Wybrać słuchanie Boga

Rozważanie na Piątek II tygodnia Adwentu, rok B2
 
 

Do kogo przyrównam to pokolenie? (Mt 11,16). Ewangelia na dzisiaj przestrzega przed powierzchownym i pozornym „byciem w porządku” i tak samo rozumianą „stosownością” w postępowaniu. Ewangelista zapewnia, że w każdych czasach będą ludzie dający świadectwo wiary i zaufania Bogu za cenę nawet dużych wyrzeczeń, przeciwności stwarzanych przez tych, od których mamy prawo oczekiwać zrozumienia, uczciwości i trwania w dawaniu świadectwa gdy chcemy podążać drogą wskazaną przez Słowo Jezusa. Ale to prawdziwe dążenie do uczciwego i odważnego spojrzenia na bliźnich, szukanie możliwości konstruktywnej konfrontacji, współpracy, możliwości stwarzania warunków do czynienia dobra i szeroko pojętego rozwoju duchowego niestety nierzadko jest przyczyną wyeliminowania z grona – „przyznających się do chrześcijańskich korzeni”. Dzieje się to w wielu środowiskach, zarówno wśród osób świeckich jak i tych w stanie duchownym. Istnieje w tym wszystkim przekonanie, że poglądy trzeba uformować tak, aby dopasować się do sztucznych autorytetów, nie do wartości wskazanych w Słowie Bożym. Absurdalne? Nie, realne, jak najbardziej. Przyznawać się bardzo głośno do chrześcijańskich korzeni – to jedno, a żyć Dekalogiem i słuchać słów Chrystusa to drugie. To mogą też być dwie różne sprawy. Na pewno warto sprawdzić, na ile tkwimy przy pierwszym, na ile realizujemy to drugie we własnym postępowaniu i czy istnieje tu spójność. Na pewno też warto od razu zabrać się do poprawek we własnym charakterze i do solidnego prania duchowego. Wiem też z własnego doświadczenia, że to trudne, ale lepiej nie odkładać na później, bo inaczej co to za czuwanie?

Pozorne i prawdziwe „bycie w porządku”. Trudno tu mówić o występującej prawidłowości czy o charakterystycznych schematach. Jedni chętnie określają się jako osoby elastyczne i myślące konkretnie. Ich postępowanie nie jest jednoznaczne i jasne w świetle chrześcijańskich wartości. Są pozbawieni kośćca – w sferze moralnej stawiają własne potrzeby ponad wartościami chrześcijańskimi. Są oschli, zimni, twardzi – ale nie silni. Głównym celem, na którym się skupiają, jest ukazanie siebie jako autorytetu. W tym celu są nawet skłonni do naruszenia przestrzeni relacji personalnych i niszczenia ich. To najbardziej destrukcyjna siła. Nie są zdolni do zmiany skostniałych schematów we własnym systemie wartości, których przecież nie wynieśli ze słuchania Jezusa. Oczekują, że inni będą „tańczyć albo płakać” wtedy, gdy czas i okoliczności określi ich „autorytet”. Wkraczają też w obszar, gdzie chcieliby sięgnąć po prawo samodzielnego rozdzielania łask Bożych, darów Ducha Świętego, opinii itd. Ewangelia mówi, że Jezus rozmawiał z ludźmi wszystkich stanów, a inni widzieli w tym zło i nie oszczędzili Mu dosadnych etykietek. Jezus chciał słuchać ludzi, aby nauczyć nas słuchania. Ten, kto nie słucha słowa Chrystusa, nie potrafi widzieć w drugim człowieka, powiedzieć, że nawalił w poważnej sprawie, a konfrontacji będzie unikał jak ognia, jeśli ta miałaby być uczciwa, bo na pewno nie przyzna się do błędu. Niestety, jest gorzką prawdą, że taka postawa nie jest rzadkością wśród wielu zdeklarowanych chrześcijan, zarówno w stanie świeckim jak i duchownym.

Prawdziwe „bycie w porządku”. Co zrobić w zderzeniu z tą pierwszą postawą, jak samego siebie przed nią uchronić? Na pewno trzeba pokonać chęć odwetu, który rodzi się naturalnie w odpowiedzi na każdy rodzaj przemocy. Może to paradoksalne, ale zostawmy tych toksycznych „porządnych” w ich świecie, bo i tak go nie zmienimy. Możemy im tylko wytrącić argumenty świadectwem naszego życia, odpowiedzialnością za to, co jest naszym zadaniem i wiernością Bogu. Zostawmy złość i zło tym, którzy świadomie i dobrowolnie chcą nim żyć, choćby w odniesieniu do nas.

Wtedy nie stracimy też nadziei, że miłość jest silniejsza niż przemoc. Miłość dodaje odwagi. Prowadzi do nowej przestrzeni, w której mogę się poczuć całkowicie dobrze i bezpiecznie. Droga wśród przeciwności oświetlona blaskiem przychodzącego Chrystusa prowadzi do przebudowania we własnym życiu tego, co było, na coś nowego, lepszego.

Ja PAN, jestem twoim Bogiem (Iz 48,17). Kościół według samego Jezusa ma stanowić Jego Owczarnię. Prorok Izajasz w dzisiejszym czytaniu pisze, że Bóg chce prowadzić swój lud, jednak domaga się od niego umiejętności słuchania Boga i otwartości na Jego naukę. Dlaczego ludzie nie ufają Kościołowi? Na ogół zaufania nie budzi ten, kto w odpowiedni sposób nie spełnia oczekiwań należących do jego zasadniczych obowiązków. Podstawowym obowiązkiem Kościoła jest głoszenie Słowa Bożego i życie według nauki Chrystusa.

Na pewno katecheci i duszpasterze powinni być profesjonalistami, fachowcami od ewangelizacji, a co za tym idzie nierozłącznie – od życia duchowego. A jeśli profesjonalistami to i autorytetami moralnymi, opierającymi własne życie na wartościach, bo tego żąda Bóg. Jednak prawdziwy autorytet takiej osoby ani jego argumenty nigdy nie są na pierwszym planie. Tego rodzaju autorytety muszą najpierw uczyć, JAK BYĆ Kościołem prowadzonym przez Boga, a nie eksponować aspekty instytucjonalne czy walory personalne kogokolwiek. Większość ludzi nie oczekuje też recept dawanych na życie, bo takich nie ma, ani opowiastek z puentą, które i tak skrytykują przy obiedzie. Rozwijany na różne sposoby język zakazów i nakazów nie ukazujący wartości i specyfiki ich oddziaływania w codzienności, nie zaowocuje tym, że słuchający otrzymają szansę właściwego wybierania wartości.

Najbardziej sprzyjającą przestrzenią prowadzącą do dokonania wyboru, aby bardziej BYĆ Kościołem, jest dialog, a także jasne i czytelne wprowadzanie Słowa Bożego we własne życie w odniesieniu do każdego człowieka. Trudne to jednak bez skłonności do pokory. Sztuczna dobroduszność i wyniosłość też zdecydowanie zraża, powierzchowne deklaracje pomocy czy zapewnienia o modlitwie, gdy potrzeba zaangażowania i dialogu, działają tak samo. Przykrywanie braku wiedzy merytorycznej krytykanctwem innych oddziałuje identycznie. Właśnie z powodu braku otwartości, zaangażowania w dążeniu do tego, aby BYĆ KOŚCIOŁEM i z powodu nieznajomości życia, z jakim boryka się statystyczny chrześcijanin, Kościół w wielu osobach nie budzi zaufania.

Jednak tak jak do Izraela Bóg mówi do nas: „Ja PAN jestem Twoim Bogiem”. Nie wystarczy więc przekonanie o własnej wyjątkowości, jeśli nie rozumiemy jej PRZEDE WSZYSTKIM jako wyjątkowości w sensie powołania do szczególnie uważnego słuchania Słowa Bożego.

 

mo__ejko601px-Michael_martin_w_ste__49_.jpg Rozważania Rekolekcyjne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code