Szkoda stać w miejscu

 Rozważanie na II Niedzielę Adwentu, rok C2
 

tezeusz_adwent_2015.jpg

 
 

Mikolaj_K_J_06_12.jpg

Dziś dzieci wypatrują Mikołaja, a tak naprawdę to prezentów. Tradycja taka wszczepiła się w nasze społeczeństwo stosunkowo niedawno, za moich czasów nie znaliśmy Mikołaja, jedynie na Wigilię przychodził Gwiazdor z prezentami i rózgą, jak trzeba było. Baliśmy się Gwiazdora. Mam takie zdjęcia: gdy byłem mały, cały zapłakany i przelękniony, ojciec mnie trzymał, bo się bardzo wyrywałem przed wielką i nieznaną postacią, nawet paczka nie pomagała, miałem wówczas może 3-4 lata.

Pomimo takich wspomnień, a raczej zdjęć, zapach domu ustrojonego choinką z lasu, zapach świeżych wędlin i szynek sporządzonych przez tatę, wypieczonego przez mamę chleba i ciast był niesamowity. Cieplutki piec, do którego można było przytulić policzek, a przed spaniem nagrzać pierzynę… Ach, te wspomnienia! Dziś bardzo trudno znaleźć się w rzeczywistości constans. Wówczas cieszyliśmy się pomarańczami, orzechami, cukierkami, Och, jak była czekolada, to był sukces. Dziś zdaje się, że dzieci trudno zadowolić.

Komercja często przysłania nam to, co najważniejsze – sens Święta, do którego się przygotowujemy. Myślimy o tym, w sklepach, na ulicach wszystko udekorowane na…, no właśnie, na co? Idziemy zawsze na rynek w Chełmnie, bo tam co roku jest szopka, w Wigilię w żłobie pojawia się lalka Jezusa i każdy się cieszy, że już, że kolejne urodziny Jezusa. Rozdajemy paczki ludziom z miasta, śpiewamy kolędy i cieszymy się, że nie musimy iść do pracy, że bardzo długi weekend, a za chwilę Nowy Rok, Sylwester i jakoś ta zima nie okaże się taka zła. Potem ferie dla dzieci, a za chwilę marzec i minie czas ponurych, ciemnych dni.

I tak w kółko co roku. Gdy nie znałem Pana, wydawało mi się, że jest to taki cykl coroczny i nic więcej się nie dzieje, że Bóg jest bardzo mocno określony naszymi Świętami i może nawet sam je wymyślił, że cieszy się tam w niebie, że my… I wszystko jest w jak najlepszym porządku. Gdy natomiast poznałem Pana, coś się zmieniło, z biegania w kółko zaczęła się droga naprzód, droga w poznawanie Boga, siebie, Jego Słowa, wzrastanie, problemy, prześladowania. Teraz każda Wigilia to nie radosne wspominanie narodzin Pana, ale każdego roku narodzenie się mnie w Bogu. Jednego roku to uginanie się pod ciężarem doświadczeń, innego radość ze zwycięstwa, innego zadumanie nad kolejną poruszająca historią biblijną, którą Bóg ożywił w moim sercu.

Droga_K_J_06_12.jpg

Skończyła się przewidywalność, a Święta stały się okazją do dzielenia się wiarą w Chrystusa, na co niektórzy reagują nerwowo, bo to przecież już nawet nie „Zdrowych, Wesołych Świąt Bożego Narodzenia”, ale „Merry Christmas”. I tradycja, która jedyne, co potrafi, to zaspokoić nasze potrzeby bycia czy sprostania corocznemu wyzwaniu. Czy ma to jeszcze sens? Pewnie ma, bo cały świat mówi o Jezusie. Na ile rzeczywiście Go pragnie? Mikołaj jest jakby zapowiedzią Świąt: oto za chwilę, już niedługo będzie to najbardziej radosne ze Świąt, a potem jakoś to będzie.

Sam buduję pewną tradycję, uczę dzieci, że stół wigilijny, że barszcz z uszkami, że ryba po grecku, że sałatka warzywna. W tym roku wybieramy się do Wrocławia, do teściów. Być może to ostatnie takie Święta w Polsce, być może nie. Zawieźć im Jezusa. Tak bardzo zapewne Go potrzebują, a my nie potrafimy im pomóc już przez tyle lat i bardzo nam przykro z tego powodu. Żona zapewne cieszyłaby się, gdyby jej rodzice tak z serca i całymi sobą pokochali Pana, a nie uważali tego za dobrą legendę. Ile ludzi dziś tak myśli? Obawiam się, że większość.

Chodzenie w kółko z nadzieją, że to wystarczy, jest zwodnicze. Przez lata całe, gdy szkoliłem tysiące ludzi, zdarzało się niezwykle rzadko, że ktoś wierzył Chrystusowi, że czytał Biblię, że liczył się z Bożą wolą. Aż tu na koniec tego roku niesamowity prezent od Boga: pięć młodych nauczycielek ze szkoły katolickiej, które miałem przywilej szkolić, zaskakiwało mnie swoją wiarą, swoim zaangażowaniem, swoimi zainteresowaniami. Aż trudno było mi uwierzyć, czy naprawdę tak jest. To rodzi nadzieję, że istnieją ludzie kochający Pana, tuż obok, tuż koło nas. Ale czy im ktoś pomoże pójść za Panem naprzód, czy raczej wepchnie ich w marsz w kółku? Tego nie wiem, dużo od nich samych zależy.

Dzisiejszy mój tekst taki nostalgiczny, refleksyjny, ale pełen oczekiwania. Dla nas zaczyna się nowy okres w życiu. Jeszcze może trudno się z tym pogodzić, jeszcze szukamy, czy aby na pewno, przynajmniej ja szukam. Właśnie wyjście z pędzenia w kółko to skutek naszych zmian, stanięcie na drodze, na nowej drodze, przygotowanej przez Pana. Wzrok nasz sięga niezbyt daleko, bo nie wiadomo, co za zakrętem. Póki żyjemy, wszystko może się zmienić. Tak każdemu mówiłem, a teraz powtarzam sobie: „Szkoda stać w miejscu – obudź się ty, który śpisz, a zajaśnieje ci Chrystus!” (Ef. 5, 15)

Wasz w Panu Kazik

Rozważania Niedzielne

Rozważania Rekolekcyjne 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code