Świat bez wsi byłby gorszy

  Syn od lat pomaga przy pracach rolniczych w gospodarstwie babci kolegi, z którym chodził do gimnazjum i liceum. Kiedyś, gdy wrócił do domu, jak zawsze z płodami ziemi, pomyślałem, że rośnie pokolenie ludzi, którzy nie znają wsi i pracy fizycznej. Większość ma babcie i dziadków „z miasta”. A przecież wszyscy jesteśmy ze wsi. Na początku nie było miasta. Nie jestem przekonany, że wielkie farmy są dobrym rozwiązaniem. Przez wiele lat jeździliśmy pod namiot do naszych znajomych, którzy mieszkali w domu po gospodarstwie rodziców naszej przyjaciółki. Mieli jeszcze trochę pola. Zapach ziemi nie był nam obcy. O tych i podobnych sprawach myślałem, gdy jechaliśmy samochodem, który prowadziła młodsza córka, do Kazali Starej.

Zbliżaliśmy się do Koła, gdy syn powiedział: Czujecie to? Mama tyle razy o tym nam opowiadała, a niedługo tam będziemy. Trochę pobłądziliśmy. I w końcu Mycielin. Już naprawdę blisko. Żona była ostatni raz u swojej rodziny jeszcze przed naszym ślubem. Zawołała, że przystanek taki sam, tylko odmalowany. I droga asfaltowa. Ale nie do końca. Las, którego nie było. Zdziwiona tym, dopiero gdy syn zauważył sklep, poznała, że cel osiągnęliśmy. Sklep porządny. W niedzielę nieczynny.

Ciocia na powitanie powiedziała: A jednak słowa dotrzymali. Spotkaliśmy się niedawno w Toruniu na pogrzebie. Wybieraliśmy się w strony, gdzie skrzyżowały się drogi rodziców mojej żony, od dawna. Różne były przyczyny, które nam nie pozwalały zrealizować planów. Ale najważniejsze, że wreszcie się udało. To był intensywny czas. Odrobić ponad ćwierć wieku w dwa dni nie jest łatwo. Opowiadania, zajęcia, atrakcje. Przed nami dom z 1856 r.101 lat starszy ode mnie. Tylko już nie kryty słomą, jak o nim słyszeliśmy we wspomnieniach. Nad nim wysokie akacje. Przed siedział wujek, chrzestny mojej żony. Obok nowy dom w trakcie budowy. Żuraw na pniu po drzewie, które stało przy studni. Do młodszej córki „przykleiła się” córka kuzyna. Przy kawie oglądanie zdjęć. Naszych i starych ze zbioru cioci. Spacery po sąsiedztwie: Tu było podwórko, tu był dom, tych akacji nie było. Miejsca nie z XXI wieku i nie z Unii Europejskiej. Zaniedbany ewangelicki cmentarz. Wiele zniszczonych nagrobków, poprzewracane tablice. Zapamiętałem nazwisko Bruno Alisch. Ilość grobów wskazuje, że była tu kiedyś duża wieś. Teraz po jednej stronie drogi diecezja włocławska, po drugiej kaliska. Była też chwila żniw, bo dzień wcześniej deszcz nie pozwolił na zwiezienie słomy. Zaskoczeni, że nasz syn śmiało złapał za widły. Sesja fotograficzna z Walusiem, koniem, który obwiózł nas po okolicy i do Zygmuntówka do drugiego kuzyna żony. I znów poznawanie się. Trzy pokolenia do zapamiętania. Kuzyn z żoną, córki i synowie, wnuczka i wnuk. Oprowadzenie po gospodarstwie. Przypominanie zdarzeń sprzed lat. Podczas wycieczek z koniem młodsza córka i syn mogli sprawdzić się w powożeniu. Przy okazji grzybobranie z wozu. I trochę literatury z, „Pieska przydrożnego” Czesława Miłosza: Jechałem przez okolice polne i jeziorne. Jakże ciekawie tak posuwać się naprzód i popuszczać lejc, aż powoli zza drzew ukaże się w dole wioska, albo park i w nim biel dworu. I zaraz obszczekiwał nas piesek.

Spotkania rodzinne przedzielone wyprawą do Kościelca Kaliskiego na mszę świętą i na cmentarz, by zapalić znicze. Kościół z kamienia i cegły. W środku drewniany. Nowe ławki. Z prawej strony prezbiterium obraz patrona parafii, św. Wojciecha. W bocznej nawie reprodukcja obrazu Adama Chmielowskiego „Ecce Homo”. To wyjątkowa okazja, żebyśmy podczas Eucharystii całą piątką siedzieli w jednej ławce. Syn w Brodnicy służy przy ołtarzu. Na mszy był odczytany list pasterski biskupa kaliskiego Stanisława Napierały. Moja uwagę przykuły zdania. Pierwsze, że żniwa są fundamentem gospodarki. Ja bym skrócił je o ostatnie słowo. I drugie: Niebo jest naszym powołaniem. Jak na dokument był napisany komunikatywnym językiem. Na cmentarzu poszukiwanie grobów. Żona przy grobie swojego pradziadka przypomniała historię, którą już słyszeliśmy wcześniej. Nie wszyscy pamiętaliśmy. Pytał on od jakiegoś czasu, kiedy będzie 15 sierpnia. I tego dnia w 1957 r. zmarł. Gdy rozglądaliśmy się, szukając kolejnego grobu, starsza pani usłyszała, jak któreś z naszych dzieci spytało: Mama, jakich Zdunowskich szukamy? Okazało się, że mieszkała niedaleko naszej rodziny i znała mamę mojej żony: To pani jest córką Marysi Kornacczanki?

To wcale nieprawda, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Jeszcze przez kilka dni przy posiłkach mogliśmy wspominać wyprawę do korzeni. Gdy starsza córka jadła na śniadanie smażone sowy dostrzeżone z wozu, powiedziała: Takie schabowe lubię najbardziej. Była też zupa z Zygmuntówka. I wspominanie bliskich przy fasoli. Tak sobie myślę, że świat bez wsi byłby gorszy. I może słowo Wieś należałoby pisać z wielkiej litery. 

 

Komentarze

  1. 3adwersarz

    piętno Kaina

               Panie Mirku, tak się złożyło, iż na jednym z portali ukazało sie ogłoszenie o pracy na farmie w Szkocji.Zainteresowałem się nim i chcąc sprawdzić, co piszą o tej farmie internauci,  kliknąłem w google- praca na farmie w Szkocji. Kiedy przeczytałem komentarze osób, które tam pracowały posiadłem wiedzę o warunkach pracy i mieszkania. Oszczędzę powtarzania opisów. Nasuwa mi się refleksja – czy tak wygląda wizja przyszłego rolnictwa w Polsce.Na pewno nikt nie bedzie miał czasu na odczuwanie zapachu ziemi i jej płodów.Przypomina się Kain jako rolnik. Niezależnie od piękna jego pracy, zwłaszcza odczuwanego na wakacjach, los rolnika jest pełen niepokojów o jutro.

     
    Odpowiedz
  2. miroka

    Przypis z Miłosza

     Życie na wsi ani sielskie, ani anielskie. Bliżej mi do myśli Pana Antoniego i tego, co napisał Czesław Miłosz w "Roku myśliwego": Tak więc dane mi było widzieć w ciągu jednego życia koniec wsi. To tutaj jest wzorem dla całej planety, nie, że wszędzie musi tak samo wyglądać, ale wzór zarysowuje się wyraźny, choćby ze względu na gęstość zaludnionia. A więc dzielnice mieszkalne rozrzucone na dużej przestrzeni, z zachowaniem reliktów w utrzymaniych sztucznie: nawodnienie,drzewa, przestrzenie dla sportów.I osobno rolnictwo, ale już nie wioski.  Poeta napisał to w Berkeley.

    Może więc powinienem napisać: Świat bez wsi będzie gorszy? Chciałbym, żeby to proroctwo się nie spełniło. 

     
    Odpowiedz
  3. rzusto

    Farma przyszłości

    Panie Mirosławie,

    jest wiele osób, które się nad tym zastanawiają. Jest też sporo takich, które już coś w tym kierunku robią. Polecam następujący dokument BBC – A farm for the future.

    Sam pracuję w jednym z kolektywnych ogrodów działkowych w Montrealu. W ten sposób w kuchni mam pachnące pomidory i smaczny czosnek. No i ile wspomnien wraca z babcinego ogródka …

    Pozdrawiam i czekam na następny tekst.

    Tomasz

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code