Troska studentów dziennikarstwa o „czystość” przekazu katolickiego portalu

 

Po ostatnim wpisie dotyczącym dziennikarskiej manipulacji mojego bloga w portalu „Moje powołanie” odwiedzili studenci dziennikarstwa Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Część z nich żywo przejęła się banerem promującym ciągle aktualny numer Kwartalnika eSPe zatytułowany „Czysty seks i sexy czystość”. Baner zrobiono na podstawie okładki czasopisma, gdzie oprócz wspomnianego hasła znajdują się spoglądający na siebie kobieta i mężczyzna pod kołdrą.

«"Czysty seks i sexy czystość" – gratuluję tym, którzy wpuszczają takie reklamy do serwisów, w których chcą pokazywać bądź też głosić wartości…» – czytam we wpisie na Facebooku do zrzutu ekranu z bloga, gdzie wisi ów baner. Rozumiem, że mam nie dziękować za gratulacje, bo wielokropek na końcu jest wyrazem ironii… Studenci uważają, że przekaz powinien być „jasny i klarowny, a nie dwuznaczny”. Problem w tym, że nie wyjaśniają, co jest „dwuznacznego” w tym przekazie. Ale w trosce o zatroskanych studentów – dla których hasło albo grafika, albo oba elementy na raz to „masakra” – spieszę z kilkoma uwagami.

Uwaga porządkowa. Baner nie jest reklamą. Reklama – zgodnie z definicją – jest płatną formą informacji. Niskonakładowego kwartalnika o misyjnym charakterze na to nie stać. Posiłkuje się promocją w portalu, który realizuje to samo zadanie, czyli „promocję kultury powołaniowej” wśród młodzieży. Przy okazji – są to dwa dzieła zakonu pijarów, któremu została powierzona szczególna troska o dzieci i młodzież.

Uwaga merytoryczna. Zarówno kwartalnik, jak i portal mają asystenta kościelnego. Oba media są własnością zakonu. Redaktor naczelny obu jest katolikiem. Nie uważam, żeby promocja seksu w małżeństwie i czystości w każdym z powołań, którymi się zajmujemy (kapłaństwo, życie konsekrowane, małżeństwo i życie w pojedynkę), uderzała w wartości. Za takie nie uważam również samego hasła ani grafiki. Za to skuteczność tego przekazu potwierdza chociażby ta dyskusja na Facebooku.

Uwaga złośliwa. Inicjatorka dyskusji zaprosiła mnie do organizowanej przez siebie akcji „Jestem tatą – jestem za życiem!”. Godna promocji inicjatywa z okazji Dnia Ojca polega na sfotografowaniu się ojców z tytułowym hasłem akcji. Niestety, prawa przyrody są brutalne. Do bycia ojcem potrzeba seksu. I jak tu pogodzić promocję ojcostwa z krytyką promocji seksu w małżeństwie?

Uwaga dziękczynna. Nie wszyscy studenci „stanęli w obronie wartości”. Niektórym baner się po prostu spodobał. Wszystkim – w imieniu grafika i własnym – bardzo dziękuję za zainteresowanie i dyskusję.

Uwaga uzupełniająca. Poniżej zamieszczam mój wstępniak do tego numeru eSPe – może on wyjaśni nasze podejście do tematu. Staraliśmy się „ugryźć” problem seksualności dość szeroko i tak, aby dotykał on każdego z powołań, o których piszemy. Dlatego publikujemy m.in. wywiad z o. Knotzem o seksualności małżonków, z klerykami rozmawiamy o ich przeżywaniu seksualności w zakonie, piszemy o dziewicach konsekrowanych i zastanawiamy się nad powołaniem osób o skłonnościach homoseksualnych.

 

Bóg seksu

Tytuł – wbrew pozorom – nie zapowiada artykułu o „bogu seksu”, czyli playboyu sprawnym w łóżku, który jest w stanie zaspokoić każde oczekiwanie partnerki. Mam na myśli Boga, który jest Stwórcą świata i człowieka – jego ciała, psychiki, duchowości.

Seks, który w szczególny sposób łączy te trzy zasadnicze ludzkie sfery, też jest Bożym pomysłem. To Bóg widzi w nim wyraz najbliższej więzi między mężem i żoną. To On nadał mu określone okoliczności – przyjemność i prokreację. To On przygotował specjalne narzędzia umożliwiające człowiekowi realizację w tej sferze, czyli całą ludzką płciowość. Bóg chrześcijan, mój Bóg, zna się na seksie najlepiej na świecie.

Jeżeli nie przyjmę tej prawdy, to nie zaproszę Boga do mojego małżeńskiego łóżka, nie podzielę się z Nim moimi problemami z masturbacją czy homoseksualnymi fantazjami. Będę wstydził się przed Bogiem za to, co dzieje się między moim pępkiem a udami. A przecież ta sfera człowieka, z właściwymi jej członkami, jest tak samo ważna, jak każda inna, a te członki są tak samo piękne, jak wszystkie pozostałe. Owszem, domagają się szacunku i godności, ale tym bardziej muszą być powierzone Bogu. Doskonałym przykładem zachowania w tych kwestiach jest modlitwa Tobiasza i Sary przed seksem (Tb 8, 4-9).

Brak zaproszenie dla Boga do naszej płciowości i seksualności skutkuje niezrozumieniem Jego przykazań dotyczących tych sfer. Jeżeli wierzę Bogu, że wszystko, co robi i mówi, jest ze względu na moje dobro, a wszystko, czego zabrania, jest dla mnie szkodliwe, to znikną dylematy związane z seksem przedmałżeńskim czy zachowaniami homoseksualnymi lub autoerotycznymi. Nasz Bóg jest Bogiem seksu. Nie bójmy się dzielić z Nim radościami i problemami naszej seksualności.

***

Tobiasz podniósł się z łóżka i powiedział do żony: „Wstań, siostro, módlmy się i błagajmy Pana naszego, aby okazał nam miłosierdzie i ocalił nas”. Wstała i ona i (…) zaczęli tak mówić: „Bądź uwielbiony, Boże ojców naszych, i niech będzie uwielbione imię Twoje na wieki przez wszystkie pokolenia! Niech Cię uwielbiają niebiosa i wszystkie Twoje stworzenia po wszystkie wieki. Tyś stworzył Adama, i stworzyłeś dla niego pomocną ostoję – Ewę, jego żonę, i z obojga powstał rodzaj ludzki. I Ty rzekłeś: Nie jest dobrze być człowiekowi samemu, uczyńmy mu pomocnicę podobną do niego. A teraz nie dla rozpusty biorę tę siostrę moją za żonę, ale dla związku prawego. Okaż mnie i jej miłosierdzie i pozwól razem dożyć starości!”. I powiedzieli kolejno: „Amen, amen!”. A potem spali całą noc.

(Tb 8,4-9)

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code