Władza i władanie…

 

 

 Władza  i władanie

 

Właśnie czytam książkę chrześcijańską nt. Władzy i uległości i na bieżąco rodzą się we mnie  refleksje w tej tematyce. Oczywiście moje podejście do tematu jest jakby ugruntowane, ale zawsze staram się nie zamykać na inne spojrzenia. Staram się słuchać, rozważać i zmieniać , jeśli argumenty i spostrzeżenia są słuszne. Uważam, że jak naucza nas Słowo Boże nasze poznanie jest cząstkowe i wiedza fragmentaryczna, widzimy jakby w zwierciadle (lustrze), i dlatego ważne jest  abyśmy nie zamykali się w swoich poglądach, ale byli otwarci cały czas na zmiany.

Niech takim przykładem zmian dla nas będzie niejaki Jabes  1 Krn. 4,10 – który modlił się o poszerzenie granic – "A Jabes wołał do Boga Izraela tymi słowy: 

Obyś mi prawdziwie błogosławił

i poszerzył moje granice,

oby ręka twoja była ze mną

i obyś zachował mnie od złego,

aby mnie ból nie dotknął.

I Bóg spełnił jego prośbę" – 1Krn 4:10

 

Co prawda ten artykuł nie będzie na temat modlitwy Jabesa, ale myślę, że może kolejny warto by napisać o niej – jest ona jedną z najskuteczniejszych modlitw w Biblii. Ale pragnę użyć tej modlitwy do pokazania potrzeby poszerzania granic naszego serca, poznania i konieczności modyfikacji naszych poglądów.

Ostatnio doradzałem jednemu małżeństwu, gdyż i oni i ja widzę u nich pewien zastój w rozwoju i wniosek mieliśmy jeden, Pan Bóg w ostatnim roku bardzo wiele zmienił w ich życiu, lecz oni sami niewiele zmienili w swoim zachowaniu i gorliwości. Zmiany są, ale jakby zewnętrzne, ale wewnątrz dalej ci sami ludzie zmagający się w kółko z tymi samymi problemami. To spostrzeżenie jednak pozwoliło na podjęcie przez nich dzieła zmian, nie jest to łatwe, zwłaszcza kiedy wymagają one radykalnych posunięć. Jednk jestem przekonany, że warto.

W naszym kraju władza jest w małym poważaniu i to nie tylko ta państwowa czy samorządowa, ale praktycznie obserwujemy kryzys w tej dziedzinie. Demokratyczny sposób wyborów powoduje, że właściwie każdego można powołać i każdego odwołać. Już nikt nie pyta się Boga, czy ten czy tamten jest powołany przez Niego do danej posługi w państwie. Potem sprowadza się duchownych i legitymizuje jakby tą władzę. Nie dlatego Bóg legitymizuje władzę, ale dlatego, że ona pochodzi od Niego, każda – Rzym. 13,1-5. Oczywiście władza państwowa lub samorządowa może nadużywać swoich uprawnień, jednak nie na daremno miecz nosi.  Oczywiście gdy władza wkracza w nasze życie duchowe możemy jej nie słuchać, gdyż wierność wobec Boga jest ważniejsza niż posłuszeństwo władzy, co widzimy częstokroć w Biblii.

Władzę spotykamy na każdym kroku, właściwie, gdzie już jest dwoje ludzi tam, jakiś rodzaj władzy jeden nad drugim sprawuje. Ojciec nad synem, rodzice nad dziećmi, pracodawca nad pracownikiem, nauczyciel nad uczniami, mąż nad żoną. Władza ta bywa czasowa, możemy spod tej władzy wyjść, dorosnąć do samodzielnej władzy, ale ważnym jest aby ją respektować. Bóg ustanowił władzę, On jest źródłem władzy i najwyższym zwierzchnikiem. Czy chcemy, czy nie wszystko jest Jemu poddane – 1  Kor. 15,27

W ogrodzie Eden widzimy pierwszy akt złamania zasady ustanowienia władzy, Ewa nie tylko złamała zakaz Boży, ale też zlekceważyła władzę Adama, nadaną mu przez Boga. Adam jako przedstawiciel Boga, dzierżył wobec stworzenia i wobec żony władzę przedstawicielską, czyli w nim Bóg kontynuował własną władzę. W konsekwencji tegoż Adam również zlekceważył Bożą władzę i zbuntował się. Konsekwencje tego czynu wszyscy odczuwamy na własnych skórach. Chrystus stał się drugim Adamem – doskonałym, który wytrwał i dokonał rekapitulacji czynu Adama pierwszego, jednak pełnia odkupienia dokona się, gdy już będziemy z Nim w przemienionych ciałach.

Małżeńska władza męża nad żoną jest pełna miłości i troski, jest odpowiedzialnością za dobro i rozwój kobiety, którą Bóg daje mężczyźnie, aby z nim była. „Co Bóg złączył…” wskazuje na umiejętność wyczekiwania w życiu mężczyzny tej, którą Pan przeznacza. Bogobojna (roztropna) żona jest darem Pana – Przyp. Sal. 31,30 – przyjęcie tej od Pana jest również wynikiem podporządkowania się Bożej władzy i Jego wyborowi, wiedząc, że On wie najlepiej, że On dla mnie przygotował tą, która jest najwłaściwsza do drogi jaką Pan przygotował w moim życiu.

Władza rodziców skupia się nad korekta dzieci i prowadzeniem ich w odpowiedzialną dorosłość. Pomoc w rozeznaniu ich drogi życiowej, tej od Pana. Częstokroć dziś spotykamy młodych ludzi, zagubionych, nie wiedzących jaka jest ich droga życiowa, ale wierzę i praktykuje to, że Bóg mówi i wskazuje do czego powołuje twoje dzieci i do czego masz je przygotować, jako ten, który niesie władzę przedstawicielską Boga. Nie możemy robić uników i mówić, jak dziecko dorośnie samo zdecyduje, gdyż wówczas już może być za późno – nie ten kierunek studiów nie ta praca, przedwczesne małżeństwa. Tato wołaj do Boga aby ci objawił do czego powołuje twoje dziecko i wówczas prowadź je tak, aby pokochało wolę Boga. A będzie szczęśliwe, gdyż wola Boga doskonale spełnia oczekiwania i pragnienia naszych serc. W końcu Bóg nas skonstruował do konkretnych celów i pragnie abyśmy je realizowali.

Władza duchowa, to olbrzymi temat. Bóg powołuje do swojego Królestwa i realizuje swoje cele przez powołanych ludzi, przez przywódców których sam namaszcza i prowadzi. Przykłady można by mnożyć – Abraham, Mojżesz, Daniel, Józef, apostołowie. Jak do każdej innej władzy, i w tej Bóg odgrywa najważniejszą rolę, to On powołuje, wyposaża i prowadzi. Kościół rozpoznaje to powołanie i zgadza się z nim. Choć czasami może być tak, że nie chce się zgodzić. Już za czasów Mojżesza, powstawały bunty, diabeł nie chce aby dokonywała się wola Boga, dlatego też jako buntownik, jest ojcem wszelkiego buntu przeciw ustanowionej władzy przez Boga. Mojżesz nie zdążył zejść z góry z tablicami, a lud już obwołał nowego przywódcę , którym zarządzał i kazał ulać cielca. Lud chce rządzić samodzielnie, bez Boga jak Ewa w Edenie, wie lepiej niż Bóg. Miriam, Aaron, Korach to przykłady ludzi, którzy występowali przeciw władzy Mojżesza, który był najpokorniejszy na ziemi – IV Mojż. 12,3, a przecież on sprawował władzę nie własną ale Bożą. Tak więc buntując się przeciwko władzy ustanowionej przez Boga, buntujemy się naprawdę przeciwko Bogu, co też wielokrotnie Bóg karał srogo.

Władza w Kościele, jest władzą osiołka niosącego Jezusa w czasie wjazdu do Jerozolimy, nie osioł przyjmował chwałę – Hosanna na wysokości, ale Pan, choć np. głupi osioł  mógłby tak pomyśleć . 

Ten krótki artykuł ma na celu zachęcenie nas do poszukiwań dróg Bożych, do namysłu nad naszą pozycją wobec Boga i odpowiedzialnością wobec ludzi. Być może będzie on przyczynkiem do dyskusji , do której zachęcam.

Wasz w Panu Kazik J.

 

 

26 Comments

  1. ostatni

    bunt

     Kazik a co myślisz o powstawaniu co rusz to nowych wspólnot chrześcijańskich na podwalinach konfliktów i buntu przeciwko poprzednim zwierzchnikom kościelnym? Jak myślisz czy to jest wolą Bożą lub Jego planem by kościół był podzielony?

    Sebastian.

     
    Odpowiedz
  2. Kazimierz

    Sebastian

     Dotknąłeś ogromnego tematu, spróbuje tylko nieco odnieść się do twoich pytań. 

    Po pierwsze, abyśmy mieli jasność – Kościół to ludzie odrodzeni z Ducha Świętego na obliczu całej ziemi, znajdujący się w różnych wspólnotach chrześcijańskich, a nawet poza nimi. Kościół , to ludzie zbawieni. 

    Kościół zatem nie posiada tak na prawdę granic denominacyjnych, gdyż jest tworem duchowo ludzkim, podległym Chrystusowi. Tak więc nie moze  być i nie jest podzielony, gdyż Chryustus nie jest podzielony. Doskonale to widać choćby w Tezeuszu we wspólntach Teize, czy choćby u mnie  w pracy. Zauwaz, ze wszystko się rozwija i wzrasta, podobnie Kościół porównywany jako częśc Królestwa Chrystusa do zaczynu, do kamienia spadającego z góry, który rozrasta się i pokrywa ziemię. Dwa wielkie zadania, które Chrystus stawił przed Kościołem, czyli ewangelizacja i duszpasterstwo dokonywane są przez wieki i Duch Święty jest tym, który tego pilnuje. Inaczej ludzie juz dawno by tego zaniechali.

    Kościół, jako dynamiczny, rozwijający się powinien rodzić dzieci duchowe. Naturalnym jest, ze te dzieci duchowe potrzebują swojego miejsca i przestrzeni do rozwoju, zatem powinny mieć mozliwość podobnie jak naturalne dzieci zakładają swoje domy , a Izraelici poszerzali swoje plemiona. Kościół w ten sposób powinien się pomnazać. Niestety tak nie jest, gdyz Kościół dziś w większości całkowicie co innego znaczy, najczęściej jakąś organizację, która z Bogiem ma niewiele do czynienia. Często organizacja ta, zawłaszczyła sobie prawa do osądzania i decydowania, natomiast wyparła Chrystusa z pośród siebie, zstąpiwszy Go zwyczajami i karykaturą Boga. 

    Spośród takich wspólnot pseudo chrześcijańskich powinno się czem prędzej uciekać do takich, które kochają Chrystusa całym swoim sercem. Piszesz, powstawanie wspólnot na zasadzie buntu, moze i tak to wyglądać w naszych oczach, ale nie Bozych. Zauwaz, ze wielokrotnie Bóg mówi, odłączcie się od nich, niech nawet szata nie będzie tym splugawiona. Bóg wyprowadził z Sodomy Lota i jego rodzinę, bo unurani byli w grzechu tak, ze nie mogło to miasto dłuzej istnieć. 

    Pewnie masz na myśli tez ruchy wspólnot odrodzonych, gdzie z powodów ambicjonalnych ludzie się rozchodzą i zakładają nowe wspólnoty, bywa tak. Powody mogą być rózne, mogą być tez ambicjonalne. Ja jestem zwolennikiem tego, aby to Pan decydował zawsze o powstawani u nowej wspólnoty, a dzieje się to tak najczęściej, ze powołuje człowieka, w którego serce wkłada takie pragnienie i prowadzi go, dodając mu kolejnych, aby Królestwo się rozrastało. Moim zdaniem odrodzone wspólnoty powinny byc na kazdej dzielnicy, w takim twoim Grudziądzu, powinno ich być co najmniej 500, aby kazdy, kto pragnie mógł odnaleźć siebie. Myślę, ze nie musimy specjalnie zamartwiać jednością Kościoła, gdyz on jest w jedności wówczas, gdy jest w jedności z Chrystusem i Duch Święty go prowadzi. 

    Kazik

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  3. ostatni

    zadania kościoła

     Dwa wielkie zadania, które Chrystus stawił przed Kościołem, czyli ewangelizacja i duszpasterstwo dokonywane są przez wieki i Duch Święty jest tym, który tego pilnuje. Inaczej ludzie juz dawno by tego zaniechali.

    Myślę Kazik że zapominałeś o najważniejszym zadaniu kościoła o gromadzeniu się wokoło stołu Pańskiego czyli Eucharystii. Myślę że to właśnie te trzy zadania stanowią o kościele, ale nie możemy zapominać o najważniejszym – Eucharystii ponieważ jest to nakaz dotyczący wszystkich członków kościoła, natomiast ewangelizacja czy duszpasterstwo są to indywidualne powołania czy dary, a jak wiemy darów Ducha św. jest dużo więcej, jednak Eucharystia jest szczególnym znakiem obecności Jezusa Chrystusa. Jezus sam podkreślił wagę uczestniczenia w Jego ofierze mówiąc że kto nie będzie jadł Jego Ciała i pił Jego Krwi ten nie ma życia w sobie tak samo i św. Paweł podkreślił wagę Eucharystii pisząc że niewłaściwe spożywanie osłabia a nawet sprowadza śmierć. Łamanie chleba od samego początku odróżniało Chrześcijan od innych religii, właściwie po to się spotykali po domach – by łamać chleb, a ewangelizowali po to by więcej ludzi mogło spotykać się na łamaniu chleba.

    Po pierwsze, abyśmy mieli jasność – Kościół to ludzie odrodzeni z Ducha Świętego na obliczu całej ziemi, znajdujący się w różnych wspólnotach chrześcijańskich, a nawet poza nimi. Kościół , to ludzie zbawieni. 

    Ostatnio często słyszę – …jestem odrodzonym chrześcijaninem ale nie potrzebuję kościoła … jakoś mi to nie pasuje do biblijnego modelu kościoła. czy można być częścią kościoła po za jego wspólnotą? czy to nie wspólnota ludzi jest kościołem?

    Sebastian

     
    Odpowiedz
  4. Kazimierz

    Seastian

     Celne uwagi, 

    ale może po kolei. Kościół powołany został przez Pana po co? Można w skrócie powiedziec, aby głosić chwałę Pana, aby głosić nadejście Królestwa Bożego, aby nieść Bozą miłość, tak aby ludzie mogli odnaleźć Jezusa. Kościół to też świadectwo, to świecznik postawiony w tym świecie, to sól nadająca smaku, ale też chroniąca przed zepsuciem. ewangelizacja i duszpasterstwo, to dwa nakazy od Pana. 

    Wieczerza Pańska jest częścią duszpasterstwa. Jak Pan powiedział, to czyńcie na moją pamiątkę, nie jest to nakaz, a wdzięczność , a przeżywanie ceny jaką zapłacił Pan, a zakotwiczenie Kościoła w Jezusie. Zawsze podnosząc chcleb i wino, widzimy jak potworną cenę zapłacił Chrystus za naszą wolność. 

    Tak, Kościół pierwszy spotykał się po domach na słuchaniu Słowa i łamaniu chleba zgadza się. Choć jak czytamy nie wszyscy traktowali to z właściwym szacunkiem. I dziś Wieczerza jest bardzo ważnym elementem życia kościoła. Jednak Kościół to zaczyn, który ma się rozwijać, czerpiąc siłę z obecności Ducha Świętego, komunii , wspólnoty, modlitwy, Słowa Bozego kościół ma się rozwijać. Ma nieść Chrystusa wszystkim narodom, Chrystusa Zmartwychwstałego, Odkupiciela. 

    Widzisz zacytowałeś fragment, kto nie będzie jadł i pił – czy aby zastanowiłeś się nad iam, że KK popełniło fatalną pomyłkę uznając transsubstancjację i oddając cześć hostii wyprodukowaej przez człowieka. I oddając cześć wytworowi rąk ludzkich łamią świadomie, czy nie drugie przykazanie. Czytałem ostatnio kilka książek katolickich, o eucharystii, od bredni, do ciekawych opracowań. W sumie, gdyby uznać część argumentacji, to jest ona podobna do tej, w którą i ja wierzę , jak i odrodzeni katolicy, gdyż nikt o zdrowych zmysłach nie uważa, ze ten chlebek zamienia się w fizyczny kawałek ciała Jezusa, ani, ze to wino zamienia się w krew. Co czujemy i widzimy. Nie wiem skąd teoria, przesadzona, ze jest inaczej. Niedobrze, ze zbudowano na tym elemencie chrześcijaństwa, tak wielką przepaść. Wyłącznie KRK posunął się tak daleko i wykopał dół niezgody. 

    Co do słów Pawła, docztaj prosze kontekst, w którym osadził ten tekst Paweł. Jemu chodzi o pijaństwo i obzarstwo, które dokonywała się wówczas, gdyz komunie były połączone z kolacjami, często obfitymi, tak zresztą jak Pan Jezus to pokazał. Przecież jadł i pił, a przed posiłekiem wziął chleb i łamał, a po posiłku wziął wino i rozdawał. Jeśli trzymać się Biblii, no to tak powinna Wieczerza wyglądać, no nie? Dotykasz tez kwestii  dosłowności znaczenia symboli, piszesz, ze Jezus powiedział, ze kto będzie jadł i pił. Szkoda, ze niektórym wspólnotom w takim razie brakuje konsekwencji i nie czczą np. drzwi, dróg, pasterzy, wody, prawdy, życia i wielu innych znaczeń, o których Pan mówi Jam jest, albo Jestem. 

    Co do kościoła, tak miejsce wierzącego jest we wspólnocie, choc musze przyznać, ze wiele jest wspólnot nie wierzących. Religijnych , ale bez zycia, nie dziw się ze ludzie tak mówią. Najpierw nawrócenie, potem Pan poprowadzi do rodziny, tej czy innej, tam gdzie nas przeznaczył abyśmy wzrastali, męznieli i w końcu słuzyli. Czasami jest to kilka wspólnot, przez które Bóg nas uczy, i tak Kościół jest Jego własnością i moze nas prowadzi dokąd chce. Często jednak my mamy dzicięcy upór i ciasne myślenie zamykając się na prowadzenie Boga. Cierpimy wówczas, wybierając jakby lepszą opcję dla siebie, kierując się egoizmem zamiast Duchem Bozym. Gal. 5,16

    Pzdr 

     

     
    Odpowiedz
  5. Kazimierz

    Sebastian

    Ps. Bardziej mi zależy na zgłębianiu tematu władzy i władania niż na wgłębianiu się w różnice pomiędzy wyznaniami, który nie buduje, ale powoduje raczej rozdwojenie.

    KJ

     
    Odpowiedz
  6. jantadeusz

    Jestem ” nikt o zdrowych zmysłach”

    Wierzę,   cyt.   "… że ten chlebek … "   p r z e i s t a c z a  się  w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa.

    A swoją drogą nieco dziwaczne jest to Twoje poplątanie "zdrowych zmysłów" z wiarą, a już w szczególności z wiąrą poszczególnych wyznań.

    Z mojego punktu widzenia Twój tekst zawiera pewną dozę nieprawdy i pewne sprzeczności. Ale ja też nie chcę tego tematu podejmować. Przynajmniej nie teraz. Są na Tezeuszu ludzie zdecydowanie bardziej kompetentni ode mnie.

    Cenię sobie Twoje wypowiedzi i Twoją zaangażowaną wiarę. Cenię sobie życzliwość jaką do Ciebie czuję.

    Pozdrawiam Cię

    katolik  Jan z L.

     

     
    Odpowiedz
  7. Kazimierz

    Janie

    Janie wierzyć kazdy moze jak chce, jego sprawa. W końcu w Polsce zarejestrowano kościół latającego potwora spagetti.

    Jednak dla mnie wiara musi mieć oparcie w Słowie Bozym.  Bo Słowo Boze jest niezachwiane i jest prawdą. Ludzkie nauki i przykazania zmieniają się, rowijają się, wszak kościół to santa reformanta. Wzrastający , zmieniający się i reformujący dom Bozy. Własność Chrystusa. 

    Proszę cię jednak żebyś wykazał mi nieprawdę lub sprzeczności, którą mi zarzucasz na podstawie Słowa Bozego. Moze się okazać, ze to nie ja lecz ty nie znasz prawdy Biblijnej, a ludzkie przekazy. 

    Dziś rozmawiałem z osobą bardzo zaangazowaną w KRK i zgodziła się ze mną co do komunii. Ciąg jest następujący – skoro hostia jest Chrystusem, to trzeba było powołać kapłanów do składania Chrystusa na ofiarę, skoro kapłani, to specjalna kasta wywodząca się wg. wzoru ST od apostołów (w ST od Aarona) , skoro wywodzący się, to sukcesja i tak KRK zamknął się w swoich wierzeniach i odizolował od reszty chrześcijaństwa, niestety – niby taka mała rzecz, a uczyniła wielkie podziały na wieki. Do dziś najtęzsze umysły katolickie nie potrafią wyjaśnić , dlaczego mimo jasnej nauki Bibli o skończoności ofiary Chrystusa Hebr 9 i 10 rozdział oraz list do Rzymian i inne, naucza on o składaniu ofiary w czasie mszy. 

    Czasami słyszę w innych niz katolickie kręgach, ze KRK wierzy w innego Chrystusa. Nie jest mi łatwo obronić tezy, ze tak nie jest w kontekście nauki o przeistoczeniu i oddawaniu czci czemuś, co uczynił (upiekł) człowiek. 

    Co do wiary, jej pojęcia, znaczenia i praktykowania, to wielki temat. Moja wiara opiera się na poznaniu Chrystusa, na Jego Słowie, na miłości do Niego i prowadzeniu Ducha Świętego. Wierzę i praktykuję rzeczy nadprzyrodzone – dary Ducha Świętego – modlitwę na językach (językami, gloslolalia) dar uzdrawiania, prorokowania, wiedzy, rozróżniania duchów. Wypędzam demony w imieniu Jezusa i w Jego Duchu Bozym Mat. 12,13 , to nie sugeruj, ze wierzę w wiarę jakiegoś wyznania, nie ja wierzę – Chrysusowi i raczej jestem wolny i staram się być wolny od schematów denominacyjnych. Pragnę być wolnym, aby rozumieć Chrystusa, klapki wyznaniowe to skutecznie utrudniają. Dlatego tez kościół, w którym posługuję daje wolnośc w kazdej kwestii, poza niewola Słowa Bozego. Tak tego Słowa chcę być sługą. Słuzba ta oczywiście jest poddana Chrystusowi i Kościołowi oraz ludziom, którzy Boga jeszcze nie znają. 

    KJ

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  8. jantadeusz

    Kazimierzu

    Kazimierzu, swoim ostatnim wpisem, przeczysz temu co napisałeś wcześniej (o 8,32 do Sebastiana).

     Ja pozostanę konsekwentny – w całości (słowo w słowo) podtrzymuję to co napisałem w swojej wypowiedzi (o 17,09).

    Ale nie jestem gołosłowny, więc spełnię Twoją prośbę, lecz nie teraz.  Może w międzyczasie zechcą wypowiedzieć się na ten temat ludzie, których przygotowanie, wiedza i kompetencja sprawiają, że są oni znacznie lepszymi partnerami do rozmowy z Tobą  na ten temat niż ja.  

     
    Odpowiedz
  9. Kazimierz

    Janie

    Rozumiem, ze moze pierwszy raz w zyciu rozmawiasz na te tematy i być moze moja wypowiedź jest dla ciebie ostra, jak to napisałeś.  Wierz mi, ze szanuję twoja wiarę, choć z wieloma aspektami się nie zgadzam.

    Mam wielu przyjaciół katolików, głównie odrodzonych z Ducha Świętego i świadomych swojej wiary.

    Jednak znam i szkolę tysiące, które nie znają Boga, choć mienią się katolikami. Bardzo jest mi ich zal i staram się zrozumieć, dlaczego tak jest. Poszukuję przyczyn i widze je w duzej mierze w nauczaniu KRK, które nie sprzyja w formie oczywiście parafialnej temu, aby człowiek oddał swoje zycie Chrystusowi i w Niego wzrastał, dlatego tez pisze o tym i oburza mnie to, ze miliony moich rodaków 53% nawet nie wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa. Oczywiście wiara jest rzeczą kazdego z nas i zapewne Bóg daje kazdemu mozliwośc nawrócenia, jednak trzymając ludzi w niewiedzy np. w przekonaniu ze mozna być zbawionym przez dobre uczynki (większośc katolików w Polsce tak wierzy) mozna wypierać się krzyża Chrystusa i Jego łaski dla nas. Wierzac, ze sakramenty załatwią sprawę, róniez mozemy zapierać się Chrystusa. Tylko łaska, tylko wiara – tak naucza nasz Pan. Jeśli w Niego wierzymy i Jemu oddajemy swoje zycie i podązamy za Nim w swoim zyciu jesteśmy zbawieni. Uczynki są dobre, ale z uczynków zbawionym być nie mozna. Ef. 2,8-10

    Widzisz nie przeczę sobie, próbowałem ci wyjaśnić kilka kwestii, bo zasugerowałeś, ze się mylę i ze nie znam prawdy. Chodzę z Jezusem od 21 lat, trochę dał mi się poznać i wiem, ze pełnią zycia z Nim jest miłość, poza tym odpowiadałem tobie, nie Sebastianowi. Sebastianowi napisałem w ten sposób, gdyz nieuchronnie taka retoryka jaką zawarł w swoim wpisie prowadziłaby do niepotrzebnej konfrotacji, a musisz wiedzieć, ze Sebastiana znam i on kiedyś był w tym samym kościele co i ja, dlatego tez wobec niego mogę pisac głębiej i inaczej. 

    Pozdrawiam serdecznie Kj

    Ps. nie chciałbym cię urazić, przepraszam jeśli moje niektóre sformułowania cię ranią…

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  10. eskulap

    Chleb, który w czasie

    Chleb, który w czasie ostatniej wieczerzy łamał i rozdawał uczniom Chrystus nie był opłatkiem.
    To był prawdziwy sederowy chleb – przaśnik.
    Więc kiedy uczniowie brali z jego rąk kawałki macy a Chrystus mówił "oto ciało moje …"
    nie mieli żadnych wątpliwości, że posługuje się symbolem.

    … zresztą, co się tu będę produkował …. posłuchajcie sami :

    http://www.polskieradio.pl/9/29/Artykul/1103117,Co-wiemy-o-Ostatniej-Wieczerzy

    (bardzo ciekawy jest ten fragment nt sakrs i soma)

    Trzeba przejść do strony i dodać do "play listy"

    gorąco polecam

    Eskulap

     
    Odpowiedz
  11. ostatni

    bunt przeciw “władzy”

     Panie Janie, moja dyskusja z Kazimierzem rzeczywiście jest troszkę inna dlatego że znamy się już dość długo. Zielonoświątkowcem byłem 10 lat i widziałem kościół takimi oczami jak teraz opisuje Kazik, jeżeli ma pan czas może sobie prześledzić moją historię na Tezeuszu, w moich wpisach i komentarzach widać po kolei jak to się stało że wróciłem do kościoła katolickiego. Z Kazikiem przedyskutowaliśmy już dużo i były to naprawdę ostre wymiany, ale wynikały z okoliczności do, których nie chce wracać, przeprosiłem Kazika, przebaczyliśmy sobie i nie mam zamiaru wracać do takiej formy dyskusji jak była poprzednio. Panie Janie chętnie też bym poczytał wpisy innych katolików z tego forum na tematy, które tu poruszamy, ale z jakiegoś powodu ludzie nie chętnie włączają się do dyskusji, nie wiem z czego to wynika, czy jest to brak odwagi do obrony swojej wiary, czy może zwyczajne machniecie ręką na temat, szkoda bo rożne punkty widzenia mogły by dać pełniejszy obraz tego co doświadczamy w życiu z Bogiem, a temat Eucharystii jest bardzo poważny.

    Ps. Bardziej mi zależy na zgłębianiu tematu władzy i władania niż na wgłębianiu się w różnice pomiędzy wyznaniami, który nie buduje, ale powoduje raczej rozdwojenie. KJ

    Kazik nie martw się nie mam zamiaru prowokować sprzeczki i nie miałem zamiaru zmieniać tematu, uznałem tylko że zabrakło w twojej wypowiedzi najważniejszego zadania do, którego został powołany kościół. Chciałem też pisać o kościele a nie o wyznaniach, ale jak sam zauważyłeś kościół podzielony jest na wyznania, nie tylko na ludzi odrodzonych i nieodrodzonych, a temat podziałów w kościele jest jak najbardziej związany z twoim wpisem

    Władza duchowa, to olbrzymi temat. Bóg powołuje do swojego Królestwa i realizuje swoje cele przez powołanych ludzi, przez przywódców których sam namaszcza i prowadzi. Przykłady można by mnożyć – Abraham, Mojżesz, Daniel, Józef, apostołowie. Jak do każdej innej władzy, i w tej Bóg odgrywa najważniejszą rolę, to On powołuje, wyposaża i prowadzi. Kościół rozpoznaje to powołanie i zgadza się z nim. Choć czasami może być tak, że nie chce się zgodzić. Już za czasów Mojżesza, powstawały bunty, diabeł nie chce aby dokonywała się wola Boga, dlatego też jako buntownik, jest ojcem wszelkiego buntu przeciw ustanowionej władzy przez Boga. Mojżesz nie zdążył zejść z góry z tablicami, a lud już obwołał nowego przywódcę , którym zarządzał i kazał ulać cielca. Lud chce rządzić samodzielnie, bez Boga jak Ewa w Edenie, wie lepiej niż Bóg. Miriam, Aaron, Korach to przykłady ludzi, którzy występowali przeciw władzy Mojżesza, który był najpokorniejszy na ziemi – IV Mojż. 12,3, a przecież on sprawował władzę nie własną ale Bożą. Tak więc buntując się przeciwko władzy ustanowionej przez Boga, buntujemy się naprawdę przeciwko Bogu, co też wielokrotnie Bóg karał srogo.

    Władza w Kościele, jest władzą osiołka niosącego Jezusa w czasie wjazdu do Jerozolimy, nie osioł przyjmował chwałę – Hosanna na wysokości, ale Pan, choć np. głupi osioł  mógłby tak pomyśleć . 

    Ten krótki artykuł ma na celu zachęcenie nas do poszukiwań dróg Bożych, do namysłu nad naszą pozycją wobec Boga i odpowiedzialnością wobec ludzi. Być może będzie on przyczynkiem do dyskusji , do której zachęcam.

    Wasz w Panu Kazik J.

    Tekst podkreślony tłustym drukiem jest właśnie przyczyną moich pytań. Jak odróżnić kiedy buntujemy się przeciwko władzy ustanowionej przez Boga? Czy Bóg dał władzę apostołom tak jak Mojżeszowi? Czy wszyscy mamy tą samą odpowiedzialność przed Bogiem? W końcu czy powstawanie nowych wyznań, które rażąco różnią się od pierwowzoru kościoła pochodzi od Boga?

    Myślę że jesteśmy we właściwym temacie odnoszącym się do twojego wpisu.

    Czytałem ostatnio kilka książek katolickich, o eucharystii, od bredni, do ciekawych opracowań. W sumie, gdyby uznać część argumentacji, to jest ona podobna do tej, w którą i ja wierzę , jak i odrodzeni katolicy, gdyż nikt o zdrowych zmysłach nie uważa, ze ten chlebek zamienia się w fizyczny kawałek ciała Jezusa, ani, ze to wino zamienia się w krew. Co czujemy i widzimy. Nie wiem skąd teoria, przesadzona, ze jest inaczej. Niedobrze, ze zbudowano na tym elemencie chrześcijaństwa, tak wielką przepaść. Wyłącznie KRK posunął się tak daleko i wykopał dół niezgody. 

    Wierzę w prawdziwą obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii, ale to jest inny temat, wyjaśniłem go we wcześniejszych wpisach.

    Kto jednak wykopał dół niezgody w tym temacie?

    Kazik spójrzmy na sprawę uczciwie, kościół przez 16 wieków czcił obecność Chrystusa w Eucharystii, nawet Marcin Luter nie zaprzeczył prawdziwej obecności Chrystusa w chlebie i winie, co się stało że nagle powstały wspólnoty chrześcijan nie uznające Eucharystii? To co było najważniejsze od początku istnienia kościoła nagle stało się tylko symbolem, dodatkiem. Kto wykopał dół? Kto się zbuntował przeciwko ustaleniom kościoła trwającym od zawsze?

    Kazik zdradzę ci co było pierwszym moim krokiem w stronę katolicyzmu-pierwszy mój krok był czysto praktyczny – przyglądałem się tym sporom zborowym i między wyznaniami protestanckimi, analizowałem okoliczności powstawania coraz to rożnych wspólnot, przez niektóre przeszedłem osobiście i wiesz co je łączy – niezachwiana pewność w posiadanie prawdy. Problem w tym że te prawdy są rożne, która więc prawda jest prawdziwa? Czy może istnieć nieprawdziwa prawda? Dodatkowym problemem dla mnie było ustanowienie autonomii w zborach zielonoświątkowych, czyli nadania większej swobody działania pastorom co w praktyce daje nam kolejne indywidualne prawdy każdego pastora. Kazik nie chce byś myślał że ironizuje czy wyśmiewam, jestem śmiertelnie poważny, napisz mi proszę kogo mam słuchać? Jeżeli ty masz Ducha św. i On mówi ci to, a pastor baptystyczny też twierdzi że ma Ducha świętego ale jemu Duch mówi trochę inaczej, Luteranie twierdzą coś innego, świadkowie Jehowy uważają że jak będę gorliwy to w końcu poznam prawdę i przyłączę się do nich, wszyscy popierają swoje argumenty Biblią. Kazik czyja interpretacja Biblii jest prawdziwa? Dlaczego mam wierzyć w twoją interpretację Biblii? Podaj argument.

    Kościół katolicki ma katechizm-wyznanie wiary, coś czego inne wyznania nie mają, katechizm i owszem można zmienić i zmienia się (bo kościół idzie do przodu), ale nie może zmienić tego byle kto. Zgadzam się, tu też muszę uwierzyć że to Duch św. kieruje tymi zmianami w katechizmie, ale dlaczego mam wierzyć że ty jesteś prowadzony przez Ducha św. a biskupi KRK nie?

    Kazik tu właśnie dotykamy sedna – władza ustanowiona przez Boga w kościele, to Apostołowie otrzymali mandat zaufania od Jezusa, to oni zbierali się i ustalali zasady, to oni wyznaczali innych do służby, nawet gdy Jezus powołał św. Pawła osobiście to Paweł i tak działał we wspólnocie, jeżeli apostołowie nie zgadzali się ze sobą to siadali do stołu i ustalali razem, nie tworzyli podziałów, św. Paweł potępił podziały w liście do Koryntian. Kazik masz rację to Duch Święty kieruje kościołem, ale przez ludzi, to ludzie są ciałem Chrystusa, Bóg używa ludzi, jednych stawia nad drugimi, a bunt nie jest przymiotem Ducha Świętego. Popatrz na przykład Dawida, Bóg namaścił go na króla, ale on nie śmiał podważyć władzy Saula aż do jego śmierci, Saul był ewidentnie złym królem, ale Dawid Bogu pozostawił osąd, to Bóg zdecydował kiedy Dawid zajmie miejsce Saula, choć sam namaścił go dużo wcześniej.

    Kto wykopał dół niezgody? Kazik przyjmijmy pewien prosty, Biblijny model na podstawie, którego przeanalizujemy reformację Marcina Lutra, KRK to zły król Saul, Luter to Dawid namaszczony przez Boga by zakończył hegemonię KRK. Marcin ma rację, wykrył błędy kościoła ale je obnażył publicznie- upokorzył kościół (oblubienicę Chrystusa), podważył autorytet , ośmieszył, prawdziwy Dawid czcił króla do końca. Co z tego że Luter miał rację, dziś wszystkie postulaty Lutra wypełniły się, gdyby Luter był księdzem w dzisiejszym kościele nie było by potrzeby reformacji, niestety Luter nie poradził sobie z łaską Bożą z powołaniem i zbuntował się przeciwko władzy danej przez Boga, ocalił życie chowając się za rzeszą swoich zwolenników, przez co podzielił kościół i zapoczątkował proces powstawania denominacji powstających na podwalinach buntu. Kazik żadna odrębna denominacja nie powstała na zasadzie- „ idź bracie załóż nowy kościół”. Przyszedł Urlich Zwingli z Zurychu do Lutra i powiedział nie zgadzam się z tobą w sprawie Eucharystii i tak powstały kolejne denominacje nie uznające obecności Chrystusa w Eucharystii, potem kolejne i kolejne zawsze tak samo, na zasadzie protestu.

    Kazik bunt nie jest drogą Bożą, Chrystus nie zbuntował się przeciwko Żydom, był namaszczonym przez Boga, zapowiedzianym mesjaszem i przyszedł położyć kres bezbożności, ale wszystko powierzył Bogu Ojcu, taką powinniśmy mieć postawę, diabeł Go kusił – weź władzę w swoje ręce, wykorzystaj swoją pozycję, ale Jezus nigdy się nie zbuntował, oddał życie i wtedy Bóg sam opuścił świątynię i przekazał władze Synowi.

    Teraz wyjaśnię resztę, nie uważam że KRK jest jedynie zbawiającą denominacją, jestem w kościele powszechnym, który istnieje od początku i, którego głową jest Chrystus, chociaż ma wiele wad nie będę się buntował i go osądzał, niech Bóg zdecyduje o jego końcu. Nie twierdze też że tobą kieruje diabeł, uważam że protestanci otrzymują wiele łaski od Boga, ale są biedni, okradzeni z bogactwa sakramentów, sami wykopali doły niezgody nie tylko z KRK ale i między sobą, jeżeli chodzi o dary Ducha św. katolicy też je mają i używają, ale nie ma tam tak wielkiej ekscytacji z tego powodu. Kazik na koniec przeczytaj dwa poniższe fragmenty, wybacz to porównanie, ale argument, który podałeś na wiarygodność swojej interpretacji biblii nie jest przekonywający, dlaczego? Sam oceń :

     

     Co do wiary, jej pojęcia, znaczenia i praktykowania, to wielki temat. Moja wiara opiera się na poznaniu Chrystusa, na Jego Słowie, na miłości do Niego i prowadzeniu Ducha Świętego. Wierzę i praktykuję rzeczy nadprzyrodzone – dary Ducha Świętego – modlitwę na językach (językami, gloslolalia) dar uzdrawiania, prorokowania, wiedzy, rozróżniania duchów. Wypędzam demony w imieniu Jezusa i w Jego Duchu Bozym Mat. 12,13 , to nie sugeruj, ze wierzę w wiarę jakiegoś wyznania, nie ja wierzę – Chrysusowi i raczej jestem wolny i staram się być wolny od schematów denominacyjnych. Pragnę być wolnym, aby rozumieć Chrystusa, klapki wyznaniowe to skutecznie utrudniają. Dlatego tez kościół, w którym posługuję daje wolnośc w kazdej kwestii, poza niewola Słowa Bozego. Tak tego Słowa chcę być sługą. Słuzba ta oczywiście jest poddana Chrystusowi i Kościołowi oraz ludziom, którzy Boga jeszcze nie znają. 

    KJ

    Ew. św. Mat.7: 21 Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mego, który jest w niebie. 22 W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? 23 A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie.

     

     

    Sebastian

     
    Odpowiedz
  12. jantadeusz

    znowu się wtrącam …

    Ale jak mam się nie wtrącać, to proszę mi o tym wprost powiedzieć.

    Sebastianie (proszę żebyśmy pozostali przy takiej formie wzajemnego zwracania się do siebie – już kiedyś kierowałem taką prośbę do wszystkich) – dziękuję za słowa skierowane do mnie.

    Kazimierzu  – nie jest to moja pełna odpowiedź. Teraz nadmienię tylko (mając na uwadze Twoją ostatnią wymianę zdań z Sebastianem) , że przedstawiane (naświetlane) przez Ciebie katolickie rozumienie Eucharystii jest niepełne i zubożone. Nie odzwierciedla ono nauczania mojego Kościoła (Zob. Encyklika Pawła VI w sprawie nauki o Najświętszej Eucharystii i jej kultu i in.).

     
    Odpowiedz
  13. Kazimierz

    Sebastian

    Cóż masz swoje racje, a ja swoje i jak to mówi mądra księga niech każdy pozostanie przy swoim i tyle. 1 Kor. 4,5

    W wielu momentach cytujesz mnie i interpretujesz, ale zdaje się, że nie rozumiesz co chcę powiedzieć, cóż trudno. 

    Dam tylko dwa przykłady – po pierwsze cały czas mnie emblematyzujesz, czyli postrzegasz i opisujesz przez pryzmat wyznania – co jest domeną niedojrzałych chrześcijan i neofitów, nie rób tego proszę, spróbuj na mnie spojrzeć inaczej –  tak jestem dzieckiem Boga a nie zielonoświątkowcem, , nie interesuje mnie za bardzo co mówi luter czy Zwingli czy jeszcze kto, oni nie są moimi guru, tylko Jezus. 

    Po drugie – Przypisujesz protestantom i nazywasz ich biednymi z tego powodu, że niby nie wierzą w obecność Chrystusa w komunikantach, to kłamstwo  – ja i moja wspólnota wierzymy w obecność Chrystusa w komunikantach, tak i twój pastor też tak wierzył, tobie widocznie brakowało tej wiedzy. Nie wierzymy jednie w to, że ten chleb przemienia się w prawdziwe ciało Chrystusa, a to wino w prawdziwą krew – czyli w transsubstancjację, podobnie jak 3/4 chrześcijaństwa. 

    Nie znałeś i nie znasz teologii protestanckiej,  moim zdaniem masz też problemy z percepcja i interpretacją tekstów np. moich, proszę czytaj i staraj się zrozumieć, co ja pisze , a nie wkładasz swoje przekonania w moje teksty, to nieuczciwe. Myślisz, że jeśli ty tak wierzyłeś kiedyś, to wszyscy tak wierzyli? Nie to nie prawda. Przecież napisałem – wierzę w prawdziwą obecność Chrystusa w Komunii (Wieczerzy Pańskiej), lecz uznałem to za inny temat.  Tak, wierzę w duchową rzeczywistą obecność Pana w chlebie i winie i chcę być posilany   Jego ofiarą . Niestety nie jesteś teologiem i nie przeczytałeś setek książek i nie ugruntowałeś własnej wiary na podstawie własnych doświadczeń. Zmieniłeś kościół , no i ok, twoja sprawa, ale dla mnie osobiście nie jesteś żadnym autorytetem ani jako katolik, ani jako były zielonoświątkowiec, przepraszam, że to piszę ale twoje wywody są zbyt płytkie i naznaczone niechęcią, a mało merytoryczne. 

    Pisze na Tezeuszu już długo, rozmawiam z wieloma katolickimi autorytetami tak z ruchów odrodzeniowych, jak i konserwatywnych, posiadłem dużą wiedzę, przeczytałem kilka encyklik, wiele książek katolickich. i moje zdanie na temat KRK, nie zmieniło się od czasu, kiedy podjąłem decyzję o odejściu z KRK. Nadal uważam, że KRK to rodzaj synagogi, gdzie nieliczni doświadczają spotkania z Bogiem, natomiast pozostali są w pewien sposób o Nim pouczeni. Jednak synagogalny system uczynkowy, który jest praktykowany pomimo nauki o łasce, nie prowadzi ludzi do dojrzałości, ale do religijności i ceremonialności. Jedyne życie jakie się przejawia się w tym kościele można znaleźć w Odnowach charyzmatycznych różnego typu, kręgach jezuickich, innych przy zakonnych. Są to ruchy bardzo niewielkie, choć może w Polsce na tle innych wyznań odrodzonych jest ich dużo. Szacuje się, że w Polsce może być odrodzonych ludzi z Ducha Świętego i świadomych swojej wiary ok. 1 mln. Na pewno lwią część stanowią katolicy. Tylko co z resztą. 

    KRK chce iść w dobrą stronę w kierunku Nowej Ewangelizacji – aby nawracać tych, którzy nie są odrodzeni, i to samo w sobie jest rewolucją. Papież obecny mocno akcentuje potrzebę nawrócenia i relacji z Chrystusem, nie ceremoniałów i blichtru, ale właśnie relacji, co sam często mówi. Zielonoświątkowcy są dla niego braćmi, do których zwraca się z prośbą o modlitwę, tak, tak, mam nadzieję, że widziałeś to wideo. 

    Natomiast twoje niektóre wypowiedzi wieją starym skostniałym myśleniem sprzed 30 lat. Być odrodzonym katolikiem, to chodzenie w Duchu, rozwój w Chrystusie, w miłości, a nie wyznawanie dogmatów tych czy innych. To niesienie Chrystusa ludziom, którzy go nie znają, a nie ocenianie braci. 

    Jeszcze długa droga przed tobą Sebastian, zamiast mnie pouczać i wypowiadać nie przemyślane rzeczy raczej zgłębiaj swoją wiarę i osiągaj dojrzałość, jak Małgorzata, Andrzej, i wielu katolików, którzy idą za Chrystusem, czego ci z serca życzę – Kazik 

    Ps. myślę, że nie warto dalej wchodzić w jakieś pseudo teologiczne dysputy, to co chciałem w tym artykule przedstawić to puenta, że jedynym prawodawcą jest Bóg. I On w swojej mocy ustanowił wszystkie zwierzchności i im udziela autorytetu lub zabiera. Jeśli chcesz o tym rozmawiać proszę bardzo, ale bez wycieczek w boczne uliczki – ok? 

     
    Odpowiedz
  14. Kazimierz

    Janie

     Oczywiście pisze  tylko wzmiankowo, ze względu na formę blogową. 

    Jest tez kwestia rozumienia eucharystii dogmatyczna czy teologiczna i pospolita. Ja pisałem o pospolitej. Wiem, ze teologia katolicka w zakresie najwazniejszych prawd chrześcijańskich niewiele się rózni od tego w co i ja wierzę i to jest cenne, lecz wiara tzw. ludowa juz bardzo. 

    Tej encykliki nie czytałem przyznaję, ale z chęcią przeczytam 🙂

    Ps. dodałem wideo do komentarza do Sebastiana, nie wszystko mi się tam podoba zwłaszcza ze strony charyzmatyków, no ale…

     ps II – przeczytałem encyklike, podzielę się moimi uwagami niebawem…

     

     

     
    Odpowiedz
  15. ostatni

    Kazik

     1„Dam tylko dwa przykłady – po pierwsze cały czas mnie emblematyzujesz, czyli postrzegasz i opisujesz przez pryzmat wyznania – co jest domeną niedojrzałych chrześcijan i neofitów, nie rób tego proszę, spróbuj na mnie spojrzeć inaczej –  tak jestem dzieckiem Boga a nie zielonoświątkowcem, , nie interesuje mnie za bardzo co mówi luter czy Zwingli czy jeszcze kto, oni nie są moimi guru, tylko Jezus.” 

    2 „Od kilku lat staram się pisać blogi na Tezeuszu. Jestem duchownym w Kościele Zielonoświątkowym, a od 2007 pastorem w Chełmnie.

     

    Kazik staram się rozmawiać z tobą poważnie i kulturalnie, czasami jednak mam wrażenie że próbujesz na mnie jakieś sztuczki psychologiczne, przeczytaj twój tekst ten powyżej oznaczony nr 1i zaraz ten po niżej oznaczony nr 2 i odpowiedz jasno jesteś pastorem zielonoświątkowym czy nie?, Dla mnie nie ma znaczenia kim jesteś Kazimierzu zwracam tylko uwagę na fakt że z jakiegoś powodu emblematyzujesz się sam, sam określasz się mianem zielonoświątkowca, moje pytanie w związku z tym dlaczego? Po co? skoro jesteś dzieckiem Bożym a denominacje Cię nie interesują? Czemu zmieniłeś kościół? Pytam bo ma to związek z tematem głównym i nie jest to żadna boczna uliczka.

    Po drugie – Przypisujesz protestantom i nazywasz ich biednymi z tego powodu, że niby nie wierzą w obecność Chrystusa w komunikantach, to kłamstwo  – ja i moja wspólnota wierzymy w obecność Chrystusa w komunikantach, tak i twój pastor też tak wierzył, tobie widocznie brakowało tej wiedzy. Nie wierzymy jednie w to, że ten chleb przemienia się w prawdziwe ciało Chrystusa, a to wino w prawdziwą krew – czyli w transsubstancjację, podobnie jak 3/4 chrześcijaństwa. „

    Kazik dobrze pamiętam rozterki mojego byłego pastora na temat wieczerzy, w tym momencie to ty wykazujesz się niewiedzą na ten temat, nigdy nie otrzymałem jasnej odpowiedzi od mojego byłego pastora na pytanie czym jest wieczerza, pamiętam za to dobrze spory na ten temat między zborownikami, dla każdego wieczerza była czymś innym, a pastor nie wiedział kto powinien do niej przystępować, raz każdy innym razem tylko ochrzczeni, czasami wieczerza była raz w miesiącu innym razem co tydzień a wszystko dlatego że pastor nie wiedział czym właściwie ta wieczerza jest i co z nią zrobić

    Niestety nie jesteś teologiem i nie przeczytałeś setek książek i nie ugruntowałeś własnej wiary na podstawie własnych doświadczeń. Zmieniłeś kościół , no i ok, twoja sprawa, ale dla mnie osobiście nie jesteś żadnym autorytetem ani jako katolik, ani jako były zielonoświątkowiec, przepraszam, że to piszę ale twoje wywody są zbyt płytkie i naznaczone niechęcią, a mało merytoryczne. 

    Nie muszę być dla ciebie autorytetem Kazimierzu wystarczy że spojrzysz na mnie jak na dziecko Boże a nie na byłego zielonoświątkowca czy prawie katolika. Widzisz Kazik jesteś teologiem nauczycielem, tyle czytałeś tyle rozmawiasz a nie wiesz tego że Jezus wybiera właśnie tych słabych, św. Piotr też nie wiele przeczytał a potrafił rozpoznać Mesjasza, faryzeusze byli oczytani, nauczyciele i teolodzy a mesjasza nie poznali, myślisz że wykształcenie to jest wyznacznik wielkości wiary? Myślę sobie że moje wywody nie tylko są głębokie ale i celne, przepraszam Kazik że to piszę, nie jestem zniechęcony do Ciebie, cenie twój wkład i zaangażowanie w służbę Bogu, szczególnie otwartość na pomoc jakiej potrafisz udzielać innym, ale zauważ że świadkowie Jehowy też są bardzo gorliwi i dobrzy ludzie, a jednak błądzą.nie interesuje mnie za bardzo co mówi luter czy Zwingli czy jeszcze kto, oni nie są moimi guru, tylko Jezus.” 

    Może właśnie powinieneś zainteresować się co mówią inni, jak chcesz usłyszeć Jezusa kiedy On właśnie przez innych mówi najczęściej? Św. Paweł zachęca nas byśmy obserwowali wiarę starszych braci i gdy okaże się godna naśladowali ją, nie można tak wszystkiego odrzucać i stwierdzać że ja to wiem wszystko najlepiej.

    Papież obecny mocno akcentuje potrzebę nawrócenia i relacji z Chrystusem, nie ceremoniałów i blichtru, ale właśnie relacji, co sam często mówi. Zielonoświątkowcy są dla niego braćmi, do których zwraca się z prośbą o modlitwę, tak, tak, mam nadzieję, że widziałeś to wideo.” 

    nie tylko obecny papież, katechizm też o tym mówi, widzisz Kazik gdybyś przeczytał uważnie katechizm wiedziałbyś że KRK jest rzecznikiem żywej wiary, że kościół uczy właściwie, tylko że ludzie nie chcą słuchać, sam wiesz jak jest z ludźmi, też masz takich zborowników co to słuchają a nie dociera, i co? Czy to oznacza że ty jesteś do kitu? bo ktoś nie słucha tego co mówisz. Problemem nie jest nauczanie KRK, tylko ludzie, którzy nie są zainteresowani Bogiem i żadne chwyty psychologiczne tego nie zmienią. Zadaniem kościoła jest to by głos Chrystusa był słyszalny, a owce Jago pójdą za tym głosem. Dodatkowo jeszcze ludzie, którzy kochają Boga tacy jak ty zamiast wspierać kościół to go dzielą. Pomyśl Kazik co zdziałałeś jako zielonoświątkowiec czego nie mógłbyś zrobić jako katolik. Myślę że jako katolik zdziałał byś o niebo więcej, ponieważ sama nazwa zielonoświątkowiec odstrasza nieświadomych, już przez ten emblemat masa ludzi nie chce Cię słuchać, sam stawiasz poprzeczkę, której wielu nie może przeskoczyć, przez protest odrzucasz tych, których mógłbyś przyprowadzić do Chrystusa. Jeżeli zgadzasz się z treścią tego filmu to z jakiego powodu jeszcze protestujesz?

    Ps. myślę, że nie warto dalej wchodzić w jakieś pseudo teologiczne dysputy, to co chciałem w tym artykule przedstawić to puenta, że jedynym prawodawcą jest Bóg. I On w swojej mocy ustanowił wszystkie zwierzchności i im udziela autorytetu lub zabiera. Jeśli chcesz o tym rozmawiać proszę bardzo, ale bez wycieczek w boczne uliczki – ok?” 

    Twoja puenta jest bardzo ogólnikowa, próbowałem właśnie sprowadzić twoją puentę do praktycznego wymiaru , odsłonić mechanizm Bożego prawodawstwa, w jaki sposób ustanawia zwierzchności i udziela autorytetu, ale ty nie odpowiedziałeś na żadne zadane pytanie, tylko zastosowałeś unik o „bocznych uliczkach” podobny do „personalnych wycieczek”. Ale dobra zadam w takim razie konkretne pytanie na, które można udzielić prostej i jasnej odpowiedzi. Jeżeli uznajesz Boże prawodawstwo to czy KRK jest w posiadaniu autorytetu Boga czy nie jest? Jeżeli tak to dlaczego zbuntowałeś się wystawiając przed siebie emblemat- pastor zielonoświątkowy? Jeżeli uważasz że KRK nie ma Bożego autorytetu to jak uważasz dlaczego? I jak to rozpoznałeś?. Odpowiadając na to rozszerzone pytanie możemy uniknąć rozmowy w bocznej uliczce o teoriach i interpretacjach pokazując praktyczny wymiar tego o czym napisałeś w teorii. Kazik mam nadzieję że nie uraziłem Cię niczym i że z twojego punktu widzenia nie było żadnych wycieczek w boczne uliczki. Przepraszam Cię za moją prostotę i dziękuje Ci że zniżasz się do rozmowy ze mną, jesteś dobrym nauczycielem, może nie uczę się od Ciebie teologii, ale innych bardziej cennych rzeczy. Kazik wierz czy nie, ale to co pisze to nie niechęć do Ciebie tylko szczerość, której i tobie nie brakuje.

    Sebastian.

     

     
    Odpowiedz
  16. ostatni

    Janie

     Janie jeżeli o mnie chodzi to z przyjemnością zapoznam się z twoim zdaniem, nie będę wypowiadał się za Kazika ale biorąc pod uwagę to zdanie : Ten krótki artykuł ma na celu zachęcenie nas do poszukiwań dróg Bożych, do namysłu nad naszą pozycją wobec Boga i odpowiedzialnością wobec ludzi. Być może będzie on przyczynkiem do dyskusji , do której zachęcam. Wasz w Panu Kazik J. on chyba też nie ma nic przeciwko byś brał aktywny udział w rozmowie.

    pozdrawiam Sebastian.

     
    Odpowiedz
  17. Kazimierz

    Janie

     

     Rozmyślam nad odpowiedzią i spróbuję ci jej teraz udzielić , choć oczywiście chciałbym więcej., 

    Póki co nie trafia do mnie argumentacja tej encykliki, tym bardziej , że odwołuje się do Trydentu, który był bardzo wątpliwym synodem, brało w nim udział tylko 66 osób z dwóch krajów zdaje się i był skierowany typowo w reformację, czy raczej przeciw niej. 

    Zauważ, że w Trydencie więszkość określeń kończyła się -anatema uwazam, to za wielki błąd. 

    Poza tym wywód oparty jest w dużej mierze na Augustynie i Tomaszu, powiedzmy szczerze, raczej na filozofach niż na teologach 🙁 Jan Złotousty, jak jego nazwisko czy pseudo wskazuje był bardzo złotousty…

    W akapicie dotyczącym Eucharystii, która dokonuje się w ofierze mszy sam papiez stwierdza, że tą tajemnice otrzymał drogą tradycji, a więc rozumiem i wiem, że nie na podstawie Słowa Bożego, ale bo tak nauczali poprzednicy – w tym filozofowie. W jedny z akapitów pisze, "…nakazując   zaś Apostołom czynić to na swoją pamiątkę "..trzymając się wytrwale nauki Apostołów i schodząc się na odprawianie Ofiary Eucharystycznej…" jakims dziwnym trafem bardzo gładko zamienił pamiątkę na ofiarę. 

    W kolenym akapicie mówi o stole Pańskim – zapewne nawiązując do słów Pawła. 

    Pisze też o wznoszeniu modlitw za zmarłyc cytując Augustyna, ze  niby kościół  zawsze składał takie ofiary, co jest nie prawdą. Nauka o czyścu pojawiła się o wiele później niz papiez ten prezentuje, a opiera się na tekście apokryficznym, który tak na prawdę niczego takiego nie mówi, cała zresztą nauka o czyścu jest w mojej ocenie błędna i robi więcej szkody niz pozytku, bo ludzie mając nadzieję w czyściec nie szukają Boga. 

    Sa tez perełki w tym tekście np. "…Zbawiciel nasz zostawił w swoim Kościele Eucharystię "jako symbol" tej jedności i miłości w jakiej chciał, aby wszyscy "jako symbol" tej jedności i miłości i zjednoczenia, a więc symbol tego jednego ciała, którego sam jest głową". To jeden z fragmentów optymistycznych.

    Definicja przeistoczenia jest wazna, gdyz z niej wywodzi sięnauka – ""…Chrystus nie inaczej stał się obecny w tym Sakramencie, jak przez przemianę całej substancji chleba w ciało, a całej substancji wina w jego krew…" poczem mówi – Po przeistoczeniu + "…nie sa juz pospolitym chclebem i pospolitym napojem, lecz znakiem rzeczy świętej i znakiem duchowego pokarmu…" i ztym zgadzam się jednak rozumiejąc nieco inaczej kwestię przeistoczenia. Cytując Cyryla Jerozolimskiego – wskazuje on na to w co wierzył pierwszy kościół – chyba niezamierzenie – "…pozywając ten chleb jako duchowy i rozwesel oblicze swej duszy…"

    Cóz synody, zachęcam abyś zapozonał się z określeniami Trydentu, choć jak widać i w tym piśmie nie bardzo kazde były przyjmowane – Pius VI mówił o błędach synodu w Pistoi, ciekawe… Proboszczowie zatem nie bardzo chcieli wyznawać i nauczać, o przeisticzeniu. 

    Dalej powstaje problem, co zrobić z tym, co poświęcone i nie zjedzone, moim zdaniem proste, należy rozdzielić wszystko i zjeśc i wypić nie byłoby zatem problemu z konsekrowanym chlebem i winem. A tak tabernakulum i cześc oddawana dziełu ludzkiemu. Piękny cytat z Augustyna, choć jeden (choć w jego pismach znajdujemy ich dużo, dlaczego ich paież nie uzył) – "Kto chce zyć, ma gdzie zyć, niech się zblizy, niech wierzy, niech się włączy w ciało, by zostać ozywionym. Niech się nie odsuwa od wspólnoty członków, niech nie będzie zgniłym członkiem zasługującym na odcięcie ani zniekształconym, który by porzynosił wstyd. Niech będzie pięknym , przydatnym , zdrowym, niech tkwi w ciele, zyje dla Boga i z Boga, niech się teraz na ziemi trudzi, by potem w niebie królował…" pamiętać trzeba, ze Augustyn wypowieział te słowa w VIIw. jednak po co je papiez cytuje?

    Ładne jest nawółanie do jedności, ale no nic z tego nie wynika, gdyz jak pewnie wiesz, tym co dzieli najbardziej jest własnie Eucharystia i Tradycja.

    Rozważałem też to pismo w kontekscie teologicznym, Biblijny, niestety niewiele Biblii jest w tego typu podejściu. Nie będę teraz robił tu egzegezy, ale zapodam w kwestii pokarmu duchowego, jakim jest Jezus tylko dwa porównania – Jan 6. 53 Rzekł do nich Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. 54 Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.55  Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem.56  Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.57  Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie.58  To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki". 59  To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum. 

     60 A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: "Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?"61  Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: "To was gorszy?62  A gdy uj ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem?63  Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem.

    oraz „…moim pokarmem jest pełnić wolę tego, który mnie posłał i dokonać jego dzieła…” J. 4.34

    Wiele innych fragmentów mówi, że Słowo Boze jest pokarmem prawdziwym, najlepiej to widać w Psalmach – np. 119, gdzie słowo jest jak miód. 

    Podam teraz cytat z jednej strony, e ciekawy – Nie tylko słowa Boga mogą być „spożywane”. Jezus, rzecznik Boga, powiedział, że On również może zostać „spożyty”: „Na to rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli nie bę­dziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie” (Jan 6:53). Werset ten może się wydawać zawiły, kiedy zestawi­my go z tym, co powiedział Bóg, kiedy Noe opuścił arkę: „Wszystko, co się rusza i żyje, niech wam służy za pokarm (…); Lecz nie będziecie jedli mięsa z du­szą jego, to jest z krwią jego” (1 Mojż. 9:3,4). Prawo nadane przez Boga później zabraniało picia krwi: „Żadnej krwi ani z ptactwa, ani z bydła, spożywać nie będziecie we wszystkich siedzibach waszych. Każdy, kto będzie spożywał jakąkolwiek krew, będzie wytrącony spośród swego ludu” (3 Mojż. 7:26,27). Nie zaskakuje zatem, że po tych słowach Jezusa: „(…) wielu uczniów jego zawróciło i już z nim nie chodziło” (Jan 6:66).

    Gdyby ktokolwiek z nich wykazał zaintereso­wanie, mógłby zapytać: „Wiemy, że nie mówisz do­słownie, więc co masz na myśli?” Gdyby tak zrobili, Jezus mógłby im to wytłumaczyć. W zasadzie Bóg powiedział Noemu: „Jeżeli będziecie pić krew baran­ka, życie tego baranka stanie się częścią was. Dlatego, nie róbcie tego!” Teraz Jezus mówi: “Jeżeli będziecie pic moja krew, moje życie stanie się częścią was. Dlatego, czyńcie to!”. Wartością dla nas jest nie tylko jego życie i śmierć, jest on dla nas trwałym źródłem życia (Jan 6:48-51, 53-58).

    W noc przed swoim ukrzyżowaniem Jezus użył innej metafory, mówiąc: „Ja jestem krzewem win­nym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie” (Jan 15:5). Tak jak życie fizycz­ne podtrzymywane jest przez obieg krwi, a życie ga­łęzi poprzez obieg soków w drzewie, tak nasze życie duchowe trwa tylko wówczas, kiedy jest bezustannie odżywiane przez Chrystusa.

    http://www.nastrazy.pl/drukuj.php?t=The%20Herald%203%20-%202012&s=herald/2012/3/jedzenie.htm – nawet nie wiem co to za strona, ale podobało mi się takie rozwinięcie 🙂

    Ok, kończę bo pisałbym i pisał. 

    Pozdrawiam Kazik

     

     
    Odpowiedz
  18. Kazimierz

    Sebastian

    Co do sztuczek, nigdy nie stosuję żadnych sztuczek, Słowo mówi, niech wasze tak będzie tak, a nie niech będzie nie.

    Co do mojej wizytówki, to zwykła przyzwoitość i prawda do której zachęca Chrystus powodują, że nie chowam się za pseudonimem, ani nie ukrywam tego kim jestem. Zawsze byłem i jestem za pełną transparentnością – nie jest to żadne emblematyzowanie. Przedstawiam się i tego oczekuję od innych. 

    Co do twojego pastora, który nie posiadał wiedzy teologicznej, no cóż, jak sam piszesz Piotr był rybakiem. A twój pastor urzędnikiem, nie był teologiem i od niedawna jest ten wymóg aby pastor ukończył szkołę teologiczną w naszych wspólnotach. Zachęcam do konsekwencji, bo o sobie piszesz, że ty nie musisz, choć ze mną rozmawiasz i wiesz, że jestem też teologiem, a od pastora oczekiwałeś, pewnie i słusznie, bo ja też jestem zdania, że osoby nauczające powinny być wykwalifikowane i doświadczone. Ale przykładaj miarę wpierw do siebie, potem do innych.

    Wierz mi, że czytam wiele książek i czerpię inspirację z wielu publikacji, ale zawsze uważam Słowo Boże za najważniejsze. Pewnie, że czerpiemy mądrość z doświadczenia innych, ale sam Pan powiedział, aby nikogo nie nazywać (nie uważać za jedyny autorytet) nauczycielem, czy przewodnikiem, bo On Nim jest. 

    Zgadzam się z tobą, że letniość pochodzi od ludzi, ale ktoś tych ludzi prowadzi i ktoś ich naucza czegoś innego niż katechizm, który mówi o żywej wierze jak twierdzisz.

    Patrzę na ciebie jak na dziecko Boże, tak , jesteś moim bratem a twoja żona moją siostrą w Panu. 

    Myślę, że nie potrzebnie porównujesz mnie do świadków J. i to już drugi raz, po co? Takie prównania mają wydźwięk pejoratywny.

    Nie chcę ci odpowiadać na pytania, które zadałeś. To co myślę o KRK już napisałem w kontekście wiary synagogalnej, sam sobie dopowiedz. Równie dobrze mógłbyś zapytać Piotra, Pawła apostoła, dlaczego nie byli dalej w synagodze, czy Świątyni posłuszni kapłanom, czy arcykalanowi, dlaczego sprzeciwili się władzy?

    Nie zbuntowałem się przeciw nikomu, gdyż nawróciłem się do Chrystusa i On mnie posłał tam, gdzie jestem, ot i co.  A On jest władzą ponad wszystkim.

     

    KJ

     
     
    Odpowiedz
  19. jantadeusz

    Kazimierz

     

    20 maja w swoim komentarzu z godziny 16,09 napisałem że z mojego punktu widzenia Twój tekst zawiera pewną dozę nieprawdy i pewne sprzeczności. Chodziło mi oczywiście o Twoją wypowiedź z 20 maja, z godziny 6,13. Napisałem również, że nie chcę tego tematu podejmować (przynajmniej nie teraz) i że są na Tezeuszu ludzie znacznie bardziej kompetentni aby na ten temat rozmawiać.

    Kazimierzu, ja oczywiście nadal tak uważam, a również tak (jak nieco później napisałem – mój komentarz z 20.05 godz. 18,51), że są ludzie którzy ze względu na swoje przymioty są niewątpliwie znacznie lepszymi partnerami do rozmowy z Tobą na ten temat, niż ja.

    No cóż …dalsza wymiana komentarzy potoczyła się jednak w ten sposób, że ja czuję się  w jakiś sposób „zobowiązany” żeby Ci odpowiedzieć, gdyż ostatnią swą wypowiedź kierujesz bezpośrednio do mnie. Niechętnie więc, ale odpowiadam. Nie dlatego niechętnie, że nie chcę rozmawiać z Tobą ( chcę rozmawiać), lecz dlatego, że ja nie znam się na sprawach o których musiałbym pisać gdybym miał odnieść się do wszystkich kwestii, które poruszasz. Po raz któryś, z kolei powtarzam, ja nie jestem teologiem, ja nie jestem duchownym, ja nie jestem naukowcem badającym teksty biblijne, ja nie jestem nawet badaczem amatorem tekstów biblijnych, etc.

    Jestem zwykłym, przeciętnym człowiekiem, chrześcijaninem, wyznaję z przekonaniem swoją wiarę słowami Symbolu Nicejsko-Konstantynopolitańskiego, jestem katolikiem, uczestniczę w Mszy Św., Przystępuję do Komunii Świętej. I tylko tyle. I to wszystko a więc to kim jestem a także kim nie jestem nie uprawnia mnie (jak zdecydowanie uważam) do publicznej krytyki Magisterium mojego Kościoła, owoców synodów, nauczania osób uznanych za świętych w moim Kościele,, etc.

    Zapewniam Cię również, że nie cierpię z tego powodu, że tego wszystkiego nie czynię.

    Odnoszę więc wyłącznie do tego co napisałem w komentarzu z 20.05. (godz.16,09)

    Pisząc, że Twój tekst zawiera „pewną dozę nieprawdy i pewne sprzeczności”, miałem głównie na uwadze to, iż wg mojej wiedzy:

    1) nieprawdą pierwszą, jest Twoja sugestia, że – katolicką naukę o Przeistoczeniu daje się sprowadzić do (jak to napisałeś) „oddawania czci czemuś co uczynił (upiekł) człowiek”

    2)) nieprawdą drugą, jest Twoje twierdzenie, że Kościół Rzymsko-Katolicki „zamknął się w swoich twierdzeniach i odizolował od reszty chrześcijaństwa”

     

    3) niezrozumiała dla mnie i dwuznaczna jest Twoja sugestia zawarta w słowach : „niby taka mała rzecz a uczyniła wielkie podziały na wieki” – biorąc pod uwagę historię dwóch największych wyznań chrześcijańskich oraz nauczanie katolików i prawosławnych o Eucharystii – to niby jaka to mała rzecz, wg Twojego twierdzenia uczyniła podziały na wieki?

    Kazimierzu, nie odnoszę się tutaj ( i nie będę się odnosił) do innych Twoich wypowiedzi i twierdzeń, podanych w innych Twoich komentarzach ( rozmowie z Sebastianem). Są pośród nich takie z którymi się nie zgadzam lecz są przecież i takie, które stanowią piękne i budujące słowa.

    Ty napisałeś do mnie takie słowa: „ Może się okazać, że to nie ja lecz ty nie znasz prawdy Biblijnej” .

    Kazimierz, ale jeśli Ty jesteś p r z e k o n a n y , że znasz prawdę biblijną, no to ja się za Ciebie będę modlił, żeby tak było i pozostało.

    No i na zakończenie, przypomnę zasadę pastoralną zawartą w Katechizmie Rzymskim: „ Jedyny cel nauczania należy widzieć w miłości, która nigdy się nie skończy. Można bowiem doskonale przedstawić to, co ma być przedmiotem wiary, nadziei i działania, ale przede wszystkim trzeba zawsze ukazywać miłość naszego Pana, by wszyscy zrozumieli, że każdy prawdziwie chrześcijański akt cnoty nie ma innego źródła niż miłość ani innego celu niż miłość”

     

    Pozdrawiam z dedykacją „myśli na dziś” podanej w Tezeuszu.

     

     
    Odpowiedz
  20. Kazimierz

    Janie

     Dziękuję ci za odpowiedź, 

    poprzedni wpis był odrobionym zadaniem domowym:) 

    Zadałeś mi w pewnym sensie encyklikę, a więc ją przeanalizowałem i nieco opisałem. 

    Oczywiście Janie, moje pisanie i moje poglądy, które opisuję, nie pisze tego w celu konfrontacji lecz raczej prezentacji. Rozumiem, ze  jesteś "przeciętnym chrześcijaninem"  tak, to trzeba wziąć w cudzysłów, nikt , kto pisze na Tezeuszu nie jest przeciętny 🙂

    Przeciętni nawet nie zapytają o najprostsze rzeczy, nie jesteś przeciętny, twój artykuł o Trójcy wymagał od ciebie wiele zachodu i pracy. Wierzę jednak, ze nie na prózno, ale ku twojemu wzrostowi. Chciałbym takich katolików mieć blisko. Bóg dał mi łaskę i wśród moich pracowników mam takich, ale to uwiez wyjątek. 

    Zauwazyłem jednak, ze jeśli z tymi zwykłymi ludźmi w miłości Chrystusa, jak to pięknie napisałeś zaczniemy rozmawiać o miłości Boga, o radości czytania Słowa i relacji z Nim mogą oni zacząć interesować się Bogiem, myślę, ze dzięki takiemu podejściu co najmniej kilka osób doświadczyło swojego nawrócenia. Oczywiście dalej są katolikami, bo w nawróceniu chodzi o Chrystusa a nie kościół, ale są juz poszukiwaczami i tymi, którym Pan nie jest obojętny i z tych "sukcesów" ciesze się najbardziej.

    Widzę, ze nie chcesz polemizowac o teologii, rozumiem, ze czasami nauka Kościoła danego paralizuje choćby krytykę tekstów czy dekretów. Jak jeździłem na seminaria doktoranckie, mielismy taki mały zakład pedagogiki religii 🙂 na UG, grupa była niesłychanie ekumeniczna, kogo tam nie było. Mileiśmy zwyczaj, ze kazdy przedstawiał swoje kolejne tezy pracy, a reszta podejmowała się konstruktywnej krytyki. Oh bywało ostro, ale myślę , ze ku pozytkowi kazdego. Z nostalgią wspominam ten czas. Jednak jeden moment mi zapadł mocno w pamięci, otóz kobietka napisała . pracę o JPII i (bo była w  ciązy) szybko chciała wszystko zrobić, trafiła jednak na naszej grupy na jedno spotkanie, kiedy zaprezentowała swoją pracę i główne myśli, oniemieliśmy – praca doktorska, a w niej nie było zadnej nawet próby krytyki, to było oburzające. Rozumiem artykuły, książki, ale praca naukowa. Ta kobieta bardzo się zdziwiła, kiedy jej wskazalismy na te ewidentne braki, ale nic z tym nie zrobiła. Z dugiej strony  poszła ona na totalna łatwiznę, wówczas kazda praca o JP II, była praktycznie bez krytyki, nawet przy obronie, moze dlatego ze chciała się obronic przed porodem, a moze ciąza jej była w tym pomocna. Tak własnie moze wyglądać rozmowa o wierze, o Chrystusie, ze człowiek z lęku przed tym co ustalone i poprawne, nawet nie pomysli, ze poprzednicy mogli coś głupiego zrobić. 

    Pamiętasz czasy komuny, do dziś wiele osób nawet nie drgnie mówiąc, wtedy było o wiele lepiej. Do dziś boją się krytykowac coś w czym tkwili, to taki mechanizm psychologiczny, bo moze czasami okazać się, ze ja jestem tez uwikłany w te machanizmy komuny, które wówczas funcjonowały, a moze boję się, ze coś wyjdzie na jaw, ze nie zadałem sobie trudu, by chociaz podjąć się analizy rzetelnej, odkładając emocje na bok, tego co było. Prowadzę terapie  różnego typu, teraz głównie zajmuję się DDA, młodzi, piękni, ambitni, wykształceni ludzie ale w umysłach związani przeszłością, jak ich wyprowadzić, jesli nie zanegują wspaniałości swojego gniazda?  Wydaje mi się, ze KRK idzie w kierunku rozumnej wiary, i to tez krok w dobrą stronę. Stojąc mocno na swojej wierze mozna przeciez rozmawiać, krytykować a nawet zmieniać własne poglądy taK, aby moje zycie było zyciem w wierze w Chrystusa, a nie w doktryny takie czy inne, które ktoś wymyslił w konkretnych celach. Emocje nie są dobrym doradcą, one powinny towarzyszyć naszemu zyciu, a nie detrminowac go. 

    Jeszcze raz dziękuję , ze piszesz i mozemy ropzmawiać – Kazik

    Ps. ostatecznie nie broniłem doktoratu, moze jeszcze to przede mną, mój prof przeniósł się na inną uczelnię i teraz jest szychą…a nasza grupa, no kazdy jakoś sobie poradził, ale kochamy go i będzie zawsze moim przyjacielem.  

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  21. Kazimierz

    wyjazd

    Przepraszam bardzo, ale nie będę w stanie dyskutować przez weekend, wyjeżdżam z grupą AA, na wypad terapeutyczny,.

    Jak co do poniedziałku 🙂
    KJ

     
    Odpowiedz
  22. desta2012

     Myśle tak, że władza

     Myśle tak, że władza jest tak silna jaka jest jej moralność i prawość. Jeżeli władza działa aspołecznie i aludzko to nie jest już władza tylko tyrania. A czy ona miecz nosi czy nie to już jest bardziej złożony problem interpretacji tekstu Pisma Świętego. Muszę, że smutek stwierdzieć, że chrześcijaństwo przegrywa z nowymi formami filozofii życia. Chrześcijaństwo jest postrzegane jako nieżyciowe i zacofane w stosunku do zmieniających się warunków życia współczesnego życia. Nie dla wszystkich Chrystus jest lekarstwem n wszystko. Nie każdy Go traktuje jako osobistego Zbawiciela. Ewangelia nie ma w rękach Kościoła tej mocy jaką miała Wspólnotach pierwszych wieków. A to przecież duchowni sobie przypisują prawo nauczania wiernych swoich Kościół. Człowiek chce rozmowy, chce miłości Bożej swoim źyciu, chce rozwoju duchowego, chce być nowym stworzeniem, a co otrzymuje za kazalnicy?  Idzie się do Kościoła po to by być bliżej Pana, posłuchać Jego słowa, otrzymać pokrzepienie po całym tygodniu pracy i ”walki ” o byt dla rodziny i siebie. A co otrzymuje? Kościół chrześcijański to zastój. Pan jest i czeka. Właśnie puka do drzwi Kościóła, lecz nikt niechce by On wszedł. Wzork duchowy przyćmiła i wiarę zgasiło, lecz władzy się pragnie, by filozofie ludzkie głosić. Otworz się człowiecze na głos Twojego Zbawcy i oczyszcz swoje serce, a Bóg znów zagości Wspólnocie. Idzić drogą prawdy i z niej nie zbaczaj, a może znowu dostrzeżesz blask Bożej chwały. Bo to jest prawdziwa władza gdzie miłość, prawda i sprawiedliwość.

    Dziękuje

    ,

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code