Św. Józef w galerii handlowej

Po jednym z przedświątecznych spotkań ze znajomymi przechodziłem koło galerii handlowej. Pomyślałem, że wejdę po jedną rzecz – brakowało mi prezentu dla mojej chrześnicy. Wiedziałem, co chcę kupić. Szedłem po konkretną książkę.

Nie przepadam za galeriami handlowymi. Bardzo rzadko tam bywam. Pewnie stąd wielkie zaskoczenie tym, co tam zobaczyłem. Tłumy ludzi. Sieć zatrudniła nawet „mobilnych kasjerów”, którzy chodząc po sklepie, ułatwiali zakupy. Między regałami tłoczno, więc trudno cokolwiek znaleźć (nawet upatrzonego) i bez zdenerwowania wyjść ze sklepu. Każdy pędzi, szuka.

Myślę, że to typowa atmosfera końcówki Adwentu. I nie chodzi tu tylko o dzisiejsze skomercjalizowane święta. Pewnie coś z tego pośpiechu, podenerwowania, wątpliwości, czy wybór właściwy, miał też św. Józef, który szukał miejsca, gdzie mogłaby urodzić Maryja. Dziecko pcha się na świat, a rodzice nie mają nawet dachu nad głową, nie wspominając o jakimkolwiek zapleczu.

Oby finał dzisiejszego przedświątecznego szału był taki sam, jak dwa tysiące lat temu. Żeby wszystko skończyło się przy żłóbku, przy Jezusie.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code