, , ,

Ruch Wolność i Pokój – wyzwolona wyobraźnia w natarciu

 

 

Nie ma nic potężniejszego niż idea, na którą nadszedł czas
Victor Hugo
 
W tym roku mija ćwierć wieku od powstania Ruchu Wolność i Pokój, który w drugiej połowie lat 80-tych przełamał apatię ówczesnej „Solidarności”, odnawiając nadzieje Polaków na wolną ojczyznę i upadek sowieckiego Imperium. Album, który właśnie trzymacie w rękach, opowiada barwne dzieje tych, których nazwano dziećmi „Solidarności”, bo zwykle byli zbył młodzi, by brać udział w wydarzeniach Sierpnia’80, a centralnym doświadczeniem dla wielu z nich była ponura groteska stanu wojennego.
 
Poznan_okupacja89_WiP.jpg
 
Niepowtarzalne "Tak" WiP-u
Każdy autentyczny ruch społeczny przynosi nową ideę, która zmienia świat. Tak jak człowiek rodzi się, by powiedzieć to jedno najważniejsze i unikalne słowo swego życia, i nazywamy je powołaniem, losem lub przeznaczeniem, tak każdy ruch społeczny wyłania się z mroku dziejów, by powiedzieć swoje niepowtarzalne „Nie” i „Tak”.
Polska „Solidarność” była odmową świata pracy, by służyć dalej dysfunkcyjnej utopii komunistycznego systemu, wezwaniem do solidarnej wolności, która rodzi sprawiedliwość. „Solidarność” powiedziała mocne „Tak” godności człowieka i Polaka. Ruch Wolność i Pokój poszedł dalej: odmówił oddawania życia i obrony kraju niesuwerennego, który z ludzi czynił niewolników i umacniał militarno-imperialny porządek świata. WiP powiedział mocne „Tak” wolności jednostek i suwerenności narodów, rodzącej prawdziwy pokój w ojczyźnie i na świecie.
Gdy ludzie odmawiają pracy na rzecz komunistycznej utopii, reżim chwieje się, lecz gdy nie chcą oddawać swojego życia jako żołnierze armii totalitarnego systemu, a przeciwnie, gotowi są oddać swe życie i wolność za odmowę służenia złu, reżim upada. Ruch tworzony przez ludzi młodych: uczniów, studentów i bezrobotnych często absolwentów, nie mógł odmówić pracy na rzecz reżimu jak ludzie „Solidarności”, ale mógł i chciał odmówić składania przysięgi na wierność sowieckiemu Imperium czy samej służby wojskowej. Zaistnienie WiP-u oznaczało ostateczne wyczerpanie się wewnętrznych racji moralnych i skutecznej represji komunistycznego reżimu w Polsce i Europie Środkowej. Jak się wydaje, dziejowym przeznaczeniem Ruchu Wolność i Pokój, jego historiozoficznym sensem – nierozpoznawanym wówczas w pełni przez samych jego uczestników – było właśnie zwiastowanie słowem i czynem, że koniec Imperium jest bliski. Dzięki temu WiP stał się polityczno-kulturowym akceleratorem działań opozycji i społecznych nadziei w ostatnich latach przed upadkiem komunizmu w Polsce w 1989 roku.
 
krakow88-2_WiP.jpg
 
Czas bohaterów
Choć założycielami WiP-u byli głównie członkowie Niezależnego Zrzeszenia Studentów z Krakowa i Warszawy, których ukształtował Sierpień’80 przeżywany na zrewoltowanych uczelniach, większość obdżektorskiejantyarmii Ruchu tworzyli ludzi, dla których surrealizm i trauma stanu wojennego stanowiły fundamentalne doświadczenie osobiste i pokoleniowe. W miejsce militarnych bohaterów powstań i wojen WiP stworzył własne ikony: pokojowych bohaterów męczenników – Rolanda Kruka, Marka Adamkiewicza, Wojtka „Jacoba” Jankowskiego, Sławka Dutkiewicza oraz wielu innych, którzy odmówili złożenia przysięgi na wierność przymierzu z Armią Radziecką albo w ogóle służby wojskowej. Setki młodych ludzi poszło w ślad za pierwszymi bohaterami do aresztów i więzień, by tworzyć niegasnącą sztafetę wolnościowej pochodni. Bohaterów w więzieniach wspierali WiP-owscy przyjaciele, w tym wiele ofiarnych kobiet (głodówki w Podkowie Leśnej, Bydgoszczy, Warszawie, sittingi, plakaty, ulotki, petycje i happeningi w Gdańsku, Szczecinie, Krakowie, Wrocławiu, Gorzowie, Opolu, Warszawie, Poznaniu, Katowicach i innych miastach).
Ci młodzi ludzie doświadczyli realnego socjalizmu jako czołgów, opancerzonych wozów, pałek, karabinów, mundurów żołnierzy, milicjantów, więziennych strażników i umundurowanych propagandzistów w TVP. Nie mieli złudzeń – komuna to była naga przemoc, kłamstwo, bieda, niewola i syf. Nie wierzyli komunistom. Nie poznali jeszcze smaku koniecznych kompromisów z systemem, jak ich rodzice. Nie mieli nic do stracenia poza nadzieją, że życie może mieć jakiś sens, a świat nie jest jedynie absurdem przemocy i zła.
Skąd czerpali odwagę, by w sposób jawny kontestować armię totalitarnego kraju i iść do więzienia z kilkuletnimi wyrokami? Na pewno nie z  politycznej kalkulacji – choć medialnymi rzecznikami Ruchu byli antykomunistycznie zorientowani polityczni pragmatycy – bo nawet ich polityczne motywy miały temperaturę maksymalistycznej etycznej utopii. Aleksander Sołżenicyn w „Ostatnim kręgu” pisze, że jeśli odbierze się człowiekowi wszystko, nie ma on już nic do stracenia i staje się całkowicie wolny. I tutaj chyba leży sekret odwagi WiP-owskiej młodzieży: stan wojenny odebrał im wszystko, czyli nadzieję na sensowne życie, w zgodzie z sumieniem, prawdą i wizją wspólnego dobra. Nie ma chyba większej tragedii dla młodych wrażliwych idealistów, niż wejść w dorosłość w świecie, w którym nie da się żyć i za który nie warto umierać. A taka była dla nich Polska Jaruzelskiego. Ci młodzi Polacy z różnych miast i miasteczek pragnęli sensu życia bardziej niż wygody i bezpieczeństwa, wołali o nadzieję droższą niż życie i wolność, pragnęli wspólnoty wolnych ludzi, choćby za murami więzienia, łaknęli zdrowego śmiechu i radości, choćby za ceną aresztów, bicia pałkami i wysokich grzywien.
Pokolenie WiP-u chyba jako pierwsze w Polsce całkowicie odrzuciło paradygmat realnego socjalizmu z „ludzką twarzą” i koniecznej zależności swego kraju od Związku Radzieckiego. Pozornie mało realistyczna wizja całkowicie wolnej Polski, odzyskania pełni ludzkich i obywatelskich praw, rozwiązania Układu Warszawskiego i zjednoczonej Europy miała swój duchowy i moralny fundament w bezkompromisowej odwadze młodych Polaków. WiP-owcy skazywani na kilkuletnie wyroki więzienia, głodując w obronie prześladowanych kolegów, organizując sittingi, petycje, odsyłając i paląc książeczki wojskowe, nie przypuszczali, że koniec komuny jest bliski. Ich determinacja nie żywiła się polityczną kalkulacją, ale czerpała natchnienie i siłę z tej duchowej mocy, jakiej każdy człowiek doświadcza, jeśli idzie – zwłaszcza w czas prześladowań – za głosem swojego sumienia. Dla jednych źródłem tej mocy był Bóg, dla innych jakaś forma Absolutu, dla jeszcze innych prawda, niepodległość Ojczyzny, godność, wierność sobie, wolność, pokój, odmowa przemocy i treningu w zabijaniu, pragnienie świata bez armii i granic.
 
opole2_WiP.jpg
 
Odkrycie nonviolence
Młodzi kontestatorzy, przełamując różne lęki, tak naprawdę bali się dwóch rzeczy: pokusy nienawiści i choroby psychicznej, ubocznych skutków społecznego zaangażowania w warunkach silnej presji. Przemoc schyłkowego reżimu budziła wciąż ogromne i złe emocje. WiP-owcy odkryli, że nie wystarczy nie strzelać do komunistów i funkcjonariuszy reżimu, ale nie można też pozwolić, by słuszna walka o wolność i pokój zatruła ich młode dusze nienawiścią i goryczą, wtrąciła ich w chorobę psychiczną lub samobójstwo, jak niektórych spośród ich kolegów. W odkryciu siły miłości, dobra, przebaczenia, humoru – również w walce politycznej – pomogli im swoją postawą i nauczaniem Jan Paweł II, ks. Jerzy Popiełuszko, Jacek Kuroń, Mahatma Gandhi i inni. Odkrycie nonviolence, działanie bez użycia przemocy  oraz – u większości – autentyczne i żywe etyczne doświadczenie niezwykłego wyzwolenia, jakie daje samo dobro i piękno nagiej moralnej racji, poświadczonej osobistą ofiarą było dla młodych bohaterów największym chyba źródłem moralnego i psychicznego ocalenia. Głębokie indywidualne i wspólnotowe przeżycie pokoju serca, które towarzyszy przyjęciu cierpienia w słusznej sprawie, odbudowywało w młodych ludziach wiarę w znacznie słowa „pokój” również na arenie krajowej i międzynarodowej. Żyjąc zgodnie z sumieniem, zwłaszcza w sferze publicznej, WiP-owcy odzyskiwali dla siebie i przywracali innym właściwy sens zakłamywanych słów, takich jak „wolność”, „wierność”, „braterstwo”, „wspólnota”, „ojczyzna”. Wezwanie papieża Jana Pawła II, aby pokój w ojczyźnie i w świecie budować nie tylko poprzez negocjacje rozbrojeniowe mocarstw, ale jeszcze bardziej w oparciu o poszanowanie wolności jednostek i wspólnot oraz suwerenności ludów i narodów, dla uczestników Ruchu stawało się czymś jak najbardziej realnym i głęboko osobistym.
Dlatego też WiP stał się w Polsce prekursorem jawnych działań opozycyjnych. Akcje z otwartą przyłbicą, z podawaniem nazwisk, telefonów i adresów miały również wielki sens jako rodzaj terapii poprzez integralność życia i były zwiastunem normalnego kraju, w którym ludzie nie muszą się ukrywać, gdy mówią trudną prawdę. WiP-owcy dawali zaraźliwe świadectwo, że można być w pełni sobą i łamać w sferze życia publicznego wszelkie tabu, choćby armijne i sojusznicze.
Aby nie dać się zwariować komunie, WiP coraz częściej – podobnie jak słynna wrocławska Pomarańczowa Alternatywa – stosował w swoich akcjach humor i satyrę: w albumie jest sporo zdjęć zabawnych. Oprócz autoterapeutycznego sensu twórczy humor WiP-owskich akcji – jak choćby topienie w Bałtyku marzanny jako kukły generała Jaruzelskiego – miał też ważne znaczenie polityczne: potraktowana z humorem armia, milicja i Służba Bezpieczeństwa traciły swój nimb groźnej powagi, a stawały się raczej tandetną groteską i teatrem bezsilnych kukiełek. W humorze WiP-owskich akcji zawarta była stara intuicja, że reżimy upadają, gdy zmęczeni strachem poddani zaczynają się śmiać ze swych oprawców prosto w oczy. A dla funkcjonariuszy totalitarnego państwa WiP-owski humor był zakamuflowaną obietnicą przebaczenia i łagodnego ich potraktowania, jeśli system upadnie i zacznie się czas rozliczeń. Humor WiP-owskich happenerów korumpował też moralnie oprawców, czyli pomagał im odzyskiwać utracone człowieczeństwo i pragnienie życia w normalnym kraju.
 
torun5_WiP.jpg
 
Siła młodzieńczej wspólnoty
Najpiękniejszym chyba odkryciem WiP-owców była wspólnota: pozornie męski świat pełen jednak wrażliwych i ofiarnych kobiet. Fałszowi i zakłamaniu społecznych więzi totalitarnego kraju młodzi WiP-owcy odpowiedzieli tworzeniem silnych wspólnot lokalnych, krajowych i międzynarodowych, które powstawały wokół przeżycia wspólnego dobra.
Kamieniem węgielnym Ruchu Wolność i Pokój nie tylko politycznie, ale też jako wspólnoty była przecież walka w obronie konkretnego człowieka: Marka Adamkiewicza ze Szczecina, który za odmowę złożenia przysięgi wojskowej został skazany na 2,5 roku więzienia. Głodówka jego kolegów w kościele w Podkowie Leśnej w 1985 roku w intencji uwolnienia Marka stała się ważnym źródłem i doświadczeniem paradygmatycznym Ruchu. Tak jak dla żołnierzy źródłem moralnej siły i najmocniejszych więzi staje się poświadczone krwią braterstwo na polu bitwy, dla młodych WiP-owców bojowym chrztem braterstwa były głodówki, areszty i więzienia za prześladowanych kolegów. Rozsiane po całej Polsce wspólnoty Ruchu stanowiły autentyczne enklawy szczerych więzi, radości, miłości, wsparcia i wspólnej pracy zarobkowej. WiP-owcy – jak to młodzi – umieli i chcieli nie tylko walczyć, ale też wspaniale się bawić: wspólnie pić, śpiewać, tańczyć, wygłupiać się, opowiadać kawały, tworzyć improwizowane happeningi. W Ruchu zawiązywało się sporo przyjaźni, romansów, małżeństw. A młode kobiety jako żony, przyjaciółki i dziewczyny stanowiły w WiP-ie wielką, piękną siłę wspierającą, a nawet inicjującą różne akcje, jak choćby głodówka kobiet w Podkowie Leśnej w roku 1986. Bez ich miłości i podziwu młodzi bohaterowie być może udźwignęliby ciężar „prześladowań za sprawiedliwość”, ale byłby on pozbawiony tego ciepła, wzruszenia, tęsknoty, jakie dają młodzieńcze miłości i przyjaźnie, a zwłaszcza kochające nas wrażliwe i piękne kobiety.

WiP_Krak__w.jpg

 

Myśl sięgająca poza śmierć Imperium

Odwaga, moralne intuicje, humor oraz wspólnotowe więzi WiP-owców nie osiągnęłyby pełni swego kulturowego i politycznego znaczenia bez poważnego namysłu uczestników Ruchu, takich choćby jak Jan Rokita, Jacek Czaputowicz, Leszek Budrewicz i wielu innych, bez intelektualistów związanych z Ruchem, setek WiP-owskich publikacji i periodyków oraz prekursorskich inicjatyw międzynarodowego dialogu o wolności, pokoju i prawach człowieka. takich choćby jak warszawskie Seminarium w 1987 roku i konferencja w Krakowie w 1988 roku.
WiP był niezwykle twórczy, chłonny intelektualnie i ideowo. Za pozornie prostymi akcjami nonviolence i odmową służby wojskowej stała znajomość olbrzymiej literatury oraz przemyślenia, artykuły i dyskusje etyczne, politologiczne i taktyczne uczestników Ruchu. Mimo pozornej nonszalancji poglądów uczestnicy ruchu poprzez ciągłą refleksję, referaty i publikacje wypracowywali zręby polityki zagranicznej przyszłej niepodległej Polski, takie jak: wyraźnie prozachodnia orientacja kraju, postulat wycofania wojsk rosyjskich z Europy Środkowej, rozwiązanie bloków militarnych: Układu Warszawskiego i NATO oraz integracja Europy. Podobnie dzięki organizowanym międzynarodowym seminariom i spotkaniom WiP miał wielki wpływ na to, że ruchy pokojowe Zachodu doceniły specyfikę sytuacji krajów bloku wschodniego oraz uznały problematykę wolności i suwerenności za podstawy sensownej polityki rozbrojeniowej i pokojowej. Wielkie zainteresowanie zachodnich mediów właśnie WiP-em w drugiej połowie lat 80-tych wynikało nie tylko z ówczesnego marazmu „Solidarności”, ale przede wszystkim z dostrzeżenia rewolucyjnego novum WiP-owskich akcji oraz z siły mądrze artykułowanych celów Ruchu i z właściwego zrozumienia sytuacji geopolitycznej przez jego uczestników.
Jako pierwsza organizacja opozycyjna w Polsce i Europie Środkowej WiP uderzył w jeden z najczulszych punktów komunistycznego systemu: armię, która z jednej strony była formą zmilitaryzowanej tresury społeczeństwa państwa totalitarnego i narzędziem pacyfikacji społecznych protestów w obronie władzy, z drugiej zaś strony polskie wojsko było poddańczym elementem militaryzmu imperium sowieckiego. Wojskowe i cywilne służby specjalne PRL uważały, że WiP jest bardzo niebezpiecznym i skutecznym ruchem, który poważnie zagraża bezpieczeństwu państwa, osłabia morale armii i społeczeństwa, narusza sojusznicze, czyli imperialne interesy Związku Radzieckiego. Od czasu powstania WiP-u i rosnącej liczby obdżektorów reżim słusznie obawiał się użycia wojska do tłumienia potencjalnej rewolty: przykład setki zdeterminowanych ludzi mógł w przypadku kryzysu okazać się zaraźliwy i doprowadzić do choćby częściowego paraliżu armii. Dlatego Ruch był obiektem silnej i systematycznej inwigilacji przez służby specjalne i przedmiotem wnikliwych analiz PRL-owskich ekspertów do spraw bezpieczeństwa.
 
wroclaw_siechnice5_WiP.jpgZapowiedź postmoderny
Brawurowa odwaga i twórcza ekstrawagancja politycznych działań WiP-owców, która budziła nerwowe zdumienie funkcjonariuszu reżimu i podziw reszty opozycji, wyrastała wprost z porzucenia lęku przed sowieckim Imperium, z przełamania silnego tabu, jakim była kwestia armii i totalitarny militaryzm. WiP-owcy chyba jako pierwsi w Polsce odkryli, że król jest nagi… i śmieszny, a gdy człowiek przestaje się bać i zrzuca balast zniewolenia, wszystko staje się możliwe. WiP był nowoczesną gombrowiczowską wyobraźnią w natarciu, dla której takie drobiazgi jak Układ Warszawski i pojałtański porządek świata – dla pokolenia „Solidarności” przemożne tabu i nieusuwalna bariera politycznych kalkulacji – stawały się jeszcze jedną gębą, której należy dać prztyczka, choćby za cenę kilku lat więzienia i braku życiowych perspektyw. Kulturowo Ruch Wolność i Pokój był zwiastunem wschodnioeuropejskiej postmoderny, która dla polityki nigdy nie wyrzeknie się egzystencjalnych napięć, moralnych dylematów i artystycznej barwności, a ideowy pluralizm jest jej naturalnym żywiołem.
Skostniałej szarzyźnie upadającego Imperium młodzi WiP-owcy odpowiedzieli tworzeniem archipelagu żywych utopii: niepodległej Polski, konserwatywnego porządku społecznego, chrześcijańskiej Ewangelii według Jana Pawła II, pacyfistycznego i anarchistycznego świata bez państw i granic Kropotkina, etycznego nonviolence Tołstoja i Gandhiego, zjednoczonej Europy, świata bez bloków militarnych, pełnego ekologicznych oaz, mniejszościowych tęcz, happeningowej sztuki i egzystencjalno-etycznej polityki. Konserwatywni katolicy obok lewicowych i antyklerykalnych agnostyków, propaństwowi politycy i pragmatycy wspólnie z hipisującymi pacyfistami i anarchistami kształtowali barwny pluralizm Ruchu. Nicią jednoczącą WiP był zdecydowany antykomunizm, nonviolence i konkretne postulaty w sprawach zmiany przysięgi wojskowej, wprowadzenia zastępczej służby wojskowej, lokalnych protestów ekologicznych, takich choćby jak sprzeciw wobec budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu czy żądaniu zamknięcia huty „Siechnice” we Wrocławiu.
Pluralistyczny WiP nie był i nigdy nie mógł się stać jednolitą organizacją z wyraźną hierarchią i członkowskimi składkami. Gdy władze komunistyczne w 1988 roku pod naciskiem Ruchu oraz krajowej i zagranicznej opinii publicznej poszły na ustępstwa w sprawie zmiany przysięgi wojskowej i służby zastępczej, czyli najważniejszych postulatów jednoczących Ruch, WiP wszedł w etap wewnętrznej dezintegracji. Wielu uczestników Ruchu włączyło się do robotniczych i studenckich strajków w 1988 roku, a następnie część z nich weszła do różnych politycznych inicjatyw opozycji związanych z Okrągłym Stołem w 1989 roku i z tworzeniem się pokomunistycznej niepodległej Polski.
Jak pisze w „Rewolucyjnym karnawale” Padraic Kenney, badacz opozycyjnych ruchów w Europie Środkowej: Największą zasługą Wolności i Pokoju było kształtowanie charakteru opozycji antykomunistycznej w ostatnich latach trwania bloku sowieckiego. Istniały ruchy bardziej radykalne i posiadające wszechstronniejsze propozycje, ale żaden ruch nie był równie czynny. WiP zabawiał Polskę imponującą liczbą demonstracji, strajków okupacyjnych, „rusztingów”, marszów, głodówek, akcji ulotowych, seminariów, happeningów oraz konferencji. Wszystko to było dziełem nie więcej niż setki najaktywniejszych działaczy, a wydarzyło się w ciągu niecałych dwóch lat. Padraick Kenney dodaje, że  WiP-owcy, którzy weszli do Solidarności,wnieśli coś ze stylu i działania Ruchu: otwartość, konfrontacyjność oraz giętkość ideologiczną. Atmosfera i język opozycji w Polsce od tamtej pory będą wiele zawdzięczać ruchowi Wolność i Pokój. Tak jak WiP wpłynął na młodsze pokolenia Polaków, tak też jego wpływ rozprzestrzeniał się za granicę, na pozostałe obszary Europy Środkowej. Nową politykę lat 1987-1988 stworzono w cieniu WiP-u.
WiP powstał, by wygłosić jedno proroctwo: „Koniec Imperium jest bliski! Idźcie raczej do więzienia zamiast bronić fałszywej Ojczyzny! Porzućcie nienawiść i zacznijcie się śmiać ze swoich panów! Uwierzcie już dziś w wolność, która zwiastuje wyzwolenie i prawdziwy pokój!”

rzeszow89-1WiP_0.jpg

 
Gdy walka się skończyła…
Gdy walka się skończyła, a proroctwo wypełniło, WiP zamilkł.
W wolnej Polsce po 1989 roku WiP-owcy zaczęli z twórczą energią realizować swoje pozytywne utopie: politycy tworzyli zręby państwowych i lokalnych władz, antyarmijni eksperci poszli do służb specjalnych, społecznicy do związków zawodowych, stowarzyszeń ekologicznych i feministycznych ruchów, radykałowie stworzyli pozaparlamentarną opozycję, publicyści zasili media, pisarze zaczęli wydawać książki, akademicy poświęcili się nauce, reżyserzy i dokumentaliści tworzyli filmy, pedagodzy i nauczyciele odnaleźli się w eksperymentalnych szkołach, anarchiści i wolne duchy wyjechali w góry lub przeżywali religijne nawrócenia, organizatorzy z biznesową żyłką zostawali przedsiębiorcami, wielu odkryło smak normalnego życia w przyzwoitej pracy i rodzinnym szczęściu, niektórzy udali się na emigrację. Byli również i tacy, którzy w nowej rzeczywistości nie odnaleźli się i zasilili społeczny margines.
Dla większości WiP-owców doświadczenie Ruchu na całe życie pozostało jasnym promieniem, ocalało sens ofiarnej młodości i udzielało duchowego wsparcia na życiowych szlakach. Dla Polski i Europy Ruch Wolność i Pokój stał się trwałą cząstką historii zmagań o wyzwolenie z tyranii oraz tworzenie wolniejszego i bardziej pokojowego świata.  
 

hydepark8_WiP.jpg

 Wstęp do albumu wydanego z okazji 25. rocznicy powstania Ruchu Wolność i Pokój.

 

 

5 Comments

  1. zibik

    Pacyfiści, anarchiści i utopiści !

    Cytuję : "W odkryciu siły miłości, dobra, przebaczenia, humoru – również w walce politycznej – pomogli im swoją postawą i nauczaniem Jan Paweł II, ks. Jerzy Popiełuszko, Jacek Kuroń, Mahatma Gandhi i inni."

    Proszę wybaczyć moją zuchwałość, lecz jak można w sposób świadomy i odpowiedzialny, ustawiać w jednym szeregu postawę i nauczanie, także zapewne osiągnięcia i dokonania – aż, tak krańcowo, diametralnie  różnych osobowości?…

    Zdumiewająca analogia, czy porównanie : "Tak jak dla żołnierzy źródłem moralnej siły i najmocniejszych więzi staje się poświadczone krwią braterstwo na polu bitwy, dla młodych WiP-owców bojowym chrztem braterstwa były głodówki, areszty i więzienia za prześladowanych kolegów."

    Wg. mnie jest istotna różnica między braterstwem żołnierzy na polu bitwy, a lepiej lub gorzej zorganizowanym i urzeczywistnianym buntem, sprzeciwem, protestem wobec panującego ustroju, czy ideologii lub systemu sprawowania władzy.

    Natomiast bardzo interesująca jest Pana końcowa konkluzja – pacyfiści, anarchiści i utopiści tworzą zręby państwowych i lokalnych władz, zasilają szeregi służb specjalnych, działaczy związkowych, czy opozycji pozaparlamentarnej.

    Ponadto znajdują schronienie w licznych nowopowstających wspólnotach, organizacjach, stowarzyszeniach m.in. ekologicznych i ruchach feministycznych, także w mediach, uczelniach i innych ośrodkach kulturotwórczych, opiniotwórczych, a nawet w biznesie.

    Ciekaw jestem – ilu z nich statystycznie rzecz ujmując ostatecznie zmądrzało, wydoroślało i zajęło się rzetelną i potrzebną pracą, a ilu wyemigrowało albo wegetuje tj. zasiliło społeczny margines?…….

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  2. okopirma

    Napisałeś tekst o WiPie,

    Napisałeś tekst o WiPie, który czytało mi się bardzo dobrze. Czemu jednak mam poczucie obcowania z historią celebracyjną? Skąd wrażenie, że więcej tu troski o dobre samopoczucie ex wipowców niż o dotarcie do prawdy?

     
    Odpowiedz
  3. Andrzej

    Poetyka wstępów do albumów rocznicowych

     Krzysiek, 

    cieszę się, że tekst spodobał Ci się. Rozumiem Twoją potrzebę prawdy, choć musiałbyś sprecyzować o co dokładnie Ci chodzi. Czy zrobienie krytycznego podsumowania dorobku ideowego i społeczno-politycznego WiPu? Czy pokazania, jak (nie)funkcjonują społecznie ideały Ruchu? itp

    Natomiast poetyka wstępów do albumów rocznicowych jest raczej łagodna, ocalająca i koncyliarna. W takim duchu ten tekst pisałem. A przecież mogą i powinny powstawać też inne teksty pisane z różnym nastawieniem i służące różnym celom. I trochę takich tekstów już zostało napisanych o WiP-ie czy wygłoszonych (jak choćby podczas ostatniego zjazdu w Szczecinie).

    Pozdrawiam Cię serdecznie

    Andrzej

     
    Odpowiedz
  4. okopirma

    Trochę inaczej o WiPie

     Andrzeju,

    WiP był formacją wychodzącą poza pewną konwencję opozycyjną lat ’80, ale składało się na to nie tylko zróżnicowanie światopoglądowe członków ruchu. Moim zdaniem nie jest prawdą, jak piszesz we wstępniaku, że ,,WiP powstał, by wygłosić jedno proroctwo: koniec Imperium jest bliski /…/ ‘’.
    Wprost przeciwnie. Niezwykłe w WiPie było wyrastanie poza proste podziały tamtych czasów. Jeśli prawie ćwierć wieku temu jako jedna z niewielu formacji opozycyjnych w Polsce potrafiliśmy artykułować sprzeciw wobec kary śmierci, drukować artykuły w obronie homoseksualistów, jeździć do Kielc w rocznicę pogromu, zajmować się ekologią, protestować w obronie Świadków Jehowy, to znaczy że udało nam się  przełamać, w sumie  uproszczony,   schemat ówczesnego konfliktu ,,my’’ i oni’’, wiedzieliśmy (przynajmniej część z nas), że samo Imperium nie jest najważniejszym punktem odniesienia. Przypomnij sobie jak zajmowała nas kwestia samej struktury ruchu w kontekście znalezienia lepszych mechanizmów aktywizacji społecznej, emancypacji, upodmiotowienia. Przypomnij sobie  nasze zainteresowanie  gośćmi z Zachodu z organizacji pokojowych, którzy m.in. opowiadali nam o swoich odsiadkach w aresztach wolnego przecież Świata, o swojej walce z lobby militarnym (np.  francuscy przeciwnicy poligonu w Larzac)  którzy byli żywym dowodem, że ,,Imperium’’ to pojęcie dużo szersze niż pomnik Dzierżyńskiego i KC.
    Dlaczego więc, jeśli byliśmy tacy awangardowi, świadomi, otwarci…. nie przetrwaliśmy? No właśnie, dla mnie to dowód naszej słabości, podatności na zmęczenie, potrzeby stabilizacji, naturalnego konformizmu, ale też w niektórych przypadkach parcia na stołki ,,załapania się na nowe rozdanie’’ czy na dorobienie się w nowej rzeczywistości gospodarczej. Cóż, ludzkie to, życiowe, pospolite, ale też  irytująco kontrastujące z celebracyjnym tonem obecnych wspomnień.
    Myślę że jesteśmy jak szkutnicy, którym nikt nie odbierze  doświadczania wspólnoty podczas  pracy,  nie zakwestionuje dawnego zaangażowania i bezinteresowności (rozumiem więc potrzebę uścisków i wspólnych fotografii po latach).  Nie zmienia to jednak faktu, że zbudowana przez nas łódź po prostu utonęła, a udawanie, że zacumowaliśmy ją po udanym rejsie jest naginaniem historii.
    Oczywiście można twierdzić, że nowe pokolenia muszą same, na nowo, na swój sposób, przedzierać się przez fale życia społecznego (chyba odjeżdżam z tym poetyzowaniem, ale cóż). W pewnym sensie na pewno tak, ale w mojej ocenie mamy do czynienie ze stratą, o której trzeba mówić w kategoriach społecznych. Ta strata przekłada się bardzo konkretnie na coś, co można nazwać… no nie wiem… społecznym regresem/zamuleniem mentalnym. Nic więc dziwnego, że dziś z jednej strony wysyłamy naszą armię na wojnę do innych krajów z rozbrajająco bandyckim uzasadnieniem, że może uda nam się załapać na jakieś kontrakty, z drugiej beatyfikuje się księdza wzywającego by ,,zło dobrem zwyciężać’’.
    Ukoronowaniem naszego  moralnego uwiądu jest fakt, że na czele tych operacji militarnych stoi dawny WiPowiec (protestujący kiedyś przeciwko rosyjskiej interwencji w Afganistanie), że jest on z zawodu lekarzem, a pomimo to akceptuje posiadanie przez naszą armię bomb kasetowych, które  111 państw uznało za wyjątkowo niebezpieczne i zakazało ich produkcji i używania (,,Według danych pozarządowych organizacji walczących o zakaz ich stosowania, od 5 do 40 proc. mniejszych bomb, które rozpryskują się nad celem, nie eksploduje i przez wiele lat po zakończeniu konfliktu stanowi zagrożenie dla ludności cywilnej.Dodatkowo wiele z nich ma barwne kolory, co przyciąga do nich dzieci”).
    Tych niepokojących zjawisk jest niestety  mnóstwo. Najgorsze, że nie ma na nie dziś wyraźnego odzewu, bo nie ma znaczącej formacji, która nie uwikłana w polityczną doraźność mogłaby się z nimi zmierzyć. Od kolegi, który ćwierć wieku temu pożyczył mi pierwsze poważne opracowanie dotyczące walki bez użycia przemocy, oczekiwałbym czegoś więcej niż to, że po latach zostanie  wipowskim ozdabiaczem i sztukatorem, autorem napisów krzepiących 🙂
     
     
    Serdecznie pozdrawiam  
     
     
     
    Odpowiedz
  5. Andrzej

    Czym było “Imperium”?

    Krzysiek,

     

    To o czym piszesz jest cenne, ale wydaje się, że Twoja mocna kontra wobec mojej tezy profetycznej odnośnie WiP-u jest bardziej wynikiem niedoprecyzownia pojęcia „Imperium”.

     

    W swoim tekście o WiP-ie, gdy piszę o Imperium i naszych różnorakich działaniach kontestacyjnych i polityczno-społecznych, nie chodzi mi jedynie o zwiastowania politycznego upadku Związku Radzieckiego z przybudówkami, ale pewnej głębszej transformacji ustrojowej. I w tym sensie obok profetycznego znaczenia odmowy przysięgi i służby wojskowej przez WiP-owców (odmowa oddawania życia za Imperium połączona ze zgodą na ofiarę), właśnie nowatorski styl naszego działania, taka qasi artystyczno-happeningowa jawność już podczas komuny jest drugą częścią profetycznej misji Ruchu. Właśnie to, że już za komuny działaliśmy jako wolni ludzie stosując non-violence świadczyło o tym, że Imperium upada.

     

    Sens profetyczny nie oznacza, że pozytywne utopie WiP-owców spełniły się po upadku Imperium – z tym było i jest różnie – ale oznacza, że główne bariery w drodze do wolności i pokoju, jaką był totalitarny reżim, i jego produkt uboczny – zniewolone społeczeństwo, upadły.

     

    Jeśli tak pojmiemy proroctwo o upadku Imperium, to obaj jesteśmy zgodni, choć Ty krytyczniej niż ja oceniasz realizacje WiP-woskich utopii w wolnej Polsce. Choć Ty masz też większe wymagania odnośnie WiP-u i samej historii: chciałbyś, żeby utopie realizowały się lepiej i stosujesz wysoką poprzeczką w ocenie. A ja staram się docenić wyjątkową i pozytywną wartość tego, co faktycznie się wydarzyło i co to przyniosło.

     

    Ja to widzę bardziej jako świecką analogię WiP-u do roli św. Jana Ewangelisty: jego celem nie była przebudowa religii żydowskiej, ale wskazanie na Mesjasza, uwrażliwienie Żydów, na bliskość Jego przyjścia. Jan Ewangelista, skończył szybko i marnie, podobnie zresztą jako prorokowany przez niego Mesjasz. A jednak z punktu widzenia wiary i samego Mesjasza Jan Ewangelista był największym z proroków.

     

    Oczywiście, jak każda, również moja analogia ma swoje słabości, ale myślę, że na gruncie filozoficznym – czyli uchwytnym argumentatywnie dla ludzkiego rozumu bez łaski wiary – jest interesującą i dość trafną hipotezą hermeneutyczną. Aby potraktować ją poważnie trzeba jednak mieć pewną koncepcję historii – jako jednak pewnego sensownego ciągu wydarzeń, a przynajmniej sekwencji – i uważać kategorię profetyzmu polityczno-kulturowego za prawdziwą i użyteczną do wyjaśnienia sensu zdarzeń i ruchów społecznych.

     

     

    Pozdrawiam Cię serdecznie

     

    Andrzej

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code