Wewnętrzny motyw życia czyli rzecz o pragnieniach

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}

Każdy człowiek chodzący po Ziemi ma jakieś pragnienie. Wszyscy mamy pragnienia te małe podstawowe, pragnienie życia, jedzenia, picia itp. Jednym słowem fizjologiczne. Jednak przedmiotem mojego rozważania są pragnienia te duchowe, te wielkie, te subtelne i ciche na dnie serca każdego z nas.

Największym i podstawowym pragnieniem każdego człowieka jest pragnienie miłości. Wszyscy chcemy być kochanymi i kochać. Pragniemy być przyjęci i zaakceptowani tacy jacy jesteśmy. Jest to też pragnienie w które najczęściej uderza zły duch. Jest ono czymś najpiękniejszym, a wszytko co piękne szatan próbuje zniszczyć. Szatan chce abyś nienawidził, abyś był obojętny(w sensie negatywnym) wobec wszystkiego. Dlatego jeśli miałeś myśli, że jesteś do niczego, nikt Cię nie pokocha albo takie, które nakazywały Ci sądzić, że nie jesteś zdolny do miłości wiedz, że to pochodziło od złego! Najboleśniejsze jednak nie jest to gdy szatan podsuwa takie myśli lecz to gdy posługuje się innymi by Tobie to zakomunikowali! A nie mówię już o tym jak to boli gdy posługuje się ludźmi wydawałoby się Tobie bardzo bliskimi. Boli strasznie. Dlatego należy pamiętać o Bożej obietnicy i zapewnieniu, że jesteśmy ukochanymi dziećmi Boga w którym możemy wołać „Abba Ojcze!”. Nawet jeśli Świat Cię nienawidzi ani nikt na tym świecie Cię nie kocha to wiedz, że Bóg Ciebie kocha! Nawet jeśli nikt Cię nie kocha to zawsze Ty możesz kochać! Tu dochodzimy do sedna tego punktu. Wielu z nas myśli, jak mogą kogoś kochać mimo tego, że ten człowiek nas odrzuca i po prostu nas nie kocha. A no można, powiem więcej, trzeba kochać! Miłość Boża, którą każdy z nas ma zaszczepioną w sercu nieraz została przez ludzi odrzucona ale czy Bóg przez to przestał kochać? Nie! Człowiek wiele razy odrzucił tę miłość, a jednak ona cały czas trwa! Miłość o której mówię nie polega na uczuciu ani na emocji lecz na obietnicy zbawienia i trwania Boga przy nas w każdy czas! Dlatego wzywam Cię drogi bracie i siostro nawet jeśli nikt Cię nie kocha to Ty kochaj poprzez słowa i czyny! Bądź dobrym i wrażliwym na potrzeby drugiego człowiekiem! Nie musisz obdarowywać kogoś uczuciem, nie musisz nawet tego okazywać po prostu podaj dłoń każdemu człowiekowi, zaakceptuj go w imię Tego, który obdarzył Cię największą miłością, która Ciebie zbawiła.

Nie myl tego pragnienia z uczuciami i ludzkim rozumieniem miłości między dwojgiem ludzi. To zupełnie co innego. Nie myl go z komplementami dawanymi i otrzymywanymi. To pragnienie wyraża się w zapewnieniu Boga o Twoim zbawieniu, dobroci oraz okazywanej akceptacji każdemu człowiekowi. To biblijne prawo „dawaj, a będzie Tobie dane”. Im więcej miłości czyli dobroci dasz drugiemu człowiekowi tym więcej tej miłości otrzymasz! Po prostu tak to działa i tak realizuje się to pragnienie. Ja sam myślałem, że nikt mnie nie kocha, nikt nigdy mnie nie pokocha i ja nigdy nie będę w stanie kogoś kochać. Oczywiście kochają mnie choćby rodzice. Kobiety nie mam, więc o tym czy jestem kochany w tym sensie nic mi nie wiadomo, ani ja też nie posiadam wiedzy o tym abym kogoś darzył tzw. miłością. Jasna sprawa szatan próbuje na każdym kroku mi przypominać jaki to zły jestem. Ale czy czuję się niekochany? Nie! Bóg mnie kocha, rodzice i przyjaciele. Jest dobrze! Pamiętam o obietnicy danej mi od Boga o mojej przynależności do rodziny Chrystusa. Pamiętam o obietnicy zmartwychwstania po śmierci! Wiele? Pewnie! Poza tym sam wiele dobroci czyli dowodów miłości otrzymuję każdego dnia co niemiara, Wiele uśmiechów, rozmów i małych gestów. Czasem zdarza się naprawdę wielka bomba więc jest radość. Ogólnie jest za co czuć się kochanym! Na dodatek sam staram się być dobry i dzielić się miłością z każdym napotkanym człowiekiem. Nie muszę mówić, że kogoś kocham po prostu robię wszystko by ten ktoś czuł się doceniony i czuł się jak Boże dziecko.

Z pragnienia miłości tak rozumianej wyrasta inne równie ważne pragnienie. Pragnienie służby Bogu i drugiemu człowiekowi. Zazwyczaj mężczyzna gdy czuje takie pragnienie świadomie bądź nie ma już od razu gotowy plan realizacji tego pragnienia. Człowiek taki od razu myśli: mam być księdzem, ewentualnie zakonnikiem. Co więcej przychodzi taki delikwent do swoich duszpasterzy i ci również bez namysłu popierają ten plan. Ludzki plan. Nikt nie pyta o szczegóły. Nawet idąc do seminarium można zostać przyjętym po słowach „chcę służyć Bogu i ludziom”. Nikt nie pyta o szczegóły dlaczego zrodziło się to pragnienie. Nikt nie pyta o natchnienia Ducha, skąd przybyły i dokąd zmierzały. Nikt nie pyta co to pragnienie budzi w człowieku, jakie emocje, jakie uczucia. Po prostu pragnienia się nie rozeznaje. Po jakimś czasie kiedy już się realizuje plan, swój plan i zaczyna się wszystko walić i nic nie wychodzi człowiek zaczyna się zastanawiać czy to było to itd. Czasami stwierdza, że to tylko wątpliwości, które trzeba zdusić w sobie, a czasami poznaje swoje prawdziwe motywacje, poznaje swoje emocje oraz uczucia i ze zdumieniem bądź z przerażeniem odkrywa, że ten plan tak naprawdę okazuje się być kiepski bo był tylko jego własnym. Człowiek stwierdza pomyliłem się. Wyjścia są dwa albo człowiek pójdzie za prawdą albo dalej będzie tkwił w swoim kiepskim, nie dającym radości i pokoju w sercu planie.

Ile razy myślałeś, że realizujesz wolę Pana, a tak naprawdę realizowałeś swoją? Ile razy zawaliło Ci się życie? Pamiętaj, że jeśli się coś wali to jest to interwencja Pana Boga, który próbuje przemówić do Twojej głowy i serca: „człowiecze nie o to mi chodziło!”

Sam kiedy zacząłem odkrywać w sobie pragnienie służby myślałem, że mam być księdzem, jezuitą. Jak już to osiągnę wtedy to będę służył Panu. No i kombinowałem jak to mówić o chorobie tak by nie zwracać na nią uwagi egzaminującym mnie. Kombinowałem z papierami medycznymi. Próbowałem uciec od choroby. Próbowałem tak naprawdę zaprzeczyć samemu sobie i uciec od swojego ja, swojej historii życia. A wszystko to w imię mojego wyobrażenia pragnienia, które Bóg złożył w moim sercu. Pragnieniem nie było kapłaństwo czy życie zakonne ale służba Bogu i drugiemu człowiekowi. Co prawda moje starania o przyjęcie do różnych miejsc wiele mnie nauczyły. Przez to wszystko stałem się mocniejszy duchowo i mentalnie. No i najważniejsze, dzięki jezuitom poznałem siebie, doszedłem do prawdy, źródła moich pomysłów oraz istoty mojego istnienia czyli do Bożego pragnienia i wezwania do służby Jemu majestatowi i bliźniemu. Różnica polega na tym, że mój plan zakładał wykoszenie części siebie natomiast Boży plan zakłada moją całą osobę z każdą wadą, zaletą no i z chorobą. No i właśnie na tym zacząłem budować moje życie, na pragnieniu, a nie na pomyśle jego realizacji. Z własnego doświadczenia wiem, że własny pomysł nie wyjdzie, nie przyniesie pokoju ani radości. Wiem, że własny plan nie zrealizuje się. Jeśli jednak budujemy w oparciu o Bożą prawdę o Nim i o nas daje nam to mnóstwo frajdy, satysfakcji, radości i pokoju w sercu. Zrozumiałem, że jeśli Bóg mnie powołuje, to takiego jakim jestem no i tak po wielu godzinach modlitw, refleksji i rozeznawania doszedłem do tego, że pragnienie służby Bogu i człowiekowi ma się realizować przez orędzie nadziei, motywację i inspirację. W tym planie mam nadzieję, że w Bożym mogę być prawdziwie sobą, nie muszę się wstydzić choroby. Wprost przeciwnie mogę się nią posługiwać w przekazie. To co było przekleństwem wtedy gdy realizuję pragnienie, a nie własny plan staje się moim błogosławieństwem. Co też ważne pragnienie to jest wewnętrznym motywem mojego życia. Jest pieśnią mojego życia. To ono pozwala mi rano wstawać i mimo bólu czy przeróżnych przeciwności iść do przodu, realizować moją misję i powołanie.

Dlatego zapraszam Cię drogi bracie i siostro do rozeznawania. Do badania swoich uczuć i emocji. Do badania natchnień skąd pochodzą i dokąd Cię prowadzą. Bądź czujny i miej otwarte oczy, uszy i serce na wolę Bożą. Porzuć własne wyobrażenia, a skup się na istocie!

Tak naprawdę chcąc być księdzem chciałem robić dokładnie to samo co teraz. Głosić Dobrą Nowinę, nadzieję oraz motywować i inspirować. Boży plan nie dość, że działa to jeszcze sprawia, że robię to co zawsze chciałem robić, robię to co uwielbiam i kocham robić! Odwagi!

 

 

 

 

Komentarz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code