Sapere aude!

Normal
0
21


Normal
0
21


Najważniejsza jest psychika. Zwłaszcza w przypadku osób niepełnosprawnych. Ciało jest sterowane umysłem, to tam znajduje się nasza „tablica rozdzielcza”, dlatego higiena psychiczna i związany z nią komfort psychiczny mają tak wielkie znaczenie dla naszego samopoczucia, a co z tym także związane postrzegania siebie i innych. Osoby niepełnosprawne stają często wobec o wiele większych wyzwań aniżeli ich pełnosprawni rówieśnicy. Niestety tylko niektóre z nich chcą i potrafią im sprostać. Jednak aktywność i samoświadomość osób niepełnosprawnych stale wzrasta dzięki działaniom realizowanym m. in. przez EFES i rozmaite fundacje.

Osoby niepełnosprawne mogą się realizować na wielu polach. Czasami jest to sport, innym razem nauka lub praca. Doskonałym przykładem tutaj jest prof. Stephen Hawking, wybitny angielski astrofizyk, który mimo swej znacznej niepełnosprawności osiągnął nie tylko sukces jako naukowiec, ale także prowadzi udane i szczęśliwe życie rodzinne. W naszym kraju również nie brakuje podobnych przykładów. Pracownikiem mojej macierzystej uczelni jest osoba niepełnosprawna, niedawno też osoba na wózku inwalidzkim, z rurką tracheotomijną, odbierała dyplom magisterski, co było pokazywane nawet w telewizyjnych Wiadomościach. Mamy coraz więcej niepełnosprawnych informatyków, matematyków, fizyków, prawników, psychologów itd. Czyli że po prostu trzeba chcieć. Naprawdę warto.

Momentem od którego zacząłem inaczej postrzegać otaczający mnie świat, było stypendium w Uniwersytecie Technicznym w Chemnitz w Niemczech, gdzie w ramach Fakultetu Filozoficznego studiowałem historię Średniowiecza. Już samo dostanie się na mój wymarzony kierunek studiów, historię o specjalności archiwistycznej, było dla mnie, osoby która po wypadku jeździła na wózku inwalidzkim, sporym osiągnięciem. Gdy na czwartym roku studiów zaproponowano mi wyjazd na prywatne stypendium do Niemiec, nie wahałem się ani chwili. Uważałem to za moją wielką szansę, możliwość udowodnienia sobie i innym że mimo niepełnosprawności można osiągać sukcesy.

Podczas wypadku doznałem stłuczenia pnia mózgu, mam osłabiony błędnik i jestem po tacheotomii, co wywołuje dosyć dwuznaczne wrażenie i sprawia że muszę być przygotowany na różne ludzkie reakcje. Podobnych osób jest oczywiście więcej, moje obrażenia są w końcu typowo powypadkowe. Było to jednak przyczyną wielu nieporozumień na studiach. Ostatecznie okazało się, że to właśnie ja miałem więcej barier i oporów aniżeli moi pełnosprawni koledzy ze studiów i współlokatorzy z akademika. Nikt też nie robił mi, w związku z moimi  problemami manualnymi, problemów z zamianą formy pisemnej egzaminów na ustną. Referaty i pracę magisterską napisałem na komputerze.

Po moim przyjeździe do Chemnitz pierwszą rzeczą, którą musiałem zrobić, było zameldowanie się w akademiku. Autobus, którym jechałem, spóźnił się dwie godziny, w rezultacie czego na miejscu byłem o drugiej w nocy. Na szczęście na przystanku czekał na mnie mój pełnosprawny kolega, co uchroniło mnie przed noclegiem pod chmurką. W Niemczech, inaczej niż w Polsce, rozdziałem akademików nie zajmuje się Samorząd Studencki. Leży to w gestii adiunktów. Gdy w końcu otrzymałem miejsce w Domu Studenckim, okazało się że moim współlokatorem jest rodowity Niemiec, co ze względów językowych bardzo mnie ucieszyło. Kolejną rzeczą, którą musiałem zrobić, było założenie konta mailowego w uczelnianym Centrum Obliczeniowym tzw. Rechenzentrum. W Niemczech bowiem studenci komunikują się z wykładowcami za pomocą maili. I w końcu musiałem otworzyć konto w Sparkasse, Kasie Oszczędnościowej, na które było przelewane moje stypendium.

Niemieccy studenci są bardzo zdyscyplinowani, na korytarzach akademików panuje prawie absolutna cisza, nie ma też czegoś takiego jak Juwenalia. Za to mają jeszcze więcej swobody, w akademikach bowiem nie ma portierek, każdy ma klucz i wchodzi do akademika jak do własnego domu. W Niemczech w o wiele bardziej przyjazny sposób traktuje się osoby niepełnosprawne. Pamiętam uczelnianą wycieczkę do Georlitz, podczas której każdy chciał ze mną porozmawiać. Było to bardzo miłe. Również na Uczelni nikt nie robił mi z powodu mojej niepełnosprawności problemów.

Pobyt w Chemnitz wpłynął w sposób zdecydowany na moje życie. Dzięki kontaktowi z niemieckimi studentami i stypendystami z innych krajów nie skupiam się już wyłącznie na swoich własnych problemach, które jak się okazało wcale nie są największe. W trakcie stypendium zwiedziłem też miasto, poznałem jego atrakcje, a nawet udało mi się odwiedzić położony niedaleko Lipsk. Zarówno stypendium, jak i studia, sprawiły że wiele z rzeczy, które kiedyś stanowiły dla mnie duży problem, teraz wydaje się niemalże śmiesznymi.  

Cały czas jednak miałem świadomość, że percepcja osób niepełnosprawnych w Polsce pozostawia w dalszym ciągu wiele do życzenia i po prostu niektórym ludziom będzie trudno wyobrazić sobie, aby na stypendium zagraniczne wyjechał niepełnosprawny student. W ostatnim czasie jednak postrzeganie osób niepełnosprawnych się zmienia, niestety zmiany te są powolne i zauważalne przede wszystkim w większych miastach. Mimo to  uważam, że było warto. Sapere aude. Odważ się być mądry!

Większość problemów, z którymi spotykamy się w życiu, nie jest nowa i już ktoś kiedyś przez to przechodził. To tylko nam wydaje się, że nasze kłopoty są jedyne i niepowtarzalne. Niektórzy mówią, że cierpienie uszlachetnia. Nie jestem co do tego przekonany, natomiast cierpienie z pewnością prowadzi do egocentryzmu. Tymczasem czas zmienia tylko dekoracje, te same, lub prawie te same problemy mieli ludzie w poprzednich stuleciach. Tego nauczyły mnie studia historii. Historia magistra vitae est. Historia nauczycielką życia. Poza tym w życiu nigdy nie stoi się w miejscu, albo idziesz do przodu, albo się cofasz. Ja wolę iść do przodu.

Natomiast kiedyś bycie mądrym wymagało o wiele większej odwagi. Mam na myśli tutaj takich uczonych jak Mikołaj Kopernik, Patron mojej uczelni, czy Giordano Bruno.

 

 

 

 

 

 

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code