sens

 

Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest nasze, serce dopóki w Tobie nie spocznie.   Św. Augustyn

             Każdy z nas na jakimś etapie swojego życia zadaje sobie pytania o jego sens. W szczególności w chwilach bardzo trudnych. Takich więc , które chyba każdego spotykają. Niekiedy zadajemy sobie to pytanie wprost ale czasami ujawnia się ono w naszej świadomości w sposób zawoalowany, niebezpośredni, można powiedzieć; podstępny. Jest tak wówczas, gdy z jakichś nierozpoznawanych, trudnych do określenia powodów odczuwamy wewnętrzny niepokój, przygnębienie, dotkliwe poczucie znużenia życiem i bezcelowości jego istnienia. Pewnie nie wszyscy doznają tego jednakowo mocno. Wielu jednak, życie w taki właśnie sposób, mocny, wyrazisty, odczuwalny niekiedy aż do wewnętrznego bólu, konfrontuje ze swoją rzeczywistością .

To pytanie o sens życia cały czas jest z nami. Czy sobie to jasno uświadamiamy, czy też nie. Czy o tym z kimkolwiek rozmawiamy, czy też rozważamy to wyłącznie wewnątrz siebie, przed naszym sumieniem, wewnątrz naszej duszy. No właśnie; jeżeli ktoś zgodzi się z tym, że również wewnątrz n a s z e j d u s z y, to zapewne prędzej znajdzie odpowiedź na pytanie o sens życia. Albowiem w tym przypadku musi założyć, że człowiek, to dziwne, niezwykłe, piękne ale niekiedy i straszne stworzenie – ma duszę. Nie wnikając w teologiczne zawiłości na temat duszy, można powiedzieć, że jest to założenie, które implikuje pogląd (co istotne jest nawet jeśli owe założenie tylko nie pozwala wykluczyć takiego myślenia) , że człowiek  s t a ł    s i ę (został stworzony)  i   j e s t poprzez stwórczy akt Boga, Boże „dotknięcie”, Boże tchnienie. Dla mnie niezwykle sugestywnym zobrazowaniem tej prawdy jest znany całemu światu fresk Michała Anioła w kaplicy Sykstyńskiej Stworzenie Adama. . Michał Anioł w sposób genialny przedstawił owo d o t k n i ę c i e przez Boga-Stwórcę. To  właśnie d o t k n i ę c i e zapaliło w nas płomień duszy, ów Boży pierwiastek,  zaszczepiło w nas człowieczeństwo, wywyższyło ponad wszelkie inne stworzenie. Dla nas, chrześcijan, to jest prawda oczywista i niepodważalna. Na niej opieramy nasz sposób rozumienia człowieka i świata. Potwierdzają to wielcy Doktorzy i Teologowie chrześcijaństwa. Św. Augustyn wprost napisał, jasno i jednoznacznie:

  1. Jakże wielki jesteś, Panie. Jakże godzien, by Cię sławić. Wspaniała Twoja moc. Mądrości Twojej nikt nie zmierzy. Pragnie Cię sławić człowiek, cząsteczka tego, co stworzyłeś. On dźwiga swą śmiertelną dolę, świadectwo grzechu, znak wyraźny, że pysznym się sprzeciwiasz, Boże. A jednak sławić Ciebie pragnie ta cząstka świata, któryś stworzył. Ty sprawiasz sam, że sławić Cię jest błogo. Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie. 5. 0, któż mi da spoczynek w Tobie?

Czy można utożsamiać niepokój naszego serca ( o czym pisał Św. Augustyn) z brakiem poczucia sensu życia a odzyskanie spokoju serca z odnalezieniem tegoż sensu. Uważam, że tak. Zdecydowanie tak. Niespokojne jest nasze serce – dopóki nie spocznie w Bogu. To jest ten niepokój wywołany oderwaniem się od Boga. Dopóty , dopóki to oderwanie trwa, dopóki „serce nasze nie spocznie” w Bogu, możemy doznawać i niekiedy doznajemy poczucia braku sensu życia. Bo my, ludzie mamy w sobie pierwiastek Boży i bez Boga nasze życie jest nienaturalne, jest „nienormalne”, jest właśnie par excellence „bez sensu”. Co jest więc sensem naszego życia? No właśnie owo „spocznienie” w Bogu. Trwanie w Bogu. Jezus Chrystus powiedział: „Trwajcie we Mnie a Ja w Was” i On nauczył, jak trwać w Nim i poprzez trwanie w Nim, wypełnić sensem swoje życie.

No cóż, można doszukiwać się jeszcze jakichś innych sensów ludzkiego życia. Warto jednak zawsze mieć na uwadze, również te słowa Św. Augustyna: Lepiej jest bowiem znaleźć Ciebie, choćby się nie znalazło odpowiedzi, niż byłoby — znaleźć odpowiedź, a Ciebie nie odnaleźć.

                             

                                                                                                                                                                                                                   

               

  

 Jeżeli w tym co napisałem, cokolwiek jest niezgodne z teologią Kościoła Rzymsko- Katolickiego, proszę o niezwłoczne zwrócenie uwagi. Bedę wdzięczny za życzliwe informacje, wyjaśnienia i korekty.

Pozdrawiam wszystkich blogowiczów. Jan z L.

 

 

 

 

 

 

10 Comments

  1. arturah

    Janie

    Janie napisałeś : "On nauczył, jak trwać w Nim i poprzez trwanie w Nim, wypełnić sensem swoje życie.

     

    hm…

    Czy dziś ktoś tego naucza ?

    Myślę że ludzie w Kościele Katolickim są bardzo często pozostawieni sami sobie i nie mając wsparcia gubią się w swej samotności.  Gubią sens istnienia bo są sami ze swoim problemem.

     

     
    Odpowiedz
  2. Kazimierz

    Artur, Jan

     Zdaje się, że słowem –  sensem – raczej należałoby zamienić na *- wypełnianiem Jego woli wypełnić swoje życie. Czyli inaczej – napełnić Chrystusem swoje życie – poddać i oddać swoje życie Jemu do dyspozycji. 

    Aby jednak to uczynić, to trzeba Go słyszeć i słuchać oraz być Jemu poddany i posłuszny, a aby to zaistniało w naszym życiu musimy – jak to Pan Jezus mówi, na nowo się narodzić i nawrócić się – czyli zawrócić swoje drogi w drogę Jego. 

    Dopiero takie życie, oddane Jemu – żywemu Bogu, moze być owocne i przemieniające. 

     

     
    Odpowiedz
  3. jantadeusz

    Arturze

    Ja z Twojego zdania, wykreśliłbym tylko słowa:   "w  Kościele Katolickim" i z resztą się w całości zgadzam.

    Tak, masz rację. Ludzie często czują się bardzo samotni ze swoimi egzystencjalnymi problemami, rozterkami, pytaniami. A to są rzeczywiście bardzo ważne sprawy. Ważne jest,  żeby żyć w zgodzie z Bogiem i ze sobą. 

    Ważne jest jednak również to (tak z całym przekonaniem uważam), żeby nie oczekiwać za dużo od innych ludzi. Żeby przede wszystkim liczyć na Boga i na siebie. Również w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące nas pytania egzystencjalne, dotyczące Boga w którego wierzymy, naszej wiary, naszego życia, naszej postawy wobec świata i innych ludzi. To jest bardzo ważne.  Trzeba samemu poszukiwać. Ciągle, intensywnie, uczciwie wobec Boga, własnego sumienia, innych ludzi.  Nie wymądrzam się. Ja jestem głęboko przekonany, że tak właśnie potrzeba. Bez względu na swój wiek, na status społeczny, etc. Tego nauczyło mnie życie. Właśnie życie. Moje, własne. Nie szkoła, nie studia, a nawet nie za bardzo mój Kościół (choc nie ulega wątpliwości , że  bez dziedzictwa tradycji i magisterium Kościoła, łatwo się zgubić w poszukiwaniu drogi – tak to postrzegam)  – ale właśnie życie.  Dodam jeszcze i … modlitwa.

    Trzeba liczyć na Boga i na siebie.

    Problemy egzystencjalne dotykają nas niezależnie od tego do jakiego Kościoła należymy.

    Pozdrawiam.

    Jan z  L.

     

     
    Odpowiedz
  4. jantadeusz

    Kazimierzu

    I Ciebie również pozdrawiam z mojego L.

    "Stan faktyczny" uniemożliwia mi napisanie teraz dłuższego komentarza.

    Ale do słów: " Wypełnianiem Jego woli … "  zapewne jeszcze powrócę. Postaram się powrócić.

    Jan   z  L.

     

     
    Odpowiedz
  5. arturah

    Kazimierz i Jan . Ważna jest wspólnota

    Janie . W Kościele Katolickim ludzie czują się samotni . Mówię tak dlatego bo w swoim życiu spotykam ludzi którzy w tym kościele ludzie czują się samotni. Np pewna kobieta którą znamy została pożucona przez męża . Jest z dwójką dzieci . Żyje na wsi. Pytam się jej :

    – czy ktoś z parafii już u Ciebie był?

    Z jakiej parafii, pyta kobieta…

    No z tej Katolickiej mówię jej , w ktorej Twoje dzieci brały chrzest .

     Kobieta uśmiecha się i mówi , no co Pan mówi ! Oni tu nigdy nie byli , ich to wcale nie interesuje co się ze mną dzieje …

    Taki przykład daję Ci Janie a zapewniam Cię że jest ich mnustwo.

    Nie zgadzam sie z takim podejściem w którym człowiek jest pozostawiony sam sobie i zdany jest tylko na siebie w Kościele. Uważam że Kościół jest rodziną , jeśli kościół jest . Jeśli Kościoł nie jest rodziną to taki kościół nie jest kościołem ale jakąś jedną z wielu organizacji na tym świecie.

    On nauczył, jak trwać w Nim i poprzez trwanie w Nim, wypełnić sensem swoje życie.
    Kto dzisiaj uczy jak trwać w Nim i poprzez trwanie w Nim wypełnić sensem swoje życie?
    Jest wielu nauczycieli trwania w Nim. Patrząc na świat możemy niemalże namacalnie doświadczać tego nauczania . Np w Polsce jest bardzo dużo ludzi którzy się błąkają bez sensu . Nikt ich nie potrafi przekonać do trwania w Bogu. Jak dzieci bez rodziców błąkają sie po ulicach Polskich miast z chrztem przyjętym w okresie niemowlęcym.
    Ludzie cierpia z powodu braku sensu życia . Popadają w depresję bo nie widzą tych którzy potrfiliby zaszczepić w nich chęć trwania w Bogu. Wypełniają swoje życie sensem zupełnie innym niż bycie z Bogiem . Wielu Katolików  straciło nadzieję że kiedykolwiek mogą doświadczyć Boga w swoim życiu . Udają się więc np na koncerty znanych  piosenkarzy i tam szukają swoich Idoli którzy wypełniają ich pustkę . Tacy Idole są  jak narkotyk który chwilowo zapełnia pustkę i bezsens istnienia. Ochrzczona Katolicka młodzież brnie coraz bardziej w pożądanie tego co nie jest Boże. Do białego rana Katolicka młodzież  baluje szukając zaspokojenia swojej pustki w Dyskotekowych pralniach umysłu podczas gdy nauczyciele trwania w Bożej obecności śpią spokojnie w swoich purpurowych łużkach  .
    Rzeczywistość chwili obecnej wydaje się wołać o głębsze wejście w istotę problemu z jakim boryka się człowiek współczesny . Człowiek o rozdwojonej duszy to norma w dzisiejszym świecie . Nie jest chyba nikomu obce to jak żyć bez Boga . Obce  stało się życie w Bogu. Jak w nim chodzić , jak w nim trwać? Nie wystarczy dziś powiedzieć ludziom na koncercie   jak dobry jest Bóg i że musicie się na nowo narodzić  . Trzeba ich chyba jeszcze do tego Boga przekonać i pokazać środowisko w którym ten Duch się objawia , a takim środowiskiem jest Kościół  jeśli tym kościołem jest  . I  to On – Duch święty działający z Kościołem najlepiej potrafi w człowieku tą przemianę dokonać . Niewątpliwe jest że bez tych którzy są solą ziemi , ziemi zasolić nie sposób i to zadanie na wybranych przez Boga ludziach w Kościele spoczywa. Czy widziałeś księdza na dyskotece ? Czy widziałeś go tam jak szuka swoje dzieci ? Ktoś powie że tak , że widział jednego albo dwóch a co z resztą ?
    Co się dzieje z tymi biednymi ludźmi którzy po wsiach pałętają się nie mając nikogo z parafii który by się o nich zatroszczył. Parafie Katolickie nie troszczą się o swoje dzieci . Państwo świeckie wysyła kuratorów po domach i oni najlepiej widzą jak Ci ludzie którzy narodzili się w Katolicyzmie są samotni i pozostawieni sami sobie ze swoimi problemami .
    Nie ma tak naprawdę , bynajmniej u nas jakiegokolwiek wsparcia dla rozbitych rodzin ze strony Kościoła Katolickiego. Nikt nie odwiedza ze zboru Katolickiego tych najmniejszych którzy borykają sie z problemami pracy , wyżywienia czy też leczenia swoich chorych.
    Jesli masz problem to musisz orać sam . Nikt z parafii się Tobą nie zainteresuje .
    Może nie wszędzie tak jest ale pójdę w zakład że gdyby ludzie chcieli to napisali by tu na Tezeuszu miliony przykładów jak są samotni w parafiach Katolickich i jak się nimi nikt nie przejmuje ….
    Wy jesteście solą ziemi , jeśli sól zwietrzeje , czymże ją zasolą?
    Nie wystarczy napisać kazania w internecie i powiedzieć o Bogu wiele pięknych słów. Do przemiany człowieka i zachęcenia go do szukania sensu w Chrystusie niezbędna jest żywa obecność Jego Ducha w zgromadzeniu wiernych . Bez żywego Zboru – parafii ,  nikt tak naprawdę nie będzie w stanie trwać w tym sensie jakim jest Bóg. Chrześcijaństwo to nie Buddyzm . Choć i tam ważne jest mieć więź ze wspólnotą. Wymiar wspólnoty w nauce Chrystusowej jest wymiarem rodzinnym czego wyrazem była wieczerza przy jednym stole . Jaki sens z wiary w Boga skoro żyje się w samotności i w samotności chleb pański spożywa ? Nie ma tak naprawdę sensu wiara w Boga i szukanie Go , jeśli ten sens nie wiedzie nas wszystkich do jednego rodzinnego stołu. Możemy tu w internecie  pisać bez liku o Bogu i trwaniu w Nim a przy tym omijać się. Tak nie powinno się dziać . Jeśli wiara w Boga i życie w Bogu się w kimś objawia to to objawienie powinno być widoczne w tym jak na siebie reagujemy . Trudno jest dziś, tak myślę, zobaczyć ludzi w których Bóg czyniąc wewnętrzną przemianę , posyła ich do wypełnienia jednego z najważniejszych zadań na ziemi a mianowicie , budowania braterstwa . Sens życia w Bogu jest wtedy gdy się w Kościele człowiek czuje jak w domu rodzinnym. Kto nam pokaże jak wygląda życie rodzinne ? Przecież prawdziwa rodzina to nie tylko ta którą stanowimy z tymi którzy są naszymi krewnymi z ciała i krwi . Prawdziwa rodzina to ta która rodzi się poprzez działanie Ducha świętego. Jak jednak mogą doświadczyć tej rodziny Ci którym tą rodzinę nikt jeszcze nie pokazał. Mogę pójść w zakład że miliony ludzi nie widzi sensu życia właśnie przez to że nigdy w życiu nie doświadczyło tego jak piękne jest życie w rodzinie w której ludzie się kochają , szanują się, wzajemnie troszczą i wsłuchują. Kto wie czy  mowa np o aborcji była by wogóle podejmowana gdyby kobieta mająca problem z chorym płodem miała należytą opiekę ze strony rodziny Katolickiej ….Myślę że ludzie w Kościele Katolickim są bardzo często pozostawieni sami sobie i nie mając wsparcia gubią się w swej samotności.  Gubią sens istnienia bo są sami ze swoim problemem. Zamiast wyjścia na przeciw człowiekowi serwuje się mu prawo którego w pojedynkę wykonać nie potrafi bo nie jest w stanie przejść przez problem jaki się pojawia. Każdy z nas wie że w chwilach gdy się cierpi najważniejszy jest człowiek który naprawdę nas kocha. I choć prawdą jest że najbardziej kocha nas Bóg to jednak jego miłość objawiać się pragnie poprzez wspólnotę w której obecny jest żywy człowiek .

     

    A*
     

     

     
    Odpowiedz
  6. jantadeusz

    Artur

    Arturze, napisałeś dużo gorzkich ale i prawdziwych słów. Oczywiście, że ja się z Tobą zgadzam, że w s p ó l n o t a   jest ważna. Bardzo trafnie o tym piszesz. Życie we wspólnocie jest czymś naturalnym i oczywistym. Troska o członków wspólnoty, jest dla chrześcijanina obowiązkiem podstawowym. To przecież jednoznacznie i bardzo jasno wynika z przesłania Ewangelii. Z nauczania Jezusa Chrystusa. Z Jego błogosławieństw i nakazów. Wszyscy o tym wiemy. Często jednakże znacznie łatwiej nam jest o tym gadać niż się do tego stosować. I o tym też wszyscy wiemy. No cóż … każdy z nas się musi (będzie musiał) z takiej postawy rozliczać. Przed Bogiem i przed swoim sumieniem.

    Życie wspólnotowe zapewne często nie jest takie jak byśmy tego chcieli. Mógłbym to chyba również powiedzieć o mojej wspólnocie parafialnej. Gdybym chciał to zrobić, musiałbym jednak właśnie najpierw rozliczyć siebie z tego, co ja zrobiłem dla swojej parafii, dla swojej wspólnoty, co ja zrobiłem, żeby coś zmienić na lepsze? Czy próbowałem. A wiesz Artur … pewnie będę musiał rzeczywiście na takie pytania sobie odpowiedzieć. Gdybym miał to zrobić teraz, natychmiast, to raczej za wiele nie miał bym do powiedzenia. Nie bardzo więc (przynajmniej na razie) mogę krytykować.

    Młodzi ludzie w mojej parafii mieliby tu znacznie więcej do powiedzenia. Ich widać i słychać w mojej parafialnej wspólnocie.

    Tak, w s p ó l n o t a jest „wpisana” w chrześcijańską egzystencję.

     

    Podtrzymuję jednak to co wcześniej napisałem w moim poprzednim komentarzu. Nie można w życiu przyjmować postawy nadmiernego oczekiwania od innych. Trzeba przede wszystkim liczyć na Boga i na siebie. W miarę naszych możliwości i zdolności ( tu potrzebna postawa uczciwa) dawać siebie innym a jeśli nie za bardzo oczekując i od nich coś otrzymamy – to tym większa radość. Dotyczy to również poszukiwania naszej drogi życiowej. Borykania się z naszymi problemami egzystencjalnymi. Starajmy się być silni, bo nasza siła jest siłą wspólnoty w której jesteśmy.

     

     

     
    Odpowiedz
  7. jantadeusz

    Artykuł księdza Pawła Siedlanowskiego

    " Gdy ręka świerzbi, żeby oddać" – bardzo się cieszę, że ten artykuł mogłem przeczytać.

    … ukłony dla … redakcji.

     
    Odpowiedz
  8. arturah

    Młócącemu wołowi nie zawiązuj pyska bracie Rzymsko Katolicki

    Janie napisałeś że :

    Życie wspólnotowe zapewne często nie jest takie jak byśmy tego chcieli. Mógłbym to chyba również powiedzieć o mojej wspólnocie parafialnej.

    Właśnie o tym mów Janie i nie ma co się krępować czy też powstrzymywać . Ludzie już dawno powinni powiedzieć o swoich problemach i oczekiwaniach . Nie chodzi tu zupełnie o krytykę Kościoła bo najpierw ten kościół musi być aby mozna było go skrytykować. Jak można krytykować coś czego nie ma?

    Jeśli w jakimś mieście jest parafia która tak naprawdę jest martwa duchowo to czy można wogóle mówić o jakimś kościele ? To że stoi budynek w jakimś mieście z cegły i ma ołtarz w środku to nie znaczy że to jest miejsce w którym objawia się obecność Pańska. Bóg objawić się pragnie w człowieku który chodzi do takiej świątyni . On nie mieszka w świątyniach w których nie ma ludzi na nowo narodzonych, narodzonych z Ducha Bożego.

    Rozmawiamy Janie teraz jak brat z bratem i nie trzeba się zasłaniać skromnością czy niegodnością w opisywaniu tego co się dzieje na naszym podwórku . Zgadzam się z tym że pewnie jest wielu bardziej odpowiednich osób niż Ty albo ja aby ukazywać co się z nami dzieje w tym Katolickim domu . Chyba najbardziej godni są Ci którzy w tym kościele poprostu cierpią braki . To oni są w największej potrzebie i to oni powinni podnieść głos . Dlaczego więc milczą że jest im tu źle i że nie mają opieki pasterskiej?

    Otóż dlatego Janie że oni żyją juz na dnie . Im już brakuje siły na to by czekać na księdza . Moge pójść w zakład że gdyby ktoś z parafii udał się do ludzi zrezygnowanych duchowo a którzy wcześniej jeszcze mieli nadzieję  w Bogu , to spotkali by się ze słowem spier…do parafii i nie zawracja mi głowy pierdołami…

    Wielu ludzi w Katolickim Kościele cierpi i żyje na dnie z powodu nie wypracowanych metod zarządzania gminą Chrześcijańską .

    Pewna chrześcijanka napisała kiedyś tak :

    W Dziejach Apostolskich jest opisany wzór pierwszego kościoła Jezusa Chrystusa….pragnę skupić się na dwóch fragmentach które mnie dotykają i które rozważam  ,, Wszyscy zaś którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne ,, oraz ,, A u tych wszystkich wierzących było jedno serce i jedna dusza i nikt z nich nie nazywał swoim tego co posiadał ale wszystko mieli wspólne,,  Są tu dwie kuczowe myśli  – WSZYSTKO MIELI WSPÓLNE  – oraz – NIKT NIE NAZYWAŁ SWOIM TEGO CO POSIADAŁ. Dlaczego dziś, we wspólczesnym kościele nie widzimy już takiego działania, czy świat nie zostałby szybciej dotknięty i pozyskany gdybyśmy zatroszczyli się o siebie nawzajem na wyższym poziomie .Czy w tym nie ma odpowiedzi na szybsze przebudzenie? Obserwuje się obecnie  jak wielu współbraci ma braki i to bardzo poważne a inni głoszą ewangelie sukcesu i bogacą się gromadząc coraz to więcej i niewiele z tego idzie na budownie Królestwa Bożego .A przecież Jan napisał – Jeśli zaś ktoś posiada dobra tego świata a widzi brata w potrzebie i zamyka przed nim serce swoje , jakże w nim może mieszkać miłość Boża ? Czy wierzący nie sprzedawali swoich majętności i nie składali pieniędzy u stóp apostołów a Ci rozdzielali każdemu jak było potrzeba ? Jakie musiało być ich serce motywy i miłość względem siebie nawzajem  ,że rozdawali i nikomu niczego  nie brakowało . Czy nie nasz Pan powiedział ,że inni poznają iż należymy do Niego po miłości wzajemnej ? Czy taka miłość jest w nas ,że zdolni jesteśmy do ofiary która nas kosztuje ? Proszę was bracia umiłowani  o wyjaśnienie mi czy ja dobrze rozumiem Słowo Boga ?

    Prawdziwa miłość to nie słowa czy emocje, ale czyny wynikające z poznania Pana Jezusa i z posłuszeństwa Prawdzie. W prawdziwym, żywym Kościele ta praktyczna miłość nadal ma miejsce – wierzący tworzą rodzinę, pomagają sobie nawzajem, troszczą się o siebie i noszą brzemiona jedni drugich.Jeśli tego nie ma to taka wspólnota jest poprostu wspólnotą światową…

    Napisałeś Janie że Nie można w życiu przyjmować postawy nadmiernego oczekiwania od innych.

    Ja uważam że nie chodzi o oczekiwanie od innych . W kościele nie ma innych . Jest się jednością . Tam nie ma ja i inni . Myślę że nie chodzi o krytykowanie gdy się pisze o sobie . No chyba że jesteś poza kościołem Katolickim to wtedy rzeczywiście nie powinieneś nic na jego temat mówić bo to nie twoja rodzina. Jeśli jednak jesteś z rodziny Katolickiej Janie to twoim obowiązkiem jest mówić co Cię boli . O czym myślisz gdy się modlisz ? Czy nie ma w Twojej modlitwie troski i tych ludzi którzy żyją na marginesie życia Katolickiego?

    Czy nie obejmujesz swoich braci troską ? Zapewniam Cię Janie że mozesz tak w tej modlitwie trwać bez końca i nic ona nie zmieni . Bóg pragnie objawiać się poprzez swój Kościół  nie zaś poprzez pojedyńczego człowieka . Jemu naprawdę nie tyle zależy na mnie albo na Tobie ale na nas. On tak naprawdę nie działa z jednostką ale z całym ciałem . Przecież dobrze o tym wiemy Janie że nie chodzi tu o wynoszenie się nad kogokolwiek ani o krytykowanie Kościoła Katolickiego . Gdybym był z poza tego kościoła to rzeczywiście moje słowa można by uznać za jakąś formę krytyki ale jeśli jesteś w członkiem tego ciała to masz prawo nie tylko o tym co trawi kościół pisać ale nawet krzyczeć się powinno ….No chyba że się już tym Katolikiem człowiek nie czuje to wtedy rzeczywiście można dać sobie spokój i odejść na emeruturę 🙂

    Myślę że dziś wykorzystuje się zjawisko śmierci duchowej . Ludzie umierają duchowo z braku pożywienia w Kościele i kiedy juz lądują na dno zupełniej obojętności na Kościół , uważa się że tak naprawdę nie ma problemów w kościele bo przecież Ci co umarli duchowo już są poza kościołem . Czyli dochodzi do takiego wymierania po cichu. Np jakaś kobieta ma dużo dzieci i nie ma czym tych dzieci wykarmić. Razem z mężem starają się jak mogą by tym dzieciom zapewnić przetrwanie . Oczywiście dzieci są ochrzczone itd Co niedzielę chodzą do kościoła ale codzienność i trud życia daje im tak w kość że każdego dnia czują się coraz bardziej pozostawieni sami sobie / Kościół jako wspólnota zupełnie się nimi nie interesuje bo nie ma takiego zwyczaju w Katolicyzmie by się poza mszą świętą zajmować biedotą Katolicką. Dzieci osmarkane po pachy biegają po kolana w błocie  i uczą się po raz pierwszy słowa Ty Hu… albo Ty zdziro bo rodzice zaczynają tak do siebie mówić . Nikt z parafii tego nie zauważa a jeśli zauważa to tak naprawdę nie interesuje ich to bo każdy w Katolicyzmie musi się troszczyć o siebie i iinnych nie oceniać . Nie ma w Katolicyzmie troski o swoich braci którzy mieszkają za płotem a  chodza do tego samego koscioła. Więc ta rodzina zaczyna iść na dno a na około pełno Katolików ….Po jakimś czasie ta Katolicka rodzina wpada z kolejnym dzieckiem tzn zachodzi w ciąże kobieta i już nie 6 ale siedmioro mieć ich będą . Mąż tej kobiety zaczyna pić coraz więcej alkoholu a żona myśli o aborcji , a za płotem bracia Katolicy modlą się pod wiejskim krzyżem o to by w Polsce nie można było usuwać ciąży ….Bracia Katolicy nie wiedzą że tam za płotem ich siostra i brat przechodzą już na stronę zupełnej śmierci duchowej w której objawia się zupełna obojętność na to co jest wartością Katolicką – chrześcijańską.

    Kobieta i jej mąż są już na dnie . Do kościoła nie chce im się chodzić . Co dzień piją wódkę a dzieci pogrążają się w narkotyki i zaczynają brać dopalacze . Ta kobieta i ten jej mąż na samym początku byli normalnymi ludźmi którym we właściwym czasie nikt we wspólnocie Katolickiej nie podał ręki bo tak naprawdę nie ma takiego obowiązku w kościele Katolickim by czuwać nad innymi – słabszymi . Jestem tego pewien ze należy o tym mówić a to po to by ktoś kto został postawiony na świeczniku w Kościele wreszcie pomyślał o tym czy rzeczywiście parafia którą zarządza jest wyposarzona w odpowiednie służby diakonatu .

    Diakonat wykształcił się w początkach chrześcijaństwa jako urząd osób odpowiedzialnych za funkcje charytatywne we wspólnocie chrześcijańskiej.

    Według dziejów apostolskich  (Dz 6, 1 – 6)apostołowie wybrali w Jerozolimie siedmiu mężczyzn, mających odciążyć ich od spraw stołu:

    (1) Wówczas, gdy liczba uczniów wzrastała, zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom, że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano ich wdowy. (2) Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbywali słowo Boże, a obsługiwali stoły – powiedziało Dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów. (3) Upatrzcie zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im zlecimy to zadanie. (4) My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa. (5) Spodobały się te słowa wszystkim zebranym i wybrali  Szczepana  męża pełnego wiary i Ducha Świętego itd ….

    TADAM!

    Pytanie do Twojego zboru – parafii brzmi

    Czy w Twojej parafii jest posługa diakonatu tych co zajmuja się ludźmi biednymi ?

    Zobacz wokół siebie. Np czy w Twojej parafii są ludzie którzy mają samochody za wiele setek tysięcy albo domy w których kafelki na ścianach sa zmieniane co roku , podczas gdy inni w Twojej parafii nie mają na książki dla dzieci gdy idą do szkoły ?

    Jeśli tak jest że jedni w Twojej parafii Katolickiej mają dupe miodem smarowaną a inni nie mają na papier toaletowy .Taka parafia jest martwa bo nie ma w niej prowadzenia Duchem świętym . Może i tam być nawet co niedziela pielgrzymka na Jasną Górę organizowana przez Katolicką młodzież , może i tam być modlitwa i wielkie ochy i achy na cześć Boga i najświętszej Panienki ale jeśli za  w takiej parafii nie ma posługi diakonatu to   taka parafia nie jest zupełna .

    Bóg ma wielką cierpliwość że taki Katolicyzm wogóle znosi w naszych czasach . Ja naprawdę podziwiam Boga za to że On nie weźmie bata i nie rozgoni tego fałszywego towarzystwa wzajemnej adoracji ludzi najbogatszych w Kościele …

    PS.

    Janie .

    Ja zauważyłem że  masz dobre serce i chęć mówienia  o tym co ważne . Nie staraj się jednak zawiązywać pyska tym którzy proszą się we mnie o to bym w ich imieniu przemówił …Nie chodzi bowiem w mej mowie o mnie ale o moich braci w Kościele

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  9. jantadeusz

    Powtórzę

                           Wiele z tego o czym piszesz Artur, to prawda. Ale jaki z tego wniosek praktyczny wynika. Ano, chyba taki, że każdy z nas, w miarę swoich zdolności, możliwości i talentów powinien swoimi faktycznymi (realnymi) działaniami starać się zmieniać to co jest złą stroną naszego wspólnotowego życia. Powinien coś pożytecznego czynić w tym kierunku. Bo "samo się nie załatwi". Nic się "samo nie załatwia", ani w naszym życiu indywidualnym (jednostkowym), ani w naszym życiu rodzinnym, ani w życiu naszej wspólnoty religijnej, ani w naszym życiu społecznym (obywatelskim) w naszym państwie. Potrzebne są realne, konkretne działania. NASZE  DZIAŁANIA. Sama krytyka, nawet jeśli jest słuszna, nie będzie tu wystarczająca.

    Ponadto Artur, niejako w podsumowaniu tej naszej wymiany zdań , wskazuję na słowa dzisiejszych czytań. One są zawsze aktualne.Czyż można wyobrazić sobie ludzką, doczesną rzeczywistość, tu na tej ziemi, w której one nie będą aktualne?

    Trzymaj się Arturze.

     

     
    Odpowiedz
  10. arturah

    Janie . Janie

    Janie

    Jaki wniosek praktyczny wynika z rozmowy o tym , że dzieci Katolickie brną w narkotyki?

    Jaki wniosek praktyczny wynika z rozmowy o tym , że ludzie w parafiach katolickich są samotni i pozostawieni sami sobie ?

    Jakie sens jest o tym pisać ? Jaki sens o tym mówić ? Jaki sens jest w tym by pisać o tym co mówi ksiądz  Lemański albo jaki sens jest pisać o tym,  że powinno się bronić wartości Chrześcijańskich w europie ? Jaki sens jest mówić o tym że Państwo Polskie zaniedbuje swoje dzieci ? Jaki sens jest w tym że piszesz o wypieraczach poliltycznych?

    Tak właśnie jest Janie że krytyka choć by nie wiem jak była prawdziwa , krytyka np  polityki albo władzy która obecnie jest w polsce nie będzie wystarczająca .

    Napisałeś :

    Potrzebne są realne, konkretne działania. NASZE  DZIAŁANIA. Sama krytyka, nawet jeśli jest słuszna, nie będzie tu wystarczająca.

    Ciesżę się że to zobaczyłeś że samo pisanie i krytykowanie rządu albo polityki albo ludzkich zachowań nawet jeśli jest słuszna nie jest wystarczająca. Czytałem Janie Twoje wypowiedzi np WYPIERACZ POLITYCZNY albo to co napisałeś do Małgorzaty bloga o Kasience Małej i tej powodzi. Cieszę się że doszedłeś do wniosku że sama krytyka nawet jeśli jest słuszna nie jest wystarczająca.

    Bo widzisz…tak to juz jest że jak nas ktoś dotyka krytyką to nas to boli i nie chcemy o tym mówić bo to dotyka np nas Katolików ale jak ktoś np mówi źle o politykach to już wtedy często łatwiej jest zacierać ręce i cieszyć się że wyciąga się brudy polityczne i błędy ….Nie wiem czy teraz wiesz o co mi chodziło?

    Chodziło mi o pokazanie tego że lubimy krytykować innych ,ale sami krytyki znieść nie możemy i  jako Katolicy często staramy się  pouczać świat jak ma się właściwie  prowadzić, podczas, gdy sami jesteśmy bardzo niedoskonali w tym , jak prowadzimy swoje życie parafialne. Aby naprawiać świat należy wpierw zacząć od siebie . I nie chodzi tu wcale o naprawę mnie albo ciebie Janie bo jesteśmy jedynie ziarnkami piasku. Chodzi o poprawę mechanizmów które wprawiają w ruch regulację życiodajnych nurtów Kościoła Katolickiego .

    Czy nasze pisanie coś zmieni?

    Myślę że nasze pisanie jest owocem tego co się obecnie dzieje i nie ma na celu zmieniania . Jest raczej wyrazem tej rzeczywistości w której się żyje. Ja , Ty i jescze ktoś , czegoś co dzień doświadcza . Nie jesteśmy bez serca, mamy uczucia reagujemy na otaczający nas świat Katolicki i nie tylko. Przeżywamy swoje zajęcia np Kuratorskie

    Są ludzie obojętni i tacy których życie Katolików nic nie obchodzi. Oni najczęściej mówią że mają głęboko w de to jak się prowadzi ich brat który siedzi w Kościelnej ławce i czy ma co jeść . Dla wielu takich ludzi ważne jest by mieć pracę dom, najeść się i pójść w niedzielę do Kościoła . Na tym koniec. Po co pisać o tym że jest komuś w Kościele cieżko? Tacy ludzie nie mają na to chęci. Jednak jeśli się czuje Janie jakąkolwiek więź z tymi ludźmi którzy są w Kościele z problemami to , tak mi się wydaje należy o tych ludziach przypominać bo oni się o siebie już nie upomną . Nie upomną się bo są na dnie depresji.

    Depresja to taki stan w którym się nie jest w stanie powalczyć o siebie.

    Myślę że należy pisać przedewszystkim o tym co dotyka nasz Kościół i starać się to naprawić zaczynając od Góry . Wielu mówi że należy zacząć od modlitwy od siebie od tego jakim się jest w swoim sercu itd . Dobrze mówią i taka naprawa jest ważna . Jednak patrząc w Słowo Boże i napominanie kierowane do siedmiu zborów w Apokalipsie widzimy że przedewszystkim naprawa zaczyna się od anioła zboru. Aniołowi zboru w Laodycei napisz …Tam idzie słowo do  Biskupów w Kościele, którzy dalej przekazują napomnienie Pańskie i  rozpoczyna się naprawa Zboru który powinien być światłością dla świata i wzrorem do naśladowania . Ludzie widząc dobrze działającą parafię Katolicką będą się do niej garnąć i pragnąć będą w niej żyć .

    itd itd

     

    mam nadzieję że jako dużo starszy i czci godniejszy człowiek odemnie będziesz to Janie napomnienie potrafił o wiele lepiej wprawić w ruch niż ja ….choć i ja mam niewiele do pięćdziesiątki …:)

    Trzymaj co masz i nie myśl o mnie źle . Ja kocham ludzi . Katolicki kościół naprawdę wymaga naprawy o którą wszyscy powinniśmy zabiegać . Ja nie krytykuję kościoła ja krytykuję to co w Kościele powinno być a nie ma…Krytyka nie zawsze musi być podyktowana niechęcią do Kościoła. Czy myślisz że prorocy którzy krytykowali Izrael w starym testamencie nie kochali swojego ludu ? Oni kochali ludzi , Kochali oblubienicę Adonaj …i właśnie ze względu na miłość do Kościoła Bóg powoływał ich na urząd prorocki…

    No my tylko tak rozmawiamy i nie jesteśmy prorokami ale myślę że Bóg w swoim czasie pośle swoje słlugi proroków do biskupów i Papieża … ale wtedy te słowa które oni mówić będą , nie będą już tylko rozmową przez internet …

    Na tym kończę

    twój przyjaciel i brat który chętnie by przegadał całą tą noc w której żyjemy…

    oby nastał dzień …

    PS

    To jest tylko rozmowa między braćmi Katolikami

    A*

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code