Razem ale osobno. Osobno ale razem.

Prawie miesiąc temu obchodziliśmy w Kościele Katolickim Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan. Temat wydaje się łatwy, przyjemny i prosty. Jednak gdy ja o tym myślę nasuwa mi się smutna refleksja. W swoim krótkim życiu miałem okazję poznać przedstawicieli różnych religii. Wśród nich są przedstawiciele różnych Kościołów chrześcijańskich.

Znam się między innymi z niemieckim pastorem Kościoła ewangelickiego. Miły, uśmiechnięty i bardzo uprzejmy człowiek w średnim wieku. Przy każdym spotkaniu mamy wiele wspólnych tematów. Bez żadnych uprzedzeń i stereotypów śmiało mogę powiedzieć, że lubię tego człowieka chociaż wielu przeszkadza np. fakt, że jest Niemcem. Oboje jesteśmy chrześcijanami, oboje wierzymy w tego samego Boga ale w trochę inny sposób. Ale nie jest dla nas żadnym problemem wspólna modlitwa. On, ewangelik, uczestniczył w nabożeństwach katolickich natomiast ja, katolik uczestniczyłem w ewangelickich nabożeństwach. Czyż nie oto właśnie chodziło Jezusowi podczas modlitwy w ogrójcu?

Kolejna znajomość z niekatolikami to poznani podczas ubiegłorocznego Zjazdu Gnieźnieńskiego trzej mariawici. Przez zupełny przypadek stałem się ich przewodnikiem po Gnieźnie. Oprócz rozmów czysto przyziemnych pojawił się temat wiary i Boga. Podobnie jak w przypadku mojej znajomości z ewangelikiem tak samo w znajomości z mariawitami. Ten sam Bóg a różne sposoby modlitwy. Zostałem obdarowany przez nich materiałami dotyczącymi mariawizmu w Polsce. Żaden z tej trójki nie próbował mnie przekonywać, że ich wyznanie oraz sposób modlitwy jest w jakiś sposób lepszy od katolicyzmu. Po prostu dali świadectwo swojej wiary oraz udostępnili mi materiały na swój temat. Katolicy zachowują się w podobny sposób. Ale czy aby na pewno? Oprócz świadectwa wiary oraz materiałów usłyszałbym zapewne, że katolicyzm jest najlepszym wyznaniem na Ziemi. Tylko katolicyzm może mnie doprowadzić do zbawienia. Z dwójką z mariawitów mam kontakt do dziś. Jeden jest proboszczem w jednej z parafii mariawitów w Polsce natomiast drugi jest diakonem. Dostałem nawet zaproszenie do udziału we wspólnej modlitwie. Jednak niestety nie miałem jeszcze okazji uczestniczyć z powodu odległości jaka nas dzieli. Ale na pewno jeśli tylko będzie okazja to skorzystam z zaproszenia.

Trzecie, ostatnie, miejsce spotkania z niekatolikami to Taizé. Zapewne wielu z was słyszało o tej małej francuskiej wiosce. Niezwykłe miejsce, w którym żyje ekumeniczna wspólnota braci zapraszająca młodzież z całego świata do spędzenia czasu z Bogiem i z drugim człowiekiem. Zawsze z wielką ochotą wspominam spędzony tam czas. Może nawet napiszę osobny artykuł na ten temat. W każdym bądź razie była to kolejna okazja do spotkania chrześcijan którzy w różny sposób wielbią Jezusa Chrystusa.

Zapewne zastanawiasz się teraz po co opisałem te trzy różne sytuacje i jak ma się to do tytuły artykułu… Miałem okazję rozmawiać z wieloma księżmi katolickimi na ten temat. Każdemu opowiedziałem to co wyżej. Reakcja każdego z nich była generalnie taka sama. Najpierw otwierali oczy ze zdumienia a następnie od każdego z nich dostałem wykład, a właściwie pouczenie. Każdy z nich przekonywał mnie, że jak najszybciej powinienem zakończyć wszystkie moje znajomości z niekatolikami bo one zapewne sprowadzą mnie na złą drogę. Nie wiem, w którym momencie zrobiłem coś złego i w którym momencie wyrzekłem się wiary w Jezusa Chrystusa lub Kościoła katolickiego. Być może tego nie zauważyłem a Oni tak. W mojej głowie pojawia się bardzo smutna refleksja. Każdy z księży podczas formacji w seminarium powinien mieć zajęcia związane z ekumenizmem. A jeśli nawet nie to na pewno słyszał wiele na ten temat. Tak wiele się dziś o tym mówi. Niestety gdy przychodzi co do czego to prawda jest niezwykle bolesna. Okazuje się, że  katolicyzm jest niezwykle zaborczym wyznaniem. Albo wierzysz po katolicku albo uznają Ciebie za wroga i potępionego. Po co zatem w Kościele katolickim tydzień modlitw o jedność skoro tak naprawdę tej jedności nie przyjmuje się i nie chce. Może najpierw należałoby w kościele ogłosić tydzień modlitw o tolerancję wyznaniową? Dopiero potem możemy zacząć mówić o ekumenizmie i jedności. Nie chcę tutaj generalizować bo wiem że jest wielu księży którzy rozumieją co to jest ekumenizm i chcą tego. Ale podejrzewam, że wielu z was zgodzi się z moją opinią. Smutne ale jest wielu księży którzy nie chcą ekumenizmu i najlepiej wszystkich nawróciliby na katolicyzm. Zapraszam do rzeczowej dyskusji na ten temat w komentarzach.

„(…) Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich". (…) „                                                                                                                    (J 17, 20-26)

 

 

Komentarze

  1. liam

    Cóż, ekumenizm…

    … to wynalazek szatana według bardzo wielu katolików. A przynajmniej frywolna współczesna moda, nikomu do niczego niepotrzebna, podobnie jak tolerancja i poprawność polityczna. Dopiero teraz się o tym przekonałeś? To smutne, ale take jest faryzejskie oblicze dzisiejszego Kościoła. Na szczęście jest to tylko jedna z jego twarzy. Może dziś szczególnie widoczna, ale nie jedyna.

    A jedność chrześcijan według katolików, to wyrzeczenie się swoich wartości przez wszystkich innych, przyjęcie wszystkich katolickich dogmatów i prymatu papieża. Poza tym mogą sobie być różni. Tia… Tylko w czym? Może ławki na nabożeństwo wolno im będzie po swojemu poustawiać. Chociaż z drugiej strony, to przepisy liturgiczne też są ważne.

     
    Odpowiedz
  2. Jadzia

    bardzo dobry tekst

    i bardzo dobry komentarz. Dlatego to gdy się modle idę do PUSTEGO kościoła ( ech…trudno takowy znalexc w większości są zamknięte). I to wszystko jedno do JAKIEGO kościoła. Bóg i tak mnie usłyszy.  

     
    Odpowiedz
  3. beszad

    Katolickie lęki i nasza wspólna DROGA

    Każdy z księży podczas formacji w seminarium powinien mieć zajęcia związane z ekumenizmem."

    Myślę, że takowe zajęcia z pewnością istnieją – pytanie tylko, dlaczego czasem istnieje taka przepaść między teorią a praktyką? Myślę, że to zaszłość wielu wieków trwania w okopach. Nie wyzbyliśmy się jeszcze całkiem lęku. Ale tym bardziej trzeba to traktować jako wyzwanie – najpierw jednak kieruję je pod swoim adresem, bo i w sobie znaleźć mogę różne uprzedzenia (niekoniecznie te, o których wspomniałeś, ale zawsze jakieś się znajdą). Ważna uwaga: dobrze, że stawiasz ten problem w postaci pytań, pragnień i refleksji, nie wchodząc w krytykę Kościoła (co niestety dziś jest nagminne i bardzo puste w swych owocach).

    Kościół jest ogromną wspólnotą, a wiemy z fizyki, że wielkie ciała charakteryzują się dużym bezwadem i momentem pędu 😉 Ma to też dobre strony – takie koło zamachowe nie jest tak łatwo zatrzymać! 🙂 W pełni popieram Twą refleksję – ja w czasach studenckich również chodziłem do zielonoświątkowych i innych zborów, co bynajmniej nie zachwiało moją wiarą, a tylko ją utwierdziło (i o dziwo nadal jestem katolikiem). 🙂 A wśród protestantów mam wielu przyjaciół – i właśnie to, o czym piszesz, jest chyba najbardziej owocną drogą praktycznie realizowanego ekumenizmu. Pozdrawiam serdecznie – Twój przyjaciel Adam. 🙂

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code