Uwierz, że masz pięć talentów

 
Rozważanie na XXXIII Niedzielę Okresu Zwykłego, rok A

Dzisiejsze czytania

Przypowieść o talentach to ulubiony fragment Ewangelii, wykorzystywany do uzasadnienia podstaw etyki kapitalizmu. Otrzymujesz, człowieku, talenty i masz je pomnażać, dążąc w ten sposób do własnego szczęścia oraz przyczyniając się do wzrostu powszechnego dobrobytu. Twój materialny sukces będzie oznaką Bożego błogosławieństwa, a bieda – przekleństwa…

A Ty już dawno przestałeś myśleć o materialnym sukcesie czy choćby trwałym poczuciu bezpieczeństwa dla siebie i swoich bliskich. Starasz się raczej o to, aby zachować przeciętne standardy funkcjonowania w społeczeństwie i nie dać się zmarginalizować, aby przetrwać jeszcze tydzień, miesiąc, a daj Boże, rok. Tak, to Ty, pozostający od dawna na bezrobociu, korzystający z różnych form społecznej pomocy, kandydat na bezdomnego albo może już bezdomny. To Ty, prekariuszu, który nie jesteś nigdy pewien, kiedy podziękują ci za współpracę i czy wyegzekwujesz należne Ci pieniądze. To Ty, pracowniku budżetówki, który masz wprawdzie etat i różne pracownicze przywileje, ale z tego jednego etatu nie jesteś w stanie wyżyć przez miesiąc.

Wyobrażam sobie Twój gorzki uśmiech… Słyszę sarkastyczny komentarz: „I o czym my tutaj w ogóle mówimy? Przecież wiadomo, jak jest. Zdziercy, oszuści, wyzyskiwacze, krwiopijcy żyją sobie spokojnie. Nawet Pan Bóg im błogosławi i zsyła lepszą pogodę. A niewidzialna ręka rynku zawsze chętniej wyciąga się ku nim w przyjaznym uścisku. Tym zaś, którzy nie mają wystarczająco dużo sprytu, pozostaje hodowanie wrzodów na dwunastnicy, narzekanie w gronie ludzi, którzy zrozumieją, bo znaleźli się w podobnej sytuacji i pchanie tego ciężkiego wózka bez jakiejkolwiek sensownej perspektywy”.

I to jest właśnie – jakże często obecny we współczesnej polskiej rzeczywistości – glos posiadacza jednego talentu. W istocie nie różni się on wiele od słów: „Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi”. Toteż odpowiedź, której dzień za dniem dostarczają bezlitosne fakty, przypomina tę z Ewangelii: „Sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”.

Jeżeli w Twojej niewątpliwie trudnej życiowej sytuacji myślisz i mówisz jak powyżej, a przy tym uważasz się za chrześcijanina, to pora zastanowić się, czy naprawdę chcesz przypominać posiadacza jednego talentu.

Przyjrzyjmy się wspólnie postawie człowieka, który został nazwany sługą złym i gnuśnym. Skoncentrowany na sobie, zamyka się w fortecy własnego egoizmu. Tkwi tam, nie chcąc podejmować nowych wyzwań, rozwijać się i wzmacniać przez pokonywanie trudności. Nie zamierza sprawdzać się w działaniu, bo nieuchronne błędy czy porażki zaszkodziłyby jego wątłemu poczuciu własnej wartości. Od nikogo nie spodziewa się nic dobrego, ale też nie widzi powodu, aby innym dawać cokolwiek bezinteresownie. Boi się oceny i krytyki, więc już zawczasu przygotowuje sobie obronę czy usprawiedliwienie, poświęcając na to energię, którą mógłby wykorzystać ze znacznie większym pożytkiem.

Koszmar? Owszem, ale w takim klimacie żyją ludzie przekonani, że dostali mniej, że przypadła im w udziale gorsza cząstka, że zostali skrzywdzeni i nadal nie czeka ich nic oprócz nieprzerwanego ciągu krzywd. Ze strony ludzi, a także ze strony Boga, choć do tego ostatniego przekonania często trudniej się przyznać.

Stąd rodzą się pretensje, oskarżenia i w dalszej kolejności chęć odwetu czy zemsty, które znów są mało twórczymi, a często bardzo absorbującymi działaniami. I tak to, zamiast pomnażać przynajmniej ten jeden talent, sfrustrowany człowiek stwarza na ziemi piekło samemu sobie i otoczeniu. Skąd jednak u człowieka przekonanie, że dostał tylko jeden talent? Śmiem twierdzić, że w dużej mierze z braku wiary. Tak, właśnie z braku wiary nie tylko w Bożą miłość, lecz także w to, że w świecie jest znacznie więcej rzeczy i spraw, niż dostrzegamy. Więcej dobra, więcej możliwości, więcej życzliwych ludzi. I więcej talentów, również tych, które każdemu z nas zostały ofiarowane, a których nie potrafimy i nie chcemy dostrzec.

Nie upieraj się więc, że masz tylko jeden talent i to wyznacza Twoją życiową drogę. Uwierz, że jednak zostałeś hojniej obdarowany, choć może jeszcze nie nadszedł czas, nie przytrafiła się odpowiednia sposobność, aby to odkryć. „Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj” – pisał w V w. papież Leon Wielki. Poznaj i doceń swoją prawdziwą wartość, wynikającą stąd, że zostałeś ukochany przez Boga, który nie przestaje dawać i przebaczać – również Tobie. Przecież wszystko możesz w Tym, który Cię umacnia (Flp 4, 13).

Powróćmy teraz do spraw materialnych, które są dla Ciebie tak dotkliwe i bolesne. Nie, nie namawiam do społecznej rewolucji i obalania istniejącego porządku. To już przerabialiśmy, a chwila zastanowienia wystarczy, aby uświadomić sobie, że tego typu ideologie wynikają z mentalności posiadacza jednego talentu, do niej apelują i dzięki niej przynoszą swoje krwawe żniwo. Nie zamierzam również przekonywać, że wiara w obfitość otrzymanych talentów i mądre korzystanie z tych Bożych darów zaprowadzi kogokolwiek na listę stu najbogatszych.

Próbuję tylko przekonać Cię, że człowiek, który zaufał Bożej hojności, nie musi rozpaczliwie bronić swojej żebraczej cząstki. Nawet w niedostatku wie, że może mieć udział w niewyczerpanych zasobach, które wprawdzie trudno wprost przeliczyć na pieniądze, ale które ułatwiają życie już tu na ziemi. Odkrywając własną wartość, odkrywa ją w innych, nie tylko w tych, z którymi łączą więzy krwi i podobne interesy. Zamiast samotnie pielęgnować resentymenty, szuka podobnie myślących sojuszników i nawiązuje współpracę, aby budować solidarną wspólnotę, w której dobra będą pomnażane. I to się po prostu bardziej opłaca – nie mówiąc o tym, że bardziej podoba się naszemu Panu.

Przeczytaj również:

Płacz nad posiadaczem zmarnowanego talentu

Nie musisz…

Talenty.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarz

  1. zk-atolik

    Ewangeliczne talenty

    Drodzy czytelnicy – uwierzcie i zaufajcie Panu, że możecie dzięki Jego miłości, łaskawości i nadzwyczajnej szczodrobliwości, także wolnej i dobrej woli – własnej inwencji powiększać w życiu doczesnym ilość Wam powierzanych talentów.

    Ponieważ ewangeliczne talenty to Pana dar – pula możliwości, która nie tylko może zapewnić człowiekowi materialny sukces, lecz również Jego błogosławieństwo, a więc pożądaną szczęśliwość, radość, spełnienie i możliwość współ-tworzenia dobrobytu (dobrostanu), oraz zdolność, gotowość dążenia, do świętości i owocnego działania w celu zbawienia nie tylko własnej duszy, a zatem również w innych sferach, niż doczesne i egzystencjalne.

    Ps. Pani Małgosiu dziękuję za osobiste refleksje, przekonywujące argumenty i polecane linki.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code