Radość malkontenta

Memoriał biskupów bardzo mnie ucieszył. Ale po drugiej i trzeciej lekturze zacząłem sobie zadawać konkretne pytania, i pierwotna radość trochę przygasła. W jej miejsce pojawiły się wątpliwości.

I wcale nie chodzi mi o to, czy “Memoriał” będzie wprowadzany w życie, czy pozostanie tylko mądrze zapisaną kartką papieru. Nie – tak jest z każdym dokumentem. Chodzi o coś głębszego. Oto na zbiór oczywistych z punktu widzenia teologii chrześcijańskiej uwag czekaliśmy ponad pół roku (a w zasadzie prawie 17 lat, bo już w 1989 można było taki dokument przygotować i zaapelować do duchownych-agentów, by się ujawniali). W tym okresie każdy publicysta, który – jak teraz biskupi – chciał określać grzech grzechem – był określany lustracyjnym oszołomem, człowiekiem, któremu brakuje wrażliwości Ewangelii itd.

Ale o całym tym okresie w dokumencie nie ma mowy. Nie ma nawet wzmianki o tym, że niektóre wypowiedzi biskupów wskazywały na to, że za wszelką cenę chcą oni bronić dobrego imienia duchownych-agentów, nawet wbrew faktom; nie ma wzmianek o tym, że ostre ataki na księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego i kontaktowanie się z nim za pomocą mediów – rodziły poważne podejrzenia (wciaż zresztą jeszcze do końca nie rozwiane), że będzie się go za wszelką cenę próbowało uciszyć. Zamiast tego jest atak na media i na tych komentatorów rzeczywistości, którzy w tym czasie część hierarchii krytykowali. ?Kościół jest oskarżany o chęć ukrywania trudnej dla niego prawdy, o próbę chronienia odpowiedzialnych za współpracę ze służbami bezpieczeństwa i zapominanie o ofiarach tejże współpracy. W konsekwencji podważany jest autorytet Kościoła, osłabiana jego wiarygodność? ? stwierdzają biskupi. Jednym słowem, jak zwykle winni są nie ci, którzy podejmowali lub nie podejmowali działania, a ci, którzy je komentowali. Nie są winni ci, którzy w “szoku” nie byli w stanie przygotować sensownego oświadczenia, ale ci, którzy wprost to wskazywali. Autorytetu nie podważały nieprzemyślane działania części hierarchii, ale podli dziennikarze, którzy zadawali pytania i dzielili się swoimi wątpliwościami… Eh, szkoda gadać.

A dalej – wśród bardzo mądrych rozważań – też zdarzają się kwiatki, które trudno prostemu człowiekowi – nie teologowi i nie duchownemu – zrozumieć. Oto z dokumentu Episkopatu dowiaduje się, że wagę grzechu ocenia się po tym przeciwko komu był skierowany. Jeśli jego ofiarą był świecki, to grzech jest mniejszy, jeśli ksiądz to większy, a jeśli biskup to już w ogóle ogromny… Przesadzam? To proponuje przeczytanie następującego fragmentu: ?inny wymiar posiadała współpraca w śledzeniu działalności w Watykanie, inny w Kurii Biskupiej, jeszcze inny w dekanacie, a inny w parafii. Inny w przypadku śledzenia życia kapłanów, a inny ? życia świeckich?. Mam nadzieję, że to tylko nie najlepsze sformułowanie, ale jeśli nie – to aż zimno się robi na myśl, jaki klerykalizm (moralny) panuje wśród naszych pasterzy!

Albo inny fragment, w którym biskupi niedwuznacznie sugerują, by duchowni niesłusznie oskarżeni przez media rozważyli czy kierowanie sprawy do sądu jest najlepszym rozwiązaniem… “Czasem o wiele lepsze jest milczące przyjęcie niesprawiedliwych zarzutów na wzór naszego Mistrza” – stwierdzają. Tyle tylko, że jeśli niewinni duchowni przyjmą taką postawę, to jak odróżnić tych, którzy są niewinni od tych, którzy sprawy do sądu nie kierują, bo wiedzą, że ją przegrają? Jak oczyścić wówczas pamięć? Przecież taka sugestia rodzi niebezpieczeństwo, że rzeczywiście niewinni będą żyli w cieniu podejrzeń, a rzeczywiście winni – będą udawać, że naśladują Mistrza! Czy rzeczywiście nasi Pasterze tego nie dostrzegają? Mam nadzieję, że tak, że to tylko obawa przed mediami, opinią publiczną, strach przed przejrzystością, a nie próba krycia.

I na zakończenie jeszcze jedna uwaga: jeśli Memoriał ma się stać przełomem – to musi on być wcielony w życie. Pierwszym świadectwem tego, że tak jest będzie opublikowanie na jesieni obiecanego przez Kurię krakowską dokumentu przygotowywanego przez historyków PAT. Jeśli go nie będzie, jeśli jego publikacja będzie odwlekana, to niestety powstanie wrażenie, że jedynym celem “Memoriału” było sprawienie wrażenia, że się coś robi. Ale na razie trzeba się cieszyć, bo przecież wszyscy mamy nadzieję, że patowski raport powstanie.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code