Wiatr nadziei a wietrzenie spisków

 

Z wielkim zaskoczeniem odkryłem w sieci mnożące się teksty, przedstawiające papieża Fanciszka jako antypapieża – zarzucające mu szerzenie masońskich praktyk i doktryn. Po wcześniejszych oskarżeniach środowisk lewackich o rzekomą współpracę z reżymem w latach 1976-83 (oskarżeń jednoznacznie odpartych przez sędziów argentyńskiego trybunału) tym razem był to cios ze strony zupełnie przeciwnej – nieprzejednanych konserwatystów, którzy się mienią „obrońcami świętej tradycji”… Od samego ogłoszenia wyników konklawe bacznie śledzę wypowiedzi nowego Papieża i muszę wyraźnie podkreślić, że właśnie te jego słowa, które przytaczane są dziś jako „dowód na masońską ideologię”, najmocniej do mnie przemawiały. Może więc i ja jestem masonem, tylko o tym nie wiem? 😉
 
 
Papież zwracał się do wszystkich obecnych, dodając iż wie, że wśród obecnych są również osoby niewierzące lub nie należące do Kościoła katolickiego: „Każdego z was błogosławię prosto z serca, w ciszy szanując sumienie każdego, ale wiedząc, że każdy z was jest dzieckiem Boga." Mówił także: „Jesteśmy wszyscy wezwani, by nie komunikować siebie samych, ale prawdę, dobro i piękno", dodając jednocześnie, że wśród ludzi autentycznie szukających prawdy, dobra i piękna powinniśmy raczej widzieć sprzymierzeńców, niż przeciwników. Czy to otwarcie na niewierzących i błogosławieństwo im udzielone miałoby świadczyć przeciwko Franciszkowi? Czy w takim razie i Chrystusa nie należałoby oskarżyć o dobre słowo kierowane pod adresem celników – na swój sposób odstępców od wiary? Czy niewierzącymi nie byli Samarytanie (Żydzi widzieli w nich bałwochwalców) – a przecież to właśnie spotkanie Jezusa z Samarytanką kończy się wyznaniem Samarytan, którzy przyjęli Jezusa dzięki świadectwu owej kobiety. Czy znienawidzonych pogan nie stanowili Rzymianie? A przecież Jezus przychyla się do prośby setnika o uzdrowienie jego sługi…
 
 
Jakby tych oskarżeń było mało, wysunięto też wobec Papieża oskarżenia o zaangażowanie w syjonizm. Próbowałem się wczytywać głębiej, na czym ów „syjonizm” miałby polegać, ale doczytałem się tylko takich zarzutów, że Bergoglio nigdy nie atakował "żydowskiej finansjery" i ma przyjaciół w kręgach żydowskich. Zaiste oburzające! 😉 Jorge Bergoglio oskarżany był też o niszczenie tradycji liturgicznej, bo w tym zakresie opowiedział się za przyjęciem zaleceń soborowych… Papież, który stawia prostotę nad ceremonializmem, konkret nad frazesem, realnego człowieka nad „człowieczeństwem”… Papież, który wzywa do miłosierdzia w imię Jezusa Chrystusa i praktykuje to w osobistych relacjach z ludźmi. Nazywanie takiego człowieka „antypapieżem” obnaża tylko prawdziwą intencję jego przeciwników.

 

18 Comments

  1. wykeljol

    Zarzuty?

    Adamie!!!!!

    Gdyby Papież przejmował się tą falą tradycjonalistycznych pomruków to musiałby ręce załamać i skamienieć. Szczekali tez na JPII, który ciągle ceremoniarzom płatał psikusy, właził w rózne kąty, gdzie nie było wyprefumowane i nie położono czerwonego dywanu(oh!), rekę podawał każdemu łachudrze, a do tego(o, zgrozo!) miał Żydów przyjaciół. Można spokojnie sobie odpuścic te głupoty, choć może w jednym celu warto się zapoznac- zeby zrozumieć  koniecznośc Soboru Watykańskiego II . Dalej w Kościele tak być nie mogło! A my żyjemy w fantastycznym czasie! Nie tylko przewietrzono Kościół i wrócono do ewangelicznych sposobów przeżywania wiary, ale do tego- co za prezent od Nieba!- Franciszek jest papieżem! Nie może być lepiej! Od Jana XXIII- tylko naprzód! Trzebaby zapewne osobno rozważyc ludzki lęk w głebi serca nie tylko jako przyczynę gniewu, ale jako kurczowe dążenie do skostnienia i przywiązanie do form. Oni chcą zatrzymac czas! Chcą wiedziec Na Pewno! NIeznane, nieprzewidywalne budzi lęk! (brak ufnosci…) A tak się nie da! Serce wypełnione Bogiem gna do przodu, by zdążyc pokochać wszystkich!!!!

    I nie ma co przeciwstawiac Franciszka Benedyktowi, jak to robia niektórzy. Benedykt dał wyraz swojej wielkości i wsłuchaniu w Ducha- swoją rezygnacją. Wiedział, że on nie uradzi. Myslę, też, że przeczuwał na modlitwie, że Pan przygotował Kościołowi jakąś wystrzałową niespodziankę! Myślę, że pierwszy jest zachwycony Franciszkiem! ) Pozdrawiam ze środka śnieżnej zimy w pierwszym dniu wiosny!

     
    Odpowiedz
  2. beszad

    Gdy wiosna zmaga się z zimą… 🙂

    To prawda – żyjemy w czasach fantastycznych (początkowo chciałem zaprotestować, bo opacznie przeczytałem, że w "fanatycznych"). 😉  Choć może i z tym fanatyzmem coś byłoby na rzeczy – przecież każdy czas ma swoją własną postać fanatyzmu, który mu towarzyszy… Ciesze się także na ta Twoją uwagę o bezzasadności porównywania do siebie papieży, z których każdy wnosił do Kościoła coś niezwykle cennego. Tak, zima jeszcze jakiś czas będzie zmagać się z wiosną, nim ostatecznie ustąpi (i chyba dotyczy to zarówno aury, jak i konieczności przemian w życiu społecznym). 🙂

     
    Odpowiedz
  3. beszad

    Przyznam, że i ja jestem

    Przyznam, że i ja jestem tą wiadomością mocno zbudowany. A tekstu ojca Macieja bynajmniej nie odebrałem, żeby był przeciwko komuś napisany (przed czym zastrzega się sam Autor w odpowiedzi na komentarze). Tytuł zaś odczytuję jako wyzwanie kierowane przez Franciszka do każdego z nas, bo i w sobie na co dzień odkrywam bastiony, które warte są zburzenia. 🙂

     
    Odpowiedz
  4. wykeljol

    Burzenie bastionów

    To jest tytuł bloga o. Macieja. Stały-rózne tam ciekawe ukazują sie teksty, warto zaglądać. A że i ten papież kolejne bastiony burzy- to widać. I świetnie!

     
    Odpowiedz
  5. aaharonart

    a* tak na marginesie

     Witaj Beszadzie

    Wczoraj byłem w lesie i zaraz idę po choinkę :):):) święta Bożego narodzenia już niebawem 🙂

    Pomyślałem sobie , że skoro jest tyle śniegu to może by tak jeszcze raz ustawić choinkę w domu:)

    Ślady z lasu z wczoraj na zdjęciu poniżej ….Przepraszam że tak nie na temat a tak na marginesie …

    pozdrówka 

    aharon*:)

     
    Odpowiedz
  6. beszad

    tytuł

    Jolu, nie zauważyłem wcześniej, że to tytuł blogu – prawdopodobnie inni również odnieśli to do artykułu. Stąd mogło nastąpić odczytanie w duchu kontestacji. A przecież nie o to chodziło. no i się wyjasniło. 🙂

     
    Odpowiedz
  7. beszad

    Na temat, na temat… 😉

    Arturze, jak to nie na temat? Jak najbardziej zdjęcie jest na temat! 🙂 Odczytuję w nim ZBLIŻENIE człowieka do człowieka pośród chłodnego i jałowego pustkowia zimy. Wszak ślady zmierzają ku mnie. Może to ślady Franciszka? A może Twoje? A przecież każde zbliżenie do człowieka jest zbliżeniem do Boga… Dzięki za tę wymowną ilustrację! A po choinkę zapraszam do siebie (nasadziłem cały las!). 🙂

     
    Odpowiedz
  8. aaharonart

    Beszadzie od zdjęcia:)

    Już dawno chciałem Ci to powiedzieć i teraz to powiem. Ty zawsze potrafisz tak pięknie napisać , tak wydobyć z tego co piszemy jakieś głębsze spojżenie i wogóle ożywić  słowa i obrazy .  Bardzo Ci dziękuję za to, Twoje niezwykłe widzenie . 

    Nazwę więc tą fotografię tak jak Ty ją pięknie naznaczyłeś słowami twymi a mianowicie :

    ZBLIŻENIE człowieka do człowieka pośród chłodnego i jałowego pustkowia zimy

    A wiesz…kiedyś miałem przyjaciela bardzo podobnego do Ciebie. Nawet twarz miał podobną. To był człowiek dużej wiary. Jak się wchodziło do jego domu to można było zastać go na podłodze jak leżał krzyżem. Leżał tak nawet wtedy gdy jego żona wchodziła do mieszkania z koleżanką . Nie przerywał swojej modlitwy. Nie wstydził się leżeć krzyżem . Niestety wyjechał i już nie mam z nim kontaktów. Poprostu znikł. To był niezwykły człowiek. Miał czarną brodę a oczy takie że nie wyobrażam sobie innych w Chrystusie. 

    Poprostu czasami udaje nam się na tej ziemi znajdywać ikony 🙂

    To był bardzo prosty człowiek ale bardzo mistyczny.

    Czasami mi go przypominasz.

    Tylko nie pomyśl sobie że jesteś Mesjaszem :):)

    Tak poprostu Ci napisałem ,bo fajnie się ciebie czyta.  

    Apropo choinek. Ja też zasadziłem u siebie na wsi trochę choinek.  Na codzień mieszkam w mieście ale mamy też na wsi dom. Taka rudera ,ale za to piękny ma ogród . Prawdziwy ogród znajduje się jednak w naszym wnętrzu. 

    Szkoda mi ptaków …jakoś tak fruwają i gniazdowania szukają. 

    Jak byłem wczoraj w lesie to znalazłem legowisko jakiegoś zwierzaczka. Chyba spał tam przed moim przyjściem bo śniegu nie było . Legowisko na zdjęciu poniżej . Biedne zwierzaki. 

     
    Odpowiedz
  9. beszad

    Empatia i autentyczność

    Arturze – dziękuję Ci bardzo za to przyrównanie (to dla mnie wielkie wyróżnienie), a przy okazji znowu poruszyłeś ciekawy temat – chodzi o postawy szczególnej autentyczności, które przez otoczenie mogą być postrzegane w kategoriach dziwactwa lub nawet szaleństwa. Domyślam się, jak reagowały (przynajmniej w duchu) osoby, które zastały Twego przyjaciela w domu leżącego krzyżem na ziemi. Z pewnością nie czynił tego na pokaz, bo gdyby mu na wizerunku zależało, inaczej by go wokół siebie budował. Tymczasem on najwyraźniej nie wahał się wyrażać swą postawą własnego zaangażowania duchowego, a sądząc po Twoich relacjach, w wierny sposób przekładało się to później na jego życie.

    Skoro już tak do wynurzeń nam przyszło (to bardzo ciekawe – wiedzieć jak mnie inna osoba postrzega), powiem Ci, co najbardziej imponuje mi w Twoich wypowiedziach. Kiedy je czytam, mam wrażenie, że zaglądam do Twojej duszy – jest w nich tyle spontanicznej bezpośredniości i autentyczności, że jedyne porównanie, jakie mi teraz przychodzi (bez żadnych innych aluzji – chodzi tylko o tę wspaniałą szczerość), to postać literacka z powieści Dostojewskiego – książę Myszkin. Tytuł powieści "Idiota" (wskazujący na owego głównego bohatera) mógłby z pozoru przywodzić obraźliwe skojarzenia, tymczasem tytuł nie tyle jest oceną samego bohatera, co raczej wskazaniem na jego odbiór przez otoczenie. To ludzie wokół Myszkina widzą go właśnie w ten sposób, bo sami pozostają spętani siecią konwenansów i płytkich stereotypów. Książę natomiast jest po prostu sobą, a jednocześnie nosi w sobie niespotykany ładunek empatii.

    Czy powinniśmy się przejmować tym, co mówią inni? Ktoś może uznać to pytanie za retoryczne, ale chyba nie do końca ma taki charakter. Właśnie dziś rano czytałem Ewangelię, w której Jezus pytał uczniów, za kogo mają Go ludzie i za kogo sami uczniowie Go uważają. Nie kierował się tu jednak zwykłą ciekawością, w której można by wyczuć próżność. Była natomiast troska o drugiego człowieka, o jego odczuwanie i widzenie świata. Dlatego myślę, że to właśnie empatia winna być nieodłącznym składnikiem "bycia sobą", bo inaczej taka autentyczność łatwo przechodzi w gburowatość czy pospolite chamstwo. Empatia, której nigdy Ci, Arturze, nie brakowało – podobnie jak księciu Myszkinowi.  🙂 I tak na ucho Ci już powiem, że sam bym chciał być takim – bo w tej postawie widzę jakiś przedsmak nieba.

     
    Odpowiedz
  10. Jadzia

    no cóż

    Moze warto przypomniec, ja pamietam, niemłoda jestem, mlodzi mogą nie wiedziec

    "Jan Paweł I (łac. Ioannes Paulus I), właśc. Albino Luciani

    26 sierpnia 1978 r. obradujący kardynałowie wybrali go na papieża. Przyjął wtedy jako pierwszy w historii papieży podwójne imię Jana Pawła I na cześć swoich dwóch poprzedników – Jana XXIII i Pawła VI. Swój pontyfikat rozpoczął uroczyście 3 września. Papież Jan Paweł I za cel postawił sobie zmianę niektórych form sprawowania urzędu papieskiego. Po objęciu urzędu nie życzył sobie by noszono go w lektyce. Do korzystania z sedia gestatoria namówił go Mistrz Papieskich Ceremonii Liturgicznych (uzasadniał, że wtedy go będzie widać i tym go przekonał). Jan Paweł I nie chciał też nosić tiary, która była symbolem bogactwa i przepychu (nawet na mszy inauguracyjnej, tak jak jego dwaj poprzednicy Jan XXIII i Paweł VI). Nie czytał też podczas przemówień i konferencji tekstów przygotowanych mu przez kurię.(…)

    Jan Paweł zmarł 28 września 1978 r. w Watykanie, 33 dni od czasu objęcia papieskiego urzędu. Oficjalną przyczyną śmierci, podaną przez Watykan, był atak serca papieża. W łóżku znaleziono go martwego z notatkami w ręku. Jan Paweł I został pochowany w bazylice św. Piotra. Po jego śmierci pojawiły się różne teorie spiskowe, sugerujące otrucie przez zarządzającą finansami Watykanu hierarchię Banku Watykańskiego, która, zgodnie z niektórymi podejrzeniami, miała związki z włoską mafią obawiającą się dochodzenia zainicjowanego przez papieża w celu zbadania przeszłej działalności tejże instytucji

    Rozbieżności w Watykanie dotyczące wydarzeń wokół śmierci Jana Pawła I – niedokładnych twierdzeń na temat tego, kto znalazł ciało, co papież czytał, kiedy i gdzie został znaleziony i czy może być dokonana sekcja zwłok – doprowadziły do powstania wielu teorii spiskowych; wiele z nich jest związanych z Bankiem Watykańskim, który posiadał znaczącą ilość udziałów w Banco Ambrosiano.

    Korupcja w banku była faktem. Brał w niej udział prezes banku, Paul Marcinkus, wraz z Roberto Calvim z Banco Ambrosiano. Calvi był członkiem Propagandy Dwa, nielegalnej loży masońskiej. Calvi został znaleziony martwy w Londynie, po zniknięciu tuż przed ujawnieniem korupcji. Początkowo orzeczono samobójstwo, a drugie śledztwo – z inicjatywy jego rodziny – ustaliło nieznaną przyczynę zgonu.

     Kiedy ciało papieża zostało odkryte, miał on wykrzywioną rękę, ponieważ pisał listę wysokich rangą członków kurii, którzy mieli być przekazani władzom za branie udziału w licznych skandalach korupcyjnych i praniu brudnych pieniędzy dla mafii pochodzących ze sprzedaży narkotyków; lista ta miała zostać później zniszczona. Jedną z takich osób był Paul Marcinkus, który został później awansowany przez Jana Pawła II na Pro-Prezydenta Miasta Watykan, trzecią najważniejszą osobę w Watykanie po papieżu i sekretarzu stanu.. 

    Teolog Abbé George de Nantes spędził wiele czasu nad sprawą morderstwa w Watykanie, zbierając oświadczenia od ludzi, którzy znali Jana Pawła I przed i po jego wyborze na papieża. Niektórzy z nich mówili na przykład, że niemożliwym jest, by zdrowy człowiek, jakim był Jan Paweł I, mógł umrzeć śmiercią naturalną["

     

    Jan Paweł I gdy zmarł miał 65 lat

     
    Odpowiedz
  11. beszad

    korzenie podejrzliwości

    Jadziu – czyta się jak sensacyjną powieść! Może w tym być jakieś ziarnko prawdy, a może całkiem sporo – bo przecież ludzie owłądnięci mamoną pieniądza i władzy zdarzają się wszędzie, pewnie i Watykan nie jest od takich wolny. Jednak coś mi w tej opowieści nie pasuje. Skoro JP I byłby faktycznie zabity, bo miałby spisać listę skorumpowanych notabli do wydania władzom świeckim, to przede wszystkim zniknęłaby ta lista. Ponadto znalezionoby z pewnością subtelniejszy sposób niż wykręcanie ręki w trakcie pisania. W każdym razie moja opinia na ten temat jest taka, że w kwestioach Watykanu przeważają zazwyczaj twory wyobraźni dziennikarskiej, a sprzyja temu z pewnością hermetyczność środowiska. Tam, gdzie coś jest niedostępne dla ogółu, tam zawsze rodzi się najwięcej spekulacji… Być może się mylę, ale tak to czuję. Pozdrawiam serdecznie! 🙂

     
    Odpowiedz
  12. Jadzia

    Beszadzie

     Dla mnie to nie powieść ani nie historia, ja to po prostu pamiętam, gdyz juz by łam wtedy dorosła.I zaczynało sie od takich pięknych zmian…Lista rzeczywiście podobno znikneła. Faktem natomiast bezspornym jest to, że Jan Paweł I nie był starym człowiekiem miał 65 lat i był zdrowy. Chociaz po jego smierci twierdzono coś przeciwnego.A przede wszystkim chciał reform. A czy reka była tak czy inaczej wykrecona chyba nie ma znaczenia wobec innych faktów:

     "Wiele podejrzeń wzbudziło też zniknięcie pantofli, okularów i przede wszystkim trzymanych w chwili śmierci w ręku kartek."(…)

     "Lorenzi oświadczył, że rankiem 29 września kardynał Villot schował do kieszeni stojącą obok łóżka ampułkę z lekarstwem, po której wszelki słuch zaginął. Villot nie dopuścił też do przeprowadzenia sekcji zwłok, powołując się na tradycję. Kłamał. Sekcję przeprowadzono już po śmierci Klemensa XIV w roku 1774. Zwalczający jezuitów papież bał się otrucia. Przestał nawet całować stopy figury Chrystusa w obawie, że zakon posmaruje je trucizną"

    I dalej ze strony

    historia.newsweek.pl/czy-jan-pawel-i-zostal-otruty,82826,1,1.html

     

    "Chciał być pasterzem, a nie wyniosłą głową Watykanu. Odrzucił barokową koronację. Ani nie założył potrójnej korony z diamentami, ani nie zezwolił na obnoszenie go w lektyce. Nie spotkał się też z przybyłymi do Rzymu ultraprawicowymi szefami rządów Argentyny, Paragwaju i Chile, krajów, w których łamano prawa człowieka.

    Członkowie kościelnej centrali, Kurii Rzymskiej, zaczęli obawiać się o prestiż papiestwa. Przerażał ich papież, który miast uosabiać majestat Kościoła, „człapał na płaskich stopach jak kaczka”, jak w 1977 r. zacytował jednego z kardynałów tygodnik „Der Spiegel”. Kurialiści dopiero teraz uświadamiali sobie, kogo wybrano. W mediach pojawiały się historie o bezpretensjonalnym stylu bycia byłego biskupa Wenecji. Okazało się na przykład, że podczas kryzysu paliwowego w 1973 r. pojechał do parafii koło Mestre pociągiem, zamiast wyegzekwować dodatkowy przydział benzyny. Odziany w szkarłatną sutannę przybył przed wiejski kościół na rowerze, ku euforii parafian."

    "Luciani nie popisywał się bogactwem, ostentacją i kościelną pompą. Jednym z jego pierwszych posunięć jako nowego patriarchy Wenecji była sprzedaż daru papieża Jana w postaci wysadzanego drogimi kamieniami krzyża, który należał wcześniej do Piusa XII. „To bardzo niewiele, patrząc na rzecz w kategoriach pieniędzy – oświadczył – lecz jest to zapewne coś, co pomoże ludziom zrozumieć, że prawdziwym bogactwem Kościoła są (…) biedni, słabi, którym należy pomagać nie okazjonalną dobroczynnością, ale w taki sposób, by w krótkim czasie mogli osiągnąć taki standard życia i poziom kultury, do jakiego mają prawo”.

    Dwadzieścia trzy dni przed śmiercią Jan Paweł pił herbatę z czterdziestodziewięcioletnim metropolitą Nikodemem, patriarchą rosyjskiego Kościoła prawosławnego w Leningradzie. Gdy metropolita upił łyk herbaty, papież podniósł swoją filiżankę do ust, lecz natychmiast ją odstawił, patrząc z niepokojem na wykrzywioną w skurczu twarz Nikodema. Filiżanka i spodeczek metropolity upadły na podłogę, a on sam osunął się martwy na krzesło.

    Należy podkreślić, że metropolita Nikodem cierpiał na poważną chorobę serca i jego śmierć mogła być po prostu zbiegiem okoliczności. A mimo to nikt nie pomyślał, by zbadać skład herbaty. 

    Inne wydarzenia, które nastąpiły po nagłej śmierci Jana Pawła, również skłaniają do podejrzeń, iż został zamordowany. Niedługo po śmierci papieża miała miejsce seria tajemniczych zgonów wśród prowadzących śledztwo oraz tych, którzy mogliby ujawnić powiązania Watykanu ze źródłami brudnych pieniędzy Sindony.

    Źrodlo:

    http://www.zglebianieswiadomosci.com/index.php/duchowosc/104-papiez

     

     

     
    Odpowiedz
  13. beszad

    Media jako niestrudzeni “tropiciele zła”…

    "Der Spiegel" od dawna wpisuje się w takie wietrzenie "watykańskich spisków" i zapewne zwiększa to jego poczytnośc, bo jak się przekonałem, w Niemczech nie brakuje ludzi, którzy niechętni są dziś wobec Watykanu. W moim skromnym odczuciu Watykan jest takim samym miejscem, jak każde inne – dlatego z pewnością nie brakuje tam ludzi słabych, czy nawet czymś zniewolonych, ale nie wierzę, aby miał być jakimś "gniazdem wężów", jak go próbują malować podobne media.

    Tam gdzie coś jest niewidoczne, człowiek ma skłonność dopatrywać się rozmaitych "demonów", a przecież wiemy, że Watykan jest raczej hermetyczny na przepływ informacji. Stąd tyle fantazji. W istocie wierzę, że wokół obecnego Papieża, jak też poprzedniego, nie brakowało nigdy ludzi szlachetnych, pełnych dobrej woli. A chyba lepiej jest koncentrować się właśnie na otaczającym nas dobru…

    Dlatego najlepszym obrazkiem jest ten ostatni, przez Ciebie, Jadziu, przytoczony – i on niech pozostanie dla nas wspaniałym świadectwem: "pojechał do parafii koło Mestre pociągiem, zamiast wyegzekwować dodatkowy przydział benzyny. Odziany w szkarłatną sutannę przybył przed wiejski kościół na rowerze, ku euforii parafian." Dziś jest nadzieja, że może więcej duchownych wróci do rowerów. 🙂

     
    Odpowiedz
  14. elik

    Gdzie jest faktycznie “gniazdo wężów”?…

     Adamie argumentując w ten sposób: W moim skromnym odczuciu Watykan jest takim samym miejscem, jak każde inne – dlatego z pewnością nie brakuje tam ludzi słabych, czy nawet czymś zniewolonych, ale nie wierzę, aby miał być jakimś "gniazdem wężów", jak go próbują malować podobne media.

    Wg. mnie nie całkiem masz rację, bo Kościół RK, także Watykan jest przede wszystkim miejscem nie tylko nadzwyczajnym, unikalnym, jedynym etc. Dlatego byli i nadal są obiektem "szczególnego" zainteresowania, a nawet nasilającego się ataku szatana i wybranych osób (określonych środowisk) w świecie. 

    Ponadto jesteś chyba zbyt łaskawy, wręcz ustępliwy wobec w/w osób, bądź środowisk, które nie tylko rozpowszechniają sensacyjne informacje, lecz przede wszystkim udostępniają innym nadzwyczaj sprawnie publikacje, treści, obrazy itp. Najczęściej wrogie, intencjonalne, fałszywe (pozornie dobre). tzn. celowo (profesjonalnie, sugestywnie) preparowane, a jednak usiłujące m.in. deprecjonować, zniesławiać, szkalować Kościół RK, w tym Papieża i inne wybrane osoby (ludzi prawych i dobrej woli).

    Z jakim skutkiem?….., chyba łatwo zorientować się – wystarczy być uważnym obserwatorem (słuchaczem, czytelnikiem) lub uczestniczyć w dowolnych dyskusjach, nawet na forum Tezeusza. 

    Pozdrawiam Ciebie serdecznie – Zbigniew

     
    Odpowiedz
  15. beszad

    Widząc SŁABOŚĆ, nie tracić z oczu ŚWIĘTOŚCI

    Tu nie chodzi o ustępliwość, Zbigniewie, lecz o próbę obiektywnego patrzenia na świat. Jeśli uznajemy, że każdy śmiertelny człowiek jest grzeszny, to również te środowiska, które uznajemy za szczególnie uświęcone, nie będą wolne od ludzkich słabości. Co innego jest bowiem ludzki grzech, a co innego szczególna łaska Boża, jaka spoczywa na określonym człowieku lub środowisku.

    Watykan z pewnością jest otoczony taką łaską, ale też – jak słusznie zauważyłeś – tam, gdzie chodzi o wielkie dzieła, tam też najbardziej jest skoncentrowany atak Złego. Problem jednak w tym, że Zły nie zadowala się działąniem od zewnątrz. On najpierw próbuje niszczyć każde dzieło od środka, dotykając samej duszy człowieka. Wiemy przecież, że nawet do św. Piotra Jezus skierował ostre słowa "zejdź mi z oczu Szatanie". I właśnie dlatego codziennie modlimy się za Papieża, wspomagając go w tej walce.

    Przed chwilą właśnie zacząłem czytać artykuł na temat rzekomych pęknięć w Watykanie, gdzie Franciszek ma być oskarżany przez tradycjonalistów, że jest "wilkiem w owczej skórze". Artykuł zamieszczony na głównej witrynie Wirtualnej Polski, więc musi być dość poczytny. Nie wczytywałem się jednak głębiej, widząc, że to tylko czyjeś czcze dywagacje. I tu masz rację – tego rónież trzeba być świadomym, że wszelki grzech, jakie dotyka serce Kościoła, bywa przez świeckich dziennikarzy wyolbrzymiany, a czasem wręcz w sposób świadomy medialnie kreowany. Słąbość trzeba dostrzegać, ale też kiedy ktoś ukazuje ją, aby tylko oczernić lub zdołować, wtedy z pewnością nie rodzi to owoców dobrych. Równie serdecznie pozdrawiam!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code