upadłem

Pragnę Was wszystkich przeprosić za ekscesy, do jakich dopuszczałem się na łamach Tezeusza. Pragnę wyspowiadać się, chciałbym, aby moje pogardliwe słowa, intelektualna hybris i duchowe nadęcie zostały mi przez Was przebaczone.

Upadłem.

Nieświadomie wpuściłem do swojego wnętrza legion demonów. Być może z pewnych miejsc mojej duszy spoziera jeszcze jakiś dobry anioł, którego rozpaczliwie próbuję w sobie odnaleźć.

Wykoleiłem się

zatraciłem.

Musiałem uciec do lasu, aby spojrzeć sobie prosto w twarz

i przeżyć smugę cienia.

* * * * *

Jeśli wierzycie w moc modlitwy, to bardzo Was o nią proszę.

Proszę Was o duchowe wsparcie, ponieważ znalazłem się na samym środku wzburzonego oceanu; teraz wyłącznie Opatrzność lub łaska jest w stanie zwrócić mi zatraconą gdzieś tożsamość.

Usiadłem w kącie domu i zacząłem brzdąkać coś na gitarze. Spojrzałem w lustro, w te smutne, przerażone oczy małego chłopca, którym tak naprawdę jestem

i rozpłakałem się.

* * * * *

Kim jesteś?

Kim jesteś, Bartoszu?

Co się z Toba dzieje?

Gdzie się zatraciłeś?

Jak?

Kiedy?

Gdzie jesteś i dokąd zmierzasz?

 

9 Comments

  1. elik

    Bądź wola Twoja – Ty się tym zajmij.

    Bartoszu ze wzruszeniem przeczytałem Twoje kolejne publiczne wyznanie, przeprosiny i prośbę o modlitwę. Współczuję, zapewniam, że nie mam, do Ciebie urazy i ufając Jemu – dedykuję Tobie wybrany fragment:

    "Jeżeli naprawdę powiecie Mi: „Bądź wola Twoja”, co jest równoznaczne z powiedzeniem: „Ty się tym zajmij”, Ja wkroczę z całą moją wszechmocą i rozwiąże najtrudniejsze sytuacje. Gdy zobaczysz, że twoja dolegliwość zwiększa się zamiast się zmniejszać, nie martw się, zamknij oczy i z ufnością powiedz Mi: „Bądź wola Twoja, Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym, że wdam się w tę sprawę jak lekarz, a nawet, jeśli będzie trzeba, uczynię cud. Widzisz, że sprawa ulega pogorszeniu? Nie trać ducha! Zamknij oczy i mów: Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym i że nie ma skuteczniejszego lekarstwa nad moją interwencją miłości."

    Szczęść Boże!

    Całość znajdziesz tutaj:

    http://www.katolicki.net/wsparcie_duchowe_jezu_ty_sie_tym_zajmij.html

     
    Odpowiedz
  2. Kazimierz

    Bartosz

    Zadajesz kluczowe pytania, to bardzo ważne, że szukasz odpowiedzi już nie we filozofii, czy innych ludzkich naukach, ale spoglądasz ku Odwiecznemu. Tak w Chrystusie znajdziesz odpowiedź na wszystkie twoje pytania, w Nim jest twoja odpowiedź.

    Zawsze wierzyłem i wierzę, że Bóg cię przysłał do Tezeusza nie po to, abyśmy się tobą gorszyli, ale po to abyś odnalazł Boga.

    Modlę się o twoje zbawienie, a jeśli chcesz się spotkać ze mną, to proszę – będę w ten weekend w Wiśle Oaza na Dniach Skupienia dla alkoiholików prowadzonych przez Fundację Elim z Wisły. Spotkanie odbywa się zawsze w remizie strażackiej . Będę tam wykładowcą, ewangelistą i kaznodzieją. Ale na pewno znajdę czas, jeśli zechcesz, aby z tobą porozmawiać. Jeśli jescze nie czas na spotkanie, to nic się nie stanie, będę jeszcze w listopadzie i w styczniu na wykładach teamtycznych, wzrostowych dla tamtejszej Wspólnoty.

    To co możesz zrobić dziś, to po prostu zaproś Jezusa Chrystusa do swojego serca, oddaj Jemu swoje życie i tak jak pisał p. Zbigniew, zaufaj Mu.Nie martw się, że jesteś ubrudzony – "On przyszedł do tych, którzy się źle mają" do zchorowanych na swych duszach, do synów marnotrawnych i córek, do tych, którzy nie mogą znaleźć swojego miejsca na świecie, bo do niego (świata) nie należą. Wróć do domu Ojca!

    Pozdrawiam serdecznie Kazik J.

     
    Odpowiedz
  3. jorlanda

    Masz jak w banku

    Wyszedłem szukać Ciebie o świcie i w trwodze,
    Nie znajdując, myślałem, żem szedł drogą kłamną;
    I spotkałem Cię, kiedym odwrócił się w drodze,
    Bowiem przez całe życie krok w krok szedłeś za mną.

    Wędrowałem dzień cały pod cienia ciężarem,
    W chłodzie-m południe minął, by oto u końca
    Płonąć Tobą, o zmierzchu mym, czerwonym żarem,
    Jako wieczorna rzeka o zachodzie słońca.

    (Leopold Staff)

     
    Odpowiedz
  4. aaharon

    Do Bartosza brata Wilka

    A te pytania Bartosz to kto wypowiedział?  Zwróć proszę uwagę na zakończenie swojego Blogu Bartosz. Tam ktoś stawia pytania do Ciebie …prawda? Chodzi mi o te pytania cytuję je poniżej :

    Kim jesteś?

    Kim jesteś, Bartoszu?

    Co się z Toba dzieje?

    Gdzie się zatraciłeś?

    Jak?

    Kiedy?

    Gdzie jesteś i dokąd zmierzasz?

    Więc?

    Proszę Cię potraktuj je poważnie. Potraktuj choć raz poważnie to co piszesz. Nie szukaj rozwiązań poza sobą ale w sobie. Nie szukaj Boga poza sobą ale w sobie. On tam jest. Jeszcze tam jest. Myślę że nawet grzechem trudno go z Ciebie było by wypędzić . No ale jak umrzesz to już go tam w Tobie nie będzie bo Bóg jest życiem. Ja też jestem taki jak Ty Bartosz. Nic nie lepszy i nic więcej nie czuję niż Ty. Tak samo czasami się czuję jak Ty. Nie jesteś sam przyjacielu. Jest nas dwóch …conajmniej dwóch . Na tym świecie nie ma lekko i chyba nigdy lekko nie będzie na stałe. Ból przmija , samotność też przemija. Mi pomaga coś czego się kiedyś nauczyłem a mianowicie UWAŻNOŚĆ chwili w której żyję. Zawsze szybujesz w przód albo w tył a tak mało ciebie Teraz . Jeśli poważnie traktujesz słowa w swoim blogu to ja je również będę traktował poważnie . Jakoś nie wierzę że taki ktoś jak Ty Bartoszu mógłby nie znać swojej kosztowności w Bogu. Poprostu….nie wierzę że jesteś słaby…

    aharon* 

    Jak będziesz słaby to do mnie napisz…

    pa

    uśmiechnij się …przecież wiem że umiesz się głośno smiać:)

     

     

     
    Odpowiedz
  5. elik

    “Uważność chwii” to Jemu zaufać.

    Bartoszu i Aharonie jest nas znacznie więcej na świecie, niż trzech, bądź milion. Natomiast w tym dostrzegam coraz większe zło (zagrożenie, słabość, mankament) i problem, że nadal, czy jeszcze nie jesteśmy wystarczająco zdeterminowani, ani uważni, przekonani – w pełni świadomi i wychowani – należycie uformowani, aby zjednoczyć się wokół krucyfiksu i gremialnie, bezgranicznie, bezwarunkowo – Jemu zaufać.

    Przede wszystkim po to, aby wreszcie zdecydowanie, jednoznacznie, roztropnie i odważnie  odrzucić rozpowszechnianą i nadal na świecie wdrażaną barbarzyńską ideologię: współ-żyj człowieku tak, jakby Pana Boga nie było.

    Pozdrawiam Was serdecznie – Zbigniew

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  6. aaharon

    Zbyszku

     Witaj Zbyszku:) w grupie upadłych aniołów  takich no wiesz …"przewrotnych"

    O tak. 

    Masz rację Zbyszku Uważność jest bardzo  potrzebna współczesnemu człowiekowi. Właściwie to zawsze była nam ludziom wprost niezbędna. Jedak trzeba było tysięcy lat ewolucji a może  ździebko więcej by się człowiek przekonał jaką wagą się trzeba kierować by siebie zauważyć. Prawda?

    Zauważyć siebie. Swoje życie. To jaki jestem w danej chwili życia. Bardzo istotnę myśle , jest to byśmy umieli patrzeć na to co się dzieje z nami. Najpierw z nami. Spojżenie w siebie jest pierwszym krokiem . Zatrzymać się i zobaczyć na jakim automatycznym pilocie szybujemy. Czasami bowiem zdarza się nam i to bardzo często, że nie jesteśmy nawet świadomi tego że mamy ciało. Nasze myśli gdzieś szybują wysoko a nasze ciało ? Zajęci myślami o czymś zapominamy o tym że właśnie ktoś siedzi obok nas i potrzebuje pomocy. Często bywa rónież tak , że to my sami potrzebujemy pomocy i spojżenia w siebie . Uwagi skierowanej w siebie , wpierw w sibie a późnij w innych . Zawsze jednak trzeba, tak myślę , być świadomym tego co się z nami dzieje. Gdy piszę te słowa , czy zdaję sobie sprawę z dotyku moich palców na klawiaturze? Świadomość otwiera nam oczy i pozwala smakować świat w tej chwili , nie w tej która nadchodzi albo w tej która przeminęła ale w tej która jest teraz. Innej przecież chwili nie ma. 

    pozdrawiam i naprzód mój przyjacielu Zbyszku. 

    pa

    Twój Aharon*

     

     

     

     
    Odpowiedz
  7. ahasver

    Jak to jest?

    Dziękuję Wam.

    Coś powoli ulega głębokim przemianom, choć codziennie szarpię się z myślami na temat natury człowieka, a także z kwestią wiary bądź niewiary w Boga. Człowiek niewierzący może powiedzieć tylko to, że wiara jest rodzajem iluzji, mózgowego samouszustwa i właściwie ma do tego prawo, ponieważ wiara jest łaską Boga; samemu niczego się wskóra – można jedynie stworzyć sobie bożka.

    Ja tej łaski chyba nie mam. Często rozpaczliwie wrzeszczę w kierunku Boga i palcem wskazuję na krzyż, wiszący na ścianie: "NO JUUUUŻ! DAWAJ ZNAK! JESTEM niczym CO?! NIE MA CIEBIE?!!! Dlaczego ja w Ciebie nie wierzę, choć tak bardzo się modlę!!?

    Szleństwo, prawda?

    Łaska wiary nie spływ na mnie. Nie czuję wsparcia od strony Boga, być może jestem przez Boga przeklęty, być może Bóg mnie nienawidzi albo Boga nie ma?

    Próbuję codziennie nawiązać z Nim kontakt. Jest mi potrzebny do życia, niezbędny, nie wyobrażam sobie egzystencji bez oparcia w najwyższych wartościach.

    Dwa tygodnie temu rozstałem się ponownie z tą samą Kobietą. To bardzo bolesne doświadczenie i chyba nie muszę nikomu z Was mówić o ty że przypomina to śmierć tejże osoby i że obumiera wówczas ta cząstka, która mocno podtrzymywała człowieka na duchu i sprawiała, że czuł większą energię, gdy uświadomił sobie, iz ktoś za nim tęskni, myśli o nim, chce go przytulić, chce się z nim kochać. Brakuje mi wszystkiego – Jej głosu, zapachu, ciepła, a nawet tych negatywnych cech. Walczę więc z myślami, że "kobiety to liche, myślące macicą zwierzęta, któe lecą na kasę, że religijność jest dla nich przykrywką, a kiedy facetowi podwinie się łapa, to dopierdolą, kopną w łeb i obrzygają. Takie są, suki wredne".

    Ale takie nie są. Nie jesteście takie. Kocham Kobiety z całego serca, wyhaczyłbym teraz każdą, która mi się napatoczy, choć w związku jestem wierny jak pies i walczę o Kobietę jak sam szatan.

    Tylko jak to jest? Czy Kobieta potrafi kochać miłością wysoką i mistyczną, być zakochana przez całe życie w tym samym facecie, być mu wierną, dobrą, czułą, ciepłą i zarazem gorącą w łóżku niezależnie od tego, czy facet bryluje nissanem patrolem, czy dobija małego fiata, niezależnie od tego, czy prowadzi firmę, czy właśnie zwiał w góry, bo musiał sobie przemyśleć życie?

    W moim przypadku jest tak, że Ona jest cudownym człowiekiem i ma dziecko, zasługuje na faceta ustatkowanego i z pieniedzmi, a ja jestem… No cóż, sam sobie jestem winien. Mam za co żyć, stać mnie na paliwo i jazdę tam czy owam, lecz jestem bardzo dzikim człowiekiem, nie można mi do końca zaufać… Przeraziłem Ją… Czuję się jak potwór, utraciłem naprawdę wartościową Kobietę, na której widok serce waliło mi jak oszalałe i od razu musiałem… hmm…

    Straszliwie dobija mnie fakt, że Ona chodzi teraz na jakieś kursy alfa, gdzie nawiedzone dewoty prują Jej mózg o tym, że Bóg to taki milusi stworek, który wszystkich przytula, pod warunkiem, że są to katolicy…

    I Ona szuka katolika. Bo wszyscy inni są pojebani. Cóż, ja być może jestem i nie dałem sobą dobrego przykłądu, ale czy to nie jest faszyzm z Jej strony?

    A może to nie była miłość?

    Jak to jest?

    Jakie są Kobiety?

    Gdzie jest Bóg?

    W sobie widzę tylko diabła, mimo MODLITW,

    setek modlitw codziennie

    choć patrzę w niebo prawie co minutę

    czuję się samotny

    samotny

    samotny

    samotny

    ________________________________________________________________________________

    Teraz jestem u Przyjaciela ponad Zawoją, tuż pod Babią Górą. Na chwilę opuściłem chatkę, ponieważ musiałem porozmawiać, doradzić się, ponadto mamy tutaj na 1000m.n.p.m w lesie pracę – przerabiamy samochód. I dużo rozmawiamy. Ale cóż może wilkowi powiedzieć wilk, który przeżył z Kobietami to samo? On twierdzi, mimo 65 lat na karku, a jest to człowiek wielki i każdy z całą pewnością powinien darzyć Go respektem, że Kobiety to zwierzęta, które należy hodować, bo uciekają i nie wracają, kiedy ktoś nie spełnia ich schematu i nie staje się kapciem… Że wobec Kobiet należy stosować Islam, a jak się im nie podoba, to niech spierdalają. Jak to jest, u licha?!

    Wątpię w Boga, wiara – jeśłi jest możliwa jako prawda, a nie jako iluzja – jest mi udręką, a miłość coraz częściej uważam za pustą mrzonkę. Nie wiem, czy następna kobieta w ogóle się wydarzy w moim życiu i trochę mnie to przeraża, bo już teraz każda widzi w moich oczach diabelski chłód, dystans i nieufność.

    A czy nie powinniśmy my, ludzie, stanąć na nogach dzielnie, powiedzieć sobie, że BOGA NIE MA, MIŁOŚCI NIE MA, że to wszystko mrzonki zlęknionych owieczek i zacząć żyć wysoko, twardo, z przenikliwym chłodem w oczach?

    Smutek?

    NO TRUDNO!!!!!!

    http://www.youtube.com/watch?v=DNu8RSDPiwE

    ________________________________________________

    A może Bóg objawia się człowiekowi właśnie w taki brutalny, szorstki sposób? Może to jest właśnie Bóg?

    Czy Bóg jest miłością?

    A czym jest miłość? Może to tylko my, romantyczne dusze, stworzyliśmy sobie jakiś przeinaczony obraz miłości?

    Czym

    jest

    miłość

    ?

     
    Odpowiedz
  8. aaharon

    Ona jest cudownym człowiekiem i ma dziecko

    Bartoszu .

    Przeczytałem Twój wpis do nas. Dziękuję.

    Z Twojego listu do nas wynotowałem tak ważne dla Ciebie słowa,a mianowicie:

    "Ona jest cudownym człowiekiem i ma dziecko"

    Tak Ona ma dziecko. Myślę , że to dziecko potrzebuje Ojca.

    O nic nie pytam , nic Ci nie sugeruję ale czy  czujesz się odpowiedzialnym za to dziecko?

    Czy potrafiłbyś być  Ojcem dla tego dziecka? 

    Piszesz tyle o sobie i ciągle troszczysz się o siebie . Może warto zatroszczyć sie o kogoś innego?  Może warto było by poświęcić swojej idee dla tego dziecka i tej miłości która jest w Tobie?

    Proszę znajdz ten film poniżej i chwilkę czasu dla siebie. Usiądź i poprostu obejżyj ten film. On Ci opowie dalej lepiej niż ja kiedykolwiek potrafiłbym Ci przekazać jak jesteś dobry. 

    Z poważaniem . Twój mały przyjaciel 

    Aharon* 
     

     

    http://www.youtube.com/watch

     

    Film pewnie będzie w kinach więc jak zejdziesz z tego lasu to proszę skosztuj z drzewa życia ,

    owoc z drzewa wiadomości poznania dobra i zła już znasz. 

    *******a

     

     
    Odpowiedz
  9. ahasver

    Piszę o sobie, ponieważ to właśnie ja stanowię swój problem.

    Nie pytam o poradę, co mam zrobić z Nią i z Jej dzieckiem, ponieważ Ona wie, co ma robić. Pytam o poradę duchową dla siebie oraz o naturę Kobiet i Boga, ponieważ to ja mam problemy, a nie Ona czy też Bóg. Ona jest cudowną Kobietą, a ja jestem chujem i pytam, co zrobić, aby nie być chujem i nie popełniać już podobnych błędów. O powrocie nie ma mowy, ponieważ Ona potrzebuje bogatego katolika, a ja szczerze nie rozumiem tej frakcji, podobnie jak nie rozumiem ludzi wierzących w Boga. Piszę o sobie, ponieważ to właśnie ja stanowię dla siebie największy problem. Jeśli komuś się to nie podoba, to nie zmuszam do czytania… Pytam o poradę dla siebie i nie widzę w tym żadnej formy egocentryzmu. Wręcz przeciwnie – jeśli się zmienię, to dopiero wtedy zacznę pomagać innym ludziom. Dlatego pytam o drogę dla siebie, a nie dla innych. Jeśli jest to niezrozumiałe, to nie czekam na żadną odpowiedź.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code