Trzeba zobaczyć swój grzech

 
Rozważanie na Wtorek V tygodnia Wielkiego Postu, B2
 

U początku Tezeuszowych rekolekcji Słowo Boże kieruje naszą uwagę w stronę grzechu, śmierci oraz tego, jak tej śmierci uniknąć. Droga to bolesna, bo wpierw w centrum musi znaleźć się to, co złe. Człowiek musi zobaczyć swój błąd, uznać winę, by znaleźć ratunek.

Tak stało się z Izraelitami, którzy znużeni, a pewnie też mocno znudzeni wieloletnią wędrówką przez pustynię stracili wiarę w obietnicę. Stracili cierpliwość do Boga, który podobno nimi się opiekuje i troszczy, karmi każdego dnia. Swoje serca, myśli i słowa obrócili przeciwko Panu. Trudno nam współczesnym zrozumieć i pogodzić się z tym, że Bóg zsyła jadowite węże na swój lud wybrany. Wielu zginęło. Dopiero wtedy dotarło do Izraelitów to, że zgrzeszyli.

Zawsze zadziwia mnie to, że Pan, dając przez Mojżesza ratunek, każe wywyższyć węża. Postawić na środku, pokazać wszystkim owoc grzechu. Uczynić go jawnym, nazwanym. Tak, żeby każdy, kto spojrzy na węża, przypominał sobie, gdzie jest źródło tego zła.

Tak jest też z dzisiejszymi chrześcijanami. Są takie sytuacje, kiedy próbuje się coś zmienić, naprawić, udoskonalić – w sobie, w małżeństwie, we wspólnocie. Czasem jest to walka z własnym grzechem, czasem jakiś problem w relacjach lub cokolwiek innego. Próbuje się, wysila, zapiera wszystkimi siłami, na różne sposoby, a tu nic. Ani kroku wprzód. Co gorsza, czasem zamiast się polepszyć, sytuacja staje się coraz gorsza. Próbuje się dalej, modli pobożnie, pości nawet, a tu znowu gorzej. Grzech coraz mocniej dominuje, problem nabrzmiewa, w relacjach się gotuje. O co chodzi?

Chodzi o to, że trzeba wywyższenia węża. Że człowiek musi doświadczyć swojej słabości, bezradności, swojego przywiązania do grzechu, żeby przyznać przed Bogiem – ja sam już nic nie mogę, nie potrafię, nie dam rady. Panie ratuj!

W połowie drogi

To zaskakujące jeszcze z jednej przyczyny. Nie zdarza się na początku drogi. Izraelici już swoje przeszli. Człowiek wiary także nie doświadcza tego zaraz po nawróceniu. Musi przejść kawał drogi i doświadczy tego dopiero wtedy, kiedy wydaje mu się, że jest już mocny, że doświadczony, że jego wiara wypróbowana. Tym bardziej jest wtedy zaskoczony i zdezorientowany. Kierownik duchowy powiedziałby: noc wiary, potrzebujesz ogołocenia z własnych możliwości, aby całkowicie polegać na Bogu.

Ta prawidłowość sprawdza się niestety również w relacjach międzyludzkich, we wszelkich wspólnotach, od małżeńskiej począwszy. Kiedy ludzi dopada zmęczenie, zaczyna brakować cierpliwości złe myśli zaczynają krążyć w ich głowach, zatruwają serca. Znam małżeństwa, które żyją w ten sposób przez lata. Niektóre nie dają rady. Rozchodzą się. W innych problem wychodzi na wierzch, udaje im się go zobaczyć, nazwać i zmierzyć się z nim. Bywa, że trzeba poszukać pomocy na zewnątrz. I tak, od zobaczenia grzechu, postawienia go w świetle, można wyruszyć w drogę naprawy.

Trud wiary

Jest jeszcze jedna kwestia. Ewangelia podpowiada nam, że w doświadczeniu własnej niemocy, grzeszności potrzeba zwrócenia się do Jezusa. Innego rozwiązania nie ma. Jeśli tego nie zrobimy – pomrzemy w grzechach. Tylko jak to zrobić, kiedy właśnie w tak trudnej sytuacji brakuje wiary? Ano to jest ten moment, kiedy trochę wbrew sobie trzeba zaryzykować, podjąć trud wiary, zrobić krok w nieznane. Nie za bardzo wierzę, ale chcę Ci, Boże, zaufać i dać się poprowadzić.

Modlitwa:

Panie, Ty czasem ukrywasz się przede mną. Pozwalasz abym upadał, abym zobaczył siebie w prawdziwym świetle, abym uznał wreszcie, że wcale nie jestem taki wspaniały, za jakiego się uważałem. Czuję wtedy, że wokół mnie jest pustka i tylko mój grzech wywyższony na palu. Daj mi, Boże, siłę i odwagę, abym wykonał ten jeden krok. Krok zaufania Tobie. Wtedy spojrzenie na mój grzech będzie ocaleniem.

Wtorek_-_V_Tydzien.jpg

Rekolekcje Wielkopostne 2012

 

Komentarz

  1. krok-w-chmurach

    Nie pamiętam w tej chwili,

    Nie pamiętam w tej chwili, w którym z psalmów autor prosi Boga, aby wybaczył mu grzech nieznany, ale w tej prośbie tkwi mądrość, ponieważ nasze poczucie bezgrzeszności, któremu czasem ulegamy, świadczy o wielkiej naiwności i braku dojrzałości. Warto prosić Boga o łaskę poznania swoich grzechów.

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code