Trzy jeziora

  Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Tak zaczyna się historia każdej miłości. Stworzył ziemię, żebyśmy mieli, gdzie być i niebo, żebyśmy byli w nie zapatrzeni. Nad nami nie tylko niebo gwieździste, ale i słoneczne, i pochmurne, o wschodzie i zachodzie słońca. Pakowaliśmy po obiedzie jedzenie, picie, książki, koc przed wyjazdem nad wodę. Wziąłem do ręki numer pisma z moim wierszem „W lesie nad jeziorem”: zawołało mnie drzewo / objąłem je // zawołało mnie jezioro / umyłem ręce // zawołało mnie niebo spojrzałem mu w twarz // zawołało mnie słońce / musiałem zmrużyć oczy. Kiedy go pisałem, widziałem Bachotek. Czytając go uzmysłowiłem sobie, że w moje życie wpisane są trzy jeziora: Niskie Brodno – legenda dzieciństwa, Bachotek – korzenie naszej miłości i Chojno – historia naszej rodziny.

Wypożyczyliśmy jeden kajak i pływaliśmy po Bachotku na zmianę. Młodsza córka najbardziej „łasa” na słońce pływała po kolei z rodzeństwem i ze mną. Na koniec zrobiłem kilka kółek niedaleko od brzegu z żoną w ramach krótkiej sesji fotograficznej. W międzyczasie pokopaliśmy trochę piłkę z synem. Czytaliśmy, rozmawialiśmy. Opowiadaliśmy dzieciom o naszym pierwszym spotkaniu. Pokazaliśmy, gdzie ojciec piwo sprzedawał. Pod koniec wyprawy szukaliśmy krzywej brzózki, pod którą mieliśmy rozbity namiot w 1976 r., ale teraz zobaczyliśmy tylko wysokie brzozy. Krzywe pnie miały w tej okolicy co najmniej trzy drzewa. Które z nich było nasze? Czy pod właściwym stanęliśmy do zdjęcia? Potem jeszcze poszliśmy na mostek Jadwigi nad Skarlanką, która łączy część jezior Pojezierze Brodnickiego. Po kolejne wspomnienia. Wszystko wygląda inaczej. Mostek był drewniany, droga węższa, nad wodą było więcej miejsca.

Nie pisałbym dziś, gdybym w młodości utopił się w Niskim Brodnie. A była taka możliwość. Gdy bawiliśmy się w berka na kąpielisku. Jego pomost miał kształt litery H. Pomiędzy jego częściami pod wodą były pręty nie pozwalające na przepływanie z jednego basenu do drugiego. Ale ktoś powyginał je tak, że niektórzy mogli przez nie przejść. Byłem szczupły, więc wielokrotnie korzystałem z tego przejścia. Raz zablokowałem się, nie wiem, dlaczego tak się stało. Nie mogłem przedostać się na drugą stronę. Przestraszyłem się i gdybym tak pozostał, znaleziono by mnie być może za późno. Ocaliła mnie prosta myśl. Może spróbować się wrócić. W słoneczne dni spędzaliśmy dużo czasu nad jeziorem. Przed i po obiedzie ruszały grupy z podwórka. Jedni na rowerach, inni na pieszo. Wiersz „Pisane na wodzie” zacząłem takimi słowami: szczęśliwi / którzy po przekroczeniu progu domu / stanęli nad brzegiem jeziora // szczęśliwi / którzy wychowywali się / w tłumie trzcin // szczęśliwi / których wyobraźnia / ma skrzydła ważki.

Nad Niskiem Brodnem, gdy dzieci były małe spędzaliśmy sporo czasu. Ileż radości miały, gdy po burzowym deszczu kazałem im zdjąć buty i poprowadziłem je przez kałuże. Ale w historię naszej rodziny w połowie lat dziewięćdziesiątych wpisało się jezioro Chojno. Tam znaleźliśmy przyjaciół i wiele wakacji spędzaliśmy pod namiotem, a potem w przyczepie kempingowej. Wieczory przy ogniskach. Kąpiele. Nauka pływania. Noce pełne gwiazd. Burze. Syn szukający śladów grodziska na półwyspie. Msza święta pod krzyżem. I niedzielne w okolicznych kościołach. Na rowerach, na pieszo i samochodami znajomych. Mogliśmy tam być, jak pogoda pozwoliła długo, bo dojeżdżałem stamtąd do pracy. Chojno pozostawiło nam, też zimowe wspomnienia. Sylwestry, w tym milenijny. Wyprawy na sanki i łyżwy: zima to pora / w której powtórzy się cud // będziemy znów chodzić po jeziorze / do wyspy biec szczęśliwej / trzymając się za ręce / pamiętasz / nasze dzieci ślizgały się na łyżwach / my ciągnęliśmy sanki // miłość hartuje się na mrozie. 

Przed wyjazdem nad Bachotek włożyłem do kieszeni krótkich spodenek „33 wiersze przeciw nicości” ks. Jerzego Szymika. Trochę o nas mówi jego wiersz „Rozmowa”: Płyniemy wartko, gryzmoląc znaki / na drzewach, tabliczkach, ekranach, / na ścianach cel śmierci, na zwojach, / na kartkach skalanych i cierpliwych. / Nietrwałe owoce / uporczywych prób / utrwalania siebie. // Nie jesteśmy stąd. Wiem. / Wiem też, że jesteśmy tu po to, / by wiązać kruche słowa w zdanie-kamień, / by nim wybijać zęby nicości, / by siać. (…) Wiem to wszytko. / Wierzę. Ufam chyba bardziej niż kiedyś. Do takiej poezji szedłem brzegami Niskiego Brodna, Bachotka i Chojna. Może nie wszystko jest poezją, jak chciał Edward Stachura, ale jest jej sporo. Warto jej trochę znaleźć na swoich drogach.  

 

Komentarz

  1. pan2tonima

    Woda jest niezwykła-można

    Woda jest niezwykła-można w niej pływać, można po niej chodzić, można się w niej przeglądać i ujrzeć zachód Słońca.

     
    Odpowiedz

Skomentuj pan2tonima Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code