Wystarczy, byś nie uciekł

 
Rozważanie rekolekcyjne na Niedzielę Palmową
 

Gdy Pan Jezus rozpoczynał działalność w Nazarecie, zapewniał swoich rodaków: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana”. Gdy Jan Chrzciciel uwięziony przez Heroda pytał: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”, Syn Człowieczy odpowiedział: „Niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię”. I tak rzeczywiście było. Jezus głosił, że przybliżyło się Królestwo Boże, objawiał swoją chwałę, przebaczał grzechy, uzdrawiał chorych, rozmnażał chleb, chodził po wodzie… Jednym słowem Mocą daną Mu z wysoka dokonywał dzieł wielkich, budzących fascynację i strach.

Końcowy etap ziemskiego życia Jezusa to czas wyrzeczenie się spektakularnych przejawów Boskiej mocy. Jezus w przeciwieństwie do Barabasza, który na drodze zbrojnego przewrotu dążył do odzyskania niepodległości Izraela, ustanawiał Królestwo nie z tego świata. Obywatelem tego Królestwa może się stać ten, kto wyrzeknie się nie tylko dywizji, ale nawet jednego miecza. Tego, którym uczeń w ogrodzie oliwnym chce bronić Mistrza.

Aby sobie uświadomić, jak trudno wejść do tego Królestwa, warto sobie przypomnieć sytuacje, gdy musiałeś być obok człowieka ogarniętego strachem, zdradzonego, niesłusznie oskarżonego, niesprawiedliwie skazanego, cierpiącego fizycznie czy duchowo, odartego z poczucia sensu życia i nic nie mogłeś zrobić, w żaden sposób ulżyć jego doli. Nawet jeśli sytuacja jest dramatyczna, ale toczy się jeszcze walka, istnieje jeszcze gram nadziei na odwrócenie niekorzystnego rozwoju wypadków, a Ty możesz przyczynić się do tego, zrobić cokolwiek dla bliźniego swego, to jest to znacznie łatwiejsze, niż beznadziejna bezradność.

Droga świętości, na którą w Niedzielę Palmową zaprasza swoich uczniów Cierpiący, nie polega na aktywności, nie jest wezwaniem do wielkich dzieł charytatywnych ani wspinaniem się na szczyty duchowego ideału. Jest to zaproszenie do trwania w poczuciu absolutnej klęski, do bezradności w obliczu szalejącego zła. Jedyne, co należy do człowieka, to wytrwać, nie uciec, nie odmówić obecności.

Jezus pragnie, byś jako jego uczeń trwał z Nim w smutku i trwodze na modlitwie, która nie może być wysłuchana, bo modlący pragnie wypić kielich, o którego odsunięcie prosi. Jezus przeżywa trwogę Getsemani za każdym razem, gdy modli się w ludziach pozbawionych nadziei, że ich sytuacja może się jeszcze zmienić.

Jezus zachęca do patrzenia w oczy zdrajcy bez nienawiści, bez potępiania. Czasami łatwiej „wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo”. Tym razem Jezus prosi, byś wyrzekł się słowa wyrzutu, które będzie mogło zaboleć tego, który wystąpił przeciwko Tobie. Sam nazywa Judasza przyjacielem i tak go traktuje wtedy, gdy fałszywy pocałunek jest skazującym wyrokiem.

Aresztowany i podejrzany Jezus przed Sanhedrynem uczy Cię milczenia, doradza, byś nie dochodził swoich racji, nie wdawał się w dyskusje z tymi, którzy rzucają Ci w twarz fałszywe oskarżenia.

Jezus prosi przez przykład Piotra, byś nie zaklinał się i nie przysięgał, że go nie znasz. Wystarczyłoby, żeby Piotr milczał, by nic nie powiedział w chwili, gdy jedna kobieta wskazywała na niego jako na Galilejczyka, a druga przypominała sobie, że należał do grona skupionego wokół Jezusa Nazarejczyka. W takich sytuacjach nic nie musisz robić. Powołany jesteś do bycia sobą, do niezaprzeczenia swojej tożsamości.

Podejrzewam, że nawet Judasz mógłby zostać ocalony, gdyby po zdradzie, po tym, jak rzucił srebrniki w stronę przybytku, nie wymierzał sobie samemu sprawiedliwości. Judasz uciekł od Boga zakładając sobie stryczek na szyję. Podszepty rozpaczy prowadzą do śmierci. Rezygnacja z osądzania siebie samego, zgoda na duszącą świadomość, że jestem zdrajcą, że wyrządziłem krzywdę, ale zostawienie sądu w ręku Boga otwiera szansę dla miłosierdzia.

Wreszcie Jezus, gdy słyszy szyderstwa: „jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża”, które padają w godzinie księcia ciemności i są pokusą przynajmniej równie silną jak w czasie kuszenia na pustyni, uczy nie ulegać pokusie siły, rezygnować ze spektakularnego zwycięstwa. Łatwo nic nie robić, gdy nie ma się w ręku żadnego atutu. Drogę świętości polega na rezygnacji z „dwunastu zastępów aniołów”, które tylko czekają na skinienie, by zmieść z powierzchni ziemi wrogów Jezusa.

Według Ewangelii Mateuszowej żaden z apostołów nie wytrwał na tej drodze. Do końca dotarły tylko kobiety, a „wśród nich Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba i Józefa, oraz Matka synów Zebedeusza”. Pozostały one przy Mistrzu nawet wtedy, gdy już niczego nie mogły się spodziewać. „Maria Magdalena i druga Maria pozostały tam, siedząc naprzeciw grobu”. Kontemplowały obecność Tego, który przegrał.

Jan Chrzciciel usłyszał w więzieniu: „Błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”. Błogosławiony ten, który zaufa słabości Boga.

06crucif.jpg

Rekolekcje Wielkopostne 2011

 

Komentarze

  1. ahasver

    Różowiusio! 😀

    Nie wątpię w Jezusa. Ale lubię z niego szydzić i przeklinać go. Wtedy odzywa się we mnie i sprzeciwia się. Jezus był facetem. Nie wiem, czy lubi wierne sługi. Ja bym nie lubiał takich pobożnych cieciów przestraszonych, cioteczki takie

    Może on lubi, no nie wiem?

    och,

    och,

    Jezusiczek różowiutki jak pupa niemowlęcia,

    och, och, słodyczy moje miękkie jak owieczki i baranki.

    Dżizys, co za nuda!

    Różowiusio!

    Uciekam

    Codziennie uciekam i będę uciekał w kierunku Szatana i ciemności.

    Które są nawet w świetle słońca i w Bogu, którego kocham.

    A wtedy Jezus bardziej mnie polubi.

    Bo ja go lubię.

    Jest moim przyjacielem.

    A przyjaciel lubi ciężki sprzeciw.

    Jeśli nie – to nie jest przyjacielem.

    —————————————————————————

    http://www.youtube.com/watch?v=PZ5nVfs-Fqg&NR=1

     

     

     
    Odpowiedz
  2. krok-w-chmurach

    “Jezus zachęca do patrzenia

    "Jezus zachęca do patrzenia w oczy zdrajcy bez nienawiści, bez potępiania

    Bez nienawiści i potepienia – to da się zrobić. Ale jak spojrzeć na zdrajcę z miłością? Jak tę miłość poczuć w sercu, które boli, bo zostało zranione? Na to trzeba być Bogiem, albo otrzymać Jego wielką łaskę.

     
    Odpowiedz
  3. elik

    Życie w Bogu.

    Czytając i rozważając poszczególne teksty, czy wersy Pisma Świętego warto zwrócić uwagę, jak bardzo Bóg, który stał się Człowiekiem szanował, a nawet miłował i czcił ludzi.

    W Jezusie Chrystusie  "ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi" (Tt3,4)

    Okazując Bogu i Jego stworzeniom miłość, szacunek i cześć nasze bytowanie staje się życiem w Bogu, a mimo to, ba właśnie dlatego doczesne życie nie jest wegetacją, ani koszmarnym zniewoleniem i urojeniem, lecz w pełni świadomym i dobrowolnym wyborem, także owocnym w dobre uczynki istnieniem w realnym świecie.

    Właśnie owo zwrócenie się ku Bogu jest najlepszym źródłem życia, mocy i siły, także koniecznej inspiracji, motywacji, a nieraz heroizmu i determinacji, które tacy ludzie ofiarowują Bogu, nam i całemu światu.

    Ps. Bartoszu i inni można, trzeba i warto stawać się coraz lepszym człowiekiem i zdobywać, posiadać i  lubieć różne rzeczy, a Pana Boga i bliźnich, a nawet wrogów najlepiej szczerze i bezwarunkowo kochać, choć wrogów przecież trzeba zupełnie inaczej traktować i kochać.

    Natomiast z Szatanem i Jego pomagierami, kamratami, sługusami, jak uczy codzienne życie – absolutnie nie warto utrzymywać żadnych poufałych relacji, czy związków, ani  dogadywać się, czy zawierać umów, porozumień lub kompromisów.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  4. elik

    Miłość zdrajców i innych złoczyńców.

    Pani Inko mam wrażenie, że obecnie w RP, także we współczesnym świecie szczególnie często wymaga się lub oczekuje, od katolików, chrześcijan, czy ludzi prawych i dobrej woli owej trudnej miłości zdrajców i innych złoczyńców.

    Rzecz w tym, że wg. mnie akurat ta specyficzna, wyjątkowa, zwykle jednostronna i trudna miłość nie może być  identyczna, jak osób bliskich, zaprzyjaźnionych, czy innych bliźnich. Owa naturalna odmienność tej miłości – prawdziwej, a nie pozorowanej przede wszystkim troski o nawrócenie, zbawienie i życie wieczne osoby jest zbyt często opacznie rozumiana, jako brak tolerancji, czy oczekiwanej pobłażliwości albo wymaganej poprawności, wyrozumiałości etc.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code