Strażnik strażniczki, czyli historia pewnej manipulacji dziennikarskiej

Wielokrotnie, gdy słyszałem polityków mówiących, że ich słowa zostały wyrwane z kontekstu, a wypowiedź zmanipulowana, myślałem: „Chlapnął jakieś głupstwo, a teraz się głupio tłumaczy – przecież wyraźnie słyszałem w radio / w telewizji, że faktycznie to powiedział”. Naiwnie ufałem kolegom dziennikarzom. Nie wiem, czy politycy, którzy zarzucają dziennikarzom wyrwanie ich słów z kontekstu, zawsze mogą czuć się zmanipulowani przez media. Wiem, że dziennikarzom nie zawsze zdarza się mówić prawdę.

Na portalu gazeta.pl krzyczy nagłówek z 6 czerwca: „Kard. Dziwisz o pedofilii w Kościele: ‘Nie będziemy tutaj robić dochodzeń. Będzie odpowiedź od Episkopatu’” (http://m.wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,117915,14041427,Kard__Dziwisz_o_pedofilii_w_Kosciele___Nie_bedziemy.html). Na portalu tokfm.pl wypowiedź metropolity krakowskiego ze zdjęciem umieszczono na stronie głównej i wyemitowano w serwisach informacyjnych radia.

W lidzie do krótkiej rozmowy Joanny Mąkosy z kard. Stanisławem Dziwiszem czytamy: „Czy polski Kościół stosuje się do zaleceń Watykanu dotyczących pedofilii wśród duchownych? – na to pytanie reporterzy TOK FM starają się uzyskać odpowiedź od diecezji i Episkopatu Polski. Kilka diecezji odpowiedziało, choć nie podało nam żadnych informacji. Usłyszeliśmy m.in.: To nie wasza sprawa. Na konferencji spytaliśmy więc o sprawę kard. Stanisława Dziwisza”. Gdy Państwo to czytają, to jaką konferencję mają na myśli? Wydawałoby się, że kuria krakowska zwołała spotkanie dla dziennikarzy właśnie na temat nadużyć seksualnych księży. Dlaczego więc hierarcha mówi: „No, przecież nie będziemy tutaj robić dochodzeń. Do tych spraw możemy wrócić kiedy indziej, ale to jest rozmowa na dłuższe spotkanie”? Doskonale można zrozumieć zachowanie metropolity krakowskiego, jeśli znamy kontekst tej wypowiedzi. Bo właśnie to jest doskonały przykład na wyrwanie czyjejś wypowiedzi z kontekstu, które zupełnie wypacza sens słów kard. Dziwisza.

Konferencja prasowa była zwołana z okazji niedzielnej beatyfikacji sióstr Zofii Czeskiej i Małgorzaty Szewczyk. Dodatkowo, tuż przed spotkaniem okazało się, że rano zmarł kard. Stanisław Nagy.

Dziennikarze pytali kard. Dziwisza przede wszystkim o kard. Nagyego i o beatyfikację założycielek prezentek i serafitek. Ze względu na toczącą się w mediach dyskusję, którą wszczął Leszek Miller po słowach metropolity krakowskiego wypowiedzianych w Boże Ciało, można się było spodziewać, że dziennikarze poruszą ten temat. Ale czy pytanie o „pedofilię w Kościele” było na miejscu podczas konferencji prasowej poświęconej wielkiemu wydarzeniu polskiego Kościoła, czyli beatyfikacji dwóch polskich zakonnic, a zarazem w dniu, w którym umarł jeden z siedmiu polskich kardynałów?

W serwisie gazeta.pl trudno doszukać się informacji Joanny Mąkosy o beatyfikacji polskich zakonnic. Są jedynie depesze z PAP-u. Jaki więc obraz Kościoła ma czytelnik gazety.pl czy słuchacz TOK FM? Nie Kościoła cieszącego się z ogłoszenia nowych błogosławionych, i to dwóch Polek, ale zmagającego się ciągle z pedofilią wśród kleru, którą dodatkowo ciągle zamiata się pod dywan…

W wywiadzie Joanny Mąkosy tego nie ma, ale zadając pytanie kard. Dziwiszowi pomyliła początkowo kurię z diecezją i zapytała o „dane dotyczące przypadków pedofilii na terenie KURII” (sic!), co bardzo rozbawiło metropolitę krakowskiego. Wprawdzie każdy może się pomylić, ale nie mogłem sobie darować tej drobnej złośliwości.

Maciej Iłowiecki napisał ostatnio książkę „Pilnowanie strażników” dotyczącą etyki dziennikarskiej. Strażnikami rzecz jasna nazywa dziennikarzy i media, które przede wszystkim mają stać na straży prawdy. Niestety, strażnicy muszą być pilnowani. Iłowiecki widziałby taką rolę w etyce. Ja jednak nie wierzę w „etykę mediów” czy nawet w skuteczność kodeksów etycznych przyjmowanych przez różne redakcje (Iłowiecki wymienia wiele przykładów takich zbiorów zasad; sam zresztą jest twórcą kilku). Wierzę natomiast ciągle, choć wiara ta została mocno podkopana, w etykę dziennikarzy.

Maciej Iłowiecki zapytany o największe grzechy mediów odpowiedział: „Nie kłamanie. Teraz już nie można kłamać wprost ze względu na konkurencję. Jednak jest metoda bardziej niebezpieczna: przemilczanie prawd, zdarzeń, eksponowanie pewnych wydarzeń i  uważanie ich za najważniejsze i nimi właśnie przykrywać te prawdziwe”. Opisywany przeze mnie przykład idealnie potwierdza tezy Iłowieckiego. Wprawdzie nie aspiruję do roli konkurenta dziennikarzy mediów Agory, no ale w tym przypadku jest tak, że Radzyński pilnuje „strażniczki” Mąkosy…

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code