W konfesjonale bez zmian

O tym, jak istotna dla stanu naszego życia jest sfera grzeszności, świadczy fakt, że zbiór prawd wiary – Symbol Apostolski – zwiera między innymi wyznanie wiary w grzechów odpuszczenie. Sprawa jest poważna, jako że grzech wpływa na relacje człowieka z Bogiem i bliźnimi. Jego skutki przekraczając terytorium „zdarzenia”, kumulują się ze złem świata, bo tego, co złe i niemoralne nie da się zamknąć w prywatnej przestrzeni sprawcy. Tymczasem człowiek mimo ciągłego doświadczania własnej słabości, skłonności do upadków moralnych i występowania przeciw Bogu, ma skłonność do bagatelizowania grzechu, niezauważania go, relatywizowania lub nadawania mu mało konkretnych imion. Jak więc jest z naszą wiarą w odpuszczenie grzechów, skoro grzesznik wydaje się być gatunkiem wymierającym, a pojęcie grzechu – archaizmem?
Dzisiejszy fragment Ewangelii przynosi opis kolejnego wybuchu agresji Żydów wobec Jezusa. Z pominięciem procesu sądowego, bez ustalenia winy i wydania wyroku, zanim jeszcze sformułowali zarzuty wobec Niego, chwycili kamienie, aby Go zgładzić (por. w. 31n). Widzimy wyraźnie, że ich obłuda, nienawiść i dążenie do popełnienia zbrodni są wyrazem grzechu. Jaki grzech mógł stać za tą wielką wrogością, która skądinąd sama jest grzechem?
Moim, nie-teologa, zdaniem, niemal wszystkie, a być może wszystkie grzechy mają swoje źródło w pysze. Pycha jako grzech o niesłychanej przewrotności rodzi się w sercu bezkrytycznie zakochanym w samym sobie. Zdaje mu się, że jest samowystarczalne i nie potrzebuje nikogo, nawet Boga. Makiawelizm pychy niezwykle często każe jej uważać się za pokorę. A przecież myśl: „nie proszę o nic, bo nikt nie potrafi zaspokoić moich pragnień lepiej, niż ja sam,” jest spowodowana kryptopychą, a nie pokorą. Pomocą w odkrywaniu przejawów własnej pychy, tej, którą u siebie rozpoznajemy i tej ukrytej, mogłaby być co pewien czas powtarzana kontemplacja słów św. Pawła: „Cóż masz, czegoś nie otrzymał?”(1Kor4,7) Jak jednak przekonać do modlitwy w takiej intencji współczesnego pana świata, który wszystko zawdzięcza jedynie sobie, swojej pracy i inteligencji?
Pycha podnosi kamień. Zabija. Zabija literalnie, niszcząc życie fizyczne. Sztandarowe hasło zwolenników aborcji: Kobieta ma prawo do swojego brzucha!, świadczy o przeogromnej pysze człowieka, zezwalającej mu na decydowanie, co z zawartością owego brzucha zrobić. Cudze i swoje życie lekceważy również pijany, siadając za kierownicą, pracownik masarni, dodając zgniłe mięso do kiełbasy czy właściciel domku z ogródkiem, który po zmierzchu spala w piecu toksyczne śmieci. Lista nie ma końca.
Ale to przecież nie koniec – pycha potrafi też zabijać w sposób mniej dramatyczny, dyskretny, trudny do uchwycenia nawet przez samego sprawcę – mobbing w miejscu pracy czy przemoc w rodzinach pozbawiają ofiary woli życia. Pycha eufemicznie nazywana siłą przebicia, odwagą czy niekonwencjonalnością, króluje w telewizji, parlamencie i prasie. Obelga wykrzyczana z sejmowej mównicy jest kamieniem trafiającym w cel, którym jest czyjś honor. Dziennikarz z premedytacją narusza prywatność gościa swojego programu. Czy przeprasza go później? Czy przeprasza widzów? A czy my domagamy się przeprosin? Bardzo rzadko. Przywykliśmy do tego, że nie liczą się z nami: politycy, dziennikarze, urzędnicy. Kto wie, czy nie przestało nas to razić dlatego, że sami potrafimy celnie przyłożyć bliźniemu?
W konfesjonale bez zmian, jak przed wiekami, tak i dzisiaj Bóg pragnie uleczyć zranionego przez zło człowieka. I jak dawniej na spotkanie z Miłosierdziem przychodzi grzesznik. Zmieniły się warunki życia, lecz człowiek doznaje podobnych pokus, podlega identycznym emocjom. Grzech biblijnego Żyda ciskającego kamieniem jest tym samym grzechem, co mój grzech niechęci do Innego. Trzeba nam odnaleźć zapomnianą drogę do konfesjonału, docenić ten czas, bo jest on darem Boga, czekającego na naszą, choćby najmniejszą, odrobinę pokory.
Wielki Post jest porą skłaniającą do refleksji, może tym razem przeprowadzonej za pomocą rachunku sumienia z podniesionych kamieni i z kamieni rzuconych. Warto ten okres wykorzystać (nawet nie będąc chrześcijaninem), by na nowo stać się człowiekiem.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code