Szkoły wyższe w Polsce

Cóż… Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że szkoły wyższe w Polsce w najmniejszym stopniu nie przygotowują do poruszania się po zmiennym i  nieprzewidywalnym rynku pracy. Oczywiście zdarzają się chlubne wyjątki, jednak w większości szkoły wyższe to dość skostniałe i schierarchizowane instytucje. Obecnie coraz bardziej liczą się umiejętności praktyczne, wiedza czysto specjalistyczna, a tymczasem polskie uczelnie w przeważającej mierze kładą nacisk na wiedzę ogólną. Na większości uczelni studenci wszystkich kierunków przechodzą kurs filozofii, przydałby się również kurs przedsiębiorczości, gdzie uczonoby jak napisać dobre CV, zrobić profesjonalny biznesplan czy nawet jak się zachować i jakich pytań się spodziewać podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Brakuje współpracy z firmami, które mogłyby później zatrudniać absolwentów. Jeśli zaś chodzi o języki obce, to same lektoraty, pozwalające opanować język obcy jedynie biernie, są dalece niewystarczające. Konieczne są tutaj stypendia lub zajęcia z nativ speakerem. Jednak z własnego doświadczenia wiem, że studenci niezbyt chętnie jeżdżą na stypendia, na których trzeba pisać prace zaliczeniowe w języku obcym. Inną sprawą są kompetencje kadry akademickiej. Dla wielu naukowców uczelnia jest po prostu synekurą, skąd po doktoracie są w zasadzie nieusuwalni. Oczywiście i tutaj zdarzają się wyjątki. Tymczasem najlepsze światowe uczelnie zarządzane są przez rady nadzorcze, które decydują o ich finansowaniu, zaś naukowcy pracują na uzależnionych od wyników kontraktach. Szkolnictwo wyższe przechodzi w ostatnich latach gruntowną reformę, miejmy nadzieję, że zmiany będą rzeczywiście radykalne, a nie tylko połowiczne.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code