Tadeusz Ślipko o konflikcie wartości

Z punktu widzenia etyki chrześcijańskiej istnieją czyny wewnętrznie złe. Ich moralna specyfikacja nie zależy od okoliczności czy motywów działania osoby. Innymi słowy są złe zawsze i wszędzie.
Ta sama etyka głosi, że obiektywne i absolutne wartości moralne tworzą równie obiektywną i absolutną hierarchię.
Pojawia się problem: Z jednej strony czynów wewnętrznie złych popełniać nie wolno, z drugiej znamy z życia codziennego sytuacje, w których nie da się urzeczywistnić jednocześnie dwóch różnych wartości. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy zadaje się komuś śmierć w celu obrony własnego życia.
o. prof. Tadeusz Ślipko SJ w swoim „Zarysie etyki ogólnej” podejmuje próbę rozwiązania tego problemu. Zobaczmy jak mu się to udaje.

T.Ś.: ”Na czym polega istotny sens problemu? Można odpowiedzieć krótko, że chodzi o sprawdzenie, czy w ogóle jest rzeczą możliwą, aby między obiektywnymi i absolutnymi wartościami moralnymi zachodził rzeczywisty konflikt. Czy może zdarzyć się sytuacja, jak to już zostało wcześniej podkreślone, aby w treści jednej wartości (np. prawdomówności) zawierały się jakieś elementy, które byłyby sprzeczne z odpowiednimi elementami treści innej wartości (np. dyskrecji)? Jeżeli to pytanie zostanie rozstrzygnięte w sensie negatywnym, w takim razie również na gruncie poszczególnych aktów nie będzie miejsca na analogiczną kolizję wartości.”

Tadeusz Ślipko, jak przystało na wytrawnego filozofa definiuje najpierw pojęcia, którymi zamierza się posługiwać. Na dalszym etapie rozważań jezuita będzie dowodził, że konflikt pomiędzy obiektywnymi i absolutnymi wartościami moralnymi w rzeczywistości nie zachodzi.
Problem polega jednak na tym, że już na wstępie błędnie definiuje ów konflikt, przez co obala jedynie powołany przez siebie do życia konstrukt teoretyczny.
Konflikt wartości nie polega bowiem na tym, że w treści jednej wartości zawierają się jakieś elementy, które byłyby sprzeczne z odpowiednimi elementami treści innej wartości, a na tym, że w konkretnej sytuacji życiowej nie da się zrealizować dwóch różnych wartości, bo albo się skłamie w celu ochrony życia, albo się je poświeci w celu zachowania sekretu.
Przedłożone przez Tadeusza Ślipko rozumienie konfliktu wartości prowadzi do absurdalnych wniosków, które sam zakonnik nam referuje:

T.Ś.:” Z chwilą zaistnienia konfliktu między wartościami, przynajmniej jedna z nich przekształciła by się tym samym w antywartość skłóconą nie tylko z przeciwstawną sobie wartością, ale także ze scalającą je w nadrzędną jedność rację godności i doskonałości osoby ludzkiej. Dochodzimy zatem do wyraźniej sprzeczności: ta sama wartość równocześnie służyłaby moralnej doskonałości osoby ludzkiej i ją niszczyła. Służyłaby, gdyż z założenia nie przestałaby być wartością, niszczyłaby zaś warunkując działanie sprzeczne z inną wartością.”

Sprzeczność, o której pisze autor jest sprzecznością modelu, jaki sam sobie założył. Pokazuje jedynie, że czymś absurdalnym jest pojmowanie konfliktu wartości w sensie ontycznym. Jeśli bowiem wartości miałyby się „nawzajem zjadać” to jedna z nich z konieczności musi stać się antywartością.
Najciekawszy jest jednak fakt, że Tadeusz Ślipko doskonale zdaje sobie sprawę na czym konflikt wartości tak naprawdę polega. W nawiązaniu pisze bowiem:”…przez konflikt wartości rozumie się takie sytuacje, w których określone wartości wykluczają się nawzajem, wskutek czego urzeczywistnienie jednej wartości nie może się dokonać inaczej, jak poprzez poświęcenie innej wartości…”

Po rozprawieniu się z absurdalnością idei konfliktu wartości Tadeusz Ślipko proponuje koncepcję ich koordynacji. Sprowadza się ona do tego, że wartości układają się w hierarchię, przy czym wyższe wartości „ograniczają zakres aksjologiczny” niższych wartości. To poetyckie określenie odwraca uwagę od faktu, że owo „aksjologiczne ograniczenie zakresu polega najzwyczajniej w świecie na popełnieniu czynu wewnętrznie złego, a więc aktu, co do którego Tadeusz Ślipko wcześniej ustalił, że jest absolutnie zakazany.
Oto do jakich wniosków doprowadzają zakonnika jego rozważania:

T. Ś.: Konkretną ilustracją wyrażonej tu myśli jest np. sytuacja niesprawiedliwego zagrożenia sekretu, która ogranicza aksjologiczny zakres prawdomówności i sprawia, że fałsz służący obronie sekretu nie jest kłamstwem”.

“Zarys etyki ogólnej”, Tadeusz Ślipko SJ, Wydawnictwo WAM, Kraków 2004
(str. 239 – 242)

 

13 Comments

  1. Anonim

    Wszystko jeszcze mozna by

    Wszystko jeszcze mozna by jakos zrozumiec i wytłumaczyc tylko ze zycie w realu nie daje nam czasu na zastanowienie sie i przemyslnie sprawy. Czasem wszystko toczy sie błyskawicznie. Czasem na dodatek mamy wybor zła i mniejszego lub wiekszego zła ale zawsze zła.
    Wracajac do Twojego przykładu – gdy broni sie własne zycie usmiercając druga osobe. Najczesciej jest to obrona własna konieczna – wszystko dzieje sie w ułamku sekundy i nie ma czasu na zastanowienie sie i kierowanie emocjami. Jednostka działa instynktownie, a instynkt zawsze wybiera rozwiazania ratujace samego siebie.( Chyba ze jest to jakas długotrwała ciazaca sytuacja, wtedy jest czas i na przemyslenie, ale z kolei instynkt moze zastapic wtedy depresyjne nastawienie do własnego zycia).

    Tak ze w całej dyskusji nalezałoby wziac pod uwage czas potrzebny na zweryfikowanie zachowania i ewentualne inne mozliwe wyjscia niz zło i mniejsze zło ( np w tymze przypadku ucieczka przed oprawca).
    Pytanie jak rzecz ma sie gdy “oprawca” jest osoba bliska, ktora powinno sie chronic i opiekowac i jeszcze kochac? Np dorosły syn, czy stary rodzic, ktory jest w jakis sposob zagrozeniem nawet zycia? Czy nalezy siebie poswiecic dla tej osoby czy odseparowac sie od takiej osoby ratujac siebie?

    Cała dyskusja jest zawsze ogolnikowa.Powinno sie tez brac pod uwage biologiczne poredyspozycje – np jeden reaguje wolniej i słabiej inny gwałtownie i spontanicznie, jeden ma wieksze mozliwosci hamowania emocji inny ma nikłe.

     
    Odpowiedz
  2. Halina

    Wykonanie jakiegoś czynu

    Wykonanie jakiegoś czynu etycznego musi być poprzedzone świadomością jego wartości, powinności tego wypełnienia moralnego. Sumienie człowieka pozostaje wtedy jakby na dwóch horyzontach. Pierwszy z nich, to ujęcie czynu moralnie słusznego na tle godności osoby ludzkiej, a raczej realizację tej godności przez działania uznane za moralnie słuszne. Drugi, to wykonanie tego czynu moralnego ze względu na powinność w odniesieniu do osoby, jako podmiotu tego działania. Wyrazem aktu sumienia jest sąd imperatywny typu: ” Powinienem zrobić określone działanie wobec kogoś , czegoś lub siebie”.

    W sumieniu przejawia się świadomość możności poznania zasad, często jednak sąd etyczny sumienia, dokonywany jest ex post postępowania. Istnieją różne źródła silnego nacisku na wewnętrzną sytuację psychiczną osoby, w obrębie której dokonywane są takie, a nie inne działania etyczne. Obiektywizm sumienia nie może być jednak czymś pewnym. Niebagatelną rolę w procesie kształtowania sumienia odgrywa etyka, antropologia filozoficzna, religia. Jednak zawsze pozostaje pewien subiektywizm sądu sumienia, przy czym ta quasi-subiektywność ma możliwość pełnej realizacji podczas porównywania. Musi istnieć możliwość porównywania z ogólnymi zasadami moralnymi, co nie oznacza wykluczenie wprowadzania w akt koniecznych decyzji i realizacji potrzeb istoty ludzkiej jako jednostki.

    halst

     
    Odpowiedz
  3. leszek

    Dietrich Boenhoeffer jako

    Dietrich Boenhoeffer jako pacyfista potem szykuje zamach na Hitlera… ale potem, po nieudanej próbie zabicia go pokornie trwa w chrześcijańskiej etyce. Umiera w poniżeniu, obozie koncentracyjnym. To co przechodzi byłoby przykładem działań i teorii teologa sumiennego jakim był. Na koniec nie wykluczył swoich błędów, że je ma. Nie mogę się nad tym teraz rozwodzić.
    Moim zdaniem zabicie kogoś to tragedia, nawet jeśli miał to być knecht zabójców jak Hitler. Bóg pozwolił takim żyć, prawda? To już mówi mi obecne moje sumienie. Biblijny przykład z NT mówi o człowieku siadającym na tron w miejsce Boga, którego ugodził piorun. To mogło się stać. Kto ten wyrok wykonał?
    Starotestamentowy obraz wyboru: zabić lub nie, przemieniony został na nowotestamentowy umrzeć lub jakoś wykręcić, do mnie przemawia jak głęboko poruszający film pt. serce Boga. Bóg ma moc, ale czy zrozumiałą? Zrozumiałą do końca? Trzeba Mu zaufać, bo komuś zawsze się ufa.
    Konstrukcja człowieka, ta widoczna dla każdego już taka jest, że ufa sobie. Nie widzi się swojej winy, grzechu. Dopiero zatracenie siebie o czym wyraźnie mówił Jezus, zezwolenie Bogu na przemiany a w Jego wypadku rzeczywiste przemiany, powoduje jakościową zmianę na lepsze. Tu zaczyna dopiero dobre sumienie, nie jakieś niepewne uzależnione od własnych zachwiań. W tamtych czasach uzewnętrzniał to chrzest jako potwierdzenie pragnienia tej zmiany. Takim Jezus obiecał zasiadanie w Jego chwale. Tak wierzą chrześcijanie ewangeliczni i stąd też przyjmują chrzest jako dorośli. Wtedy też chrzest ma moc. I przeważnie taki chrzest budzi sprzeciw. Ktoś ośmielł się mieć własne przekonanie.

    leszek

     
    Odpowiedz
  4. Halina

    Ponieważ coraz wiecej osób

    Ponieważ coraz wiecej osób udawadnia wyższość swojego sumienia nad innymi, może warto zastanowić się czym tak naprawdę ono jest. Już św. Tomasz twierdził, że sumienie nie jest ani władzą, ani cnotą-tylko aktem. I to dwojakiego rodzaju. Sumienie tzw. habituralne stanowi ogólną intuicyjną orientację związaną z dążeniem do dobra lub unikaniem zła. Sumienie tzw.aktualne jest pewnym rodzajem aktywności, dzięki któremu możemy tą ogólną wiedzę wykorzystywać w konkretnych warunkach.

    Teologowie twierdzą, że sumienie jest głosem Boga-zapewne tak jest. Jednak niektorzy posuwaja się znowu w bardzo niebezpiecznym kierunku. Jan Paweł II w encyklice ” Veritatis Splendor” mówi wręcz, że jest rzeczą grzeszną traktować sumienie jak coś autonomicznego. Sumienie musi być posłuszne przede wszystkim Kościołowi, bo to właśnie jemu dana jest Prawda….

    Sumienie niezależnie od swej “wrodzonej”, niepokalanej wiedzy-błądzi u każdego. I to na wiele sposobów. Może być zwodzone poprzez fałszywą lojalnosć z kimś bardzo bliskim , strach itp. Każdemu się to przytrafia. Po drugie jak mówią teologowie sumienie może być ” za szerokie”, może byc również w jakiś sposób uwikłane. Może być także skrupulanckie-sparaliżowane ustawiczną trwogą przed grzechem. Z sumieniem każdego człowieka jest tyleż samo problemów ile odmian grypy.

    Cenię sobie sumienia prywatnych, szlachetnych ludzi- tych, którzy mają naprawdę wrażliwe sumienia i przestrzegają przejrzyste reguły działania, niezależnie jak się zwą.

    Sumienie, to moralne oczy człowieka. Nawet ateista potrafi rejestrować i odczytywac w prawidłowy sposób otaczającą go rzeczywistość-wybierać, to co dobre, a odrzucać, to co złe.

     
    Odpowiedz
  5. leszek

    Ktoś ośmielił się mieć

    Ktoś ośmielił się mieć własne przekonanie i przyjął chrzest w wieku dorosłym (jako przykład) nie oznacza oczywiście jeszcze wcale iż ma sumienie dobre w stopniu doskonałym. Niestety, i chrzest należy biblijnie traktować jako rzecz wtórna po wyznaniu swych win Bogu, uwierzeniu całym sobą.
    Warto więc zastanowić się nad sumieniem, jego rodzajami w ocenie moralnej. Bo sumienie może być wypaczone, czyste, ktoś może w pewnym sensie “nie mieć sumienia”. Oczywiste więc jest iż sumienie to nie niezmienna cząstka Boga, czy od Boga coś niezależnego od człowieka. Sumienie może ludzi źle prowadzić, może również być kształtowane (nawiązując do mojej poprzedniej wypowiedzi). Sumienie jeśli było głosem Boga, to w człowieku na ziemi trudno to by było odkryć bo “błądzi u każdego” itd. Nie ma sumienia narodu, coś takiego to poetycka forma statystyki. Sumienie to rzecz indywidualna, przekraczająca granice kościołów, wyznawanych przekonań. Każdy ma sumienie, serce swojej istoty, z którą dla wierzącego Bóg stwarza możliwość wyboru. Tu się zaczyna koniec niewoli, niewoli zła. Życie jest ciągłym dokonywaniem wyborów. Jednak chwila jednego wyboru nie implikuje jako konieczność lub determinanta drugą chwilę tuż po niej z jej wyborem drugim. Wydarzenia w zmiennej rzeczywistości mają wpływ na różne rodzaje naszych reakcji. Inaczej przyjmujemy problem pomocy komuś gdy mamy urlop, inaczej gdy padamy ze zmęczenia w pracy, nie mówiąc już o tym iż wszystkie chwile wykazują jedynie podobieństwa. Podobieństwa uczą także, doświadczenie, więc wybór staje się niekiedy bardziej zobowiązujący. Co z sumieniem człowieka upośledzonego, oglądającego świat w jednej barwie czy detalu… . Ale to już coś co często rozum może nie przyswajać i nie wyjaśniać. Sumienie wykracza poza to co rozum chwyta lub nie w danej chwili.
    Bardzo lubię ten temat, bo świadomość dobra i zła, możliwości wyboru pozwala na kształtowanie i poprawę siebie, czego i innym polecam.

     
    Odpowiedz
  6. Halina

    Myślę, że niektórzy

    Myślę, że niektórzy ludzie rodzą się z takim defektem jeżeli chodzi o sumienie jak np. wada serca, czy krótkowzroczność. To się często daje zauważać u beztroskich ludzi, którzy myślą tylko o tym, iż tylko oni mają czyste sumienie. Niestety ono błądzi u chrześcijan również, a nieraz jeszcze bardziej, bo liczą na szybkie wybaczenie swoich grzechów przez ich wyznanie, albo nawet niekoniecznie. Wszystko przecież dzięki łasce, więc po co się nadmiernie swoim stanem niepokoić. Nie ulega wątpliwości, że nasze chrześcijańskie sumienia oświeca Duch Święty-pod żadnym pozorem nie wolno nam ignorować Jego prowadzenia. Należy się wydoskonalić w interpretowaniu Jego głosu. Bardzo często nasze Ja uznajemy za głos Ducha Św. Czasami poczucie winy jest głosem sumienia,a czasem jest objawem zwykłego , niepotrzebnego samooskarżania się. Jeśli już tak biblijnie do tego Leszku podchodzisz, to zwróć uwagę na wersety takie jak:
    ” słabe sumienie”-1 Kor.8.7
    ” zbrukane sumienie”-Tt;1,15
    ” sumienie napietnowane”-Tym.4;2
    ” sumienie jako swiadek”-Rzym.2,15

    Ale jest też taki werset w Liście do Rzym.2;14-” Bo gdy poganie(dzisiejsi ateiści), którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem ”

    i dalej..

    Wykazują oni, że treść prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające.

    Tak mówi Słowo Boże, więc ja nie śmiem mówić inaczej. Mam tę przyjemność obcować ze wspaniałym ateistą na codzień.

    Człowiek musi nauczyć się odrózniać prawde od fałszu, rzeczywistość od wyobraźni, słuszność od błędu i to chyba najważniejsze by być dobrym człowiekiem o wrażliwym sumieniu.

    W umyśle każdego szczerego człowieka pracuje nieprzerwanie taka wewnętrzna Komisja do spraw Etyki i Moralności-czyli grupa surowych sędziów, którzy każdy nasz czyn i każdą postawę poddają głębokiej analizie. Czasem ta ” komisja” bywa stronnicza, wobec czego można jeszcze przetestować zachowania w Departamencie Intelektu, tam poddaje sie swoje postępowanie testowi kryteriów racjonalnych. Można zapytać również innych co sądzą o naszym postępowaniu-np. pastora, proboszcza itd.

     
    Odpowiedz
  7. leszek

    Halina gratuluję ci Twojego

    Halina gratuluję ci Twojego wspaniałego ateisty bez podtekstów. Ja nie o tym. To znaczy te wersety z Rzymian właśnie miałem przytoczyć, i są one potwierdzeniem, iż sumienie przekracza różne bariery, albo nie zależy od przynależności grupowej. Każdy z tekstów biblijnych o sumieniu jest bardzo pożyteczny. Oczywiście mieć czyste sumienie nie oznacza jeszcze doskonałości absolutnej, podobnie ze skalanym sumieniem. Nawet jeśli oskarża kogoś własne sumienie, Bóg jest wstanie pomóc- ja o tym też dodam (z listu Jana). Nie wiem po co szczególnie do mnie zwracać uwagi. Można przecież o tym wszystkim spokojnie dyskutować. A poganie to nie tylko ateiści, to również wyznawcy jakiegoś boga. Papuasi, koczownicy, indianie, ich też sumienia prowadzą. Jak? Sprawa indywidualna, wzorzec- dla mnie Biblia.

     
    Odpowiedz
  8. Halina

    Leszku

    Cieszę się ,że

    Leszku

    Cieszę się ,że zmieniłeś zdanie-trochę znasz mojego ateistę, to sam wiesz dlaczego tak ,a nie inaczej piszę o dobrych ludziach. A piszę do Ciebie, bo tylko my o tym dyskutujemy, to chyba proste 🙂

    pozdrowionka.

     
    Odpowiedz
  9. Anonim

    Sumienie zostaje w

    Sumienie zostaje w dziecinstwie wdrukowane przez wychowanie. Dlatego czesto spotykamy sie z nieco roznym rozumieniem postępowania wsrod ludzi a zwłaszcza wsrod rozmaitych grup i wyznan. Gdyby pochodziło z jedynego zrodła byłoby identyczne, a tak nie jest. Nalezy go wdrukowac w dziecinstwie.

     
    Odpowiedz
  10. Anonim

    Leszku, jak to kiedy? W

    Leszku, jak to kiedy? W trakcie wychowania od malenkosci. Wystarczy ze rodzic np bedzie mowic dziecku malenkiemu 1,5 roku – 3 lata – ” nie zrywaj kwiatuszka, to go boli, a potem wyrzucisz, niech sobie zyje i rosnie”, a rodzic drugiego dziecka bedzie zachowywał sie jak w piosence “chłop zywemu nie przepusci – kopiac i niszczac wszystko co sie rusza” – to jedno i drugie dziecko w dorosłosci bedzie zupełnie inaczej reagowac na jakakolwiek krzywde.
    Jezeli dziecko nauczy sie we wczesnym dziecinstwie ze tylko kłamstwo uchroni go od bicia przez rodzica, bedzie zachowywac sie zupełnie inaczej niz dziecko, ktoremu rodzic mowił ” zrobiłes mi przykrosc swoim kłamstwem jest mi smutno nie rob tego wiecej przepros i pocałuj mnie”.

    Te dzieci beda zupełnie rozne i kazde z nich bedzie miało “inne sumienie”.

     
    Odpowiedz
  11. Halina

    To prawda. Przede wszystkim

    To prawda. Przede wszystkim środowisko rodzinne kształtuje sumienie dziecka. Nikt nie rodzi się z doskonałym sumieniem, ono musi być formowane. Dobrze jak dziecko ma szczęście miec dobry wzor moralny w domu. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak nasze postępowanie ma wpływ na zachowania dzieci.`Obecnie problemem stało się uczenie dzieci panowania nad sobą samym. Świat w którym żyjemy jest niestabilny, mało moralny i pozbawiony sił duchowych. Pojęcie moralności uległo w naszym społeczeństwie tak daleko wypaczeniu, że większość młodzieży zupełnie nie ma wyrobionego poglądu, gdzie przebiega granica dobra i zła. Dzieci wyrastają w srodowisku silnie stresogennym, mało bezpiecznym, które negatywnie odbija się na całej psychice. Potem dochodzi wpływ grupy rówieśniczej, która też może wpływać dobrze lub źle na kształtowanie sumienia młodego człowieka, nie mówiąc już o środkach masowego przekazu. Potem widać niestety czasami młodych ludzi, którzy zachowują się tak jakby nie mieli sumienia, a oni mają po prostu je źle wdrukowane i ukształtowane.

     
    Odpowiedz
  12. Anonim

    Tak Halino. Dawniej uczono

    Tak Halino. Dawniej uczono dziecko od malenkosci duszenia w sobie spontanicznosci, dławienie uczuc i opanowaniem nad soba. Skutkowało to ciezkimi chorobami psuchosomatycznymi, psychozami trudnymi do wyleczenia.

    Potem zaczeto wychowywac bezstresowo, aby dziecko nie tłumiło uczuc. Co z tego wynikneło – owszem psychoz mamy z tego powodu mniej ale wiemy, agresja, brak panowania, brutalnosc brak poszanowania drugiego.Do tego wszystkiego rowniez przyczynily sie media i filmy.

    I jak piszesz znow wracamy do nauki panowania nad soba.
    I chyba nie umiemy znalezc “złotego srodka”.

    Owszem nasz swiat jak piszesz jest pozbawiony “sił duchowych”. Miedzy innymi dlatego ze koscioł swoimi aferami daje przykład taki jaki daje. I “mały Jas” na to patrzy i nie potrafi z tych autorytetow wybrac tej pozytywnej “siły duchowej”, co najwyzej wybiera taka na jaką sie napatrzył. A wiadomo “czego sie Jas nie nauczy tego Jan nie bedzie umiał”.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code