Wzrok Ikon

 

Wzrok Ikon
 
Basi
 
 
W świetlistej, choć nie do końca zdefiniowanej krainie Bizancjum i pośród wielkich przestrzeni na wschód od Polski tradycja głosi, że każdy vera eikon jest osobą. Według rosyjskiego teologa prawosławnego Paula Evdokimova (1901 – 1970) ikoną jest każdy człowiek; podobnie Spas Nierukotwornyj (nie ludzką ręką tworzony), czyli Mandylion stanowi przebłysk boskości jako odbicie tego samego światła – tożsamego z Bogoczłowiekiem. Ikoną ikon jest sam Chrystus, obraz tożsamy z Bogiem jako paradoks Bogoczłowieczeństwa. W wielkim skrócie o ikonie możemy powiedzieć, że jest ikoną tylko wtedy, kiedy – jako Indywiduum dla wyobraźni wydobywającej z mroku surowej materii przebłysk Boskości – otwiera się jako „okno na Tamten Świat”.
 
 
Ikona jest obrazem światła niemożliwym dla pełnego opisu za pomocą kryteriów estetycznych przyjmujących światło w znaczeniu fizycznej optyki; iluminacja uobecniająca się w ikonicznym akcie tożsama jest z epifanią w twarzy bliźniego. Emmanuel Levinas (1905 – 1995) ów przebłysk przyrównał do epifanii Innego (Boga w człowieku). Twarz stanowi tutaj nagość, światło nie zasłoniętego niczym, bezbronnego człowieka, ponieważ każda maska teatralnego dramatu egzystencji stanowi zaledwie modyfikację pierwotnej bezbronności, poczucia trwogi wobec obcości wielkiego świata; boskość twarzy drugiego człowieka polega na jej byciu-obrazem – imago Dei. Obraz jest lustrem odbijającym światło obrazowanego (wy-obrażanego) przedmiotu. Imago Dei jako twarz Innego stanowi boski przebłysk, okamgnienie (Heideggerowski augenblick) wszechświatowej Całości – i czegoś „bardziej” niż Całości – pewnej transcendentnej zasady ustanawiania Całości wobec człowieka.
 
 
Twarz człowieka stanowi również podobieństwo – similitudo Dei. Wedle jednego z prekursorów metafizyki światła w chrześcijańskiej recepcji, Augustyna (354 – 430), podobieństwo polega na tym, że człowiek – jako dalsza od bytów anielskich emanacja Boga – nie jest z Bogiem tożsamy. Nie oznacza to jednak deprecjacji jego natury. Że jest wręcz przeciwnie, z całą stanowczością podkreślał dopiero Mistrz Eckart (1260 – 1327/8): Dzięki pewnej formie dystansu ludzka egzystencja stanowi modyfikację Boskiego poznania, ponieważ za pośrednictwem transcendencji człowieka w kierunku Boskiego centrum dokonuje się Akt stwarzania – jako aktualizacja Boskiej możności. Zapośredniczenie stwarzania nie przeczy creatio ex nihilo; dopiero poprzez afirmację, zwłaszcza poprzez sztukę wynoszącą materię do bardziej doskonałych form jej organizacji, dokonuje się kreacja harmonii z nicości beznamiętnej materii. W tym znaczeniu głębszego sensu nabiera chrześcijańska soteriologia jako swoiste ułaskawianie materii, zbawianie świata poprzez wydobywanie go jako formy z bezwładu ciemnej materii. Współcześnie tak rozumiana zapośredniczona kreacja otwiera możliwość uniknięcia jałowego sporu pomiędzy zwolennikami przyczynowo-skutkowej oraz procesualnej recepcji świata.
 
 
W ten sposób możliwe jest samopoznanie przez Boga, będącego właściwą naturą / istotą dążącego ku niemu człowieka. Indywiduum nie jest tożsame z Absolutem. Oznacza to ni mniej, ni więcej jak tylko stwierdzenie, że życie polega na utożsamianiu się z Bogiem („Jam jest Droga” – mówił Chrystus). Similitudo jest wciąż tylko podobieństwem, dzięki któremu możliwe jest jednak obrazowanie światłości wydobywającej z cienia utożsamiającego się z nią człowieka. Osoba – Indywiduum polega na byciu-obrazem, swoistym prześwitem, gdzie sączy się boskie światło bądź jakby Martin Heidegger (1889 – 1976) chciał – światło Bycia. Osoba stanowi trwały modus egzystencji fenomenu człowieka, rozdartego pomiędzy byciem epifanią-ikoną i koniecznością wydobywania się z ciemności rzucenia-w-świat, wieki przed fenomenologami potępionego jako grzeszny świat ciemnej materii. Fenomen człowieka jest tożsamy – i synomiczny – z jego egzystencją. Istotą egzystowania jest rozdarcie (Józef Tischner [1931 – 2000] rozdarcie utożsamiał z dramatem), droga, u-tożsamianie się. Istotą istnienia, które wciąż się dopełnia – tożsamość z Bogiem. Świadomy człowiek własną egzystencję projektuje jako istnienie. Właściwością istnienia w pełni jest jego czystość, ekstatyczna tożsamość z Całością, a także z czymś bardziej niż Całością – z istotą. Istnienie w pełni usymbolizował więc człowiek jako Boskość. 
 
 
Egzystencja jest właściwa człowiekowi i zgodna z nim, kiedy jako obraz (eikon) jest prawdziwa (vera). W języku fenomenologii powiemy, że egzystencja jest właściwa człowiekowi, kiedy dąży do pełni istnienia, w języku logiki – o istnieniu nie powiemy niczego więcej ponad to, że utożsamiamy je z afirmacją w orzeczeniowym sensie: „Tak” – czyli przyznajemy wartość „1”, in plus względem neutralności punktu wyjścia. W znaczeniu nietzscheańskim – jakże bliskim augustyńskiej tezie o złu jako braku dobra – istnienie może być wyłącznie afirmatywne, a wszelkie negacje stanowią zaledwie warunki przemagania siebie ku wyższej jakości afirmacji. Miarą prawdziwości jest więc pojmowany metafizycznie wzrost (nawet filozofii Fryderyka Nietzschego [1844 – 1900]) nie można imputować redukcyjnych, fizykalistycznych rozstrzygnięć, ponieważ wzrost obejmuje relację pojedyńczego bytu do wiecznie powracającej Całości); o prawdziwości Imago Dei orzekamy na podstawie przyświecającej osobie intencji stawania się świętym / czystym. Intentio odsyła ku przyszłości i pozwala naświetlić człowiekowi własną egzystencję jako projekt, którego celem staje się – jakkolwiek pojęte – zbawienie, czyli całkowite spełnienie. Świętość oznacza harmonię pomiędzy egzystencjalnym fenomenem rozdarcia człowieka i dążeniem ku uniwersalnej zupełności ou-topos, czyli bez-miejsca człowieka tożsamego ze wszystkim, nawet z Bogiem. W tym znaczeniu świętość nie jest stanem, tylko aktem potwierdzania (afirmacji) uniwersalności za pośrednictwem odstępstwa od niej – jako imago. Podobieństwo staje się bowiem prawdziwym obrazem na zasadzie paradoksu, jak się okaże – pozornego.
 
 
Vera Eikon (Ikona) jest fenomenem zupełnym, skończonym i już spełnionym. Symbolizuje zaświatową świętość, którą – posługując się językiem tego świata – wyobrażamy sobie jako telos – projekt wszelkiej egzystencji. Zaświatowość – Tamten Świat oznacza drugą stronę Świat(ł)a, którego postrzegalność stanowi sensoryczną modyfikację jako Ten Świat. Platoniczny agathoid, przeinterpretowany przez neoplatoników – począwszy od Klemensa (zm. ok. 97 r) i Dionizego Areopagity (zm. ok. 96 r), poprzez Augustyna, stanowi najmniejszą substancjalną cząstkę bytu, tożsamy z boską światłością (lumen) nośnik bytu; współczesne interpretacje skłaniają się raczej do potraktowania agathoidu jako intencjonalnego meritum bytowości, w którym afirmacja jako potwierdzenie istnienia (agathon – bonum; dobro jako zasada harmonii kosmicznej) ustanawia najmniejszy moment bytowości jako odblask (augenblick) Całości – i czegoś bardziej niż Całości, zatem – Transcendencji. Momentum i Infinitum są nierozłączne – i to nie na dialektycznej zasadzie „wymienialności”, tylko jako paradoks, ou-topos (u-topię, bez-miejsce, marzenie; poniżej wyjaśnię pojęcia na przykładzie znanego teologa-filozofa) dla czasoprzestrzennych miar porządkujących skalarnie minimum i maksimum, minus i plus infinitum. Boskość jest bowiem nie tylko możliwością tożsamości najmniejszego z największym, ale właśnie – jej aktualność.
 
 
Ikona i ludzka twarz są paradoksalne. Jako święty obraz Ikona jest tożsama z boską światłością, będąc jej przebłyskiem. W tym znaczeniu świętość oznacza przekroczenie przez obraz podobieństwa (similitudo) i utożsamienie się – poprzez ekstazę – ze źródłem emanacji. Przy tak przyjętej hierarchii, foton fizykalnego światła stanowi jedną z widzialnych możliwości nieskończenie mniejszego paradoksu – agathoidu, którego intencjonalność zarysowuje nieskończoność dobra emanującego poprzez najdrobniejsze momentum jako nie-skończony Ogrom. Różnicę pomiędzy światłością w znaczeniu lumen i światłem w sensie lux ustanawia ciągła gra pomiędzy nie-obecnością, bez-miejscem Absolutu i obecnością, umiejscowieniem przez czasoprzestrzenne kategoryzacje postrzegalnej rzeczy-wistości (widzialności). Paul Tillich (1886 – 1965), współczesny teolog, co prawda akcentujący bardziej filozoficzny aspekt kontemplacji Boskiego światła, taką Boską nie-obecność nazywa wprost bez-miejscem (ou-topos). W jego rozumieniu U-topia Boskości, poprzez symboliczne ujęcia transcendencji reprezentuje stan marzycielskiej niewinności, pozakategorialnej „preintencji”, leżącej u fundamentów wszelkiej zracjonalizowanej – w tym w naukowym dyskursie – intencjonalności.
 
 
Lumen i agathoid stanowiły by tutaj utopijne, nie mające miejsca, wy-myślone przedmioty troski homo religiosus. Jeśli jednak porzucimy pejoratywne konotacje terminów ou-topos i „wy-myśloności”, troska (sorge) jako afirmacja pewnych intencji okaże się wystarczającym argumentem za Boską Światłością – choć, co zdaniem Tillicha jest zbędne, niekoniecznie za jej istnieniem; jeśli paradoksalność Boskości dotyczy również tego, że porządkowanie świata za pomocą czasoprzestrzennych, skutkowo-przyczynowych kategorii transcendentalnych, zatem przede wszystkim kolejności i miejsca zdarzeń dotyczy ludzkiego pojmowania spraw, transcendencja ukazuje możliwość ich „odwrócenia”. Jeśli Bóg nie istnieje – myśli Tillich – tym lepiej. Istnieją bowiem byty obecne i widzialne, o istnieniu orzekamy z ziemskiego punktu widzenia, choć wedle Kanta istnienie nie jest orzekalne, ponieważ samo orzekanie tkwi niejako „w” istnieniu.
 
 
Moim zdaniem Tillich myli tutaj istnienie z egzystencją, ale intuicja jest bardzo słuszna; pozwala bowiem zauważyć, że będąca względną kwestią czasowość wraz z kolejnością zdarzeń nie stanowi kryterium rozstrzygającego za lub przeciw jakkolwiek pojętej subsystencji Boskości, innymi słowy, nawet jeśli transcendencja stanowi intencjonalny projekt skończonej ludzkiej egzystencji, to skoro symbolizujemy sobie przyszłość, ta oddziaływuje na człowieka z nie mniejszą presją niż zdarzenia minione. Edmund Husserl (1859 – 1938) rozpatrując fenomen teraźniejszości, dobitnie skontekstualizował moment jako swoisty zwornik pomiędzy „minioną” retencją i spiętrzającą się ku „przyszłości” protencją, gdzie czas niczym płynna magma stanowi nośnik wszelkich możliwości. Nie tylko przeszłość konstutuuje momentum. Osobę stwarza również zew z przyszłości, to, co ma nadejść (Nowy Byt). Zarówno dla Mistrza Eckarta jak i Dla Nietzschego coś, co pierwszy nazywa stwarzaniem, a drugi – stawaniem się – regułą życia jest twórczość, polegająca na afirmacji formy, tzn. na wyciąganiu jej z nicości. Formowanie, czyli przezwyciężanie poprzednich form lub dochodzenie do doskonałości po to, aby natrafić na następną, konstytuuje życie jako Sztukę. Nietzsche porównał do sztuki egzystencję, Mistrz Eckart, wieki wcześniej – tworzenie przez artystę do Boskiego stwarzania. Wedle Nietzschego doskonałość w jej klasycznym rozumowaniu jest stanem, który wszak należy przełamać w celu ekspansji ku doskonałości jeszcze wyższej, zatem miarą doskonałości jest po prostu jakość podążania: stawanie się. Eckhart doskonałość rozumuje wzorem swoich mistrzów: Jako świętość. Trudno jednak orzec, czy jest to stan, czy raczej pewna dążność; jest to właściwie obojętne, ponieważ Boska świętość udziela się, świecąc (w sensie iluminatio); jednym z modi iluminacji jest Boskie samopoznanie, które dokonuje się przez partycypację poszczególnych bytów w poznaniu. Używając odległej metafory powiem: Świętość świeci niczym agathoid, uchwytywany przez byty stworzone, które partycypują w takowym świeceniu.
 
 
Dla Eckarta jasność ekstatycznego (extasis: przekraczanie podobne transcendencji) przeżywania chwili jest uchwyceniem odbłysku, emanacji, gdzie nagle człowiek uświadamia sobie, że chwila jest kulminacją wieczności, jej pełnym zwierciadłem, danym jako Boskie samopoznanie na miarę pojedyńczego bytu w ten sposób, aby jego indywidualność nie uległa unicestwieniu w świetle Absolutu.
Takie intuicje prześwitywały dzieje filozofii. Na wschodzie tymczasem pisano ikony. Andrzej Rublow (1360 – 1430) jako zasadę Aktu uczestnictwa w iluminacji boskiego światła przez ikony przyjął samo świecenie. Blask ikon stanowi odwrotność światła uchwytywanego perspektywicznie jako odbłyski na przedmiotach ulokowanych w przestrzeni. Blask ów jest immanentny względem ikony ujętej jako znak, jego źródło jednak stanowi transcendencja. Ikona jest „oknem na Tamten Świat” i w tym znaczeniu jej istotą nie jest bycie obrazem – wizerunkiem, tylko wprost – odblaskiem Boga. Dlatego też w tradycji postacie na ikonach traktowane są jako osoby; ich osobowość polega na afirmacji, czyli współuczestnictwu osoby kontemplującej ikonę, samej ikony, ikonopisarza, który pisząc ikonę wedle podlinników (hermeneji) powtarza intencjonalnie boski odbłysk, a także Archetypu (Bogoczłowieka).
 
 
Osoba – ikona jest święta, tzn. jako fenomen – tożsama z samą sobą jako tak właśnie świecąca Boskim blaskiem. Zabieg odwróconej perspektywy, mający na celu przybliżenie odległego i rozświetlenie jej nierzeczywistym, nadprzyrodzonym (analogicznie do ou-topos) światłem, ułaskawia materię, prześwietlając ją zbawiennym lumen. Ikona stanowi istnienie osoby w całym jej blasku nieobecności dla Tego Świata i paradoksie obecności Tamtego Świata w cielesnej rzeczywistości. Ikona jest oknem, a bardziej – pryzmatem, w którym Boskość udziela siebie tak, aby z nadmiaru światła nie unicestwić poznających Boga bytów; wówczas samopoznawanie Absolutu byłoby już dokonane w człowieku, co rozwiązałoby problem życia jako drogi ku świętości. Osoba człowieka nie byłaby dramatyczna, tak jak dramatyczne nie są święte osoby w ikonach; patosu nie należy mylić z dramatem.
 
 
Twarz człowieka jest epifanią boskiego światła, prześwitującego przez jej dramatyczne, egzystencjalne rozdarcie. Twarz jest najbardziej nagą, otwartą i szczerą częścią ciała. Twarz ikoniczna również jest epifanią, niemniej doskonałą; Ikoną jest każde jestestwo. Ikoną ikon – Archetyp. Spojrzenie ikoniczne symbolicznie odsyła w kierunku światłości lub emanuje nią. Godnym podkreślenia jest fakt, że Chrystus o srogim spojrzeniu – jako przykład wymienię moskiewską ikonę z XIV w – z ciemności swego spojrzenia, przywodzącego na myśl misterium tremendum, zarazem stanowi fascinosum, magnetycznie przyciągając do siebie – srogiego, napominającego do wejrzenia w głąb światłości. Czyż agathoidy, mniejsze od fotonów i bardziej nieuchwytne, bowiem całkowicie intencjonalne, nie stanowią niewidzialnej światłości, świecącej przecież nawet w ciemnościach? To spojrzenie dla niedoskonałego człowieka stanowi wzór do naśladowania, Archetyp, podobnie jak Mandylion – ikona ikon – stanowi ostateczny punkt odniesienia wszystkich ikon. 
 
 
O paradoksie Bogoczłowieka i wynikających z niego metafizycznych problemach, których historyczne meritum stanowił spór ikonodułów z ikonoklastami oraz o wielkim triumfie Ortodoksji – wkrótce.

http://www.youtube.com/watch?v=Dz0yg1WyZWU&feature=related

 

Komentarz

  1. art

    Cześć Bartosz, tu Aharon

     Bartosz

    Bardzo się cieszę że znów piszesz w Blogach Tezeusza. 

    Twój przyjaciel 

    aharon*

     

    Ps. Bardzo lubię Evdokimowa…

     

    podoba mi się to zdanie z twojego blogu , to które cytuję poniżej a mianowicie: 

     

    Twarz człowieka jest epifanią boskiego światła, prześwitującego przez jej dramatyczne, egzystencjalne rozdarcie. 

    Twoja twarz Bartoszu też jest rozdarta dramatycznie przez egzystencję?

    Bo ja to jestem rozdarty przez tę egzystencję jak cholera. 

    Wszystko mnie rozdziera 

    A zakopcony to jestem tak że dymi mi z czachy od myślenia…

     

    Najbardziej chce mi się śmiać jak ktoś parkuje tam gdzie nie można i to jak parkuje. 

    NIektórzy ludzie to chcieliby parkować w życiu gdzie się da i jak popadnie. Chcą być instruktorami bo mają eleczke na swoim samochodzie. No wiesz taki tytuł Kościelny noszą i myślą że jak mają twarz ikony to mogą nią przekonywać wbrew temu co mówi Biblia. Takie piękne oblicze na obrazach nigdy mnie nie pociągało. Nawet kobiety zupełnie piękne nie pociągały mnie tak jak te które mają na twarzy wypisaną egzystencję. Jakąś skazę, bliznę itp. 

     

    Film dla wszystkich jak trzeba parkować od moich braci performerów 

     

    http://www.youtube.com/watch
     

     

    aharon

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code