Trud ewangelizacyjnego wędrowania

 39. Wieczór Biblijny w Kasince Małej

 Podczas 39. Wieczoru Biblijnego zastanawialiśmy się nad następującym fragmentem Ewangelii:

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi. I przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. „Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien”. I mówił do nich: „Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich”. Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali. (Mk 6, 7 – 13)

 Małgorzata: W dzisiejszej Ewangelii o rozesłaniu apostołów jest wiele romantyki związanej z podróżą, wędrówką w nieznane, przygodą. Apostołowie wyruszają w świat z tym tylko, co dla nich niezbędne, szukają przyjaznych domów, po drodze nauczają, mają pewnie trochę trudności, ale w gruncie rzeczy czuć tu coś z ekscytacji szkoły przetrwania czy wyprawy harcerskiej. To może rozbudzać czy wspomagać misjonarskie chęci w człowieku. 

Czytając ten fragment, mam w pamięci, że każdy z nas jako chrześcijanin jest posłany do ewangelizacji w szerokim sensie. Jak zwykle staram się odczytać te słowa jako skierowane również do mnie. I muszę powiedzieć, że po doświadczeniach dwóch lat pracy w „Tezeuszu” mnie ta Ewangelia drażni, a przynajmniej wywołuje pewien niepokój, zgrzyt. Wiem przecież, że nawet taka mała ewangelizacyjna praca jak nasza wymaga materialnego zaplecza: pieniędzy, sprzętu, oprogramowania itp. Tymczasem tutaj Jezus mówi do apostołów: „Idźcie z jednym kijem i torbą, i nauczajcie!” Co Jezus chce właściwie przez to powiedzieć? Może w Jego czasach wystarczył kij i torba, a nam potrzeba czegoś więcej.

Myślę, że Jezus chce tu przede wszystkim przypomnieć: najważniejsza jest wiara i ufność. To On posyła i On zapewni opiekę, jeżeli taka jest Jego wola. A jeżeli Jego woli nie będzie, to najwspanialsze materialne wyposażenie nic nie pomoże. Pozostaje więc ufać, że jeśli „Tezeusz” przetrwał pięć lat przy śmiesznie małych jak na media materialnych środkach, to przy Bożej pomocy przetrwamy jeszcze trochę. 

Mówi się bardzo dużo o tym, że Kościół powinien być ubogi. To ważne zwłaszcza w Polsce, gdzie Kościół nie jest raczej ubogi, a wręcz bywa rozrzutny i nazbyt wystawny w różnych swoich działaniach, co może dość słusznie ludzi denerwować. Przez ostatnie lata nauczyłam się jednak, że po to, aby ewangelizacja mogła być prowadzona i usłyszana we współczesnym świecie, potrzeba odpowiednich funduszy. I Kościół musi mieć odpowiednie materialne środki, aby  prowadzić działalność ewangelizacyjną czy misyjną. Pewnie, że nie trzeba dwóch sukni, bo wystarczy jedna – choć wiadomo, że wybór odpowiedniej proporcji między zabezpieczeniem na przyszłość a nadmiernym gromadzeniem dóbr materialnych jest zawsze bardzo delikatną kwestią. 

Drugą wskazówkę ewangelizacyjną odczytałabym symbolicznie. „Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam”, to znaczy: bądźcie z ludźmi, ewangelizując starajcie się dostrzec ludzi z ich potrzebami, wejść w ich kulturę. Ewangelizacja nie może być z księżyca, nie można jej robić przestarzałym językiem, nie można mówić o sprawach, które są dla ludzi odległe. Dalej jest rada, aby opuszczać nieprzyjazne miejsca, strząsając proch ze stóp. Myślę, że chodzi o to, aby umieć rozpoznawać obszary nieprzyjazne, nazwać je odpowiednio i napiętnować, jak chociażby zrobiłeś w dyskusji o świeckości oświaty czy w najnowszym tekście o korporacyjnej idolatrii. 

Trzecia wskazówka wiąże się z tym, że apostołowie, którzy chodzili i nawracali, robili również wiele pożytecznych rzeczy. Ewangelizacja nie może więc działać w próżni, lecz powinna angażować się w konkretne ludzkie sprawy, brać pod uwagę aktualnie ważne społeczne problemy. Musi też być związana z osobistym świadectwem czynienia dobra. 

Andrzej: Niewątpliwie w tej Ewangelii Pan Jezus daje bardzo radykalne zalecenie ubóstwa, wręcz ogołocenia i kenozy uczniów. Iść tylko z laską w nieznane, nie mając niczego, to znaczy zawierzyć całkowicie Bogu, że wszystko, co będzie potrzebne dożycia, do wędrówki, do ewangelizacji, Bóg da poprzez ludzi. 

Można sądzić, że w tym kontekście, jeszcze przed ukrzyżowaniem było to takie wysłanie szkoleniowe, aby w stosunkowo krótkim czasie, na niezbyt rozległym terytorium uczniowie doświadczyli trudów apostołowania, a zarazem owocności łaski Bożej, która udziela wszystkiego, co jest potrzebne. Wiemy, że później Jezus, rozsyłając uczniów po swoim zmartwychwstaniu, kazał się im zabezpieczać, brać ze sobą miecz, zachowywać ostrożność itd. Jezus wysyłał uczniów w różny sposób zależnie od sytuacji. Zawsze jednak był ten rys ubóstwa. Ubóstwo ewangeliczne jest dla apostołów nie tylko otwieraniem się na łaskę Boga, ale też znamieniem wiarygodności Ewangelii i ewangelizatorów. 

Dobrze, jeżeli każdy z chrześcijan ewangelizujących ma w życiu choćby jedno doświadczenie ewangelizowania w zupełnym ubóstwie, bo wtedy rzeczywiście człowiek doświadcza szczególnej łaski obecności Boga. Między innymi nowicjusze jezuiccy mają jako jedną ze swoich prób nowicjackich kilkudniową czy tygodniową pielgrzymkę, na którą nie zabiera się ani pieniędzy, ani żywności i trzeba zdać się całkowicie na łaskę Bożą. To jest wzorowane na tym fragmencie Ewangelii. Ludzie są w stanie przeżyć, znaleźć chleb i jakieś miejsce do spania. 

Jest tu wprost powiedziane, co uczniowie robią: wyrzucają złe duchy, uzdrawiają i głoszą Ewangelię. Nie jest to pełne głoszenie Ewangelii, ale takie jeszcze Janowe wzywanie do nawrócenia. Wiem, że wielu ludzi, również współcześnie jest kuszonych przez złe duchy. Doświadczam co jakiś czas w „Tezeuszu” czy w innych spotkaniach, czy w politycznych wydarzeniach, że istnieje wyraźny rys diaboliczny u niektórych ludzi albo też cywilizacyjnie. Apostoł, uczeń Jezusa powinien mieć obiecany przez Jezusa dar choćby rozpoznawania złych duchów, bo już samo rozpoznanie złego ducha w człowieku pozwala uzdrowić człowieka albo złego ducha usadzić i ostrzec przed nim innych. Od różnych czynników zależy, czy pomoże się wyrzucić złego ducha, ale samo rozeznanie, czy coś pochodzi od Boga, czy od szatana. jest kluczowe. 

Jeżeli chodzi o uzdrawianie, to tutaj jest na pewno mowa o uzdrawianiu fizycznym. Nie byłem świadkiem uzdrowienia, ale w misji ewangelizacyjnej można i trzeba wspierać ludzi psychicznie czy fizycznie. Dając ludziom Boga, ofiarowując Ewangelię, daje się im zdrowie, warunki psychiczne i duchowe do uzdrowienia.

Wezwanie do nawrócenia jest kluczowe. Chodzi o to, aby ludzie odwrócili się od zła, od grzechu, aby poszli drogą dobra, miłości, darmowości, przebaczenia, zbliżyli się do Boga, kochali innych, odwrócili się od mamony, od idolatrii, o czym dzisiaj rozmawialiśmy w kontekście korporacyjnego songu.

A pozostawać w domu, do którego się wejdzie to nie kombinować podczas ewangelizacji, nie szukać czegoś lepszego, wygodniejszego, ale przyjmować niezbędne minimum. Odejść z miejsca, gdzie nie przyjmują, to rozeznać  czyjąś złą wolę i nie tracić czasu, którego mamy niewiele. Trzeba się ewentualnie dać zabić, jeżeli jest taka ewangelizacyjna konieczność.


Będę się dziś szczególnie modlić o to, aby nam, chrześcijanom chciało się w ogóle ewangelizować, chciało się dawać świadectwo Ewangelii. Okazuje się, że jest to teraz unikalna rzecz. Jako chrześcijanie w większości czujemy się zwolnieni z tego obowiązku, nie poczuwamy się do bycia aktywnymi uczniami Jezusa. Obyśmy poczuli się uczniami czy uczennicami Jezusa. Obyśmy wiedzieli, że zawsze, jeżeli idziemy w Jego imię, jesteśmy obdarowywani odpowiednią mocą i pomocą, by rozeznawać duchy, zwłaszcza złe, by uzdrawiać innych, by wzywać do nawrócenia, by podejmować dialog, by godzić się z pokorą na cierpienie, na pewne ubóstwo, na trud tego ewangelizacyjnego wędrowania.        

Wieczory Biblijne w Kasince Małej

 

Komentarz

  1. zibik

    Abyśmy sprawnie szli !

    Praktykowanie ubóstwa ewangelicznego wymaga licznych cnót, także koniecznych uzdolnień i właściwych, dobrych nawyków. Apostołowie stali się skutecznymi rybakami ludzi, gdy pozostawili wszystko i poszli za Jezusem.  Dzisiaj wielu powołanych i wybranych nie potrafi spełnić tego kryterium, aby pozostawić wszystko, wiele, a nawet mało.

    "Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem (……………), abyście szli." (J15,16)  Nasze powołanie do ruchu, dążenia, pielgrzymowania to jednocześnie wezwanie, do tego by sprawnie podążać, iść za Chrystusem. Wg. mnie nie da się iść za Nim, jeśli brakuje nam cnoty umiarkowania, zdolności stawiania sobie granic w naturalnych skłonnościach.

    Przywiązanie nadmierne, do rzeczy, luksusów, dóbr materialnych bardzo szybko objawia się w nieokiełznanej zmysłowości, tj. w braku umiaru w jedzeniu i piciu, oraz w rozwiązłym stylu bytowania.

    Pieniądze, bogactwo i władza mają ogromną siłę destrukcyjnego oddzialywania. Dlatego ci, którzy stanowią struktury władzy i mają do czynienia zwykle z powierzonymi im fortunami, majątkiem państwowym, czy kościelnym – muszą być szczególnie czujni, jeśli pragną mimo wszystko sumiennie wypełniać powierzone im powołanie, służyć, apostołować i podążać za Chrystusem.

    Ubóstwo i urzeczywistnianie człowieczeństwa – naśladowanie Chrystusa ma miejsce w sercach i umysłach konkretnych osób – członków wspólnoty Jego Kościoła. Natomiast gorszące postawy, luksusy i bogactwo ludzi stanowiących struktury władzy państwoej, czy  kościelnej są wynikiem braku w/w  kryterium i koniecznych cnót, m.in. umiarkowania i ubóstwa poszczegolnych i bardzo konkretnych ludzi, którzy te struktury współtworzą, stanowią, a nawet nimi zawiadują, kierują.

    "Nie traktować rzeczy, których używamy, jako własności; nie tworzyć sobie potrzeb; nie skarżyć się, gdy brakuje rzeczy niezbędnych; we wszystkim zawsze zachowywać się jak ojciec wielodzietnej i ubogiej rodziny

    – takie rady dawał św. Josemaria Escriva jako praktyczne kryterium osobistego ubóstwa.

    Nieustannie też przypominał, że cnót m.in. pokory, umiarkowania i ubóstwa trzeba się wciąż uczyć. Ta nauka jest szczególnie trudna w czasach, w których na każdym kroku, w sposób głęboko przemyślany, a nawet wyrafinowany, wyrachowany zachęca się nas, do coraz większej rozpusty, swawoli, dowolności i konsumpcji.

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code