Użyźniać wyobraźnię

Rozważanie na XV Niedzielę Zwykłą, rok A1
 
 

Kto z nas tak naprawdę wie, na czym polega ręczne obsiewanie pola i kto samodzielnie potrafiłby to zrobić? No, może ktoś eksperymentował na przydomowym trawniku, usiłując naśladować postaci z obrazów dziewiętnastowiecznych realistów, z filmu „Chłopi” albo z telewizyjnych reportaży o egzotycznych afrykańskich plemionach. Poza tym większość absolwentów szkoły podstawowej odrobiła pewnie zadanie pod tytułem: „Wyhoduj w słoiku fasolę”. Mnie do tej pory łezka kręci się w oku na samo wspomnienie, że to biedactwo tak ładnie kiełkowało, wypuszczało cieniutkie białe korzenie i pierwsze zielone listki, a potem trzeba je było wyrzucić, bo sentymenty sentymentami, ale w pokoju zaczynał roznosić się zapach zgnilizny.

Brak osobistych rolniczych doświadczeń nie stanowi jednak istotnej przeszkody w zrozumieniu Jezusowej przypowieści. Siewca należy do bardziej znanych symboli. Jego charakterystyczna sylwetka na logotypach różnych instytucji czy imprez odsyła nas od razu do całego bogactwa skojarzeń, mających swoje źródło w wielowiekowym trudzie naszych przodków, a także w Ewangelii, która od dwóch tysiącleci towarzyszy ludzkiej pracy. Ten symbol jest jeszcze żywy dla większości z nas choćby dlatego, że biblijne teksty weszły do literackiego kanonu kulturalnego człowieka.

Zastanawiam się jednak, jak nauczałby dzisiaj Jezus, do jakiej odwołałby się metaforyki, jakie wybrałby środki wyrazu i sposoby narracji. Jaki konkret może trafić do członków społeczeństwa informacyjnego? Czy Jezus sięgnąłby do zasobów doświadczeń z poprzednich okresów cywilizacyjnego rozwoju i zachęcałby nas do bliższych naturze sposobów funkcjonowania? Czy raczej przyjąłby za oczywistość współczesne osiągnięcia techniki i towarzyszące im zmiany ludzkiej mentalności, a bohaterami swoich przypowieści uczyniłby menadżerów międzynarodowych koncernów, bankowców albo informatyków, a nie siewców czy właścicieli winnic? Czy wolałby chorał gregoriański, czy ostrego rocka, a może w ogóle uznałby te podziały za niezbyt istotne z punktu widzenia swojej misji? Czy doceniłby ewangelizacyjne walory technik stosowanych przez współczesną reklamę?

Niestety, nie są to pytania, które mogłyby pozostać materiałem do retorycznych ćwiczeń lub seminaryjnych dyskusji. Ludzie oddalają się dziś od chrześcijaństwa między innymi dlatego, że nie potrafią przyjąć nauczania, które nie odwołuje się do ich osobistych doświadczeń, nie dotyka ich osobiście, nie nawiązuje kontaktu z ich codziennością, wydaje się staroświeckie, wyblakłe, nijakie. I nie chodzi tylko o to, że zaledwie nieliczni muszą siać czy pracować w upale przy żniwach, że wino kupuje się w supermarkecie, że płacimy rachunki za prąd, więc nie trzeba dbać o zapas oliwy do lampy. Na początku XXI wieku ludzie stawiają sobie odwieczne egzystencjalne pytania, mniej więcej takie same jak Żydzi otaczający Jezusa, lecz Kościół nie znajduje dziś często właściwego języka i obrazu, aby pomóc w znalezieniu odpowiedzi. Toteż „otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją”.

Przeczytałam niedawno wywiad z Ewą Nowicką-Rusek, niewidomą profesor antropologii społecznej, która powiedziała między innymi: „Ludzie myślą, że budują sobie obraz świata na podstawie tego, co widzą – a to nieprawda, budują go na podstawie tego, co wiedzą. Inaczej nie istniałyby przesądy, stereotypy, uprzedzenia. Proszę pani, życie to wyobraźnia. Seks to jest wyobraźnia, miłość to jest wyobraźnia. Odbiór świata to jest wyobraźnia”. Myślę, że nauczanie Kościoła (a raczej Kościołów, bo podobny problem mają obecnie różne chrześcijańskie wspólnoty wyznaniowe) rozmija się często z naszą wyobraźnią, w dostatecznym stopniu nie biorąc pod uwagę tego, co stanowi jej budulec, nie próbując tego budulca odpowiednio wykorzystywać i kształtować.

„Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich?” – pytają Jezusa uczniowie. Skoro pytają, to dla nich widocznie ten sposób komunikacji musi być czymś niezwykłym, nowym, oryginalnym, odkrywczym. Zauważają, że Jezus mówi inaczej do nich niż do tłumów, a Mistrz tłumaczy im, że wybiera sposób wypowiedzi stosownie do możliwości odbiorców. Oporniejsi, słabiej przygotowani, trudniej przyjmujący naukę o Królestwie Bożym dostają tylko prostą, lecz wyrazistą opowieść, namalowany grubą kreską obraz, który będzie w nich pracował, nie da im spokoju, nie pozwoli się łatwo usunąć z pamięci, a może nawet rozmiękczy niektórym serca, wyostrzy słuch i otworzy oczy. Dla bardziej zaawansowanych jest natomiast interpretacja i dyskusja.

W przypowieści o siewcy Jezus przedstawia stosunkowo prosty obraz, ale nie znaczy to, że nie sprawia nim swoim słuchaczom pewnego kłopotu, że nie wzbudza w nich niepokoju i nie prowokuje do samodzielnego myślenia. Każdy słuchający Jezusa normalny rolnik, oszczędnie gospodarujący zasobami ziarna, musiał zadać sobie pytanie: Dlaczego ten siewca marnuje ziarno i pozwala, aby padało na drogę czy na skałę? Jeżeli jednak zaufał w mądrość słów Jezusa i zastanowił się głębiej, to doświadczenie podsunęło mu pewnie kolejną myśl: Przecież nawet z ziarna zjedzonego przez ptaki lub z wyrwanej przez wiatr więdnącej roślinki bywa korzyść, bo w ten sposób nasiona pożytecznych roślin przenoszą się często w odległe miejsca, gdzie nie występowały wcześniej. A to już poważny krok do pozbycia się myślowych schematów, do uwierzenia, że świat jest bogatszy od dotychczasowych wyobrażeń, do rozbudzenia w sobie nadziei i otwarcia się na bezmiar Niespodziewanego.

Być może w przyszłości właśnie spośród gromady tych, którzy „otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją”, wyłonią się tacy, którzy „wydadzą plon stokrotny, sześćdziesięciokrotny, trzydziestokrotny”. Przecież właśnie po to Jezus przemawia. Jako naprawdę dobry Siewca wie, że ziemia pod zasiew powinna zostać odpowiednio przygotowana i nawet ta najżyźniejsza nie przyniesie obfitych plonów ot tak, sama z siebie. Opowiadana tłumom przypowieść to jeszcze nie zasiew, lecz użyźnianie gleby – preewangelizacja, jak byśmy dziś powiedzieli.

Słuchając przypowieści o siewcy, módlmy się, aby ludzie głoszący dzisiaj Dobrą Nowinę, znajdowali słowa i obrazy nie tylko wiernie oddające jej treści, ale może przede wszystkim trafiające do wyobraźni, poruszające, prowokujące, niepozwalające przejść obojętnie. Aby zdołali przebić się z orędziem Prawdy przez obezwładniający natłok informacji. Aby nie wyjałowiali dodatkowo umysłów, zanudzając sztampą i nijakością.

Warto przeczytać:

Realizm siewcy (38. Wieczór Biblijny w Kasince Małej)

sower-with.jpg

Rozważania Niedzielne

 

15 Comments

  1. jadwiga

    tekst dał mi duzo do myslenia

    Ludzie oddalają się dziś od chrześcijaństwa między innymi dlatego, że nie potrafią przyjąć nauczania, które nie odwołuje się do ich osobistych doświadczeń, nie dotyka ich osobiście, nie nawiązuje kontaktu z ich codziennością, wydaje się staroświeckie, wyblakłe, nijakie. I nie chodzi tylko o to, że zaledwie nieliczni muszą siać czy pracować w upale przy żniwach, że wino kupuje się w supermarkecie, że płacimy rachunki za prąd, więc nie trzeba dbać o zapas oliwy do lampy. 

    Sądzę, ze ma to jednak duze znaczenie. Juz dzis wiele dzieci nie zdaje sobie sprawy jak powstaje chleb codzienny, ze trzeba przygotowac żiemie i siać. Dla nich chleb po prostu kupuje się w sklepie.( znam tez dzieci które zupełnie nie zdawały sobie sprawy skąd bierze sie mleko i jajka – dla nich to było – ze sklepu)

    Za 100 lat albo i 200 przypowieść o siewcy będzie abstrakcją.Bo moze juz nikt nie bedzie siac a pozywienie bedzie w pastylkach chemicznie i czysto utworzone.

    Tak – napisałam 100 200 lat, ale juz teraz biblijne przypowiesci nie trafiaja do odbiorcy właśnie dlatego, ze odbiorca zupełnie nie zna tamtejszych realiów – i nawet nie chce znac. Przypowieści biblijne beda się z upływem lat robic coraz bardziej niezrozumiałe – i niestety nie bedziemy mieć wpływu na to.

    Kosciół rzeczywiscie nie znajduje własciwego języka i obrazu aby trafic do wiernych. I nic nie robi aby jednak ten obraz znalexć. A z upływem lat będzie coraz trudniej.

    W trytm wszystkim zastanawia mnie jeszcze fakt – przecież Bóg przewidział taki "obrót sprawy" zatem nieaktualność przypowieści moze jednak ma jakiś sens.

     
    Odpowiedz
  2. Malgorzata

    Nieaktualność przypowieści czy nieaktualność homilii

    Jadwigo!

    Dziękuję za komentarz, który da mi okazję, aby dopowiedzieć to, czego może nie dopowiedziałam zbyt wyraźnie w głównym tekście.

    Przypowieść o siewcy, jak zresztą inne przypowieści Jezusa, zapisane w Ewangelii to fragmenty tekstu, który chrześcijanie uznają za święty przekaz. Powstały one w określonych czasach i realiach, odległych bardzo od naszych. I to jest nawet dla wyobraźni odbiorców pewien bardzo istotny walor. Takie niezrozumiałe trochę realia mogą wprowadzać w świat Tajemnicy, zastanawiać, zadziwiać… Mogą pod warunkiem, że współczesny interpretator, kaznodzieja, katecheta itp. potrafi je ożywić i przedstawić słuchaczowi tak, aby zobaczył związek tej odległej rzeczywistości ze swoim życiem tu i teraz.

    Właśnie mniej więcej przed godziną wysłuchałam kazania. Bardzo przyzwoicie przygotowane. Było w nim wszystko, co tradycyjnie łączy się z dzisiejszymi czytaniami, czyli o tym, że Słowo Boże jest ważne w naszym życiu, że Kościół dostarcza jego właściwej interpretacji, że przyjumując Słowo Boże, powinniśmy unikać zagrożeń wskazanych w przypowieści. Gdyby ten młody ksiądz wygłaszał taką homilię na egzaminie w swoim seminarium, to dostałby zapewne przyzwoitą ocenę. Ja też zresztą nie miałam mu nic do zarzucenia – poza jednym: nie znalazłam tam ani jednego słowa, zdania, zwrotu, które poruszyłoby mnie w jakikolwiek sposób, choćby swoją nieadekwatnością, jakimś przerysowaniem itp. Jedyna refleksja, jaka powstała w mojej głowie, była następująca: po co o 20.30 zamęczać ludzi homilią, skoro nie ma się im nic ważnego do powiedzenia? Nie jest to na pewno budujący efekt.

    Pewnie, że jest trudno znaleźć właściwy obraz i właściwe słowa, aby przybliżyć Ewangelię wiernym. Jest trudno i masz rację, że z upływem lat z różnych względów będzie coraz trudniej. My również w Tezeuszu szukamy odpowiednich środków przekazu, do jednych docieramy, inni reagują agresywnie, gdy burzymy ich przyzwyczajenia, jeszcze inni pozostają obojętni…

    Jest trudno, ale gotowe recepty niewiele pomogą. Głoszenie Ewangelii wymaga dziś bardzo twórczego podejścia, a przede wszystkim osobistego stosunku do nauczania Jezusa. Jeżeli kapłan sam głęboko przeżyje fragment Ewangelii, o którym ma mówić, to po prostu nie ma takiej możliwości, żeby zanudzał wiernych jakimiś papierowymi banałami z materiałów homiletycznych. Jeżeli katecheta żyje na co dzień nauką Jezusa, to nie przestraszy się podchwytliwych czy nawet złośliwych pytań uczniów, tylko odpowie, jak ta nauka odnosi się do konkretnych sytuacji itp.

     
    Odpowiedz
  3. elik

    Nie potrafią, czy nie chcą?…..

    Czytając ten fragment Pani stwierdzenia: "Ludzie oddalają się dziś od chrześcijaństwa między innymi dlatego, że nie potrafią przyjąć nauczania, które nie odwołuje się do ich osobistych doświadczeń, nie dotyka ich osobiście, nie nawiązuje kontaktu z ich codziennością, wydaje się staroświeckie, wyblakłe, nijakie."

    Mam dylemat – czy rzeczywiście wybrane osoby oddalają się, od chrześcijaństwa, a może oddalaja się, od Pana Boga i wspólnoty Kościoła katolickiego?…… i nie dlatego, że nie potrafią, lecz dlatego, że uporczywie trwają w błędzie i nie chcą odwzajemniać Jego miłości, ani rzetelnie poznać Jego nauczania i sumiennie wypełniać Jego woli i tylko 10-ciu przykazań.

    Przecież Jego prawda głoszona w świętym Kościele na całym świecie jest jedna, uniwersalna i ponadczasowa – ponadto nie do podrobienia. Nie trzeba się jej uczyć, ani wyobrażać, a tym bardziej interpretować, bo nawet analfabeci ją rozpoznają, ale pytam – czy każdy nawet katolicki inteligent ją uznaje, szanuje i respektuje?……

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  4. jadwiga

    Eliku

    Przecież Jego prawda głoszona w świętym Kościele na całym świeciejest jedna, uniwersalna i ponadczasowa – ponadto nie do podrobienia. Nie trzeba się jej uczyć, ani wyobrażać, a tym bardziej interpretować, bo nawet analfabeci ją rozpoznają, ale pytam – czy każdy nawet katolicki inteligent ją uznaje, szanuje i respektuje?…… 

    Piszesz o katolickim inteligencie. Nie piszesz o normalnym człowieku o sredniej lub nizszej inteligencji a takze o dzieciach. Wcale nie muszą to byc ludzie prości którzy znaja sie na rolnictwie.

     

    Podobnie zaczyna byc problem z 10 Przykazaniami

    Czcij ojca swego i matkę swoją. – czy matke biologiczną, czy zastepczą? Czy matke która znacała sie nad dzieckiem tez?Czy ta która go molestowała albo porzuciła? Tez ją trzeba czcić?

    Nie zabijaj..W obronie koniecznej własnej tez w zasadzie nie wolno. Zatem nie wolno sie bronić. I to w tym wypadku nie ma różnicy czy jest to rzezimieszek na ulicy z maczetą czy ciąza – co prawda bez maczety ale zagrazajaca zyciu matki.

    Nie cudzołóż. Czy dotyczy tylko slubnej żony lub męza? Jaki ślub? Kościelny czy cwilny tez.? ( Dowiedziałam sie – na wykładzie w Ignatianum –  że w średniowieczu czystość obowiązywała tylko małżonków. A przed ślubem im wiecej tym lepiej, bo tym większe doświadczenie – nie sądze aby uczelnia o. Jezuitów wykładała nieprawdę)

    Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Tyle, że co to znaczy fałszywe świadectwo? Obecnie przy wszechobecnych mediach zupełnie nie wiadomo jakie świadectwo jest prawdziwe a jakie fałszywe.

    Nie pożądaj żony bliźniego swego.  Teraz pytanie, ślubnej – slubem kościelnym, czy cywilnym tez? A gdy para uczciwie żyje bez ślubu to poządac można?
     

    Ani żadnej rzeczy, która jego jest. Która jego jest. Czyli np mozna poządać wspaniały samochód ksiedza parafii, który to samochód ksiedza nie jest? Tylko Kościoła? Czy to dotyczy tylko osób prywatnych? Czy spółek, spółdzielni i innej własności wspólnej? 

    Oczywiscie mozna stwierdzić istnieje sumienie. Ale sumienia tez bywaja rózne….

    Tak widac – nawet z Przykazaniami mogą byc problemy…

     
    Odpowiedz
  5. elik

    Jego Prawda, dekalog i słowo.

    Droga Jadziu staram się uwzględniać wszystkich tj. nie tylko analfabetów i inteligentów tzw. wykształciuchów z wielkich miast, także pozostałych ludzi.

    Dekalog zawsze stanowił istotną przeszkodę, dla tych, co nie chcą znać, ani uznać Jego woli, ani nauczania, a odwoływanie się, do dekalogu i jego konieczna aktualizacja, do współczesnej rzeczywistości jest podstawowym i nadrzędnym zadaniem wspólnoty Kościoła katolickiego.

    Rzecz w tym, że Jego Prawda, także nauczanie, przypowieści, przykazania jednak odbierane, pojmowane i interpretowane są bardzo różnie, tzn. m.in. tylko wg. mniemania i woli człowieka, czyli niezbyt rzetelnie i odpowiedzialnie, a nawet celowo intencjonalnie i opacznie. 

    Ponadto nie zawsze słowo osób duchownych, także świeckich posiada właściwą rangę, bo nie tylko nie są należycie przygotowani i usposobieni, lecz również wystarczająco otwarci na współuczestnictwo w Słowie samego Boga – Ducha Świętego.

    Teologia słowa co słusznie zauważa i postuluje Pani Małgosia, winna przenikać nie tylko rzeczywistość nadprzyrodzoną, ale również tę ziemską – doczesną, w której bytuje – egzystuje lub wegetuje człowiek.

    Wcześniej urodzonym katolikom, czy chrześcijanom zbyt często pozostaje jedynie wspominać kazania, homilie nie obecnie nagminnie i rutynowo czytane z kartki, lecz głoszone z głębi duszy, przez pasterzy, kaznodziejów otwartych i natchnionych Duchem Świętym.

    Szczęść Boże!

     

     
    Odpowiedz
  6. Kazimierz

    Panie Zbigniewie

    Pisze Pan – Przecież Jego prawda głoszona w świętym Kościele na całym świeciejest jedna, uniwersalna i ponadczasowa – ponadto nie do podrobienia. Nie trzeba się jej uczyć, ani wyobrażać, a tym bardziej interpretować, bo nawet analfabeci ją rozpoznają

    Czy mógłby Pan w trzech zdaniach napisac tę prawdę? Tę , o której Pan pisze?

    KJ 

     

     
    Odpowiedz
  7. Kazimierz

    Jadziu

    Nie rozumiem, dlaczego piszesz o przykazaniach, przecież nikt poprzez przestrzeganie przykazań nie będzie zbawiony. Poza tym, Pan Jezus poszerzył oczekiwania Boga wobec człowieka – zamiast zabijać – jest – jeśli kto będzie nienawidził – zamiast cudzołożyć – kto z pożądaniem spojrzy na niewiastę, zamiast , zamiast….

    Zbawinie jest z Łaski przez wiarę, a nie poprzez przestrzeganie przepisów, czy przykazań – "Albowiem z łaski zbawieni jesteście, przez wiarę i to nie z was, Boży to dar, nie z uczynków, aby się kto nie chlubił…" List do Efezjan 2 rodział

    KJ

     
    Odpowiedz
  8. Halina

    ” Zastanawiam się jednak, jak nauczałby dzisiaj Jezus..(..) “

     Chyba nie wymyślono dotąd lepszego sposobu nauczania i budowania wiary. Jezus robił to w sposób doskonały. Księga natury jest potężnym zródłem wiedzy o swiecie, która w połączeniu ze Słowem Bożym jest jedynym , skutecznym sposobem nauczania. Gdy studiujemy dzieła Boże, Duch św. przekonuje serca i albo je otworzymy , albo nie. Dlatego główny nacisk w tej przypowieści położony jest nie na czynniki zewnętrzne , ponieważ Bóg daje wszystkie środki; siewcę, doskonałe i dobrze rokujące ziarno i Ducha Św, poprzez którego oddziałuje na każdą ze stron tego procesu. To nie umiejętności siewcy są tu najważniejsze, ale czynnik wewnętrzny, czyli nasza otwartość na Ewangelię. Bóg daje środki, ale to my-" gleba" jesteśmy twórcami sukcesu. Każdy jest osobiście odpowiedzialny za "glebę własnego serca", która nie dopuszcza, by ziarno zapuściło korzenie i rodzi chwasty. Jezus celowo odwraca uwagę od siewcy, ponieważ jego praca, to tylko wysiłki zewnętrzne, a odpowiedzialność przenosi na glebę, ponieważ to od decyzji człowieka i jego otwarcia się na Boże Słowo zależy wzrost duchowy.

    Nic chyba bardziej nie rozwija wyobrazni niż właśnie mówienie poprzez przypowieści. Przypowieść sama w sobie jest skierowana "do uszu", czyli do wyobrazni człowieka. Przypowieści są po to, żeby pobudzać naszą wyobraznię. W kulturze żydowskiej każdą opowieść  słucha się z przymkniętymi oczami, wtedy można głębiej zastanowić się nad jej przesłaniem. A ta przypowieść pobudza do refleksci nad sobą, do jakiej kategorii słuchaczy należę ,czyli  jaką "glebą" jestem, i co mogę zrobić, by ją bardziej użynić. Najpierw powyrywać chwasty, oczyścić swoje serce, powyrzucać kamienie ( nikt za nas tego nie uczyni), ponieważ od tego zależy los ziarna, którym obdarowuje nas Bóg.

     
    Odpowiedz
  9. elik

    Kwintensencja Jego Prawdy.

    Panie KazimierzuJego Prawda głoszona w świętym Kościele jest nie tylko zbyt obszerna, lecz również wielowymiarowa, ponadczasowa, unikalna, uniwersalna, etc, aby ją rzetelnie, należycie wyrazić i ukazać w kilku zdaniach, a tym bardziej w trzech.

    Zawiera się nie tylko w słowach konającego Zbawiciela, lecz w rozlicznych innych Jego wypowiedziach odnotowanych w Piśmie Świętym, także w wybranych dziełach i publikacjach powstałych na przestrzeni wieków, a będących efektem pracy nie tylko osób świętych, błogosławionych, duchownych, czy genialnych i wybitnych tj. wielu ludzi dobrej woli m.in. natchnionych Duchem Świętym twórców, autorów, kompozytorów, reżyserów, artystów i……

    A zatem to, co jest natchnione Duchem Świętym jest unikalnym dziedzictwem i skarbem wspólnoty Kościoła śwętego.

    Oto wg. mnie ewentualna kwintensencja Jego prawdy głoszonej w świętym Kościele:

    • Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.
    • Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze mną będziesz w raju.
    • Niewiasto oto syn twój; oto Matka twoja
    • Aby się wypełniło Pismo, rzekł:"pragnę".
    • "Wykonało się" I skłoniwszy głowę oddał ducha.
    • Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego"

    A inne prawdziwe, doniosłe i ubogacające Jego słowa to:

    • Zaprawdę powiadam wam…..
    • Jezus rzekł……..
    • Powiadam wam…..
    • A On odpowiadając rzekł im…..

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  10. elik

    Jezusa człowieczeństwo, nauczanie i wychowywanie.

    Pani Halino szczególnie dziękuję za te słowa: "Jezus robił to w sposób doskonały.", właśnie owo "to" jest kwintensencją, a słowo "chyba" wydaje się zbędne. 

    Nauczanie i wychowywanie nie jest właściwe, ani wzorowe, a tym bardziej doskonałe, kiedy pedagodzy mają kłopoty z człowieczeństwem.

    W przypadku uczniów i wychowanków lub podopiecznych najbardziej istotną wydaje się dobra wola – pragnienie dobra, także wiara i nadzieja, konieczne zaufanie i otwartość, oraz opanowanie i skupienie, a wyobraźnia jest chyba mniej istototna.

    Z poważaniem – Zbigniew

     
    Odpowiedz
  11. misjonarz

    Istnieje pewien niedojrzały

    Istnieje pewien niedojrzały "mechanizm obronny psychiki", który nazywa się "zaprzeczanie"

    to mniej więcej tak:  "Zaprzeczanie to fałszowanie obrazu teraźniejszości poprzez nieprzyjmowanie do wiadomości realnych faktów, w celu odsunięcia negatywnych myśli i uczuć, które mogłyby się z tym wiązać. Spostrzeganie rzeczywistości zachodzi z unikaniem uświadomienia sobie jej przykrych aspektów."

    Co trzeba zrobić aby "usunąć ciążę" – ano trzeba odczłowieczyć to dzieciątko.

    Ok. – dlaczego nie powiesz np. tak Jadwigo "aby obonić się przed zagrożoną ciażą trzeba przy pomocy twardych narzędzi rozerwać ciałko dziecka"

    Powiesz w ten sposób ?

    Ja z tym nie mam problemu – aby "usunąć płód poza organizm matki należy rozerwać dzieciątko na strzępy" a później "odessać pozostałość".

    Podoba się ?

    Nie podoba się ? – ciekawe dlaczego ?

     
    Odpowiedz
  12. jadwiga

    misjonarzu

     Co trzeba zrobić aby "usunąć ciążę" – ano trzeba odczłowieczyć to dzieciątko.

    Ok. – dlaczego nie powiesz np. tak Jadwigo "aby obonić się przed zagrożoną ciażą trzeba przy pomocy twardych narzędzi rozerwać ciałko dziecka"

    Co trzeba zrobić aby przeżyć napad rzezimieszka z maczetą? – trzeba odczłowieczyc tego człowieka naznaczonego zapewne traumą w dziecinstwie i nazwac go rzezimieszkiem.

    Dlaczego nie powiesz – misjonarzu " aby obronić się przed poderznięciem gardła, lub ciosem w serce – trzeba przy pomocy twardych narzędzi rozerwac rzezimieszka np nożem , pałką" – w przeciwnym wypadku on rozerwie nas.

    Jaka jest różnica? Oczywiście można gdybać, ze ciążę się przeżyje, jak i gdybać, że nóż rzezimieszka zatrzyma się centymetr od naszego serca. Czy jest jakaś róznica? I w jednym i drugim przypadku zabijamy. Istotę która, by nas zabiła.W każdym przypadku jest to morderstwo. Tyle, czy mamy prawo moralne się  bronić?

     
    Odpowiedz
  13. misjonarz

    To jest nieporównywalne, bo

    To jest nieporównywalne, bo "napad jest nagły" – a usunięcie ciąży jest przemyślane, a poza tym ciaża to nie jest choroba i to nie jest atak, a dziecko to nie jest przestępca.

    Co do obrony przed atakiem przestępców to najlepiej ich unikać, a gdy się nie da to zawsze istnieją jakieś obrony, nie przy pomocy narzędzi zagrażających życiu. Poza tym nikt albo bardzo mało ludzi nosi ze sobą takie narzędzia przy pomocy których można zrobić krzywdę "do zabicia włącznie".

    Także porównanie jest zupełnie nietrafne, tylko pytanie dlaczeog użyte w takim kontekście. Być może jest tutaj inny "niedojrzały mechanizm" – tzw. "racjonalizacja".

     

    W ewangelii jest napisane "chciel go strącić, lecz On przeszedłszy obok nich oddalił się".

    No i właśnie – pytanie czy można "bronić się przed złem" przy pomocy swojego rozumu i ducha ?

    Jeżeli Jezus tak się bronił – to czy normalny człowiek tak nie może ?

    Jezus mówił  – "nawet większe od tego, bo Ja idę do ojca".

     

    p.s. Ciekawe czemu hitlerowcy "przestraszyli się o Kolbego" i nie dali mu umrzeć z głodu, lecz dobili go zastrzykiem ? Ciekawe czemu ?  No to jest ciekawa sprawa, że świętość i święci często przeciwstawiają się tzw. "profanum".

     

     
    Odpowiedz
  14. Kazimierz

    Panie Zbigniewie

    Najważniejsze przesłanie Pana Jezusa to – "Albowiem Bóg tak umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zgnął , ale miał życie wieczne". J.3,16

    Tego, czego brakuje Polakom, to wiary w Chrystusa – Pana, Zbawiciela, Boga – jest On odrzucany, a wywyższane jest wszystko co Chrystusem nie jest. A przecież On, nie jest laleczką ze żłóbka, On nie jest gościem na krzyżu, On nie jest facetem z obrazka, On nie jest hostią, On nie jest filozofią, On nie jest nawet moim wyobrażeniem o Bogu, ale On jest – Panem panów, Królem królów, Bogiem Odwiecznym – Panem nieba i ziemi i dla nas stał się człowiekiem, aby odkupić przez swoją krew nas grzeszników – którym należy się piekło – złożył ofiarę doskonałą raz na zawsze – abyśmy w Nim mogli żyć.

    To nie święci zbawiają, ani Maria, ani jeszcze nie wiadomo kto, ale Odwieczny Jeshua – Pan Zbawia – Jezus Chrystus – z łaski – swojej łaski przez wiarę – Ef. 2,8-10 – wystarczy tylko uznać, że jest się grzesznikiem, otworzyć swoje serce i zaprosić Pana panów do swojego życia – tak po prostu z całego serca – z Nim żyć i w nim żyć.

    KJ

     
    Odpowiedz
  15. elik

    Kim ON jest?…..

     

    Panie Kazimierzu  istotą wg. mnie jest nie nasza subiektywna ocena, bądź mniemanie, lecz właściwe i rzetelne poznawanie człowieczeństwa Jezusa, także autentyczne doświadczanie Jego miłości – obecności i bliskości, oraz dogłębne zrozumienie i świadome, dobrowolne uznanie Jego woli tj. posłannictwa, w tym najważniejszego przesłania. A z tym bywa bardzo różnie, o czym świadczą również Pana, innych i moje wpisy na forum "Tezeusza".

    Wielu ludziom powołanym, do zbawienia i życia wiecznego, a obecnie bytującym na świecie, także Polakom duchownym i świeckim brakuje nie tylko łaski wiary w Boga Trójjedynego, lecz również koniecznych cnót i uzdolnień, m.in. roztropności i dobrej woli, bo "….gdy światłość przyszła na świat, to ludzie bardziej umiłowali ciemność niż światłość, ponieważ złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się doświatła, aby nie potępiano jego złych uczynków. Natomiast każdy, kto postępuje zgodnie z prawdą, przychodzi doświatła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane zgodnie z wolą Bożą. (J3,19-21)

    Dzisiaj w RP wielu rozprawaia nie o nienawiści Jego światatła, lecz o uprzedzeniach, wrogości  i nienawiści wobec innych.

    Kim ON jest?…….dla nas ludzi światłością i ciemnością zarazem, także milczeniem i słowem, bogactwem i ubóstwem, oraz pokojem, który wyzwala w nas niepokój, czystością, która dotyka nas nieczystych.

    Szczęść Boże – wszystkim, co miłują Jego światłość.

    Z poważaniem – Zbigniew

     
    Odpowiedz

Skomentuj Kazimierz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code