie będziemy przestrzegać porządku. Zaproponowana zabawa powinna uzmysłowić dziecku, konieczność robienia porządków i odpowiednio je umotywować. Jednocześnie dziecko uczy się w niej, że każda rzecz ma swoje miejsce. Ta zabawa jednak znudzi się dziecku po kilku dniach. Kiedy ja przyzwyczajałam swoje dzieci do obowiązku utrzymywania porzadku, wprowadzałam nagrody, które stopniowo znosiłam. Okazywałam tez ogromną radość, kiedy bez mojej wiedzy zrobiły mi niespodziankę i posprzątały. Oczywiście, nawet jeżeli sprzątanie stanie sie już codziennym zwyczajem, mogą zdarzyć się sytuacje, że dziecko , podobnie zresztą jak i dorośli, nie będzie miało ochoty na zrobienie porządków. W takim wypadku należy dziecku okazać zrozumienie i starać się je odpowiednio umotywować: np. " Bardzo dobrze Cie rozumiem, że sprzątanie nie zawsze sprawia Ci przyjemność. Ja również nie zawsze mam ochotę na robienie porządków. Jest mi wtedy trudno przemóc się i zabrać do pracy. Wiesz co, kiedy ja będę prasowała, ty posprzątasz. W ten sposób wszyscy szybciej skończymy i później będziemy mogli razem rozkoszować się świadomością, że to, co nieprzyjemne, mamy już za sobą". Każde podejście ze zrozumieniem do problemów dziecka, przynosi niesamowite efekty.

    Pozdrawiam i życzę powodzenia.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code