,

Wszechobecna pokusa faryzeizmu

XVIII Wieczór Biblijny w Kasince Małej

Podczas wczorajszego Wieczoru Biblijnego czytaliśmy i omawialiśmy następujący fragment Ewangelii:

 
Jezus powiedział do Arcykapłanów i starszych ludu: Posłuchajcie innej przypowieści! Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: To jest dziedzic; chodźcie zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami? Rzekli Mu: Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze. Jezus im rzekł: Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach. Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce. Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka. (Mt 21,33-43.45-46)
 
Małgorzata: Jezus przedstawia  tę przypowieść kapłanom i faryzeuszom, którzy zresztą zdają sobie świetnie sprawę, że ona ich dotyczy. Przypowieść mówi o panu, który oddał rolnikom w dzierżawę swoją winnicę, czyli o Bogu, który powierzył wybranym ludziom swój Kościół. Ci ludzie nie wywiązali się z obowiązku. Co więcej, Jezus zapowiada już tutaj, że Jego jako dziedzica będą się starali zabić, zgładzić, że będą zdolni do największej zbrodni, aby utrzymać swoje egoistyczne interesy, swoje dobre samopoczucie, aby zwiększyć swój stan posiadania – działając egoistycznie, a nie dla swojego Pana ani nie dla tego, do czego ich powołał.
 
Mnie przypowieść skojarzyła się z ostatnimi wydarzeniami, które miały miejsce 11 marca. Myślę o postawie naszych biskupów, którzy odmówili rozmowy ze swoim narodem na temat lustracji, zapomnieli, że zostali powołani przede wszystkim do służby, okazali, że nie poczuwają się do odpowiedzialności za przeszłość. Dla mnie jako katoliczki było to co najmniej żenujące i przykre. Właściwie nie bardzo wiedziałam, jak interpretować taką postawę. Inni ludzie, z którymi rozmawiałam, mieli podobne odczucia. Wczoraj na przykład rozmawiałam przez telefon z kolegą, który był również przerażony tym, co się stało i powiedział dokładnie: „Kościół katolicki w Polsce popełnił w tym momencie samobójstwo”. Pocieszałam jego i siebie, że jest to najwyżej samobójcza bramka, która nie rozstrzyga ostatecznie o rezultacie meczu. Oboje byliśmy jednak zgodni co do tego, że oświadczenie biskupów przyspieszy na pewno procesy sekularyzacyjne w polskim Kościele, ponieważ ludzie tracą ważny element autorytetu Kościoła.
 
Żal i niesmak pozostał, ale w dzisiejszej Ewangelii szukałam pewnego optymizmu. Znajduję go w tym, że jak pan czuwał nad swoją winnicą, tak Bóg czuwa ostatecznie nad swoim Kościołem. Kościół to nie są przecież tylko biskupi. Mój niepokój dotyczy jednak tego, że jeżeli naprawdę okaże się to dla ludzi tak dramatycznym wydarzeniem, załamującym dla Kościoła w Polsce, wówczas będzie wielu zagubionych, którzy być może rozpaczliwie wybiorą różne marne duchowe rozwiązania w zamian. Chciałabym się modlić, aby niezależnie od postawy biskupów zwykli ludzie przeszli przez tę próbę po Bożemu, aby nie odeszli od Boga, aby straciwszy autorytet w hierarchii Kościoła, nie obrazili się na Boga, aby pozostała im wiara w Boga niezależnie od tego, jacy są ich biskupi, proboszczowie, hierarchia Kościoła.
 
Andrzej: Jest to niewątpliwie przypowieść tragiczna. Gospodarz zakłada winnicę, otacza ją murem, oddaje – pewnie na dobrych warunkach – rolnikom, wyjeżdża i oczekuje wkrótce jakiegoś plonu. Wierzy we współpracę, wierzy w ich uczciwość. Cały czas postępuje po dobroci: wysyła jednych ludzi, drugich ludzi, a w końcu swojego syna. Jest tu ciągle domniemanie uczciwości, wierności, dobroci swoich poddanych. Nie ma z jego strony chciwości ani łapczywości, lecz jest przyjazne wyjście naprzeciw. Po drugiej stronie jest odmowa pewnego daru, dzierżawy, gdyż pracujący w winnicy chcą ją mieć na własność, być panami i zaczynają traktować posłańców właściciela, a wreszcie jego syna jako wrogów, których trzeba zlikwidować.
 
Przypuszczam, że Jezus mówi tę przypowieść z pewnym smutkiem, antycypując własny los. To chyba była największa tragedia Jezusa jako Boga i jako człowieka, ale też jako członka narodu wybranego – odrzucenie Go przez naród, któremu Bóg powierzył sekret swojej miłości, sekret dorastania do wcielenia i zbawienia. Ten naród wykorzystuje powierzony sekret instrumentalnie. Dotyczy to zwłaszcza religijnych elit. Całe objawienie zostaje zawłaszczone przez kapłanów i faryzeuszy, przedstawiających swoją wizję Boga, który jest już Bogiem fałszywym, Bogiem, z którym można wszystko zrobić, dzięki któremu oni mogą panować nad innymi i mieć dobre samopoczucie. Dlatego prawdziwy Bóg czy ten, który ośmiela się mówić, że jest Jego synem, musi zginąć.
 
Jezus podkreśla, że kamień odrzucony staje się kamieniem węgielnym. To niezwykłe, że właśnie rzeczy dobre, święte, największe w ludzkim życiu stają się poprzez to, co odrzucone. To, co odrzucone, staje się fundamentem nowego dzieła, przemiany narodu czy Kościoła.
 
Jak możemy tę przypowieść zastosować do naszej rzeczywistości? Przez dwa tysiące lat częstokroć wewnątrz samego chrześcijaństwa doszukiwano się tych arcykapłanów, którzy odrzucili Jezusa. Cały ruch reformacyjny XVI wieku wziął się z przekonania Lutra i innych liderów protestanckich, że Kościół katolicki jest nurtem faryzejskim, przeciwnym Ewangelii, biorącym w posiadanie Boga, robiącym z Niego ideologię dla panowania i odcinającym de facto ludzi od zbawienia. Przekonanie, że Kościół katolicki zafałszował Jezusa i Ewangelię, było bardzo mocnym napędem do zerwania z tym Kościołem.
 
Teraz wiemy, że to nie jest taka prosta rzecz. Żadne z wyznań chrześcijańskich nie może powiedzieć: „O, katolicy to są faryzeusze” albo „Protestanccy księża to są faryzeusze”, albo „Prawosławni popowie to są faryzeusze”, „My tylko jesteśmy wierni Ewangelii”. Rys faryzejski, rys instrumentalizacji Ewangelii Jezusa jest w różnym stopniu udziałem każdego z wyznań chrześcijańskich jako bardziej uniwersalna cecha.
 
Na pewno jest tak, że w sytuacji Kościoła w Polsce mnie – podobnie jak wielu katolikom – coraz bardziej ciąży narastająca przepaść między przełożonymi Kościoła, ich wrażliwością moralną, ich postępowaniem, a moją wrażliwością moralną. Ciężar historycznego i współczesnego grzechu Kościoła zaczyna być nie do uniesienia. Bycie członkiem katolickiej wspólnoty staje się największym wyzwaniem. Nie sądziłem, że to jest możliwe, że to, co jest drogą zbawienia, wspólnota, do której zaprasza się innych, aby byli w tym zbawieniu bezpieczniejsi, coraz bardziej święci, stanie się trudnym ciężarem.
 
Nie stwierdziłbym, żeby biskupi katoliccy w Polsce czy gdziekolwiek byli faryzeuszami. Oni są normalni. Być może nie są wielcy, nie są święci, są normalni, a my oczekujemy, że będą święci, wielcy, inni. Ponieważ nie są w stanie sprostać wyzwaniom duchowym, moralnym, jakie niesie rzeczywistość, to ukazują się często od tej najgorszej strony, jakby nie wiedząc o tym. Wtedy rys faryzejski staje się wyraźny i trudny.
 
Myślę, że należy przede wszystkim w sobie szukać grzechu faryzeizmu, religijnej hipokryzji, obłudy, bo każdy z nas ma taką pokusę. Owszem, ta pokusa jest najsilniejsza dla profesjonalistów religijnych, tych, którzy żyją z religii, którzy jakby rutynowo głoszą Boga i Ewangelię (kapłani, biskupi, zakonnicy, zakonnice). Natomiast grzech faryzeizmu jest także naszą pokusą. To jest każdy moment, gdy zawłaszczamy Boga i Jego Ewangelię, gdy postępujemy niezgodnie z Ewangelią, a jednocześnie głosimy ją, gdy dajemy złe świadectwo, gdy siebie wynosimy bardziej niż Jezusa. I to niech nas uczy pokory.
 
Nie ma czegoś takiego jak metafizyczny faryzeizm, który przekreśla dane wyznania czy dane kręgi władzy kościelnej. Jest pokusa faryzeizmu, obłudy, instrumentalizacji religii i Boga, która rozlewa się w różnym stopniu w naszych sercach.
 
Chciałbym się modlić, abyśmy – zwłaszcza jako katolicy – potrafili z pokorą dźwigać to misterium iniquitatis własnej wspólnoty religijnej, gdyż w każdym kraju są inne grzechy i znaki zapytania; abyśmy nie poddawali się pokusie faryzeizmu, czyli obłudy religijnej, czerpania korzyści z Jezusa i Jego Ewangelii; abyśmy dostrzegali, że to, co odrzucone przez świat czy przez Kościół, czy to, co sami chcielibyśmy odrzucać, może być kamieniem węgielnym jakiegoś szczególnego dobra, jakiejś pięknej epifanii samego Boga.

Wieczory Biblijne w Kasince Małej

Moje blogi na YouTube
 

 

29 Comments

  1. Kazimierz

    Trudne to wszystko

    Trudne to wszystko, i niezrozumiałe. Jednak wiem, że ludzie, którzy prawdziwie ufają Jezusowi nie zostaną bez ratunku, ale Bóg w swojej mocy poprowadzi ich tam, gdzie znajdą pokarm duchowy, miłość, łagodność a przede wszystkim znajdą zainteresowanie ich troską.

    Duch Święty wieje gdzie chce i tak jest z tymi co zrodzili się z Ducha, znajdą swoje oazy ELIM, po gorzkiej wodzie w Meriba.

    Pozdrawiam serdecznie KJ

     
    Odpowiedz
  2. zibik

    @Małgorzata

    Sz. Pani – skąd akurat takie skojarzenia ?……..przecież w omawianym fragmencie Ewangelii Pan Jezus mówi do Arcykapłanów i starszych ludu,  a w przypowieści występują : gospodarz – właściciel winnicy, jego syn – dziedzic, dzierżawcy – rolnicy i słudzy.

    A Pani pisze o postawie biskupów, a ściślej ich rzekomej odmowie rozmowy z narodem. Przecież Arcykapłani jedynie słuchają bardzo uważnie, co mówi Jezus, a nie dyskutują z ludem (narodem).

    Skąd Pani wie i wszem obwieszcza, że "nasi biskupi odmówili rozmowy", czy cokolwiek "zapomnieli" ?…

    Albo – w jaki sposób "okazali, że nie poczuwają się do odpowiedzialności za przyszłość" ?….

    Co, dla Pani było lub jest żenujące i przykre ?……..

    Kiedy się nie wie, o czym Pani w swoim komentarzu wyznaje : " Wlaściwie nie bardzo wiedziałam, jak interpretować taką postawę"  to lepiej zamilczeć, a nie wypisywać głupoty.

     
    Odpowiedz
  3. Malgorzata

    @Zibik

    Szanowny Panie!
    Chętnie zapoznam się z Pańską światłą opinią na temat deklaracji polskich biskupów z 11 stycznia 2009. Być może pozwoli mi to wyrobić sobie w tej sprawie mądrzejszy sąd.

     
    Odpowiedz
  4. zibik

    Co jest większym problemem – zgorszenie, czy obojętność ?

    Panie Andrzeju z tą "pewnością" to chyba nie tylko przesada ?….

    Komu co ciąży to rzecz osobista, wewnętrzna,  a napewno nie publiczna. Między przełożonymi Kościoła katolickiego i wiernymi, osobami duchownymi i świeckimi nie ma "przepaści" jest jedynie konieczny dystans.

    "Przepaść" z zerwanymi, zniszczonymi, uszkodzonymi "mostami" zwykle istnieje między wyznawcami Jezusa Chrystusa, a bezbożnikami lub innowiercami.

    Natomiast katolicy i chrześcijanie stale budują nowe "mosty", wobec wyznawców innych religii, które nie zawsze są należycie wykorzystywane, czy stare mosty z należytym pietyzmem konserwowane, restaurowane i odbudowywane.

    Najczęściej jest stawiane pytanie : kto ma to czynić ?…..

    Sytuacja Kościoła katolickiego na świecie i w RP, a tym bardziej jego teraźniejszość i przyszłość nie jest tragiczna, a tym bardziej katastroficzna.

    Mamy dzisiaj do czynienia – i to na wielką skalę (globalną) z postawą zobojętnienia na arcypoważną i dramatyczną alternatywę : sensu i bezsensu, afirmacji i negacji życia.

    Miejsce dotychczasowej żarliwości w wierze, czy ateiźmie (bezbożnictwie) coraz częściej zajmuje fatalna i złowroga obojetność. Weszliśmy w erę postteistyczną tzn. epokę, w której większość ludzi pogodziła się z bezbożnictwem i organizuje życie sobie i innym, poważnie lub lekkomyślnie, bez odniesienia do Boga.

    Wyzwaniem nadrzędnym było i nadal jest, dla katolików i chrześcijan, abyśmy się miłowali i stanowili jedno, tak – jak nas uczy Syn Człowieczy Jezus – Chrystus.

    "Bycie członkiem wspólnoty katolickiej" owszem jest zaszczytem i wyzwaniem, ale zupelnie z innego powodu, niż Pan nam sugeruje.

    Zgadzam się nasi biskupi są normalnymi ludźmi – podobnie, jak wierni, a nawet bardziej są kuszeni i może zbyt często ulegają pokusom złego ducha. Nasze oczekiwania wobec innych, także pasterzy są zwykle bardzo wygórowane, przeważnie zdecydowanie większe, niż wobec siebie.

    Poselstwo sprawowane, przez proroków, także słowa głoszone, przez Jezusa Chrystusa, oraz ewangelistów, czy aktualnie naszych pasterzy, osoby duchowne mają służyć wiernym w odradzaniu się, przemianie zatwardziałych serc i oświecaniu umysłów, także w umacnianiu wiary, nadzieji i miłości.

    My wszyscy nie jesteśmy w stanie samodzielnie sprostać wielu zadaniom i wyzwaniom, jakie stawia na naszej drodze Bóg. W sytuacjach trudnych, krytycznych, ekstremalnych naszym największym orężem jest żarliwa modlitwa, a sprzymierzeńcem Jezus Chrystus.

    Zamiast publicznie krytykować, piętnować, czy oskarżać naszych pasterzy, osoby duchowne zdecydowanie lepiej załatwiać osobiście sprawy drażliwe, wątpliwe, czy nawet gorszące, jednocześnie dobrze jest modlić się, wstawiać u Boga za winowajców i złoczynców.

    Pokusy złego ducha dotyczą nas wszystkich, a osoby duchowne napewno są szczególnym obiektem zainteresowania diabła i jego pomocników, przecież zły duch nie oszczędził nawet Jezusa, ale o tym Pan wie lepiej, niż każdy z nas.

    Kamieniem węgielnym, każdego ludzkiego dobra są łaska wiary, nadzieja i miłość, także mądrość i inne cnoty, które od Boga pochodzą. Dobro nie polega na tym, że ma być głupie, nawet w publicznym dyskursie.

    Szczęść Boże – Ojcze nasz !

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  5. zibik

    @Małgorzata

    Szanowna Pani !

    Proszę łaskawie zauważyć, że w RP jeszcze nie brakuje ludzi mądrych (światłych), niezależnych i odważnych, którzy publikują swoje teksty, opinie, komentarze w różnych mediach, także w necie.

    Ponieważ jest Pani osobą wyjątkowo dociekliwą, inteligentną i żywo zainteresowaną publicznym osądzaniem polskich biskupów. Informacje konieczne i potrzebne, do radykalnej zmiany dotychczasowego stanowiska napewno, bez problemu Pani znajdzie w necie.

    Natomiast nie wiem, czy Pani naprawdę chce zmienić swoje dotychczasowe skojarzenia, wyobrażenia, mniemania i przekonania, w tej sprawie ?…

    Życzę owocnych poszukiwań wiarygodnej lektury.

     
    Odpowiedz
  6. Andrzej

    Podzielam Pańską troskę, nie podzielam metod szukania jedności

    Panie Zbyszku!

    Rozumiem Pańską troskę o jedność Kościoła i ochronę autorytetu jego pasterzy. Natomiast nie podzielam Pańskich metod szukania tejże jedności. Wierni, zarówno świeccy jak i duchowni mają prawo, a nawet obowiązek wsłuchiwać się w swoje sumienia, wierząc, że Duch Święty, również jest tam obecny, choćby w sposób niedoskonały. A także dzielić się z innymi swoimi odczuciami, ocenami i rozumieniem różnych kościelnych spraw. Pan wydaje się, jakby chciał odmówić prawa do wolności myślenia i mówienia innym, którzy różnią się w poglądach z Panem i narzucić innym Pański punkt widzenia. Ponadto, nie jest tak, że przełożeni kościelni są chronieni od oceny ich działań i decyzji, zwłaszcza wówczas, gdy budzą one uzasadniony niepokój i krytykę wiernych. 

    Według mnie biskupi polscy w sprawie lustracji w Kościele nie zachowali się według standardów Ewangelii i dobra Kościoła, ale postąpili jak ludzie, którzy głównie chcą ochronić własny korporacyjny interes. Oświadczenie Episkopatu z 11 marca br., w którym deklarują, że nie będą wyciągać żadnych konswekwencji wobec uwikłanych we współpracę z SB, nie bądą ujawniać prawdy o tajnych współpracownikach lub informatorach SB wśród biskupów, ani też komentować napływających wyników badań na ten temat uważam za niefortunne, naiwne i po prostu niegodne następców Apostołów.

    Podpieranie się autorytetem Papieża w tej sprawie, który swój sąd wyrobił sobie na podstawie materiałów i opinii przedstawionych mu przez samych zainteresownych, w tym abpa Głodzia, zdecydowanego przeciwnika lustracji w Kościele, jest niewiarygodne. (Tym bardziej, że 2 lata temu Papież pomylił się w podobnej sprawie nominując abpa Wielgusa na motropolitę warszawskiego: wówczas równieaż działał na podstawie materiałów i opinii przygotowanych przez polskich biskupów i nuncjusza. Dobrze, że dzięki interwencji wiernych Papież potrafił się wycofać z tej niefortunnej decyzji.) Jestem głęboko zgorszony i zasmucony taką postawą moich Pasterzy oraz zaniepokojony bezradnością Papieża, który nie podjął wysiłku oparcia swej decyzji na szerszym i bardziej wiarygodnym zbadaniu sprawy.  I ten smutek i krytycyzm podziela wielu katolików w Polsce.

    Podobnie wygląda sprawa niedawnej decyzji Papieża w sprawie zdjęcia ekskomuniki z 4 biskupów lefebrystów, w tym jednego negacjonisty holokaustu. Choć doceniam intencje Papieża, który chciał tym gestem miłosierdzia pojednać zbłąkanych z Kościołem, wykonanie tej decyzji było wręcz fatalne i przyniosło wiele szkód autorytetowi Papieża i Kościoła. Papież sam zresztą uznał swój błąd i wyjaśnia publicznie jego okoliczności. Zawód wśród wiernych jednak pozostał.

    Te sprawy, a nie są one jedyne, sprawiają, że dla wielu katolików postępowanie ich Pasterzy staje się dużym ciężarem, a na pewno nie pomaga w budowaniu jedności Kościoła. To jest doświadczenie krzyża, ktoremu raczej należy się szacunek i zrozumienie, a nie połajanki i próba zakrzyczenia prawdy. Duch Święty działa również poprzez wiernych, a niekiedy mają oni więcej racji i lepiej chronią dobro Ewangelii i Kościoła, niż ich Pasterze. Tak właśnie wydaje się być w dwóch przytoczonych przeze mnie bolesnych sprawach. 

    Pozdrawiam Pana serdecznie

    Andrzej

      

     
    Odpowiedz
  7. zibik

    Dzielić się z innymi tzn. z kim?……

    Proszę wybaczyć, ale według mnie tu nie chodzi tylko o troskę……, czy szukanie jedności……. Zdecydowanie ważniejszą sprawą jest skuteczna obrona dobrego imienia Kościoła katolickiego, a nawet stosowny odpór bezpodstawnych oskarżeń, pomówień, bądź zawoalowanych insynuacji. Prezentowanych ochoczo lub na zamówienie, przez współczesnych faryzeuszy tzn. obłudników, hipokrytów lub pożytecznych idiotów, oraz  tzw. cyngli, czy innych rozlicznych innowierców, bezbożników, neopoganów etc. – wszelkiej maści wrogów  Kościoła Świętego.

    Zdumiewające i smutne, że w mediach, na forach, czy w innych miejscach publicznych można bezkarnie, a nawet należy, wypada rozprawiać, dyskutować, ewetualnie pisać dowolne teksty o Kościele.

    Aż tyle publikować subiektywnych, bądź kontrowersyjnych opinii, komentarzy, czy sensacyjnych, domniemanych  treści o Kościele katolickim. Żadnym innym, tylko katolickim !

    Sugeruje Pan, aby dzielić się na forum "Tezeusza" z innymi tzn. z kim ?……swoimi odczuciami, ocenami, czy rozumieniem różnych spraw kościelnych.

    Dyskurs publiczny jest dostępny, dla ogółu wszystkich zainteresowanych tzn. również zdeklarowanych oponentów i zakamuflowanych wrogów Kościoła katolickiego.

    Czy w takiej sytuacji powinniśmy publicznie i nazbyt swobodnie krytykować naszych pasterzy, czy innych członków lub ujawniać wszystkim sprawy poufne, bądź drażliwe, kontrowersyjne albo niezbyt fortunne wybory i decyzje członków naszego Kościoła ?….

    Pozdrawiam Pana serdecznie.

    Zbigniew

     
    Odpowiedz
  8. Andrzej

    Prawdy nie trzeba się lękać, nawet trudnej

    Panie Zbyszku!

    Kwestię tego z kim i jak dzielić się trudną prawdą o Kościele należy pozostawić sumieniu i roztropności każdego wiernego. Jedni potrafią czynić to lepiej, inni gorzej. Zasadniczo jednak prawdy nie należy się lękać, nawet tej trudnej. Jezus głosił Ewangelię zarówno przyjaciołom, jak i ciekawskim i ludziom wrogim. I czynił to na różne sposoby. Podobnie czynili Ewangeliści i Apostołowie, którzy na kartach Ewangelii, Dziejów i Listów dość szczerze przedstawiali różne bolesne sytuacje i niezbyt ewangeliczne postawy uczniów Jezusa. Ostatecznie nikomu to nie zaszkodziło, przeciwnie do dziś inspirujemy się tymi narracjami. 

    Pozdrawiam Pana serdecznie

    Andrzej

     
    Odpowiedz
  9. Kazimierz

    Ekklesia

    Kościół, wspólnota wywołanych z tego świata do Królestwa Niebiańskiego, którego głową jest Chrystus, fundamentem, kamieniem węgielnym. Wyrosłym jest na prorokach i apostołach, wzrastający przez wieki w sercach ludzkich. Kościół oblubienica Pańska przygotowująca się do zaślubin ze swoim Panem, wyczekująca Go, niosąca miłość i Ewangelię do tego świata nie jest wolny od korekty. Bóg różnymi sposobami karci, wychowuje, doświadcza, zmienia, odcina wynosi grzech ma światłość.

    Wspólnota zakrywająca swoją egzystencję, ukrywająca skrzętnie swoje grzechy, pomyłki zgubne w skutkach, udawająca, że wszystko jest ok, dbająca o fasadę a nie wnętrzne podobna jest do pierwszego króla Izraela – Saula. To nic, że nie posłuchałem Boga, to przecież lud tak chciał, te ofiary , ten Aggag  to trofea. Ba nawet Saul chciał zaimponować prorokowi, to my chcemy złożyć ofiarę z tego bydła, może przechyliłby szalę kłamstwa na swój plus, ale prorok nie dał się zwieść.

    "Samuel odpowiedział: Czy takie ma Pan upodobanie w całopaleniach i w żeźnych ofiarach, co w posłuszeństwie dla głosu Pana? Oto: Posłuszeństwo lepsze jest niż ofiara, a uważne słuchanie lepsze niż tłuszcz barani. Gdyż nieposłuszeństwo jest takim samym grzechem, jak czary, a krnąbrność , jak bałwochwalstwo i oddawanie czci obrazom. Ponieważ wzgardziłeś rozkazem Pana, więc i On wzgardził tobą i nie będziesz królem". …………….."Zgrzeszyłem! Lecz teraz uczcij mnie przed starszymi mego ludu i przed Izraelem i zawróć ze mną, abym oddał pokłon Panu, Bogu twojemu" I Sam. 15.22-23,30

    Kosciół jest właśnie postawiony w takim miejscu, aby był oddany i na pokusy, ale też na korektę. Pokusy nie przewyższają Bożej opieki i Bóg zawsze daje wyjście niegrzeszne z każdej sytuacji – I Kor. 10.13, a grzech bardziej czy mniej świadowmy zasze musi spowodować wyznanie i pokutę – czyli odwrócenie się od grzesznej postawy. Jeśli jednak, tak jak życiu osobniczym, grzechy nawarstwiają się, bo im pozwalamy, bo nasze sumienie już dawno zostało zbrukane, bo zaszliśmy tak daleko, a teraz trzeba by wracać do początku, do źródeł, bo stracilibyśmy poklaksk u ludzi – czy aby taka postawa przystoi jakiemukolwiek Kościołowi. Jeśli trwać będzie takowa wspólnota świadomie w grzechu – wypadnie z łaski, o ile jeszcze w niej przebywa. Bóg nie da się z siebie naśmiewać, Kościół to nie kabaret, ale Oblubienica, która ma się obmywać Świętą Krwią Chrystusa, widząc swoją grzeszne skłonności szukając głębokiej społeczności z Panem – PRAWDĄ – bo On jest Prawdą.

    Bóg poprzez świat kształtuje Oblubienicę, ma ona byc oddzielona od tego świata, aby nieść światło Boże do ciemności, ale jak często ochoczo panna ta wskakuje na kolana tego świata? Jak często zatraca się różnica pomiędzy światem a panną? Oczwiście poważne miny w czasie uroczystości, piękne stroje, pozy, wyniosłe słowa. Ale czy ktoś chciałby pannę, która ładnie tylko wygląda w niedzielny poranek, a w codzienności – kłamstwa, gwałty, homoseksualizm, clibat na niby, donosicielstwo, nierząd polityczny, wtrącanie się , a nawet życie światem. To panna urocza, ale tańczy z kim chce, czy mało jeszcze ludzi , któży utożsamiają się z panną, a żyją jak poganie bez Boga, a nawey Go nie szukają, ale powielają sztuczne religijne rytuały? Kiedyś Pan przedstawił obraz Jego wybraki, wybranek – warto poczytać i zastanowić się – Księga Ezechiela 16 rozdział do 20 włącznie, może warto podzielić się analogiami.

    Pozdrawiam KJ

     
    Odpowiedz
  10. jadwiga

    Zibik

    Zdumiewające i smutne, że w mediach, na forach, czy w innych miejscach publicznych można bezkarnie, a nawet należy, wypada rozprawiać, dyskutować, ewetualnie pisać dowolne teksty o Kościele.

     

    Cenzuro wróc???

     
    Odpowiedz
  11. zibik

    Panie Andrzeju !

    Owszem prawdy nie trzeba się lękać, kiedy jesteśmy w porządku, bez winy lub skorzy (gotowi) wyznać popełnione (grzechy) winy. Więcej prawdę należy poznawać, uznawać, rozpowszechniać, także pojmować, szanować i kochać. On jest Prawdą i źródłem naszej prawdy.

    Natomiast rodzi się nie tylko problem, ale naturalny sprzeciw u katolika i chrześcijanina, jeśli ktoś publicznie demonstruje postawę faryzejską m.in. bezpodstawnie, bądź tendencyjnie krytykuje, a nawet insynuuje, fałszywie i złośliwie komentuje lub ostentacyjnie oskarża i atakuje Kościół katolicki.

    W tym konkretnym przypadku w portalu "Tezeusz" kwestionuje stanowisko Stolicy Apostolskiej i postawę członków  Episkopatu Polski na podstawie własnych skojarzeń, wyobrażeń, a raczej uprzedzeń lub zasłyszanych wieści.

    A więc rodzi się zasadnicze pytanie – czy jest racjonalna podstawa, aby oskarżyć członków Episkopatu Polski o zawinioną i dobrowolną współpracę ze służbami bezpieczeństwa PRL-u ?…..

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  12. zibik

    Pani Jadwigo !

    Przepraszam za niezbyt konkretne sformułowania – wolność, także słowa pisanego publicznie jest  nam dana i zadana.

    Oczywiście cenzura jest zbędna, kiedy autor tekstu posługuje się językiem etycznym albo przynajmniej ma konieczną świadomość i potrafi być odpowiedzialnym człowiekiem.

    Nawet w necie admini portalu są zmuszani cenzurować (kasować) teksty  pisane, bez odpowiedzialności, przez osoby opacznie pojmujące wolność, jako swawolę.

    No nie proszę nie prowokować – żadne wróć komuno, czy cenzuro !

    Pozdrawiam Panią serdecznie !

     
    Odpowiedz
  13. artur

    oj, oj

     Prawdziwą naturą i tym jedynie prawdziwym pragnieniem jest życie.. Nie ma na tym świecie nic bardziej świętego, nic bardziej drogocennego dla Stwórcy niż zjednoczenie kobiety z mężczyzną, ciała z duszą, Kościoła z Chrystusem. Źródło życia to zjednoczenie napisanych wcześniej słów. Cóż może być bardziej wartościowe niż życie i źródło, z którego pochodzi życie? Istota ludzka była mężczyzną i kobietą połączonymi w jedną całość i tak też istniejemy w umyśle Boga. Nie mogę osiągnąć pleromy dopuki nie odzyskam pierwotnej jedności ciała i duszy. Cenne rzeczy pozostają piękne tylko wtedy, gdy postępujesz zgodnie z zaleceniami ich wytwórcy. Czy piękny był trąd Naamana?

     Powracamy do niewinności narodzin i uświęcenia człowieka w czasach ogrodu Edenu i to są  boleści porodu  . Owa szata cielesna, to ciało umożliwiające przeżycie (ten kościół)  jest mi dana przez matkę i ojca. Wszystkie moje czyny i całe moje myślenie w życiu, a nawet błogosławieństwa światła bożego za pośrednictwem tej szaty, sprowadzam. Wszystko przez ciało przechodzi a ja odnoszę je do Kościoła bo Kościół jest ciałem Chrystusa. Jeśli ta szata o którą los rzucano albo żucano, nie pasuje, to światło duszy Chrystusowej, będzie miało wielkie trudności aby się przebić. Bóg bowiem nie zniewala człowieka. Duchowy stan świata, myśląc globalnie jest zależny od świętości relacji tych, którzy stanowią i przynoszą Ciało Boże. Symbolizm  więzi Małżeńskiej. Jak długo istnieje to nasze ziemskie życie, klucze do źródła tego życia owej Sadzawki Siloe są w twoich rękach o! Niewiasto obleczona w słońce Ap12,1. Jezus stanął i zawołał, mówiąc: Jeżeli kto pragnie, niech do mnie przyjdzie, a pije, rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza. A to mówił o Duchu. On Jezus bowiem jest ,,Posłanym”, który może zaspokoić wszelkie pragnienia ludzkie .

    Kocham Was Wszystkich

     

    Aharon+

     

     
    Odpowiedz
  14. artur

    Pytam więc myśląc o Tobie

    Pytam więc myśląc o Tobie Braciszku Bartoszku. Usiadłem i pytam jak to jest z tym bratem moim Bartoszkiem? Tak bliskie mojemu sercu postawił pytanie.
     
    – wszak Twoim źródłem Arturze, twoim poziomem na piramidzie pragnień, na którym stoisz, jest owe pragnienie zrozumienia Tylko musisz odwrócić wszystkie swe inne pragnienia przez które przechodzi dusza twa człowiecza.
    Musisz odwrócić Artur wszystkie swe pragnienia do góry dnem tak aby te poziomy na których stanąłeś z Bartoszem , przy jedynce, były zwrócone ku dołowi. Wszystkie one będą was Cisnąć ku temu najwyższemu pragnieniu które po odwróceniu piramidy znajduje się teraz na dole. Na samej górze macie jedzenie, sen i sex, przy następnie pragnienie bogactwa, następnie pagnienie władzy i chwały, po nim pragnienie wiedzy wszelakiej by odkryć cos wyjątkowego, wszystkie te wasze pragnienia wywierają wpływ na to ostanie pragnienie poznania prawdy o sobie i odkrycie swojego korzenia .

    On jest Korzeń i ród Dawidowy gwiazda jasna poranka.

    Targowisko pragnień. Pokolenia ludzkie oparte na pragnieniu otrzymywania, które mogłem zaobserwować na rynku mojej duszy ale też w dziejach ludzkości można podzielić na: tych, którzy ze względu na jedzenie, sen i sex poświęcają się i jest to pragnienie małe ziemskie podobne do zwierząt. Po nich idą Ci którzy ze względu na bogactwo poświęcają się, oni robią pieniądze całe swoje życie i jest ich nieco mniej niż poprzednich ale ich pragnienie jest nieco mocniejsze niż tych pierwszych . Następnie w tym pochodzie idą ci, którzy pragną kontrolować innych, mają pragnienie władzy chcą ją zdobyć za wszelką cenę i to jest ich największym pragnieniem i jest ich nieco mniej niż poprzednich a ich pragnienie otrzymywania mocniejsze. Po nich z kolei idą naukowcy i badacze wiedzy wszelakiej, którzy gotowi są poświęcić swoje życie po to aby odkryć coś wyjątkowego. Ich pragnienie jest mocniejsze od poprzednich pokoleń tu wymienionych a liczba ich w historii ludzkości niewielka. Na końcu tego rzekłbym bazaru i rozwoju pokoleń człowieczych stoi najsilniejsze pragnienie osiągane tylko przez nielicznych a jest to pragnienie życia w Królestwie Niebieskim już dziś u boku Chrystusa w duchowym świecie. Jest to odwieczne pragnienie prawdy o sobie w obecności Bożej i jego świętych którzy są w niebie przed jego tronem. Jest to pragnienie widzenia siebie takim jakim się jest Bożych oczach. Pragnienie poznania prawdy o sobie i odkrycie swojego korzenia w Bogu. I tak jak to jest globalnie z ludzkością tak jest i z pojedyńczą duszą – moją Arturową też, że doświadcza tego bazaru aż do chwili kiedy pragnienie me osiągnie ostatni szczebel współodczuwania z Bogiem , odrzucając wszystkie poprzednie pragnienia egoistyczne wplatając je niejako w służbę sprawiedliwości i rozwoju bożej rodziny jaką jest kościół w Chrystusie Jezusie Panu naszym.
    Musisz odwrócić Artur wszystkie swe pragnienia do góry dnem tak aby te poziomy na których stanąłeś z Bartoszem były zwrócone ku dołowi.
     

     

     

     
    Odpowiedz
  15. ahasver

    Poetyckie symbole w walce ze światem.

    Różne są symbole, słowa, interpretacje. Jeśli poznamy ludzki sposób myślenia, zauważymy, co jest przyczyną = celem = sensem = złudzniem w ich tworzeniu i jak są wzajemnie przekładalne. Bawienie się symbolami jednak wyraża ten sam, życzeniowy sposób myślenia człowieka, który pragnie oswoić bezwzględnośc Ogromu świata, upatrując się wszechprzyczyny = wszechcelu, zamknięcia w oswojonej rzeczy teologa, owej Jedni, w której ciepłej matni pragnienie uchronienia przed przeminięciem odnajduje ukojenie – opium. Stąd też wszelkie hierarchie i piramidy wartości, stąd próba ich ukonstytuowania i odwrócenia w celu znalezienia rzekomej harmonii. Kocham, Mój Drogi Bracie Aharonie, cały TEN świat, kocham również Ciebie jako przejaw niesamowitości życia. Kocham ten świat tak bardzo, że chciałbym żyć wiecznie – TUTAJ, nie TAM. Ale odrzucam swoje chcenie, ponieważ świat nie znajduje dla maleńkości zagubionego w olbrzymim kuriozum kosmosu człowieka usprawiedliwienia dla jego życzeń. Poddaję się więc woli wszechświata, stanowię kosmiczny przejaw życia i składam najwyższe pokłony przed TYM światem wiedząc jak człowieczy sposób myślenia wymyślił Tamten świat…

    Czym jest symbol? Jest geometrycznym wymierzeniem świata, podciągnięciem milczącej realności pod moralne myślenie, potraktowaniem zbioru atomów jak lustra tego Narcyza, pysznego człowieka… Czym jest ludzki sposób myślenia? – Jest wynikiem izolacji od świata, zamknięcia w Ego, podporządkowanego Tamtemu, stworzonemu przez nie światu. Reakcją naszej karłowatości na Ogrom Tego Świata. To tylko – aż sztuka, ekspresja, nic więcej. 

    Świętuję przyszłość. Odrzucam wszelkie świętowanie przeszłości, ponieważ gwiazdy dążą ku przyszłości, cały świat dąży ku przyszłości. Nam pozostaje tylko jedno – dążyć do gwiazd. Podjąć jak Chrystus Krzyż owo brzemię bezsensowności świata i zakochać się w nim takim, jakim jest – chodzi bowiem o samą miłość, a nie przedmiot miłości. Kochać – oto najwyższa możliwa potęga człowieka. Nie, nie człowieka. Człowiek potrzebuje braci… Potrzebuje w zjednoczeniu swej ucieczki przed światem, grupy. W grupie można posługiwać się tylko symbolami, tkwiąc w powłoce komunikacji wyrażającej to, co wspólne – a więc próbę uchronienia się przez zimnym podmuchem kosmosu. We wspólnocie łatwo o przedmiot adoracji – jest nim urealniony – jako społeczna realność – symbol. Przedmiot. A więc: PUNKT, do którego należy sprowadzić całą nieobliczalną bezsensowność świata. Punkt, a więc: ŻRÓDŁO I CEL. W tym kojącym schronieniu początku i koća, punktu, z którego wszelka ludzka wywodzi się i do niego powraca – nie ma już miejsca dla samotnej, innej od ludzkości wędrówki ku Inności Siebie… To, co wspólne, nie jest już bowiem moje, w tym znaczeniu moje, w jakim stanowię jeden z fenomenów świata gwiazd, kosmosu. Należy oddalić się od ludzkości i swoich braci, aby zrozumieć ten fenomen…  

    Wolę zginąć rozszarpany przez wilki, niż płakać i śmiać się pośród owiec. Mimo, że kocham owce – jestem wilkiem i nic tego nie zmieni. Zbyt późno, aby znów chcieć stać się owcą…

    http://www.youtube.com/watch?v=iXBs0SNjX5w

     

     

     
    Odpowiedz
  16. ahasver

    Zbawienie od potępienia: Cóż to za gra?

    O.K., pragnę TEGO ŚWIATA, Aharonie, więc jeśli chcesz, zabaw się w swojego Boga i skaż mnie na męki piekielne, jeśli tylko usłyszysz Jego głos i on przemówi przez Ciebie, twierdząc, że moja droga jest odwróceniem Twojej drogi jako tej, która do Niego prowadzi. Jeśli zaś Bóg przez Ciebie nie przemawia, to zamilcz i nie wydawaj sądów, wedle których moje pragnienia są odwróceniem Twoich pragnień, ponieważ nie pragnę ani potępienia, ani zbawienia. NIE MAM BYĆ OD CZEGO ZBAWIONY!!!

     
    Odpowiedz
  17. artur

    Bartosz

     Fajny z ciebie człowiek.

    Nie mogępisać, obiecałem to sobie i muszę jeszcze troszkę pobyć sam na sam.

    Pozdrawiam Ciebie i Twoich bliskich.

    Fajnetetło.

    +

     

     

     

     
    Odpowiedz
  18. artur

    A+

    A na koniec tutaj powiem tak:

    po naszych wpisach z Bartoszem można lepiej zobaczyć która szala wagi przeważa.

    Zastanawiałem się bowiem kto ma szalę bliższą prawdy czy Andrzej czy też może Zbigniew.

     

     
    Odpowiedz
  19. zibik

    Wyjaśnienie !

    Domyślam się, że moja odpowiedź jest, dla Pana Andrzeja i wielu innych czytelników "Tezeusza" oczywistością, ewentualnie próbą rozwinięcia, doprecyzowania wątku dotyczącego prawdy.

    Pan Andrzej : "Prawdy nie trzeba się lękać, nawet trudnej."

    "Owszem prawdy nie trzeba się lękać…………………. Więcej prawdę należy poznawać, uznawać, rozpowszechniać, także pojmować, szanować i kochać. On jest Prawdą i źródłem naszej prawdy."

    Proszę łaskawie uważnie przeczytać w/w fragmenty, a nie będzie Pan musiał zbyt długo zastanawiać się, kto z nas "ma szalę bliższą prawdy" ?…., ani wątpić, że źródłem Pana i naszej prawdy jest On.

    Ps. Z wielką uwagą czytam Pana teksty i komentarze, a z wyjątkową przyjemnością i satysfakcją zamieszczane obrazy i fotografie.

    Pozdrawiam Pana serdecznie !

     

     
    Odpowiedz
  20. zibik

    Wyjaśnienie i sugestia !

    Domyślam się, że mój komentarz dotyczący prawdy jest, dla Pana Andrzeja i wielu innych czytelników "Tezeusza" oczywistością, ewentualnie próbą rozwinięcia i doprecyzowania omawianego wątku .

    Pan Andrzej : "Prawdy nie trzeba się lękać, nawet trudnej."

    "Owszem prawdy nie trzeba się lękać…………………. Więcej prawdę należy poznawać, uznawać, rozpowszechniać, także pojmować, szanować i kochać. On jest Prawdą i źródłem naszej prawdy."

    Proszę łaskawie uważnie przeczytać w/w fragmenty, a nie będzie Pan musiał zbyt długo zastanawiać się, kto z nas "ma szalę bliższą prawdy" ?…., ani wątpić, że źródłem Pana i naszej prawdy jest On.

    Ps. Z wielką uwagą czytam Pana teksty i komentarze, a z wyjątkową satysfakcją oglądam zamieszczane obrazy i fotografie.

    Pozdrawiam Pana serdecznie !

    Zbigniew

     

     
    Odpowiedz
  21. artur

    A+

    Piszę do Pana choć powinienem milczeć. Ale skoro napisałem do Bartosza to i chyba do Pana brata od Pana Boga mogę napisać?

    Dziękuję za podpowiedź bym przeczytał jeszcze raz powyższe wypowiedzi. Ja już wiem czyja szala przeważa.

    Bynajmniej to czuję. właściwie to racja utrzymuje obie szale na jednakim poziomie jednak ja zawsze patrzę jeszcze na serce ono we mnie wyrywa się często zbyt mocno. Pewien mądry Mnich, człowiek medytacji powiedział kiedyś a ja go possłuchałem że zawsze nieznacznie musi przeważać w człowieku serce nad rozumem. Ale tylko troszeczkę. Nigdy zaś rozum nad sercem nawet troszeczkę. Dziwne prawda?

    Wydawałoby się że to rozum powinien iść na przedzie wyboru i przechylać szalę a tu jednak taki mądry człowiek nie powiem jaki bo i po co, mówi że jednak serce przchyla szalkę ważności w yboże.

    Ps.

    Uczę się z Pańskich wypowiedzi Zbyszku i bardzi Ci za Twoje wpisy dziękuję. Korzystam z nich i myślę że jeszcze kiedyś skożystam nie raz. Nie powiem kto przeważa w uczuciach i miłości do Kościoła czy Pan czy też może Andrzej bo serce człowieka zna tylko Nasz Ojciec – Bóg.

    Jutro jadę na wieś i bedę nawoził ziemię bo już muszę to zrobić, niedługo orka wiosenna i zacznie się dla mnie to co lubię robić najbardziej. Ziemia jest naszą matką jak mówił Jan Paweł II.

    Pozdrawiam jeszcze raz kochanego brata Bartosza. To wspaniały człowiek i mój brat.

     

     
    Odpowiedz
  22. ahasver

    Nie znam Pana Zbigniewa.

    Nie wiem, co pisze w komentarzach Pan Zbigniew, ponieważ zablokowałem sobie Jego wpisy. Tak jak obiecałem po pewnej scysji – odmawiam dialogu z Panem Zbigniewem. Niech sobie jest, dla mnie tylko jedno Jego zdanie coś znaczyło, niestety, było to zdanie, które bardzo, ale to bardzo mnie zraniło i sprawiło, że nadwątliłem swoje zaufanie do ludzi, chodząc cały wieczór jak pierdolnięty obuchem w łeb. Ze wściekłości poszedłem się wtedy upić. Poza tym zdaniem uważam Jego słowa za nic nie wyrażające, nic nie znaczące i nie warte zainteresowania, dlatego je zablokowałem. Taka jest moja opinia i tyle. Wizja Polski i duchowości, którą przedstawia Pan Zbigniew jest tą wizją, z którą będę walczył do końca życia ignorując ja i przedstawiając swoją. Moja wizja jest otwarta na ateizm, homoseksualizm, inność wyznań i świeckość państwa, nie – polskość i legalizację marihuany. Ta wizja zwycięży, jestem tego pewien. Wspierana przez niektórych szacownych (starszych ode mnie wiekiem) konserwatystów banda łysych ultraprawiczków z pseudomaryjnym niemalże sieg hailem na ustach jest śmieszna i żałosna. Każdemu tępemu skinheadzikowi spotkanemu na chodniku patrzę prosto w oczy i współczuję, ponieważ wiem, że jego wizja tylko go krzywdzi. Moja wizja zjednuje mi samych przyjaciół, poza twardogłowymi ortodoksami. Tak poza tym Tezeusz jest zbyt udanym projektem, aby zniżyć się tutaj do poziomu wzajemnego opluwania. A na razie jestem zbyt mało jeszcze dojrzałym człowiekiem, żeby nie wściekać się na takich ludzi jak Pan Zbigniew, który nawet kiedyś proponował zostanie jednym z ojców na Tezeuszu, którzy to ojcowie uczą niesworne dzieci. Moim zdaniem wiek człowieka nie ma nic do powiedzenia, tylko siła ducha, wiedza i intencje. Ja mam jednego ojca, który jest otwarty na mój może trochę dziwny dla niektórych światopogląd. Za Chiny Ludowe nie chciałbym miec ojca, który tylko i wyłącznie "wie swoje". Od takiego bowiem niczego bym się nie nauczył.     

     
    Odpowiedz
  23. zibik

    Absolutnie nie oczekuję rozstrzygnięcia!

    Podziwiam i doceniam Pana cnoty, talenty i uzdolnienia  – wyjątkowo wrażliwe serce, pogodne i artystyczne usposobienie, także skłonność i umiejętność pomagania potrzebującym, oraz gotowość słuchania mądrych i bardziej doświadczonych  ludzi.

    Naszym rzeczywistym miernikiem jest poznawanie Boga, wiara, nadzieja i miłość, także tęsknota i pragnienie bycia lepszym człowiekiem – dążenie całym sercem i umysłem, do bytowej wielkości, doskonałości i świętości.

    Absolutnie nie oczekuję rozstrzygnięcia :

    "……..żadana pochwała i uznanie nie są w stanie wyrazić tego, kim jesteśmy  w głębi swego jestestwa, podobnie rozpoznać i ukazać, kiedy nie jesteśmy………"

    To chyba nie jest dziwne, ani zaskakujące, że wielkoduszność i wspaniałomyślność – stan ducha, w tym serdeczność, żarliwość i wierność mają uprzywilejowaną pozycję, a mądrość i roztropność to kolejne najwspanialsze przymioty człowieczeństwa.

    Ps. Proszę konwersować, czy polemizować swobodnie ze mną i w przyszłości nie eliminować z grona potencjalnych adwersarzy.

    Pozdrawiam wszystkich i Ciebie bracie serdecznie !

     
    Odpowiedz
  24. artur

    A+

     Tak bardzo pragnę aby ludzie ze sobą w zgodzie mieszkali.

    To nie jest łatwo kierować się sercem, kiedy rozum jest naszym szczególnym uzdolnieniem wypracowanym przez minione pokolenia. Tak bardzo chcieliśmy poznać przecież ten świat. A serce noszono w plecaku, styłu za sobą. I teraz kiedy żyje ludzkość w świecie który sama sobie pościeliła możemy doświadczać różnych osobowości. Ja nie umiem się zamknąć. To też może być wada zwłaszcza że w ten sposób pozbawiam sie płaszcza i szpady.

    Ja nawet czasu nie umiem dzielić a mój podział jeśli można to nazwać podziałem polega na dostrzganiu teraźniejszości przeszłości, teraźniejszości teraźniejszości i teraźniejszości przyszłości.

    Ja poprostu nie umiem inaczej jak teraz.

    Ps. słucham ludzi obserwuję ten świat i życzę.

    Myślę że to było by coś gdyby   mądre osoby mogły się kiedyś spotkać i zobaczyć jak beznadziejny jest internet w komunikacji miedzyludzkiej i jak bardzo brakuje nam wszystkim  uścisku dłoni. 

    Bartosz jesteś mi bardzo bliski. Zresztą każdy jest mi bliski a ptaki najbardziej.

    Pozdrawiam Adama Weredyk. Dla niego przebiśnieg.Dla wszystkich zresztą. 

    Pa.

    Jadę na pole,  Juz jestem spóźńiony . 

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code