Wielkie przygotowania

 

Remonty we własnym domu rozpoczęliśmy od ubikacji. Przez dwa lata nie było tam wody i w dodatku nikt nie miał pomysłu, jak sensownie rozwiązać ten problem. Wreszcie pan Darek, znakomity fachowiec budowlany z sąsiedztwa wywiercił kilka dziur w ścianie, doprowadził kilka rurek z kotłowni i w ten sposób, za zupełnie przyzwoitą cenę zresztą, zakończyliśmy ponaddwuletnią epokę plastikowego wiaderka do spłukiwania. Mamy więc teraz bardzo wysoki standard: dwie domowe toalety, czyli po jednej na stałego mieszkańca.  Dla nas nie byłoby to oczywiście konieczne, ale inaczej jest, gdy pojawiają się goście.

Właśnie w najbliższy weekend spodziewamy się sporej grupy, ponieważ 26 – 27 lutego odbędzie się w Domu Tezeusza pierwsze spotkanie zarejestrowanej zaledwie przed dziesięcioma dniami Fundacji Wolność i Pokój, mającej kontynuować tradycje Ruchu Wolność i Pokój. Swój przyjazd zapowiedziało już około 15 osób z całej Polski. Zapewnienie Im odpowiednich warunków, spania, wyżywienia to spore logistyczne wyzwanie. Po raz pierwszy organizujemy imprezę takich rozmiarów, ale traktujemy to też trochę jako działanie testowe: chcemy zobaczyć, jak sprawdzi się Dom Tezeusza, w którym zamierzamy urządzać w przyszłości podobne zjazdy, warsztaty itp.

Przygotowania trwają. W ubiegłym tygodniu nabyliśmy duży stół, który wypróbowali już spędzający u nas zimowe ferie znajomi z Warszawy. Wczoraj dostarczono nam 7 piankowych materacy, które zakupiliśmy przez Internet, bo tak było najtaniej. Przywieźliśmy też 15 składanych krzeseł ze szkoły w pobliskiej Rabie Niżnej (serdecznie dziękujemy Pani Dyrektor za wypożyczenie!). Dziś czeka nas liczenie talerzy, szklanek i sztućców oraz ewentualne zakupy tego, czego jeszcze brakuje. Poza tym sprzątanie, pranie, prasowanie obrusów, gotowanie i inne tego typu zwykłe domowe czynności, które jednak teraz rozrastają się trochę ze względu na ilość bezpośrednich beneficjentów, jak mówi się w języku grantowych projektów.

A gdy już to wszystko zostanie przygotowane, gdy rozpalimy w kominku i w używanym tylko na specjalne okazje kuchennym piecu węglowym, gdy nasza vitara wciągnie na lince po oblodzonej drodze ostatni samochód z Warszawy lub Krakowa – zrobi się bardzo poważnie, podniośle i pracowicie. Będą oczywiście kombatanckie wspomnienia, ale przede wszystkim rozmowy o tym, jak całe bogactwo Ruchu Wolność i Pokój z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku może się dzisiaj przydać Polsce. Będą bieżące sprawy organizacyjne i bardziej długofalowe plany na przyszłość. No i w sobotni wieczór „część rekreacyjna”, jak to ładnie nazwał Andrzej Miszk, przewodniczący Rady Fundacji WiP.

 Przyznam, że właśnie ta część spotkania jest mi najbliższa ideowo, bo z Ruchem Wolność i Pokój nie miałam nigdy nic wspólnego. W latach osiemdziesiątych nie załapałam się, co nie wynikało bynajmniej z faktu, że byłam wówczas niemowlęciem. Po prostu miałam inny świat wartości, w którym dobre wykształcenie i osobista kariera znajdowały się na pierwszym miejscu. Fakt, że dziś przygotowuję z radością spotkanie będących moimi rówieśnikami dawnych WiP-owców, pokazuje dość wyraźnie, która aksjologia przeszła lepiej próbę czasu.

Strona Ruchu Wolność i Pokój w Tezeuszu

Strona Ruchu Wolmość i Pokój na Facebooku

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code