Refleksje pokolędowe

Blog Tezeusza nabiera ciekawszych kształtów. Chociaż niewiele się do tego przyczyniłem. Ale wierzę, że będzie to dla mnie dodatkowa zachęta do pisania.

Cóż, od Adwentu minęło już trochę czasu. Święta, kolęda, Nowy Rok, krótkie rekolekcje. I znowu powrót do codziennych zwykłych obowiązków, czyli w gruncie rzeczy do studiowania.

Pod koniec zeszłego już roku tak się złożyło, że pierwszy raz chodziłem po kolędzie, i to na potężnych blokowiskach Wrocławia. Dobrze jest czasem posłuchać z bliska, czym żyje naród. Ponieważ kolęda w mieście właściwie powoli staje się pozostałością tradycji z przeszłości, miałem możność spotkać się głównie ze starszymi i samotnymi osobami. Choroby, cierpienie, śmierć bliskich, brak pracy, uciążliwi sąsiedzi – to główne tematy rozmów. I w zasadzie nie dotyczy to tylko starszych osób. A młodzi? Dzielą się na trzy kategorie: tych, którzy nie radzą sobie z polską rzeczywistością; tych, którzy z trudem, ale jednak starają się jakoś żyć w tym kraju i nawet się rozwijać oraz tych, którzy opuszczają Polskę. Przypuszczałem, że wielu młodych ucieka z kraju, ale dopiero po tych kilku dniach kolędy zdałem sobie sprawę, jak wielka jest to grupa. Wchodzę do mieszkania i patrzę, mama, tata, babcia. A dzieci? W Irlandii, Stanach, Niemczech, Danii. Wrócą? Odpowiedź: Skądże? A po co? Chyba, że do nas. Przyznam, że jest to dla mnie przykre, że Polska staje się niestety nieatrakcyjna dla wielu młodych ludzi. I nawet ich rozumiem. Gdybym miał harować tutaj za marny grosz, też bym wiał.

Najciekawsze rozmowy miałem chyba z osobami, które właściwie już mają niewielki kontakt z Kościołem: rozwiedzeni, żyjący w konkubinacie lub, o dziwo, deklarujący się jako agnostycy – a jednak przyjmujący księdza. To ci dopiero paradoks. Najbardziej uderzyła mnie szczerość, bezpośredniość. Ileż to bowiem razy wśród rzekomych katolików trzeba wysłuchiwać wyznań i deklaracji, które są wyssane z palcami i podszyte jakąś hipokryzją. Zresztą, można to szybko wyczuć.

Kolęda w tej formie, w jakiej jest obecnie, powoli skazana jest na obumarcie. Musi się coś zmienić. Jeśli ma ona się sprowadzać do rutynowej, szybkiej i mechanicznej wizyty, to rzeczywiście nie dziwię się, że tak wielu ludzi już nie chce widzieć księdza w swoim domu. Ale sama idea jako taka jest dobra. Chodzi jednak o formę. W ludziach, zwłaszcza starszych, ale nie tylko, jest potrzeba bycia wysłuchanym. Często jest to jedyna okazja w ciągu wielu miesięcy. No ale jeśli ksiądz ma w parafii 10.000 dusz, to nie sposób poświęcić ludziom więcej czasu. Myślę, że z biegiem lat odwiedziny duszpaterskie muszą przybrać inną formę.

 

Komentarz

  1. Anonim

    “No ale jeśli ksiądz ma w

    “No ale jeśli ksiądz ma w parafii 10.000 dusz, to nie sposób poświęcić ludziom więcej czasu. Myślę, że z biegiem lat odwiedziny duszpaterskie muszą przybrać inną formę.”
    Filip, Szczepan i inni są rozwiązaniem z Dz Ap

    inne: ” łamali chleb po domach”;

    jeszcze inne, chociaż te same: ” gdy się schodzicie (…) jeden służy pieśnią , inny objawieniem …”

    najwyraźniej formuła oparta była na spotkaniach domowych, niewielkich grup chrześcijan, z których każdy zaangażowany był w służbę innym tymi darami łaski jakie przezeń płynęły.

    W takich warunkach 10.000 czy 200.000 nie stanowi takiego problemu.

    W Korei Płd, w Seulu działa kościół około 900.000 dusz,
    Pasterzem jest Jongi Chu ;o ile dobrze to napisałem; nawrócony z buddyzmu po wojnie koreańskiej;
    ciekawe ,że przezwyciężył bariery organizacyjne , ze względu m in na grupy domowe, wg wzoru z Dz Ap.

    Bliżej to Ukraina , Kijów ,murzyn(sic!) Sunday Adelaya pasterzuje ok 20,000 dusz, z których ok 3000 to nawróceni i uleczeni Bożą mocą byli alkoholicy, czy narkomani. Niesamowite i wspaniałe.

    Ksiądz-pasterz. Jeśli w stadzie owiec urodzi ci się 100 owieczek, to czy pasterz zasówa 3 razy dziennie z butelką mleka aby je karmić 🙂 🙂 🙂
    Owce zajmują się owieczkami. Pasterz dogląda stanu swych owiec, jak to Salomon wskazał, pilnie.

    ‘Niestety’ nie można kontrolować, można doglądać
    wymaga to pokory, brak kontroli – w zamian, służenie

    “Owce moje głosu mojego słuchają…” jak nie owce , to nie słuchają – proste ponieważ
    owce znają i słuchają,
    jeśli nie słuchają (nie mnie ale Jezusa) to czyje to stado jest?
    Quis quid aegis, puente aegere et respice finem

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code