Szymon Hołownia (trochę) się myli

 Szymon Hołownia (trochę) się myli

Szymon Hołownia na swoim blogu   snuje dość osobiste, ale i wnikliwe refleksje na temat listu ojca Ludwika Wiśniewskiego OP do nuncjusza. Paradoksalnie zgadzam się z Hołownią w jego spojrzeniu na rzeczywistość Kościoła i podpisuję się pod stwierdzeniem, że „łatwo pomylić objawy z przyczynami”. Wypunktowane przez O. Wiśniewskiego „kłopoty” Kościoła są de facto „skutkiem” innych „przyczyn” -zaniedbań. Ale nie zmienia to faktu, że te „skutki” nie będą „przyczyną”, jeszcze pokaźniejszych „skutków”, które staną się jeszcze poważniejszym kłopotem.

Nie chcąc przytaczać innych ciekawych stwierdzeń autora blogu, odsyłam do jego oryginału, gdyż tekst niewątpliwie wart jest uwagi.

Szymon Hołownia jednak zdaje się wątpić w sens pisania listu przez O. Wiśniewskiego, gdyż jak stwierdza: „biskupi mieć go będą serdecznie w nosie”. A postulowane przez autora listu debaty nie rozwiążą problemów Kościoła. Owszem same w sobie nie będą w stanie rozwiązać problemów, ale mogą się przyczynić do ich zdiagnozowania i działania w stronę ich rozwiązywania. W sumie sam Hołownia stwierdził, że „ludzi myślących tak jak o Ludwik jest (…) całkiem sporo, nie mają jednak forum, na którym mogliby się swoimi spostrzeżeniami podzielić”.

Oczywiście, jako duszpasterz wiem jak ważne jest niesienie Ewangelii we wspólnotach parafialnych. Wiem, że problemy kościoła powinni rozwiązywać „proboszczowie i wikariusze, którzy będą umieli spotkać swoich wiernych z Panem Bogiem i uznają to za ważniejsze niż głoszenie im pochwał Prezesa tej czy innej partii.” Tak ten problem można rozwiązać tylko na poziomie edukacji i indywidualnego spotkania wiernych we wspólnocie z Chrystusem. Jednak, jako ksiądz pracujący na parafii wiem jak to wszystko jest trudne w sytuacji, gdy „Polski Kościół stoi na głowie”. Zresztą myślę, że Szymon Hołownia, jako człowiek stąpający mocno po ziemi wie jak dużo jest „głupich kazań” i jak łatwo „niektórym księżom po Smoleńsku regularnie odbiło”.  Dlatego jakaś forma debaty jest potrzebna.

Oczywiście nie sama debata dla debaty, takiej jałowości w Kościele mamy dość sporo. Powstają, co roku opasłe „programy duszpasterskie”, których nikt nie czyta. A przecież „mądre głowy” je pisują i niby „debatują”.  Nawet ostatnio (w pierwszą niedziele adwentu) został ogłoszony trzy letni (sic!) Program duszpasterski „ Kościół szkołom i domem komunii”, którego celem ma być m.in. uczestnictwo świeckich w radach diecezjalnych i parafialnych. Cóż znów powstanie kolejna gruba książka. (tak jak by nie można było zwyczajnie i zgodnie z Prawem Kanonicznym nakazać stworzenia takich rad!) Zatem może będziemy mieli erzac dyskusji i to wszystko… Na prawdziwą krytyczną, twórczą i odważną debatę nie będzie miejsca ni czasu. Po prostu świeckich za bardzo to już nie interesuje, gdyż skutecznie pokazujemy im „gdzie jest ich miejsce” i że „nie powinni wtrącać nosa w nie swoje sprawy” (tak jak próbuje się to pokazać również o. Wiśniewskiemu). Ci duchowni, którzy mieli by coś do powiedzenia nie zostaną w ogóle zapytani, a poza tym nie mają czasu na polemiki gdyż często są urobieni „po łokcie” w duszpasterstwie. Zabiorą głos wszyscy, którym wygodne jest utrzymanie status quo i okopanie się w twierdzy budując własną „krainę schorowanej wyobraźni”, –dlaczego? No to właśnie może jest również temat na szerszą analizę i debatę. Także po to by pomóc tym biednym wylęknionym ludziom, którzy pogubili się w odróżnianiu Ewangelii od własnej ideologii. Aby zrobić wszystko by „Kościół nie stał na głowie”.

Zatem myślę Szymonie, że jest potrzebna i edukacja, i ewangelizacja, i debata, jak również modlitwa. Zresztą uważam, że dość istotne miejsce powinna w Tel debacie mieć TV Religia. Zatem może nie warto czekać do „następnego narodowego kataklizmu albo Wielkanocy (bo u nas –jak sam zauważa Szymon Hołownia-wszystkie kościelne skandale i para skandale idą rytmem świąt kościelnych)”.

 

tekst opublikowany przeze mnie na : redakcja.newsweek.pl 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code