Trwaj, bo Bóg obiecał życie wieczne!

 
Rozważanie na XXXII Niedzielę Zwykłą, rok C1
 

Banda kolesi, którzy mają się za nietykalnych i nieomylnych liderów opinii, którzy swój autorytet opierają tylko na skrótach przed nazwiskami albo na przeświadczeniach o własnej wielkości (żeby nie było, że tylko o księżach teraz mówię), naciera na Ciebie, a krąg coraz mocniej się zaciska. Po chwili obrażają Cię, wyśmiewają, plują w twarz, biją, a wszyscy pozostali świadkowie w milczeniu spoglądają na Ciebie i na to wszystko, co się dzieje. Nikt nie ma odwagi sprzeciwić się niesprawiedliwemu atakowi, no bo przecież skoro wszyscy Cię linczują, to zapewne mają rację. Po co się przeciwstawiać i mieć własne zdanie? Czyż nie Ty, który miałeś własne zdanie, osąd, czemuś się przeciwstawiłeś, ponosisz teraz tego konsekwencje? Gdy wydaje im się, że rozprawili się z Tobą, sięgają po Twoich bliskich, przyjaciół, rodzinę i tak po kolei. Żądają krwi, żądają tego, abyś zmienił swoje zdanie, odwołał to, co powiedziałeś, zmienił zachowanie, uległ, padł na kolana i zaczął błagać o litość. Chcą, byś zaprzestał prowadzenia akcji społecznej, firmy, stowarzyszenia, fundacji, duszpasterstwa, ewangelizacji czy dawania świadectwa walki z chorobą. Mają do Ciebie pretensje, że ludzie, widząc to, co robisz, zaczęli Cię szanować, zaczęto o Tobie mówić: „Zobaczcie, on daje radę, jest uczciwy w tym, co robi, ma niesamowitą wolę przetrwania i życia, podziwiamy go. A wy go jeszcze na przestrzeni lat raniliście, co za chamy”. Zacząłeś pokazywać, że można żyć inaczej, niż tylko lizać szatanowi nogi. Zrobiło się troszeczkę głośniej o Tobie, a przecież świętość osiąga się w absolutnej ciszy, bez świateł reflektorów… No tak, wszak najlepiej nic nie robić, siedzieć cicho, być nadal przygaszonym i sfrustrowanym dzieciakiem, nie mieć własnego zdania itd. Trzeba być równym, nie wybijać się!

Mimo tego, że Tobie grożą, wyśmiewają Cię, obrażają, Ty nadal trwasz w pełnieniu Woli Bożej, bierzesz swój krzyż i idziesz, bo robisz to, co kochasz. Pełniąc wolę Bożą, dajesz innym radość, nadzieję, pocieszenie i przejrzenie. Masz wielki dar, tę łaskę widzenia owoców swej pracy, która wkrótce minie i zostanie tylko praca.

Idziesz dalej, a oni nie dopięli swego, nie odebrali Ci chęci do realizacji Bożych planów, więc wzięli się za Twoją rodzinę, a później za przyjaciół. Jednak rodzina okazała się rodziną, a przyjaciel przyjacielem i stanęli po stronie Boga, nie dali się zastraszyć. Oskarżyciele znów przegrali, więc tym razem pewnie ze zgrzytania zębami chłopaki sobie je połamali. Oni trwają! O nie! Sam nie przestanie, ma przyjaciół – cholera! Jak to możliwe, że na świecie jest jeszcze prawdziwa przyjaźń, zaufanie mimo wszystko?! Przecież nawet w naszym gronie każdy czyha na każdego i tylko czeka, by donieść, gdzie trzeba i zabrać jego stołek. Potem jeszcze kilka razy nasyłają kogoś na Ciebie, znów tylko po to, by Cię wystraszyć, ale… Ty trwasz w powołaniu. Stoisz twardo, patrząc na Jezusa wiszącego na krzyżu, swój krzyż obejmujesz i całujesz. W drogę! Bo inni czekają na to, byś mocą Bożą wyrwał ich z letargu, dał trochę radości i przywrócił nadzieję.

 

Pełnienie woli Bożej jest trudne i czasem cholernie bolesne. Wiecie, gdy Jezus powołuje, nie obiecuje gruszek na wierzbie. Jezus mówi wprost: Nie będziesz miał swego miejsca na świecie, w którym będziesz bezpieczny i nie będziesz narażony na żadne zło, nie będziesz miał spokojnego życia, nie będziesz lubiany przez wszystkich, raczej będziesz miał więcej wrogów niż przyjaciół, czasem będziesz musiał pożegnać się z kimś, kogo kochałeś, będziesz musiał zamknąć utarte schematy i relacje. Będziesz musiał iść jak owca do wilków. Będą próbowali Cię ośmieszyć, znieważyć, obrazić, zniszczyć. Będziesz musiał stać i słuchać tego, jaki to nie jesteś. Wiele razy nie zostaniesz zrozumiany, lecz kopnięty w tyłek i co najbardziej bolesne – przez przyjaciół, bliskich i ludzi, którym powinno zależeć na tym, co robisz, skoro to wszystko jest przecież dla budowania jednego ciała.

Jednak dalej będziesz to robił. Będziesz stał przy Bogu, bo wiesz, że to ma sens. Bo wiesz, że życie to nie tylko tu i teraz, to także jutro. Wreszcie życie to także, a raczej przede wszystkim wieczne przebywanie sam na sam z Bogiem w krainie żyjących.

Bracia wraz z matką z pierwszego czytania trwali przy Bogu, Jego woli właśnie dlatego, że wiedzieli, dokąd idą i zmierzają. Bo dla tych, którzy pełnią wolę Najwyższego, miejsce docelowe jest jedno: Niebo. Jeden z braci mówi o obietnicy Boga, że powstaną z martwych. Wiedzą, że można zabrać im wszystko, nawet życie, ale nie zabiorą im duszy i wolnej woli, która chce służyć Panu do końca, mimo wszystko, nawet za cenę śmierci.

Jezus w Ewangelii przypomina o tym, że jest coś więcej niż materializm, prawo i śmierć. Oprócz tego jest jeszcze życie wieczne!

Saduceuszy czyhających na potknięcie i ośmieszenie nauki oraz Jego samego Jezus zbił z tropu tym, że tak naprawdę nic do nas nie należy: ani nasze powołanie, a tym bardziej drugi człowiek. Bo przecież to wszystko mija, także drugi człowiek. Dlatego święty Ignacy wiele poświęcił nauce o świętej obojętności (wolności), bo wszystko mija! Dzisiaj to masz, jutro możesz nie mieć. Bądź więc wolny! Poczynając od pieniędzy, bliskich, a kończąc na własnym życiu. Pamiętaj, że jedyne, co masz, to wolna wola i dusza, których nikt Ci nie zabierze. No chyba, że oddasz je Bogu – ale wtedy zyskasz życie. Bo przecież: „Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych. Wszyscy bowiem dla niego żyją”.

mphoto_0.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarze

  1. Halina

    Wiara i zycie wieczne.. tytulem komentarza

    Wreszcie życie to także, a raczej przede wszystkim wieczne przebywanie sam na sam z Bogiem w krainie żyjących.

    Historyk brytyjski Arnold Toynbee w eseju zatytułowanym Życie i śmierć jako problemy człowieka pisze:
    W chwili obecnej wiara w to, że zmarli ponownie żyć będą w ciałach, nadal obowiązuje w systemach wierzeń wszystkich zoroastran, Żydów, chrześcijan, muzułmanów, hinduistów i buddystów; wyznawcy owych sześciu religii stanowią zaś wciąż zdecydowaną większość ludności świata. Według doktryny czterech ze wspomnianych wyżej religii człowiek żyje tylko raz; jego dusza trwa po śmierci odłączona od ciała, zaś w pewnym niemożliwym do przewidzenia momencie w przyszłości wszystkie dusze na powrót przybiorą ciała, by stawić się na sąd ostateczny i, stosownie do wyroku, cieszyć się fizycznym szczęściem w niebie lub w piekle cierpieć fizyczne męki. Natomiast według hinduizmu i buddyzmu dusza (czy też, jak powiedzieliby buddyści, nieoczyszczone jeszcze konto karmiczne) odradza się nie raz, lecz wiele razy w formie psychosomatycznej

    Wiara w absolutna samowystarczalnosc chrzescijanskiego objawienia wydaje sie pozostawac w sprzecznosci z moralnym imperatywem uprzejmej pokory. Paul Knitter mowi nam, ze my chrzescijanie powinnismy nauczyc sie od islamu akcentowania, ze Bog jest jeden, od hinduizmu koncepcji niedualnosci, a od wszystkich religii Wschodu zas praktyki kontemplacji. Elementy te naleza z pewnoscia do doskonalej formy nauki biblijnej.

    W Biblii ostateczny cel ewangelizacji symbolizuje scena, w ktorej nieprzeliczony tlum zlozony z przedstawicieli kazdego narodu, wszystkich pokolen, ludow i jezykow " stoi przed Bogiem i Barankiem " Ap 7, 9 Prorocy Habakuk , Izajasz przepowiadali nadejscie dnia w ktorym " kraj napelni sie znajomoscia chwaly Pana, jak wody napelniaja morze" Ha 2, 14; Iz 11,9. Wypelniajac nasza misje chrzescijanska, zapewne szczerze modlimy sie o to, by wiedza zawarta o Bogu w innych religiach mogla sie udoskonalic dzieki pelnemu objawieniu Boga w Chrystusie oraz w Biblii.

    http://www.youtube.com/watch?v=B7pRisz2PCo

    " Mozemy sie naprawe zadziwic, ilu nas jest ze wszystkich stron swiata.. "
     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code