Wspomnienia z dni Skupienia – krótka analiza

Po powrocie z Wisły napisałem krótkiego bloga i wstawiłem moje wystąpienie ewangelizacyjne na dniach skupienia dla uzaleznionych, teraz pragnę podzielić się z wami moimi reflekasjami z poprzedniego weekendu w Wiśle.

Już dawno nie byłem na dniach skupienia dla uzależnionych, jednak odczuwam wyraźne, że teraz nadszedł dla mnie czas aby bardziej się zaangażować to Boże dzieło.
 
Na co dzień pracuje z ludźmi, którzy borykają się z różnymi problemami i widać bardzo wyraźnie, przynajmniej dla mnie, że większość ich problemów wynika z braku społeczności z Bogiem, albo powiem wprost z powodu nieznajomości Boga Jego miłości  i mocy.
 
Przeważnie są to Katolicy, czasami Świadkowie Jehowy a raczej osoby będące pod ich wpływem. Martwi mnie niezwykle, jak bardzo ci ludzie są zagubieni w życiu i jak mało, albo i prawie nic nie wiedzą o Bogu, a już nie wspomnę o duchowych przeżyciach z Nim , nie wiem dlaczego duszpasterstwo w takich wspólnotach nie funkcjonuje.
 
Tak bardzo mi żal, dobrze chociaż, że w KRK istnieje posługa dla chorych, gdyż nie mógłbym chyba już mieć dobrych myśli o tej Wspólnocie, widząc tysiące zagubionych ludzi – jak owce bez pasterza.  Jedyną namiastką ich wiary jest bycie na mszy raz w roku (być może), komunia, spowiedź, które dają im poczucie przynależności, ale  nie rozwiązują ich problemów.
 
Takich ludzi spotkałem na dniach skupienia dla alkoholików, ludzi różnego pokroju, takich, którzy zatracili swoje życie i przyjechali z nadzieją na to, że Jezus ich uwolni od życia upadłego, ludzi, którzy już robią pierwsze kroki z Jezusem i chcą nabrać siły i odwagi do dalszego życia, ludzi, którzy już kilka lat idą za Bogiem, ale często się potykają i upadają oraz ludzi, którzy idą za Bogiem w zwycięstwie i służą innym z radością i miłością. Byli to ludzie (ci którzy idą za Bogiem) z różnych wyznań, katolicy (tych najmniej), baptyści, zielonoświątkowcy, wolni chrześcijanie i nie wiem kto jeszcze, którzy wcześniej w większości byli katolikami.
 
To co mnie zadziwiło, to fakt, że ci ludzie wcześniej nawet nie słyszeli o tym, że Jezus może zmienić ich życie, nie wiem w jakiego Jezusa wierzyli, ale zapewne takiego, który nie ma mocy, który jest nieco zapomniany, albo zredukowany do roli dzieciątka bożonarodzeniowego lub też ofiary wielkanocnej. Nie mieli oni pojęcia, że Jezus żyje i przebywa pośród swego ludu (gdzie dwaj lub trzej….) i nie wiedzieli, że On uzdrawia.
 
Choroba alkoholowa jest w świeckiej terapii nieuleczalna, człowiek musi zmagać się z nałogiem przez całe życie. Pomocą tu są grupy wsparcia takie jak AA lub inne i chwała im za to, że istnieją i działają, bo nie każdy chce uwierzyć Bogu. Nie leczona choroba alkoholowa prowadzi do śmieci lub choroby psychicznej, lecz odrodzeni chrześcijanie wierzą, że dla Jezusa nie ma rzeczy niemożliwych, i że On może uzdrowić człowieka z każdej choroby w tym z alkoholizmu. I tak się dzieje.
 
To żywe spotkanie osób będących w nałogu ze świadectwami ludzi, którzy doświadczyli Bożego uzdrowienia, jak i ze żywym Słowem zwiastowanym do ich serc powoduje wzrost wiary, czy nawet wykiełkowanie jej w sercu człowieka, co skutkuje decyzją  oddania swojego życia Jezusowi, powierzenia Jemu – Bogu kierownictwa nad swoim życiem i pójścia za Odwiecznym, pełniąc Jego wolę w swoim życiu.
 
Takie powierzenie mogliśmy słyszeć we wielu wypowiedziach, piękne świadectwa połączenia rodzin, odnowienia relacji z dziećmi, rozwoju zawodowego byłych alkoholików, edukacja, znaczenie, te wszystkie elementy naszego rdzenia tożsamości, które stanowią o naszym jestestwie, które Bóg wraz z człowiekiem odbudowuje w życiu człowieka wychodzącego z nałogu.
 
Niejeden człowiek, który nigdy nie miał problemu z alkoholem, chciałby prowadzić takie życie, jak dziś prowadzą wyzwoleńcy Pana. Tak wyzwoleńcy, gdyż wierzę, że popadli oni w nałóg z powodu grzechu – (pijcie ale nie upijajcie się…) który zawładną ich duszą , rozumem, który stał się nr 1 w ich życiu i zepchnął wszystko co ma wartość na dalszy plan, przy czym im dłużej w nałogu, tym większa odległość pomiędzy alkoholem a całą resztą. Oczywiście nie należy pomijać roli diabła w nałogach, gdyż wykorzystuje on skrzętnie tę słabość ludzką, aby zniewolić, upodlić, ogłupić człowieka – dlatego też bardzo ważnym elementem modlitwy pokutnej nawracającego się alkoholika jest uwolnienie go od mocy demonicznych.
 
Modlitwy pokutne, przynajmniej tam gdzie pojechałem w ubiegły weekend i mam zamiar częściej jeździć wyglądają dla postronnych być może nieco zbyt intymnie, gdyż osoby modlące się z alkoholikami i innymi osobami, są z nimi w tzw. „misiaczku” czyli obejmują się mocno i wołają do Boga za tymi chorymi. Kobiety z kobietami, mężczyźni z mężczyznami, dla jasności. Modlitwy te nawiązują do modlitwy Elizeusza o dziecko Szunamitki, które z marwych wzbudził Elizeusz. Położył on się na martwe dziecko – „…przykładając swoje usta do jego ust, swoje oczy do jego oczu i swoje dłonie do jego dłoni, i przytulał się do niego tak, iż rozgrzało się ciało dziecka…wtem chłopiec kichnął 7 razy i otworzył oczy…” (II Królewska 4:8-37). Oczywiście aż takiej intymności nie ma w czasie modlitwy ale tak bardzo modlący chcą aby ci ludzie zaczęli żyć, że wołając do Pana płaczą z nimi, wyznając z nimi i wspierając ich w ich modlitwach – niesamowite.
 
Również ja modliłem się z tymi ludźmi, już zapomniałem nieco jak to jest w ten sposób się modlić, gdyż w mojej wspólnocie zachowujemy dystans, kładąc jedynie ręce na osobę pragnąca modlitwy a ściskając po modlitwie, ale przypomnienie mi tego typu modlitwy odrodziło właśnie przemyślenia może nie sposobu, ale gorliwości z jaką osoba odrodzona powinna wspierać pokutnika w jego nawróceniu. O mnie również tak się modlono i było to wspaniałe, ekscytujące przeżycie, pełne obecności Boga, które na zawsze odmieniło moje życie – chociaż wierzę, że Pan Bóg ma mnóstwo sposobów aby nam okazać Swoją miłość.
 
W sumie celem dni skupienia jest aby jak najwięcej osób zawierzyło Jezusowi i myślę, że wiele osób zawierzyło Jezusowi swoje życie, nikt ich nie kierował do żadnych Wspólnot takich czy innych, jedynie zachęcaliśmy aby zaangażowali się w życia kościoła w którym są, lub też poszukali wspólnoty, w której będą wzrastać w Bogu i w której znajda zrozumienie, akceptację  miłość.
 
Było to dla mnie ogromne przeżycie, po kilku latach Bóg przypomniał mi, że jednym z dwóch podstawowych zadań Kościoła to oprócz czynienia uczniami, jest ewangelizacja (Mat. 28.19; Mar. 16.15) i że ten świat pogrążony w grzechu potrzebuje Jezusa. Wracając słuchaliśmy przez 7,5 godz. podróży samochodem płyty z Kościoła Zielonoświątkowego w Wodzisławiu Filadelfia z uwielbieniem, odkryłem piękno ich pieśni i głębię ich miłości do Boga, która sprawiła, że nagrali nie tylko płyty, ale też DVD, w moim sercu grała wdzięczność dla Pana, że mogłem w czasie moich 5  wystąpień być w dziele Bożym, jestem ogromnie ciekaw uczestników spotkania za 3 miesiące, kiedy to znów tam pojadę, czy decyzje o pójściu za Jezusem będą u nich trwałe, jakie kroki podejmą idąc za Jezusem, czy będą żyć w wolności od nałogu.
 
Niech i ich i nas Bóg błogosławi – Kazik
 
Wstawiam dwa klipy Filadelfii J Piękne pieśni i profesjonalne nagrania!
 
 

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code