Zasłonić grzech Słowem?

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}

Z cyklu „Szlag mnie trafi”

Zadaj sobie trud, aby stać się tym, kim nie jesteś i aby nie być tym, kim jesteś.(św. Józef Marello)

Hipokryzja i relatywizm chrześcijan czasami sięgają zenitu. Chciałabym pochylić się krótko nad metodą argumentacji przewrotnych interpretatorów Ewangelii, którzy słabość i grzech uzasadniają słowami Pisma. Mam świadomość, że wsadzam kij w mrowisko. Trudno, najwyżej mnie pogryzą. Przyszedł czas na następne Bzdury.

Bzdura Nr 3 – Bóg jest Miłością

– czyli używanie języka Ewangelii do uzasadniania korzyści płynących z seksu przedmałżeńskiego, konkubinatu czy antykoncepcji. Bo przecież Bóg jest miłością, to trzeba się kochać i to na maksa, najszybciej jak się da, z kim się da i w każdej konfiguracji: przed ślubem (zaliczyć jak najwięcej, by nauka nie poszła w las ), po ślubie (byle nie z małżonkiem), z osobą tej samej płci, z nieletnim, już nie będę dalej wyliczać, z czym lub kim jeszcze, bo nie wypada. Życie jest krótkie i trzeba korzystać, a zabezpieczyć się trzeba przed skutkami. Bo przecież ciąża to takie nieodpowiedzialne, kiedy ma się wielu partnerów albo lat 17 albo nie dość pieniążków na śpioszki i edukację potomstwa albo widoki na błyskotliwą karierę. Prezerwatywa nie jest zła, pigułki tym bardziej (bo można sobie cykl regulować), środki wczesnoporonne nie są be! bo embrion czy płód to jeszcze nie człowiek. Antykoncepcja jest super, bo nie powoduje stresu i patologii w związku, no i nie ma potem dylematu: usunąć nie usunąć. A zresztą aborcja to indywidualna sprawa kobiety.

Bóg jest Miłością, proszę szanownych hipokrytów, ale nie jest to miłość własna, samolubna, egoistyczna, głupia, nieodpowiedzialna, tchórzliwa i niedojrzała. Amen.

Bzdura Nr 4 – Zostaliście powołani do wolności

Chodzi o cytaty z Chrystusa i Apostołów np. św. Pawła na temat wolności, np. „zostaliście powołani do wolności” (Ga 5,13). Służą do uzasadniania wszelkiej swobody prowadzącej świat etyki ludzkiej do degeneracji i błędu, do sytuacji błędnego koła, w którym to już nie wiadomo, czy eutanazja to zabójstwo czy akt miłosierdzia, czy eksperymenty genetyczne mają granice czy też je otwierają. Zapominają, że ten cytat zawiera też inne słowa, i to w tym samym wersecie: „Tylko nie [bierzcie] tej wolności jako zachęty do [hołdowania] ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie”. I że wszystko, co Chrystus i Jego uczniowie mówili o wolności zawsze było w kontekście miłości i służby (przez duże M i S). Wolność na sztandarach relatywistów bardzo często jest pustym hasłem i bramą do kłamstwa na temat tego, co ludzkie, czy godnego człowieczeństwa. Wolność, która mówi, że mogę legalnie uprawiać zło to żadna wolność. A jeszcze ostatnio w radio słyszałam i to z ust wysoko postawionych urzędników państwowych, którzy uważają się za chrześcijan (katolików nawet), że jak komuś się nie podoba prawnie uznane in vitro, to nie musi z niego korzystać, skoro sumienie mu nie pozwala. Bzdurą jest takie argumentowanie w ramach etyki. I to Bzdurą Nr 4.

„Broniąc życia nie powinniśmy się lękać sprzeciwów i niepopularności, ale odrzucać wszelkie kompromisy i dwuznaczności, które upodobniłyby nas do tego świata” – mówił Benedykt XVI. I niech to będzie pointa.

P.S. W ramach reklamy następnych odcinków: Bzdurą Nr 5 niech będzie używanie Dekalogu i Przykazania Miłości do głosowania za przeciętnością życia duchowego. Zaś Bzdurą Nr 6 – powielanie przypowieści o synu marnotrawnym czy o talentach w wersjach spaczonych, oczywiście w ramach uzasadniania własnego lenistwa, nieudolności i braku odwagi czy może raczej chęci, bo odwaga nie każdemu pisana, by być naprawdę uczniem Chrystusa.

 

11 Comments

  1. Halina

    Bzdury

     Pani pisze o etyce katolickiej, nie chrześcijańskiej. Poza tym powstał niezły mętlik. Szkodliwość prezerwatywy, zrównana  ze środkami wczesnoporonnymi? In vitro ma być prawnie zakazane? a niby to dlaczego.Katolik musi mieć wszystko prawnie nakazane, zakazane przez władze świeckie, bo inaczej traci rozeznanie, co jest dobre, a co złe? Jak ksiądz pogrozi palcem, to nie wolno i tego się trzymajcie. Proszę wykazać ( rozprawić się z tym tematem)-wyjaśnić na czym według Pani polega szkodliwość prezerwatywy. Bo ja znam tylko jeden przypadek, w którym prezerwatywa może być szkodliwa; jak ktoś założy sobie ją na głowę, to nie będzie mógł oddychać.  Hipokryzji nie pochwalam, ale fanatyzm  jest gorszy niż trzęsienia ziemi.

    " Bóg jest miłością, to trzeba się kochać na maksa z kim się da i jak się da ( …) z nieletnim itp  i ten cały wywód-tak argumentuje katolicka młodzież? Ja się z tym rzadko spotykam nawet wśród młodzieży niewierzącej-mają swoje zasady i wartości, chcą  również godnie przeżyć życie. Nie twierdzę, że nie ma takich artystów, o których pani pisze, tylko oni nie są hipokrytami-nie wierzą w Boga i etykę katolicką.

    No tak, życia trzeba bronić z tym się zgodzę. Tylko co to ma wspólnego z in vitro , jako metodą leczenia niepłodności i z antykoncepcją typu; prezerwatywy, kapturki, etc-to należałoby  uzasadnić.

     
    Odpowiedz
  2. jadwiga

    bardzo pomieszane pojecia

    Ja np nie wiem o co chodzi.

    bzdura 3 – co ma miłośc Boga do prezerwatyw? dlaczego porównujemy prezerwatywy ze srodkami wczesnoporonnymi? ( nawiasem mówiąc ziołowe, roślinne srodki wczesnoporonne były stosowane juz przez "dzikich" bez cywilizacji a roslinki w koncu Bóg stworzył:))

    W tym nie wiem o co chodzi.

    bzdura 4 – to nie jest opis wolnosci chrzescijanskiej ani jakiegokolwiek innego wyznania ale wolnosci czysto katolickiej.Trudno zas zmuszac posłów i prawodawstwo aby przyjmowało punkt widzenia jednej religii. Chyba ze jest to panstwo koscielne.

     

    Biedny to Bóg i biedna religia, która swoich wyznawców musi zmuszac do wyznawania swoich zasad – robiąc naciski na prawodawstwo.

     
    Odpowiedz
  3. elik

    Osobowość, działania i wolność człowieka !

    Sz.Państwo !

    Tytułem uzupełnienia udostępnianej czytelnikom argumentacji w dyskusji, może warto posłużyć się przemyśleniami innych np: J. Maritain uważa, że wolność człowieka polega na oddaniu się i podporządkowaniu Bogu.Tylko wtedy myślimy, postępujemy i działamy zgodnie ze swoją istotą, czyli właściwie i dobrze.

    Warto chyba zauważyć, że działania wzorowe i wolne, od hipokryzji, czy fałszu, zakłamania mogą być podejmowane „jako chrześcijanin” i wykonywane „po chrześcijańsku”. Pierwsze odbywają się w sferze duchowej, poprzez akty kościelne, a drugie realizowane są w sferze osobowej (jednostkowej i wspólnotowej) tj. bytowaniu świeckim i doczesnym m.in. życiu rodzinnym, wspólnotowym, publicznym i państwowym.

    Dotyczy to rozróżnienie działań zapewne również, tych chrześcijan i katolików, co sprawują władzę państwową i stanowią prawo w RP.

    A zatem pożądane i dobre są tylko takie myśli i czyny, w tym wybory, decyzje i działania, poprzez które istoty ludzkie naśladują Jezusa Chrystusa lub świętych, błogosławionych – tj. upodabniają się do Syna Człowieczego – Boga.

    Zadaniem i obowiązkiem katolików jest m.in. coraz bardziej uduchawiać sferę jednostkową. Przekształcać równocześnie istniejące społeczeństwo jednostek (w znacznej mierze świeckie, laickie), czy zbytnio zmaterializowane, a nawet bezbożne w społeczeństwo osób (podmiotów). Tzn. nie stosować uniki, czy udawać, pozorować działania, lecz naprawdę być obecnym w życiu doczesnym, uczestniczyć w doskonalonej historii świata, tj. świadomie i dobrowolnie być aktywnym i zaangażowanym w sprawy duchowe i osobowe.

    Dalej wg. J.Maritaina doktryna katolicka nie jest metodą rozwiązywania problemów, lecz filozofią pozapolityczną i pozakulturową. Ma ona jedynie, czy przede wszystkim wpływać ożywczo na politykę i kulturę, zmieniać ich charakter. Ma być inspiracją i motywacją, do właściwego sposobu działania, mającego na celu nie materializowanie, lecz uduchowienie sfery życia doczesnego.

    Dlatego Maritain uważał, że każdy z nas jest sam odpowiedzialny za własne czyny i nie powinien w swoją działalność angażować innych np. majestatu Boga, ani powagi wspólnoty Kościoła katolickiego.

    Kościól katolicki nie jest instytucją państwową, ani organizacją polityczną, jak wielu mniema, lecz zachowuje jedynie prawo oceniania życia ziemskiego i stwierdzania, czy konkretne decyzje i działania polityczne prowadzą, do rozwoju, czy wręcz przeciwnie – do stagnacji i realizacji interesów jednostkowych członków społeczeństwa.

    Za ostateczne źródło istnienia osoby, rodziny, wspólnoty, społeczeństwa, a tym samym państwa uważał Maritain Boga. A my ?……

    Szczęść Boże !

     

     
    Odpowiedz
  4. Kazimierz

    pogadanka neo

    Kiedy czytam ten wpis (Elika vel Zibika), widzę jak spotkali się baca z Tatr z bacą z Sudetów na jednym ze wzgórków i ustalają regulamin połowu dorszy dla rybaków z Łeby.

    Niestety polski KK, to w większości niewierzący ludzie (neopoganie), którzy chcą wymóc na posłach, którzy są w podobnej sytuacji duchowej jakąś moralność, która temu kraju (światu) jest obca. Nie uda sie ni jak, jedynie może taki przepis napchać kieszenie lekarzy, którzy chetnie będa praktykować dalej swoje prace, lub też za lepsza kasę wyemigrują, tam, gdzie im nie będą zabraniać in vitro wykonywać.

    Nie jest sprawą chrześcijan naprawianie świata, który od zawsze jest upadły, ale sprawa chrześcijan jest głoszenie Królestwa Bozego, Ewangelii, której nie przyjęła wiekszośc Polaków. To tragedia, że polski KK zajmuje się zyciem doczesnym, a pogubił się całkowicie w ratowaniu dusz Polaków  – bo co człowiekowi da, jesli nawet cały świat pozyska, a na duszy swej szkode poniesie? Łuk. 9. 23 – 27

    KJ

     
    Odpowiedz
  5. quqzar

    Manipulacja wolnością

    Kiedy słowa tracą swoje znaczenie, ludzie tracą wolność. (Konfucjusz)

    Wolność to wolność. Polega na tym, że mogę zająć swoje własne stanowisko wobec danego problemu, na przykład wobec problemu rozróżnienia między dobrem a złem. Jeżeli natomiast z jakiegoś powodu mogę wybrać tylko dobro, wtedy nie jest to żadna wolność – to jest zwyczajny przymus. Bóg natomiast nie stosuje przymusu wobec człowieka, co bije w oczy już na pierwszych stronach księgi Rodzaju. Jego powołanie do miłości i służby jest zaproszeniem, a człowiek może to zaproszenie odrzucić – nasza swobodna decyzja jest wówczas przez Stwórcę szanowana. Próby zastąpienia wolnego wyboru dokonywanego przez nas w sumieniu "miłością przymusową" są sprzeczne z człowieczeńswem. Kto nie może wybrać w swoim życiu zła, nie posiada godności dziecka Bożego. Dlatego też, jedynym usprawiedliwieniem dla ograniczenia wolności człowieka jest… wolność drugiego człowieka. Ruch mojej pięści jest ograniczony bliskością Twojego nosa. I to jest chyba prawdziwie godne człowieczeństwo, wyrażające się w duchu wzajemnego szacunku i miłosierdzia. Amen.

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  6. elik

    Relatywizacja znaczenia pojęć !

    A zatem "rozróżnianie między dobrem, a złem" zwykle nie stanowi problemu, kiedy słowa (pojęcia) zachowują swoje znaczenie.

    Dzisiaj wskutek nasilającej się laicyzacji i relatywizacji  znaczenia wielu pojęć, obserwujemy powszechny chaos i mętlik w wielu sercach i umysłach. Stąd nawet dobrowolne i świadome zaufanie, wierność i oddanie Jemu, także Kościołowi katolickiemu mogą być postrzegane, jako "przymus.", czy zagrożenie osobistej wolności.

    Nasze wybory i decyzje są, przez Boga zawsze "szanowane", a przez innych ludzi dość często, lecz to nie znaczy, że są bezmyślnie  tolerowane, a tym bardziej bezrefleksyjnie w pełni akceptowane !

    Warto pamiętać, że Pan Bóg jest nie zawsze rychliwy, ale sprawiedliwy, a nasze myśli, intencje, złośliwości, także wybory, decyzje, wysiłki, starania i działania natychmiast, niezwłocznie i właściwie ocenia.

    To co jest "przymusowe" , bądź narzucane, a nawet sprytnie oferowane, sugerowane wbrew naszej wolnej woli, czy sprzeciwiając się rozumowi, sumieniu i godności osobistej nie ma nic wspólnego z Jego miłością, ani wolnością.

    Wzorem najlepszym człowieczeństwa był i nadal jest ON – Syn Człowieczy !

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  7. rzusto

    nauka, ale o czym i dla kogo?

    Mówienie w ten sposób o sprawach związanych między innymi z edukacją seksualną moim zdaniem utrudnia porozumienie w tym temacie. Powtarzanie haseł, które mają mało wspólnego z rzeczywistością, a tylko ją kreują (powielają schemat) do niczego nie prowadzi.

    Do własnych wartości warto przekonywać i mówić dlaczego są ważne. Jednakże, najgorszym z możliwych sposobów jest przekonywanie do nich drwiąc z nich (drwiąc z siebie) i powtarzać podwórkowe stwierdzenia na temat spraw, które nie mają nic wspólnego z naszymi wartościami – czyli w sumie ponownie drwić. Tym razem z ludzi, którzy mogli złamać wyznawane przez nas (a w wielu przypadkach również przez siebie) zasady.

    Po lekturze powyższego tekstu temat nieodpowiedzialnego seksu małoletnich, kwestii wierności w małżeństwie, zasad i form antykoncepcji pozostaje nijaki.

    Taka forma przekonuje jedynie już przekonanych co świetnie ilustrują komentarze.

     

     
    Odpowiedz
  8. jorlanda

    Jaka tam nauka…

    Niedawno w ramach przygotowywania dekoracji do Balu Wszystkich Świętych w parafii (taka contra wobec Haloween), rysowałam z dzieciakami anioły i świętych. Dzieci przychodziły z pytaniem, jak namalować anioła, bo niby wiedzą jak wygląda, ale nie wiedzą jak zacząć. Zatem rysowałam dzieciom kontury, a one resztę same dokolorowały. Z tych moich szkiców robiły rzeczy nieprawdopodobne, nawet czasem nie przypominały aniołów. Na pewno były pełniejsze.

    To samo mają zrobić teksty z cyklu "Szlag mnie trafi". To żadna nauka, ale czyste oburzenie, bardzo emocjonalne i nietuszowana drwina, jak słusznie Pan zauważył. Mam zamiar dalej to robić. Efekt może być taki, że albo ja komuś coś pokażę niechcąco, albo ktoś mi coś udowodni przypadkiem. Akcja, interakcja jest zatem w cenie.

     

    P.S. Po raz pierwszy usunęłam z mojego bloga post i to dwa razy pod rząd – jeśli osobnik próbujący obrażać komentatorów tego bloga raz jeszcze spróbuje napisać posty w tym stylu, znów to zrobię. Są pewne granice drwiny, mam nadzieję że ja jej jeszcze nie przekraczam

     

     
    Odpowiedz
  9. jorlanda

    Szkodliwość prezerwatywy,

    Szkodliwość prezerwatywy, zrównana  ze środkami wczesnoporonnymi? In vitro ma być prawnie zakazane? a niby to dlaczego.Katolik musi mieć wszystko prawnie nakazane, zakazane przez władze świeckie, bo inaczej traci rozeznanie, co jest dobre, a co złe? Jak ksiądz pogrozi palcem, to nie wolno i tego się trzymajcie. Proszę wykazać ( rozprawić się z tym tematem)-wyjaśnić na czym według Pani polega szkodliwość prezerwatywy(…).

    Tu nie chodzi o zrównanie antykoncepcji z metodami pozbywania się zarodka czy z aborcją, choć faktycznie tak mogło zostać zrozumiane. Bzdurą jest po prostu uzasadnianie antykoncepcji prawem do bezstresowej miłości. Stosowanie środków wczesnoporonnych to konsekwencja takiego właśnie myślenia. To się wiąże ze sobą. Traktowanie miłości jako pretekstu do rozpoczęcia życia seksualnego w sposób nieodpowiedzialny (zarówno fizycznie jak i duchowo) prowadzi do potraktowania antykoncepcji i potem metod usuwania ciąży jako normalnego stanu rzeczy.

    Co do in vitro. Tak, uważam, że powinno być prawnie zakazane. ZAKAZANE podkreślam. Bzdurą jest tez mówienie, że katolik musi mieć wszystko zakazane, bo inaczej traci rozeznanie. Nie katolik traci czasem rozeznanie, ale każdy kto widzi, że że jak państwo przyzwala na masowe mordowanie ludzkiej godności, to może faktycznie ona jest nic nie warta. Zakaz in vitro wiąże się w moim myśleniu z tym, że w wyniku tego "zabiegu medycznego" po prostu ginie człowiek, i to człowiek selekcjonowany jak zwierzę hodowlane.

    Słyszałam też w radio, że lewicowi politycy wystosowali apel do biskupów o to, by swoim karcącym tonem nie odbierali katolikom prawa do szczęścia, jakim jest posiadanie dzieci. Porażające… Rozumiem, że brak płodności i bezdzietność mogą być życiową tragedią, ale dlaczego antidotum ma być sztuczne zapłodnienie, którego efektem jest nie tylko pojawienie się człowieka, ale i zniszczenie innego człowieka?

    Tyle jest dzieci osieroconych, porzuconych, pozostawionych na łaskę i niełaskę państwa. Zamiast dofinansowywać struktury i mechanizmy przyspieszania adopcji, wspierania działalności domów dziecka, rodzin zastępczych, akcji rodzinnych domów dziecka – proponuje sie finansowanie in vitro.

    Wybaczcie mi, ja tego nie mogę po prostu pojąć. Dlaczego wybiera się nienaturalne metody uszczęśliwiania ludzi bezpłodnych i bezdzietnych, zamiast akcentować zdolność ludzką do płodności wyższej, przekraczającej niemoc ciała i psychiki. Często ludzie po prostu wolą mieć "swoje dziecko", tak jakby dzieci należały do rodziców… Dzieci należą do Boga i to On ich powołuje do życia.

    Zobaczcie jak skończyło się kombinowanie Sary i Abrahama, którzy nie potrafili do końca uwierzyć Bogu, który im obiecał, że ich potomstwo będzietak liczne jak gwiadzy na niebie. Woleli liczyć na niewolnicę, niż na słowo Boga. Hagar urodziła syna, ale potem Bóg dał im Izaaka. Hagar wypędzono z rodziny i to Bóg ją zwrócił rodzinie, interweniował mimo, że ludzie robili po swojemu. Izaak i Izmael (człowiek dziki, a tak na marginesie to Arabowie z czasów Mahometa wierzyli, że to właśnie Izmael dał początek ich plemieniu), dali początek wielu pokoleniom, którym i my zawdzięczamy dzisiaj swoją wiarę. A teraz znów wracamy do punktu, w którym Sara śmieje się z Boga, który obiecuje dwóm starym i niepłodnym ludziom wielkie szczęście… śmiejemy się z Boga i szukamy swojej Hagar w nowoczesnych osiągnięciach ludzkiego geniuszu.

    Proponuję obejrzeć film MATRIX, zwłaszcza scenę produkowania ludzi przez maszyny. Niezapomniane wrażenie – teraz fantastyka, za sto lat, przy dzisiejszym tempie demoralizacji – to będzie przerażająca rzeczywistość. Chwała Panu, że nie dożyję.

     
    Odpowiedz
  10. Halina

    A gdzie miejsce dla działania Ducha Św. w człowieku?

     Nie jest to dobry pomysł, i mam nadzieję, iż nie wejdzie nigdy w życie, by ludzie religijni siłowo wpływali na kształt świeckiego prawa.Wiele osób "święcie" wierzy w jakieś bzdury, na szczęście obiektywnie, prawda może wyglądać zupełnie inaczej. Jeśli chodzi o metodę in vitro, to posługiwanie się takimi słowami- "wytrychami"; jak zbrodnia, masowe mordowanie ludzkiej godności, nie powinno mieć miejsca, ale pewne środowiska usiłują nadać właśnie taki ton – poważnej debacie naukowej. Kościół nie powinien być firmą, która przy pomocy świeckiego prawa chce wdrożyć " produkt", w formie nieomylnego systemu myślowego. W takiej wizji nie ma miejsca na działanie Ducha Św. w człowieku, który każdego indywidualnie pobudza do odkrywania Prawdy. Można też prawnie zakazać używania środków antykoncepcyjnych, skoro podobno są przyczyną rozpusty. Ludzie, którzy tak myślą, nie zdają sobie chyba sprawy z niemoralności jaka panowała w pierwszym wieku pod tyranią Rzymu i w kulturze korynckiej, gdzie sytuacja przedstawiała się o wiele gorzej niż dzisiaj. Jednak dzieci chrześcijan pierwszego wieku, nie ulegały zepsuciu i tak samo będzie z naszymi, jeżeli pewne zasady będziemy realizować we własnym życiu. Osobiście nie jesteśmy odpowiedzialni za chaos panujący na świecie. Ludzie mają prawo, żyć według własnego wyboru. Kościół, czy chrześcijanie, to nie " obyczajówka", która ściga i nakazuje. Jezus ukazywał wartości, pokazywał konsekwencje grzechu i wypowiadał słowa: jeżeli chcesz, pójdz za Mną". I ludzie szli lub nie, to była ich osobista decyzja. Tak samo jest dzisiaj. Młode pokolenie coraz bardziej odwraca się od tej narzucanej im "moralności".Tylko 15% akceptuje oficjalne nauczanie KK w sprawie antykoncepcji.

    To bardzo łatwo pojąć dlaczego ludzie pragną mieć własne dzieci. To właśnie Bóg udzielił mężowi i żonie unikalnej zdolności, której nie posiada żadne inne stworzenie we wszechświecie; mogą oni stworzyć inną istotę ludzką, według swej wolnej woli, wieczną duszę. Mają też zdolność przekazania tego unikalnego daru swoim dzieciom. Sprowadziwszy to do samej istoty rzeczy, można stwierdzić, że mąż i żona mają zdolność do stwarzania innej osoby. Dzieci stanowią błogosławieństwo na całe życie. Psalmista napisał: Dzieci są darem Pana, podarunkiem jest owoc łona(..) błogo mężowi, który napełnił nim swój kołczan"-Ps.127, 3-5

    Niektórzy , patrzą na dzieci jako na "obowiązek, duży koszt albo przypadek", więc lepiej, żeby takie osoby zapobiegały tym " przypadkom". Dzieci powinny być namacalnym wyrazem naszej miłości. Szczęśliwe są dzieci poczęte w tym rozumieniu. Poczęcie, to coś więcej niż czynność biologiczna, czy sposób zapłodnienia. Kiedy partnerzy stają się " jednym ciałem", łączą swoje geny -postępują wg. planu Bożego. Własne dzieci, są spełnieniem psychicznej konstrukcji ludzkiego umysłu. Bóg nie nakazuje człowiekowi czegokolwiek, jeśli nie współdziała to z tą funkcją w ich umyśle. Naturalną rzeczą jest pobieranie się rodzenie dzieci i stawanie się dziadkami. Umysł musi być mocno odkształcony, kiedy nie myśli, że potrzeba macierzyństwa czy ojcostwa jest nienaturalna i można ją zastąpić adopcją. Bóg stworzył w umyśle człowieka pewne instynkty, które funkcjonują zgodnie z Jego przykazaniami-a one z kolei wytwarzają owo poczucie naturalności, niezbędne dla szczęśliwego życia. Rodzicielstwo jest jednym z takich instynktów. Większość ludzi tak pragnie mieć dzieci, że są one najważniejszym błogosławieństwem potrzebnym do spełnienia nie tylko przeznaczenia, lecz całego ich życia. I rolą medycyny jest niesienie im pomocy.

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  11. jorlanda

    Duch Św. czasem mówi słowa trudne

    Jednak dzieci chrześcijan pierwszego wieku, nie ulegały zepsuciu i tak samo będzie z naszymi, jeżeli pewne zasady będziemy realizować we własnym życiu. Osobiście nie jesteśmy odpowiedzialni za chaos panujący na świecie. Ludzie mają prawo, żyć według własnego wyboru. Kościół, czy chrześcijanie, to nie " obyczajówka", która ściga i nakazuje.

    Bardzo podoba mi się to, co pozwoliłam sobie zacytować. Też wierzę w taki ideał, że dzieci chrześcijan nie ulegają zepsuciu. Ale czy nie trzeba trochę temu pomóc? Jeżeli widzę, że państwo w którym żyję, podobno o korzeniach chrześcijańskich, przynajmniej od chrztu Polski, zaczyna się sprzeniewierzać najważniejszej wartości jaką jest życie i miłość, to czy mam udawać, że tego nie widzę? Tu nie chodzi o to, by chrześcijaństwo ustalało reguły postępowania, ale raczej o przemienianie rzeczywistości, o wprowadzanie pokoju i Królestwa Boga w ten świat chaosu.

    Jak mam swoim dzieciom tłumaczyć rzeczywistość, w której chrześcijańskie wartości czasami bywają po prostu śmieszne (czyt. wyśmiewane). Mam bronić tych, którzy mają prawo żyć po swojemu, czy może raczej pokazywać wartość życia po chrześcijańsku? Trudne jest dzisiaj życie w chaosie pomieszanych pojęć dobra i zła, moralności i pseudomoralności. Czasami mnie przeraża przyszłość, w której istnieje potencjalna groźba scenariusza życia moich dzieci rezygnujących z chrześcijaństwa z uwagi na jego brak lub mały wpływ w większości społeczeństwa. To kwestia wiary, oczywiście, mieć nadprzyrodzoną nadzieję na dobre scenariusze w życiu moich bliskich. Ale nie potrafię nie sprzeciwiać się złu i nieprawidłowościom, które wypaczają moralność ludzką. To mi podpowiada nie tylko intuicja, ale to też słyszę podczas modlitwy – z obecnie istniejącymi kompromisami np. na polu bioetyki nie można tylko grzecznie negocjować, ale czasem trzeba po prostu walczyć. Dlaczego? Bo dzisiejsze decyzje pociągną za sobą katastrofalne skutki w przyszłych pokoleniach. Obawiam się, że kiedy będę 80-letnią kobietą, wiele dzisiejszych bastionów chrześcijańskich wartości, które próbują odsunąć w czasie wprowadzenie w życie medycznych nowinek jako ogólnoświatową normę, będzie w gruzach. Kto wtedy obroni mnie przed eutanazją? Wierzę, że moje dzieci i wnuki. Ale co z nimi i z wartościami, które im przekazujemy w rodzinie, stanie się kiedy pójdą w świat tych wartości pozbawiony? Jeśli mogę choć trochę tego chaosu uszczuplić, mam prawo czuć sie odpowiedzialna za ten kawałek ocalonej rzeczywistości. Np. za ludzi, którzy tworzą moją rodzinę czy za tych, których uczę jako nauczyciel, czy też za tych, którzy czasem chcą posłuchać, co mówię. Czy to oznacza, że jestem w formacji "obyczajówki", o której piszesz? W takim razie czym powinna być praca apostolska? Pisaniem do szuflady? Głoszeniem w piwnicy do szczurów, bo ludzie i tak zlekceważą albo poczują się urażeni ideą chrześcijańską?

    Ja też mam prawo żyć po swojemu. I będę.

    Z jednej strony wiara, nadzieja i miłość, z drugiej moje oburzenie i brak zgody na rzeczywistość nieustannej walki. I tak było, jest i będzie.

    Pozdrawiam JŁ

     
    Odpowiedz

Skomentuj elik Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code