Świadek

Rozważanie na II Niedzielę Zwykłą, rok A2

Świadek ma głos. Jan Chrzciciel mówi: „ I zobaczyłem to, więc poświadczam: On jest Synem Bożym” J1, 34. Jasno. Krótko. Konkretnie. Oszczędnie. A przecież tych kilka wyrazów niesie przedziwny, wyjątkowy przekaz. Tymczasem wyszukane słowa kuszą szczególnie wtedy, gdy dzieją się rzeczy niecodzienne i chcielibyśmy podkreślić ich spektakularność. Jak łatwo wtedy wpaść w pułapkę sięgania po archaizmy lub zbędne ozdobniki. Bo chociaż słowa są ważne, to nie na tyle jednak, żeby pozwolić im na „ubieranie” rzeczywistość lub – co gorsze – na przebieranie jej za coś dalekiego od prawdy. Papieżowi Franciszkowi nieobca jest troska o język głoszenia Ewangelii. W adhortacji Evangelii Gaudium pisze on: „Jednocześnie olbrzymie i szybkie zmiany kulturowe wymagają, abyśmy nieustannie zwracali uwagę na to, by starać się wyrażać odwieczne prawdy w języku pozwalającym dostrzec ich nieustanną nowość, ponieważ w depozycie nauki chrześcijańskiej czym innym jest istota […] a czym innym jest sposób jej wyrażania”. Niekiedy wierni słuchając języka ściśle ortodoksyjnego, wynoszą coś całkowicie obcego autentycznej Ewangelii Jezusa Chrystusa, ze względu na język przez nich używany i rozumiany” (41). Przypuszczam, że wszyscy kiedyś doświadczyliśmy trudności ze zrozumieniem czegoś, spowodowanych użyciem języka, który się zestarzał, zrutynizował. Dlatego warto sięgać po nowe tłumaczenia Pisma św., używać współczesnego języka, mówiąc o życiu wiarą. Cytowane przeze mnie fragmenty Ewangelii pochodzą z Pisma Świętego – najnowszy przekładu z języków oryginalnych. Lubię modlić się przy jego pomocy, moim zdaniem to tłumaczenie jest bardziej zrozumiałe, wywołuje żywe obrazy, explicite mówiące o realiach współczesnego świata.

Archetyp świadka. Prorok, którego narodzenie zapowiadały Boże znaki, okazał się człowiekiem, któremu w dziejach zbawienia przyszło odegrać niebagatelną rolę. Przypadła mu misja wyjątkowa: przygotowanie dla Jezusa drogi do ludzkich serc. Wypełnić Boże plany, zostać wywyższonym i pozostać sobą – jest zadaniem, jakie udźwignie tylko nieprzeciętnie silna osobowość. I Jan, syn Zachariasza i Elżbiety, taki właśnie był. Urodziwszy się „wielkim przed Panem” (por. Łk 1,15), nie zamknął się w swoim poczuciu ważności. Oddając się bez reszty powierzonej mu misji, wskazywał na Tego, który jest prawdziwym Oblubieńcem. Trzeba cechować się nieprzeciętną pokorą, a zarazem być świadomym swojej godności człowieka, by jak Jan Chrzciciel potrafić powiedzieć po prostu: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” J1,29, a potem uniżyć się i stopniowo zakańczając swoją misję, własnym życiem składać świadectwo o Jezusie Chrystusie.

Opowiedz nam o Nim. Jan Chrzciciel jest mistrzem uczącym, na czym polega bycie świadkiem Jezusa. Bierzmy przykład z jego bezkompromisowości, odwagi, wytrwałości i pokory. Świat potrzebuje podobnych mu świadków. Potrzebuje nas. Jednak nie chodzi tu o jedynie o nasze słowa i „wiedzę”, chociaż także one są niezwykle istotne. Św. Ignacy Loyola powiedział, że miłość zasadza się przede wszystkim na czynach. To właśnie osobiste świadectwo życia w najbardziej przekonywujący sposób opowiada o Jezusie, o tym, że jest obecny w naszych zmaganiach, porażkach i zwycięstwach, w nadziejach, w cierpieniu i poczuciu szczęścia, a przede wszystkim w okazywanej przez nas miłości.

Ja, świadek Jezusa. Pora przyjrzeć się sobie, świadectwu swojego życia. Jak reaguję na pytania o moje przekonania religijne, o wartości, którymi kieruję się w życiu? Czy stać mnie na opowiadaniu się za miejscem wiary w moim miejscu pracy, szkole? Jaki mam stosunek do nacisków na usunięcie krzyża z przestrzeni publicznej? Nakazywanie stewardesom, aby zdejmowały noszone krzyżyki, nie jest zabawnym newsem, lecz świadectwem walki. Co o tym sądzę – sacrum i profanum są dwiema wykluczającymi się sferami życia? A może, z różnych powodów, wygodniej mi ukryć się za „poprawnością polityczną”, pozwalając na spychanie sfery sacrum do przestrzeni prywatnej?

Bóg stworzył świat, jest w nim i będzie obecny u kresu dziejów. Jest w każdej sekundzie mojego życia, w każdym oddechu i uderzeniu mojego serca.

Wierzę w to i świadczę o tym moim życiem. Tak, czy nie?

J_Chrzciciel.jpg

 
 

Komentarze

  1. ostatni

    dzielenie i obrona

     

     

    Myślę że dzielenie się Jezusem dla ludzi, którzy weszli w żywą relację z Bogiem nie jest trudne, wręcz przyjemne, więcej trudności sprawia prostowanie obrazu kościoła. Nie spotkałem jeszcze człowieka, który w rozmowie na temat wiary nie krytykowałby kościoła „oklepanymi frazesami”.

    Zastanawia mnie także sens obrony relikwii, nie mam jeszcze wyrobionego zdania na ten temat, ale kiedy myślę o relikwiach przypomina mi się historia gdzie Izraelita próbujący łapać upadającą arkę przymierza został zabity piorunem przez samego Boga. Z jednej strony wiemy że to my potrzebujemy pomocy Boga a nie na odwrót z drugiej jednak pozwalać na to by ktoś palcem wskazującym kierował nas „do budy”? Nie wiem, ale wydaje mi się że nakaz usuwania krzyżyka z szyi jest jakimś chorobliwym uprzedzeniem religijnym, a co gdybym miał tatuaż w kształcie krzyża? Co wtedy?

     

     
    Odpowiedz
  2. elik

    Wierzę, ale…….

    @Ostatni i inni podobnie myślący – jeśli relacja człowieka z Bogiem ma być „żywa” to chyba również winna być autentyczna – prawdziwa. A zatem podobna, jak w historii Abrahama, czyli także wcale nie łatwa, ani przyjemna, lecz trudną, a nawet dramatyczną próbą wiary tj. wyrazem bezgranicznego, bezwarunkowego zaufania wiernego wobec Pana Boga.

    Jednak jej przeciwieństwem są zwykle dwie postawy; wierzę, ale nie praktykuję (bo nie chcę dramatyzmu, który wiara z sobą przynosi, a który objawia się poprzez proklamację słowa, łaskę sakramentu, głębię liturgii, doświadczenie wspólnoty) albo druga – wierzę, ale to ja wiem lepiej (selektywnie wybieram przykazania, „racjonalnie” dostosowuję Boże orędzie do „naszych czasów”, odsuwam od siebie ryzyko ofiary, której Bóg mógłby ode mnie zażądać).

    Rozmowa nt. wiary w Bogaufności Jemu z człowiekiem małej wiary, a tym bardziej wrogiem Jego Kościoła, czy z heretykiem, sekciarzem albo zdeklarowanym ateistą, agnostykiem – zwykle jest rozpaczliwą, oraz absurdalną próbą usprawiedliwienia postawy albo dowartościowania  własnej osoby – kosztem Boga lub Kościoła tj. innych osób, a najczęściej duchownych.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  3. Halina

    Pan Zbigniew

    Rozmowa nt. wiary w Boga – ufności Jemu z człowiekiem małej wiary, a tym bardziej wrogiem Jego Kościoła, czy z heretykiem, sekciarzem albo zdeklarowanym ateistą, agnostykiem

    Pisze pan o bliznich ? Nie mozna odzielic milosci do samego siebie od milosci blizniego-jedna bez drugiej nie istnieje. Jezus rozmawial prawie wylacznie z ludzmi " podejrzanymi" , poniewaz kierowal sie miloscia bez osadzania czlowieka.

    ‘ Przyszedl Syn Czlowieczy: je i pije ,a oni mowia: Oto zarlok i pijak, przyjaciel grzesznikow i celnikow" Mt 11, 19

    Jednak Biblia ostrzega przed wdawaniem sie w dyskusje z szydercami. I beda to ludzie deklarujacy wiare w Jezusa, majacy male poznanie, ale nadeci i pelni pychy.

      Ap.Piotr w 2  Ptr.3.3

    chcial przestrzec studiujacych Slowo Boze, ze nigdy nie zglebia jego tajemnic, gdy beda omijac niewygodne wersety lub odrzucac niewygodne tlumaczenia Biblii, gdy te stana w sprzecznosci z ich pogladami. Przyczyna postawy, ze ktos " umyslnie wiedziec nie chce " pewnych prawd moze tez byc odrzucenie ludzi, Panskich narzedzi, ktore nam je przynosza. Musimy wowczas popatrzec do swojego wnetrza, czy przypadkiem nie postepujemy " wedlug wlasnych pozadliwosci " – pychy, uprzedzenia i ducha swiatowego, ktore powoduja, ze po prostu nie mamy " uszu ku sluchaniu " (Obj.3:13).

     
    Odpowiedz
  4. krok-w-chmurach

    Relikwie

     Ostani, 

    ja rónież zadawałam sobie pytania o relikwie inne materialne ślady świętych etc. Sama nigdy tego potrzebowałam, chociaż darzę je szacunkiem. Dla mnie mogłyby nie istnieć.To, co napisałeś o Izraeltach, pokazuje istotę wiary. I to chyba również jest sensem przykazania: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. 

    Bóg jest we wszystkim i w każdym człowieku. To wystarczy. Nie potrzebujemy niczego poza wiarą w Niego. Jeżeli komuś relikwie pomogą zbliżyć się do Boga, to dobrze. Ale bywa również tak, że one Boga zasłaniają. Człowiek zauroczony tym, co zewnętrzne tylko na tym się skupia. Zapomina, że pierwszym przykazaniem jest miłość – do Boga i drugiego czlowieka. Ile osób jeździ w poszukiwaniu miejsc objawień, modli się przed  obrazami, które uchodzą za cudowne? Jak wielu z nich okazuje życzliwość nieznajomemu, sąsiadowi, najbliższym? Sami wiemy.

    Wszystko rozstrzyga się w głębi serca człowieka. Pierwszy jest Bóg. Św. Ignacy Loyola mówi, że ze wszystkiego należy korzystać tantum quantum, czyli o tyle o ile prowadzi nas to do zbawienia.

    Ps Gdybyś miał wytatuowany krzyż, to musiałbyś w tych liniach lotniczych zasłonić, albo  zasłonić. Absurdalne.

     

     

     
    Odpowiedz
  5. krok-w-chmurach

     Panie Zbigniewie,
     
    pisze

     Panie Zbigniewie,

     

    pisze Pan, że rozmowa z heretykiem, ateistą  i itp osobami, jest, cytuję:" zwykle absurdalną próbą usprawiedliwienia postawy lub dowarrtosciowania własnej osoby". Byc może czasem tak się zdarza, jednak nie zawsze, a moim zdaniem nie tak często, jak się wydaje.
    Może warto by było  przyjrzec się motywom ataków na Kościół i oddzielić przyczyny socjologiczne, psychologiczne od duchowych? Przypuszczam, że Halina potrafiłaby więcej na ten temat powiedzieć.
    Ja widzę, że  za tymi atakami kryje się zarówno wiele zranień, (np podczas spowiedzi) jak i błędy wychowawcze oraz powierzchowność wiary rodziców. Poza tym wpływ coraz bardziej ateistycznego świata………
    Czasem wydaje mi się, że duchwnym (tzw bliskiego kontaku) nie zależy na przyciagnięciu ludzi wachających się, netralnie nastawionych. A przecież można również  wykorzystać ich doświadczenie, spojrzenie z boku na Kościół. O współczesnych Zacheuszach pisał o tym Tomas Halik w ksiażce Cierpliwość wobec Boga.
     
    To ciekawy temat, jednak wymagający obiektywizmu i wnikliwości.
     
     
     
     
     

     

     
    Odpowiedz
  6. jantadeusz

    przed obrazami

    Z tym;  "Modli sie przed obrazami",  należy obchodzić się ostrożnie. Wiem, słowa te  w tej wypowiedzi, należy odczytywać zważając na kontekst. Ale mimo wszystko, lekko mnie one irytują. Bo i co z tego, że się "modli przed obrazami", wszak nie modli się do obrazów. Ja też modlę się  przed obrazami i przed swoim oknem i patrząc na rozległe morze i pośród drzew pięknego lasu a także patrząc na ludzi i nie tylko w tych chwilach kiedy jestem dla nich całym sercem życzliwy. Ponadto nie wiem, pewnie muszę się jeszcze nad tym zastanowić – czy "modlenie się przed obrazem" nie jest wartością samą w sobie, niezależnie od tego jak często i jak trudno jest nam zdobyć się na życzliwość wobec sąsiadów a nawet najbliższych.

    A zupełnie do innego świata przechodzimy, gdybyśmy mieli mówić o modlitwie przed ikoną ( i ja jestem katolikiem).

     
    Odpowiedz
  7. elik

    Mowa i relacja osobowa

    Pani Halino w cytowanym akapicie nie trudno dostrzec, że mowa jest nie tylko o bliźnich, lecz również o wrogach Kościoła, także starałem się w nim odnieść, do wypowiedzi Pana Ostatniego: Nie spotkałem jeszcze człowieka, który w rozmowie na temat wiary nie krytykowałby kościoła „oklepanymi frazesami”.

    Ponadto chyba zdecydowanie inna, wręcz doskonała i wzorcowa jest Jezusa mowa, czy relacja osobowa, w tym miłość, oraz pozostałe uczucia wobec wszystkich ludzi, czy wybranych osób, niż nasza rozmowa i relacja z Bogiem, czy bliźnimi lub wrogami.

    Czy wg. Pani zwroty użyte akurat, w tym zdaniu i kontekście są wyrazem mojego braku miłości, czy empatii i osądem?……

    Ps. Nie tylko przestrogi, lecz również mądre i słuszne uwagi, czy wiarygodne świadectwa i dobre rady w dzisiejszym świecie są zbyt często zapominane, ignorowane, a nawet publicznie wyszydzane – dlatego jest jak jest.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  8. elik

    Skąd i co pochodzi?……

    Pani Inko zgoda temat wiary w Boga i miłości, oraz relacji osobowych w świecie, także w Jego Kościele jest fascynujący, doniosły i wymagający…..

    Jednak motywy i przyczyny ataków na Kościół RK wg. mnie są już dostatecznie rozpoznane i dość powszechnie znane, dlatego nie stanową nadzwyczajnej tajemnicy, ani nie wymagają szczególnych kwalifikacji. Jedynie ich rodzaje, formy, metody nie przypadkowo, lecz celowo i sukcesywnie ulegają modyfikacji i doskonaleniu. Kto to sponsoruje, a kto gorliwie czyni?…….

    Będąc uczniem i wyznawcą Chrystusa wypada przede wszystkim odróżniać to, co jest dobre i użyteczne, dla Jego Kościoła, bo pochodzi, od Ducha Świętego. Od tego co tylko pozornie, bo pochodzi, od złego Ducha i jego pomagierów albo jest następstwem i wyrazem ludzkiej głupoty, czy braku koniecznej świadomości i roztropności, w tym skutkiem popełnionych win, błędów lub istotnych zaniedbań m.in. osób duchownych.

    Czy w rozważanych kwestiach wymagających nie tylko roztropności, jednoznaczności, wnikliwości, wiarygodności itp. można być jednocześnie neutralnym i użytecznym ?……

    Ps. Zwykle chyba nie znaczy zawsze, ani często.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  9. Halina

    Inka

    Ja widzę, że  za tymi atakami kryje się zarówno wiele zranień, (np podczas spowiedzi) jak i błędy wychowawcze oraz powierzchowność wiary rodziców. Poza tym wpływ coraz bardziej ateistycznego świata…

    To chyba sedno.Teraz czesto mowi sie nie o domu rodzinnym, ktory przekazywal wartosci, ale o formach zycia rodzinnego…Swiat bardzo chcialby wniesc do szkol, Kosciolow, rodzin-upadek " oczywistosci kulturowych i religijnych’. Dodac mozna jeszcze, ze w zwiazku z szybkim tempem zmian w naszym spoleczenstwie, narasta poczucie zagubienia, wielkiego chaosu. Wlasnie szczegolnie teraz spoleczenstwo oczekuje od Kosciola bardziej opieki duszparsterskiej anizeli nadmiernego angazowania sie w sprawy tego swiata. Takie tez zarzuty stawia mlodziez, ze zaangazowanie hierarchow w niektorych kwestiach stalo sie zbedne.Wszystkie wyznania chrzescijanskie ze swoimi wartosciami napotykaja w zlaicyzowanym swiecie na utrudnienia. Dokonuje sie kryzys religijnosci. Religia znajduje sie jakby na rynku roznorodnych ofert, stojacych do dyspozycji jednostek, ktore usiluja przeniesc je na lono Kosciolow. Teraz bywa tak, ze to nie Kosciol formuluje  oczekiwania od swoich wyznawcow, tylko chcac sie okazac pelen milosci, powinien zaakceptowac oczekiwania wyznawcow wobec niego. Sekularyzacja niesie ze soba wzrost agnostykow i ludzi niewierzacych. Wsrod mlodziezy pojawiaja sie zazwyczaj dwie postawy: odrzucajaca. I ta postawa jest niekiedy atakujaca Kosciol,ktory nie moze/niechce-spelnic oczekiwan mlodego czlowieka. Dotyczy to zazwyczaj sfery swobody seksualnej, gdzie Koscioly stawiaja w tym wzgledzie wymagania. Ta postawa moze byc zapowiedzia zupelnego odejscia nie tylko od Kosciola,ale wiary w Boga w ogole..Druga postawa ma charakter poszukujacy. Tendencja poszukujaca jest/moze byc zapowiedzia do wiekszej swiadomosci religijnej. I tutaj,  jak slusznie zauwazylas-ogromna rola rodziny i opiekunow duchowych, ktorych pelne zaangazowania i zyczliwosci podejscie-moze przyczynic sie do odrodzenia wiary w sercach zbuntowanej mlodziezy. Zauwazam z wielkim zadowoleniem, ze w swiadomosci mlodziezy katolickiej,  ogromnie wzroslo przekonanie, ze najwazniejszym obowiazkiem katolika jest zachowanie milosci Boga i blizniego. Byc moze wynika to z faktu, iz w programach katechizacji duzo uwagi przywiazuje sie do realizacji tresci wychowania w poszanowaniu dla przekonan innego czlowieka. Etyka z kolei ,zapewnia m.inn.dialog z roznymi tresciami cywilizacyjnymi, kulturowymi oraz podania istotnych informacji, z zakresu wiedzy o zroznicowaniu religijnym i kulturowym. Te postawy powinny chronic przed nietolerancja i fundalizmem, jednoczesnie stawiajac wymagania moralno-etyczne.

    pozdrawiam

     

     
    Odpowiedz
  10. Halina

    Pan Zbigniew

    Czy wg. Pani zwroty użyte akurat, w tym zdaniu i kontekście są wyrazem mojego braku miłości, czy empatii i osądem?……

    Nie wiem czy sa, ale moga byc. Mam nadzieje, ze nie sa

    pozdrawiam

    Nie tak znowu czesto spotykam ludzi atakujacych wiare czy Boga. Kosciol znacznie czesciej. Ale sa to zazwyczaj ludzie pseudoreligijni, ktorzy chca zapomniec o Bogu, nie chca sprawiac takiego wrazenia, wiec duzo czasu poswiecaja na zbedne dociekania prawd wyraznie dla czlowieka objawionych. Prawdopodobnie jest tyle sposobow ucieczki od Boga, ilu jest ludzi, ktorzy uciekaja. Mysle, ze kazdy z nas jest tym Synem marnotrawnym, ktory czasami ucieka od poddania sie Mu. Uciekamy od chwili szczerosci, az nie staniemy twarza twarz z samym soba, uswiadamiajac sobie, ze nie potrafimy poradzic sobie w sprawach dotyczacych  wiecznosci. Dlatego ludzie czasami mowia do mnie: Ty masz na to czas? Ja jestem na to zbyt zajeta/zajety. To tez wygodna droga ucieczki-praca, ksiazki, studia-jedne ,drugie, trzecie Az w pewnym momencie zgubimy samych siebie.

     
    Odpowiedz
  11. krok-w-chmurach

     @ Jan z L.
    Zastosowałam,

     @ Jan z L.

    Zastosowałam, pewien skrót myślowy "modli się przed obrazem", to niekształciło myśl, którą chciałam przekazać. Moje niedopatrzenie. Pewnie gdzieś mi krążyło w pamięci powiedzenie: modli się przed figurą, diabła ma za skórą. Przysłowia są mądrością narodów 😉

    Chodziło mi oczywiscie o koncentrowanie się podczas modlitwy właśnie na wizerunku,- przedmiocie a nie na Bogu. To wcale nie tak rzadka sytuacja. Taka modlitwa nie zmienia człowieka, bo nie nawiązuje on bliskiej relacji z Bogiem. Modlitwa staje się celem, a nie środkiem do celu. 

    I jeszcze inny aspekt tej sprawy – traktowanie modlitwy, praktyk religijnych jak bożków – to, o czym piszesz: jak "wartości samych w sobie". Coś takiego rodzi myśl: jaka jestem wspaniała, jak doskonale wierząca. 

    Co do modlitwy przed ikoną: myslę, że ta sama reguła ma zastosowanie również w przypadku modlitwy przed ikoną. Mimo, że ikona jest pisana w odwróconej perspektywie, to kiedy traktujemy ją (ikonę)  jako coś, bez czego modlitwa jest nie ważna, robimy z niej przedmiot kultu, zasłaniający Boga. 

    Pozdrawiam 🙂

     

     

     

     
     
    Odpowiedz
  12. krok-w-chmurach

     Halino,
    Poruszyłaś kilka

     Halino,

    Poruszyłaś kilka spraw.

    Po pierwsze – młodziez. Ich stosunek wynika w duzym stopniu z wieku charakteryzujacego się radykalizmem. Kiedy odrzucaja religię, to – jak mówią- na maxa. Jednak to jest czyste, uczciwe. Ja w tym widzę nadzieję, że do wiary wrócą, ze kiedyś przyjmą łaskę, którą przecież Bóg daje za darmo, bez uprzednich zasług.

    Z drugiej strony młodośc cechuje idealizm. Moze z tej grupy wywodzą się ci, którzy poszukują,  równiez radykalnym stopniu?

    Piszesz o wspólczesnych ofertach, wśród których znajduje się religia. Zawsze tak było, że świat wiele miał do  zaproponowania, jdenak oferta nie była tak bogata jak dziś. A i dostępność jest obecnie większa np. ze względu na wyzszy status materialny społeczeństw. Do tego dochodzi reklama, która "rodzi" potrzeby, łatwość z jaką można je zaspokoić – wystarczy zapłaćić. Itd.

    A wiara, Bóg, miłość bliźniego? To  przecież jest niezwykle trudne, wymaga prawdy, szczerości, przekraczania samego siebie, pracy nad sobą. Na dodatek na horyzoncie nie widać nagrody. Człowiek czuje się zagubiony, ogłuszony hałasem świata…Dlatego potrzeba dobrych, świętych codzienną świętością przewodników, aby sie z tego chaosu wydostać, wyłuskać to, co najistotniejsze i wytrwać w tej drodze.

    Jestem optymistką i optymistycznie Cię pozdrawiam 🙂

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  13. krok-w-chmurach

    Panie Zbigniewie, 
    Dla mnie

    Panie Zbigniewie, 

    Dla mnie "zwykle" oznacza,  ze cos dzieje się "często", chociaz nie "zawsze".

    Dobrej nocy!

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  14. elik

    Co to jest osąd?

    @Halina – ponieważ wątek wydaje się istotny, a zjawisko coraz częściej spotykane i Pani nawet ostatnia przekorna sugestia, że może być osądem jest niczym nie uzasadniona. Dlatego jeszcze raz wracam, do kontekstu uprzedniego mojego wpisu. To co napisałem absolutnie nie jest i być nie może oceną, opinią, ani tym bardziej osądem, czy wyrokiem.

    Natomiast było i nadal jest próbą ukazania mentalności i podstawowych współzależności, jakie występują u osób przede wszystkim uprzedzonych i wrogo usposobionych wobec katolików, czy wspólnoty Kościoła RK, a nawet tradycyjnej rodziny katolickiej. A takich osób obecność i aktywność w RP jest coraz częściej spotykana szczególnie w sferze publicznej. 

    W takim przypadku nie zawsze jest dostatecznie czytelna rzeczywista intencja interlokutora, ani zrozumiana jego argumentacja, ale nazbyt widoczna jest jego postawa i zachowanie, w tym czyny np.: artykułowane myśli (mniemania), a nawet wulgaryzmy, herezje itp. w wpisach na forach internetowych.

    Najlepiej objawia się w języku niewerbalnym ich agresywność, napastliwość itp. wskutek nadmiaru złych emocji, czy myśli albo zbędnych słów, czy nieuprawnionych stwierdzeń i gestów.

    Szczęść Boże!

    Ps. Pozdrawiam i doceniam Pani nadzieję także szlachetne intencje – Zbigniew

     
    Odpowiedz
  15. eskulap

    @Elik

    >>Najlepiej objawia się w języku niewerbalnym ich agresywność, napastliwość itp. wskutek nadmiaru złych emocji, czy myśli albo zbędnych słów, czy nieuprawnionych stwierdzeń i gestów.

    Używając terminów psychologicznych : wszycy mamy tendencje do wypierania cech negatywnych i projekcji ich na inne osoby, ale tylko u niektórych ze wzlgędu na skalę tego zjawiska można mówić o paranoi.

    Eskulap

     
    Odpowiedz
  16. Halina

    @ Eskulap

    Używając terminów psychologicznych : wszycy mamy tendencje do wypierania cech negatywnych i projekcji ich na inne osoby, ale tylko u niektórych ze wzlgędu na skalę tego zjawiska można mówić o paranoi.

    Eskulap

    Nie,nie wszyscy-tylko niektorzy. Rowniez cI,  ktorzy tak bardzo walcza z cudzymi wadami. Nie starcza im juz sily ,czasu i checi ? na poznawanie wlasnych i pokonywanie ich w sobie..Najtrudniej przetrzymac wlasna paranoje. O ile zostanie oczywiscie zdiagnozowana w swiecie rzeczywistym przez specjaliste.Rozumiem, ze pan wlasnie nim jest.

    http://www.psychiatria.pl/txt/a,701,0,paranoja

     
    Odpowiedz
  17. eskulap

    @Halina

    Pani Halino,

    terminu "paranoja" nie użyłem tutaj w sensie stricte medycznym. Myślę, też że forum nie jest dobrym miejscem dla rozważań osobowości Elika.

    Jednocześnie jestem zdania, że morlanym obowiązkiem jest ustosunkowanie się do jego napastliwych komentarzy, insynuacji, dwuznaczynych aluzji i niedwuznacznego postponowania jakich notorycznie dopuszcza się wobec Pastora Juszczaka i innych osób o odmiennym wyznaniu, poglądach lub orientacji. Nie rozumiem też dlaczego gospodarze tego forum pozwalają na takie wcale nie sporadyczne ekscesy.

    pozdrawiam Panią,

    Eskulap

     
    Odpowiedz
  18. Halina

    Eskulap

    Osobowosc jst czyms bardzo zlozonym .Jest to organizacja cech wewnetrznych tj. temperament, charakter, emocje, uczucia, uzdolnienie, ineligencja, oraz sfera wlasnych doswiadczen. Jung pisze: osobowosc jest najwyzszym urzeczywistnieniem wrodzonych wlasciwosci. Jest dzielem najwyzszej zyciowej odwagi,jest skutkiem roznych wyborow. Rozwija sie przez cale zycie.

    Moznaby tak w ogole rozwazac na temat cudzej osobowosc-praktycznie nic nie wiedzac o czlowieku?

    Moralna odpowiedzialnosc i obowiazek. I wlasnie-tutaj kazdy inaczej to pojmuje. Stad pewnie tez nieporozumienia. Nie pochwalam atakow ad personam, ale jeszcze bardziej nie znosze pozorow dobroci, zakamuflowanego falszu i dwulicowosci. Wtedy, to juz naprawde czarno widze.

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  19. jantadeusz

    “pozór dobroci”

    A …,jakoś nie załapałem; czy "pozór dobroci" to jak mówi, że jest dobry a nie jest dobry, czy też może jak czyni dobrze a nie jest dobry – czy to możliwe? No, ale to przecież też, jakiś pozór. Z tymi pozorami, to jakieś takie – pozornie proste.

    No, ale czy ja nie mam w tej chwili nic innego do roboty!?

     
    Odpowiedz
  20. Halina

    Jan

    szczerosc przed Bogiem, soba i drugim czlowiekiem.

     

    Nie możemy, ja i ty, przekazać przesłania, które wywołało by większe zamieszanie u zgubionego i ginącego świata, niż to, że żyjemy w grzechu i równocześnie mówimy ludziom o przemieniającej mocy Jezusa Chrystusa.  Nie można zrobić większego zamieszania naszym dzieciom, temu pokoleniu, które jest przed nami, temu światu. Bóg, aby zdobyć świat żyjący w kompromisie, nie wykorzysta człowieka żyjącego w kompromisie. Bóg użyje takiego życia, które zostało Jemu oddane, które jest demonstracją przesłania, mówiącego, że przez moc Jezusa Chrystusa i Jego miłość, Bóg może przemienić nasze życie i uwolnić nas” – Joe Focht.

    http://radykalnykrzyz.blogspot.com/2012/10/dobroc-bez-sprawiedliwosci-nie-jest.html

    moze teraz zalapiesz ?

     
    Odpowiedz

Skomentuj jantadeusz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code