wygórowane oczekiwania

– Kojarzysz ten rodzaj seriali, w których główną rolę odgrywa niespodziewanie samotny facet po 30-stce? Skąd się wziął taki pomysł, że ten nowy rodzaj bohatera przyjmie się wśród widowni? Według mnie jest to możliwe tylko dzięki temu, że przedstawia on sytuację, w której znajduje się wielu mężczyzn w dzisiejszych czasach: Samotni-Poszukujący lub “W otwartych związkach”…

– Takie seriale pojawiły się już dawno temu i wcale nie mają w sobie żadnej głębokiej idei, aby odzwierciedlić dzisiejsze społeczeństwo. A to, że wiele osób prowadzi życie wolnego strzelca, wynika z faktu, że małżeństwo przestało się sprawdzać. Zbyt wiele rozwodów, zbyt mało udanych związków, zbyt wiele nieszczęśliwych z tego powodu dzieci. Być może nowy model społeczeństwa zmierza ku temu, by związki były krótsze i mniej sformalizowane?

– Czyli w ogóle nie wierzysz w małżeństwo?

– W ogóle. Całkowicie je odrzucam.

– Ale Mikę traktujesz jako żonę, skoro jesteś z nią już od 3 lat?

– Co rozumiesz przez “żonę”?

– No, osobę, z którą chcesz spędzić resztę życia.

– Nigdy nie myślę o tak dalekiej przyszłości. Po co?

– Jeżeli będąc z kimś nie jesteś w stanie wyobrazić sobie z nim swojej przyszłości, to w ogóle nie ma sensu z tą osobą być!

– Nigdy nie słyszałem, by ktoś miał tak wygórowane oczekiwania, jak ty.

(…) Czy i Tobie zdarzyło się kiedyś usłyszeć, że masz za wysokie oczekiwania, gdyż wierzysz w pewne wartości? A może rzeczywiście mam zbyt wielkie wyobrażenia, skoro nie pierwszy raz padło takie stwierdzenie pod moim adresem? Czy nasze przekonania potrzebują zmierzyć się ze współczesnym światopoglądem i stylem życia? (…)

 

14 Comments

  1. Anonim

    To nie jest kwestia

    To nie jest kwestia swiatopogladu.Ani kryzys wartosci.
    Dawniej kobieta nie pracowała z zasady i zajmowała sie gromadka dzieci. Nie było telewizorów, komputerow, rodzina raczej spedzała czas na rozmowie.Praktycznie jej kontakty z ludzmi były z tego powodu bardzo ograniczone.Maz pracował. Z zasady jeden był w stanie utrzymac i zone i gromadke dzieci. Z zasady – bo w rodzinach biedoty robotniczej było to samo – brak przyszłosci i brak w zwiazku z tym stałych zwiazkow- mnostwo dzieci z przypadku zyjacych na ulicy.

    Tyle ze…tym sie raczej nie interesowano, przynajmniej koscioł. On sie interesował tymi ktorzy mieli posiadłosci i hojnie rzucali na tace. A ze pan maz skakał na boki, no coz, zona go i tak nie opusci, bo z czego by zyła? A jemu jest dobrze, na kochanke go rowniez stac….
    A ze zona cierpiała? W milczeniu? I swietnie grała role osoby szczesliwej ktora nic nie wie i nie widzi?

    Obecnie….pan domu raczej nie utrzyma zony, gromadki dzieci i jeszcze kochanki.Kobieta pracuje, mniej czasu spedza z rodzina – nie sa to tylko jedyni ludzie z ktorymi ma kontakt.

    Czy teraz nie jest to jednak uczciwiej wobec drugiej osoby?
    Mowie, NIC NIE POCHWALAM, ale…chyba jest uczciwiej…

    Mozna wierzyc w wartosci, ale czy dobrym jest zakładac maske obłudy i fałszu wobec siebie i drugiego człowieka aby te wartosci na siłe utrzymac?

    Pytanie
    czy lepiej byc wiernym wartosciom, ale nie byc uczciwym wobez siebie i drugiego człowieka, czy lepiej te uczciwosc zachowac a wartosci złamac? Nie wiem….

     
    Odpowiedz
  2. Kazimierz

    Niestety tak jest i pewnie

    Niestety tak jest i pewnie będzie jeszcze gorzej, dlaczego, bo świat chyli się ku upadkowi.
    Zresztą to nie nowe zjawisko, poczytać można w Biblii o Sodomie i Gomorze, kim byli tamci faceci, że przyszli do Lota mając zamiar współżyć z istotami niebiańskimi?

    Wiedzieli, że to nie są zwykli ludzie, i tym bardziej im to odpowiadało, chcieli w swym szaleństwie upadku i zwiedzenia doświadczać fizycznych kontaktów z istotami niebiańskimi. Jak wyglądały ich rodziny, o ile je mieli – aż strach pomyśleć.

    I dziś fale szatanizmu i zwiedzenia duchowego nas zalewają, ludzie wolą narkotyki, alkohol niż odpowiedzialność. Wolą “wolność”, tzn być ciągle jak dziecko. I to jest świat.
    Dzieci Boże (nowonarodzone z Ducha Świętego) z tym nie powinny mieć nic wspólnego, ich wartości są wartościami Boga, ich związki małżeńskie, choć czasami się rozpadają są wymodlone i błogosławione i nie należy tego mieszać ze światem, który idzie na potępienie.

    Cóż ma światłość do ciemności?

    A niestety wąska jest droga i ciasna jest brama, która wiedzie do życia wiecznego i trudno ją znaleźć. W Sodomie i Gomorze była jedyni rodzina Lota zachowana, ilu dziś ludzi kocha Jezusa całym swoim sercem i duszą w nowonarodzeniu?

    Ot i cały problem
    KJ

     
    Odpowiedz
  3. krzysztof.gotowicki

    Pokażmy jednak, że warto

    Pokażmy jednak, że warto być mężem i żoną, że warto kochać tego jednego człowieka, że tą miłością starasz się objąć cały świat. Żyjmy tak, aby mój system wartości nie był w sprzeczności z uczciwością (aby nie było w nim żadnego zakłamania) a przede wszystkim z miłością. Wystarczy trochę odwagi, aby być człowiekiem bardziej dojrzałym i stałym w uczuciu.

     
    Odpowiedz
  4. Anonim

    Wydaje mi się że gdy mamy

    Wydaje mi się że gdy mamy do czynienia z miłością pod patronatem Erosa, pomysł by wspólnie zrobić ,,projekt długoterminowy”, by się razem zestarzeć, jest czymś oczywistym. Dla ludzi wierzących błogosławieństwo Kościoła jest do tego niezbędne. Dla innych formalizacja może mieć drugorzędne znaczenie. Nie umniejsza to jednak ani ich ani ich związku.

     
    Odpowiedz
  5. Halina

    Związek małżeński to

    Związek małżeński to zobowiązanie w stosunku do drugiego człowieka. Jeśli nie istnieje wzajemne zobowiązanie-nie istnieje również prawdziwy związek. Jest bardzo dużo osób w związkach małżeńskich, które udają same przed sobą, łudzą się, że umieją kochać-a wystarczyłoby, aby krytycznie i szczerze przyjrzały się własnemu życiu i zauważyłyby, że nie podobają się sobie samym, nie mają do siebie zaufania, nie szanują samych siebie. Ciągle spotykam małżonków, którzy starają się uciec od własnych odpowiedzialności, którzy spazmatycznie próbują winę przenieść na drugą osobę, na innych. Dochodzi do tego, że sami zaczynają wierzyć w swoje zmyślone twierdzenia-aby tylko uniknąć spojrzenia w głąb własnej duszy z absolutną szczerością. Z biegiem czasu małżeństwo, w którym nie ma wzajemnego zobowiązania, prowadzi do egzystencjalnej pustki. Brak poczucia sensu powoduje, że małżonkowie czują się nieszczęśliwi, niezadowoleni, przygnębieni, zużyci i pozbawieni witalności. Nigdy nie odnajdziemy odpowiedniego dla siebie partnera, jeśli najpierw nie odnajdziemy siebie samych. Zmienianie partnera nic nie da, jeśli nie podda się własnej osoby krytyce. Marzenia o idealnym partnerze jest częścią typowego złudzenia okresu dojrzewania, zakochujemy się raczej w idei miłości niż w żywej osobie.

    W dobrym związku małżeńskim partnerzy podzielają oczywiście większość projektów, sytuacji, ale przede wszystkim mają możliwość realizacji własnej osobowości i własnych projektów. Każdy z nas ma swoją mentalność, swój sposób patrzenia na świat. W dobrym związku partnerzy powinni to szanować i cenić wzajemnie swoje różne opinie i mentalność. Na tym polega odpowiedzialność, ponieważ dobre małżeństwo oparte jest na akceptacji drugiego człowieka, na uzupełnianiu się charakterów. Akceptacja różnic jest wyrazem siły, dojrzałości, przede wszystkim inteligencji, to znaczy otwartości na nowe doświadczenia, nowe wzory, nowe wartości, na życie.

     
    Odpowiedz
  6. ajendryczko

    Jadwigo, ja inaczej

    Jadwigo, ja inaczej sformułowałbym pytanie: dlaczego istnieje przyzwolenie społeczne na życie partnerskie? Moim zdaniem, problemu nie przyczynami ekonomicznymi, bo dotyczy zarówno krajów bogatych (Niemcy, Francja), jak i biedniejszych. Wskazywanie na zmieniające się czasy też nie tłumaczy, bo czasy zmieniają się zawsze. Nieraz gwałtownie, np po powstaniu styczniowym, czasem powoli, ale ciągle i zawsze. Teraz mój prowokacyjny, ale szczery wywód: (1) Nie ulega dla mnie wątpliwości, że świętość jest celem życia człowieka, jeżeli ktoś w to wątpi, niech nie trudzi się z dalszym czytaniem; (2) Jeżeli w okresie 2000 lat istnienia Kościoła katolickiego na palcach jednej kalekiej ręki można policzyć osoby pozostające w związkach małżeńskich i których ogłoszono świętymi, to widać że coś tu nie gra: (3) w dodatku, te osoby święte, albo unikały współmałżonka, albo pałały chęcią wstąpienia do klasztoru, albo tam wstępowały i tam sie realizowały, trudno więc mówić, że osiągnęły świętość w stanie małżeńskim; (4) jeżeli zatem na kilkaset tysięcy świętych (nie wiem, może mniej, a może więcej) nie ma w tej grupie osób osiągających świętość w małżeństwie, to jest to całkiem niepotrzebny, a nawet szkodliwy sakrament.
    Czy to prowokacja? Tak, ale Kościół od dwóch tysięcy lat nie poradził sobie z teologią małżeństwa. Wystarczy posłuchać nauk przedślubnych, niektórych kazań o roli kobiety, porównujących ją do Matki Boskiej, roli seksu w małżeństwie … O ile pamiętam, o podobnych ograniczeniach umysłowych i błędach nauczających księży pisała Bernardetta. Pozdrawiam wszystkich,

     
    Odpowiedz
  7. sheesum

    Jadwigo, nie rozumiem, o

    Jadwigo, nie rozumiem, o jakiej uczciwości mówisz. Czy odrzucenie małżeństwa jako wartości oznacza, że jesteśmy bardziej uczciwi wobec siebie i partnera?

    Andrzeju, bardzo lubię takie prowokacje 🙂 Małżonków, których uznano za świętych, można doliczyć się więcej niż palców u jednej ręki (specjalnie poszperałam w tym celu w necie), ale faktem pozostaje, że jest ich niewielu i że małżeństwo jest traktowane jako trzeciorzędna droga do świętości. Czy świętymi stajemy się dopiero w od kanonizacji? To, że osoby te wstępowały z czasem do zakonu, nie oznacza, że nie żyły w świętości już w trakcie małżeństwa. Założę się, że żadna z nich nie potępiała swego związku jako “szkodliwy sakrament”. Ale rozumiem, do czego zmierzasz.

    Dla nas wszystkich pozostaje pytanie – czy małżeństwo jest potrzebne nie tylko z religijnego punktu widzenia? Jak obronisz małżeństwo przed ludźmi, którzy nie wierzą w Boga, nie mówiąc już o sakramentach? Czy chrześcijanin ze swoimi wartościami musi żyć w oderwaniu od reszty świata?

     
    Odpowiedz
  8. krzysztof.gotowicki

    Jedna jest droga do

    Jedna jest droga do uzyskania świętości w małżeństwie. Bardzo niepopularna w naszych czasach. Bez potrzeby akceptacji tego świata i bez oficjalnej kanonizacji w Kościele (która z obiektywnych względów jest niemożliwa tu i teraz).
    Jest nią wspólna droga do pełnej jedności dwóch odrębnych bytów. Jest to stopniowe usuwanie granic odrębności duchowo-cielesnych pary suwerennych ludzi. Czy jest to możliwe? Kto jest w stanie zrezygnować z samego siebie? Ze swojej potrzeby wolności i niezależności. Z jasno wyrysowanej strefy wpływów i zależności. Jest to przeciwne współczesnej nauce i temu światu. Psycholog zmuszony jest uznać taką drogę za zgubną dla rozwoju jednostki.
    Takie właśnie małżeństwo jest uświęcone i błogosławione. A Kościół? Czy jest to niezgodne z Jego nauką?

     
    Odpowiedz
  9. Anonim

    Przede wszystkim nie mozemy

    Przede wszystkim nie mozemy rozmawiac o idealnych osobach, odpowiedzialnych, umiejacych sie realizowac, dojrzałych do decyzji przyszłosciowej. Naprawde procent takich osob jest znikomy. Dyskutujmy o normalnym człowieku pełnym urazow z dziecinstwa, ktorego emocjonalnosc jest w fazie dojrzewania ( przeciez nie dyskutujemy o dojrzałych 30-40 latkach), ktorzy maja niewielkie doswiadczenie w kontaktach – on -ona.18 – 20parolatki, bo takie osoby wstepuja w zwiazki i takie rodza dzieci.Bog tak sprawił ze w tymze wieku sa zdolne do macierzynstwa i ojcostwa, gdyby chciał inaczej sam przesunałby te granice wieku poza dojrzałosc emocjonalna.Czy nalezy sie dziwic ze sie boja? Własnych zmiennych decyzji, własnej jeszcze niedojrzałosci nawet biologicznej?
    Trzeba wziac te aspekty i dopiero pozniej glosic o dojrzałosci i odpowiedzialnosci.

     
    Odpowiedz
  10. Halina

    Ludzie jednak rozwijają

    Ludzie jednak rozwijają się, świadomośc się pogłębia wraz z wiekiem-nikt nie jest wiecznie 20 latkiem. Każde małżeństwo na poszczególnych etapach przechodzi kryzysy i nabiera doświadczenia i umięjetnosci, aby z nich wychodzić.Kochać drugą osobę, to z założenia chcieć tego, czego ona pragnie, a nie to co wymyślimy, że jest dla niej dobre. Po to są wzajemne rozmowy, wyjaśnienia, uzgodnienia wspólnych celów. Podstawą każdego związku są kompromisy. Oczywiście dotyczą one wartości, które ja nazywam drugorzędnymi. Najważniejsze, aby drugiej osobie jasno i otwarcie przedstawiać swoje opinie, własne spojrzenie na życie, na świat, aby rozważać i znaleźć punkt spójny.Oczywiście, tylko taka droga jest prawdziwa i wspólna dla dwóch odrębnych bytów-każdy chrześcijanin chyba to potwierdzi, bez względu na zawód. Człowiek musi wreszcie stać się odpowiedzialny sam za siebie i za swoja rodzinę. To wymaga czasu, pracy, nie staje się z dnia na dzień, ale i małżeństwo nie jest ” instytucją jednego dnia”, ale drogą całego życia

     
    Odpowiedz
  11. sheesum

    Mnie się wydawało, że jak

    Mnie się wydawało, że jak najbardziej rozmawiamy o 30-, 40-latkach. Kto teraz zawiera małżeństwo w wieku 18-20 lat?! Chodzi o dojrzałych ludzi, którzy świadomie odrzucają związek małżeński.

     
    Odpowiedz
  12. Kazimierz

    Jeśli rzeczywisćie

    Jeśli rzeczywisćie podchodzimi poważnie do małżeństwa, to zapewne w wieku 18-20 lat, tej poważności nie ma. Są wyjątki troskliwie wspierane przez rodziców, ale samodzielne życie w w małżeństwie zawartym w tam młodym wieku jest bardzo ryzykwne.
    Dla mnie nie ma nawet cienia wątpliwości, że para ludzi może realizować się jedynie w małżeństwie, tak wierzący jak i niewierzący, jednym z aspektów głównych , t obezpieczeństwo, jakie wypływa z małżeństwa. Oczywiście, że można się rozwieść (szczególnie pary niewierzące), ale jednak tego bezpieczeństwa potrzebują (choć czasem nawet nie zdają sobie z tego sprawy) sami małżonkowie, a szczególnie dzieci.

    Model wolnych związków, nie jak człowiekowi nie odpowiada, chyba że coraz bardziej chce popadać w dewiację. MOżna przyjżeć się parom po rozwodzie, jak trudno im się na nowo odnaleźć w życiu, a i tak jakiś żal w drugim związku ma do nich partner, bo tak jesteśmy skonstruowani – jak łabędzie 🙂

    Jeśli chodzi o ludzi wierzących, to zasady Biblijne są najlepsze.

    KJ

     
    Odpowiedz

Skomentuj ajendryczko Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code