Pustynia błogosławieństw

Rozważanie na IV Niedzielę Zwykłą, rok C2
 
 

Błogosławieni biedni, smutni, cisi, głodni, spragnieni, miłosierni, czystego serca, zabiegający o pokój i prześladowani. Błogosławieni znaczy szczęśliwi. Część z tych błogosławieństw dla kogoś, kto nie zna lub nie uznaje wartości chrześcijańskich, może być szokująca. Bo dlaczego biedni, smutni, głodni, prześladowani mają być szczęśliwi? Dla człowieka dostrzegającego chrześcijańską perspektywę to paradoks, dla człowieka odrzucającego chrześcijaństwo to kpina. To jest wielka tajemnica królestwa bożego.

Rozpatrując temat tylko i wyłącznie z perspektywy doczesności, nie znajdziemy żadnych przesłanek do szczęścia z powodu biedy, głodu, smutku i prześladowania. O ile błogosławieństwa: łagodności, czystego serca, miłosierności, zabiegania o pokój – mające odcień pozytywny – są do przyjęcia, o tyle pozostałe o zabarwieniu negatywnym budzą niepokój, a nawet sprzeciw.

Błogosławieństwa nabierają blasku i znaczenia w perspektywie królestwa bożego. W królestwie ziemskim są jak piołun, w królestwie niebieskim zaś są skarbem.

Kto zdoła przyjąć i w pełni pojąć znaczenie błogosławieństw? Człowiek pochłonięty przez tu i teraz popuka się w głowę. Ktoś, kto nie odkrył zmysłu wieczności, nie zrozumie. Trzeba zobaczyć, odczuć, aby zrozumieć. Tylko ludzie dostrzegający odcień wieczności odkryją rzeczywistość błogosławieństw. Dla nich to będzie pełne sensu i wyrazu.

Wielopłaszczyznowość każdego błogosławieństwa zadziwia. Można je rozumieć dosłownie, tak jak św. Łukasz. Można odczytywać poprzez duchowe wartości tak jak św. Mateusz. Ubogi w duchu to może być ktoś, kto dosłownie nie ma nic i to może być ktoś, kto ma wszystko. Nie ma nic i tą swoją biedę powierza Bogu. Ma wszystko, ale to nie zasłania Boga, gdyż wolność wewnętrzna pozwala zostawić wszystko dla Boga.

Ludzie błogosławieństw, powierzając swoje troski Bogu, wkraczają do królestwa niebieskiego już dziś, już teraz. Jeżeli mam wybór, mogę zdecydować, czy przyjmę piołun błogosławieństw, czy go odrzucę. Jeżeli nie mam wyboru, jeżeli znajduję się w smutku, głodzie, prześladowaniu całkowicie niezależnie od własnych rozstrzygnięć, też mogę zdecydować, czy przyjmuję gorycz, zawierzam Bogu i wkraczam do królestwa niebieskiego, czy złorzeczę Bogu i zamieniam nasiona wieczności w piasek. Tylko ufność i zawierzenie Bogu sprawia, że rzeczy złe przemienią się w dobre.

Wchodząc do rzeczywistości błogosławieństw, przekraczam granicę pustyni. Słabi nie wytrzymają na pustyni, szybko z niej uciekną. Tylko silni, mocno zakorzenieni w Bogu wytrzymają życie w pustynnych obszarach. Błogosławieństwa to taka profesura chrześcijaństwa – stopień najwyższy, doskonałość. Na pustyni błogosławieństw czekają kolejne próby, etapy. na_pustyni_baner.jpg

Po pierwsze – ogołocenie.

Błogosławieni ubodzy w duchu, na skraju pustyni zostawiają wszystko. Nie ma osób ani rzeczy, które zasłaniałyby im Boga, nie są rozdarci pomiędzy różne przeciwstawne pragnienia. Noszą w sobie wewnętrzną harmonię.

Po drugie – smutek.

Błogosławieni, którzy się smucą. Pustynia nie jest miejscem radosnym, jest pustką w której człowiek staje naprzeciwko własnych słabości, niedoskonałości, upadków. Konfrontacja z własnym wnętrzem wywołuje ból i smutek. Ale to oni będą pocieszeni, na pustyni odnajdą pokój i ukojenie, pogodzenie z samym sobą i głębszą relację z Bogiem.

Po trzecie – cisza.

Błogosławieni cisi. To może najdotkliwsza z pustynnych prób, cisza, brak dźwięku, nieobecność hałasu zagłuszającego głos dochodzący z wnętrza duszy, sumienia, podświadomości. Jeżeli zaakceptuję ciszę, wytrzymam ciszę, to pustynia stanie się „oswojona” i będzie moją ziemią, gdzie zawsze mogę wrócić bez strachu. Wrócić, aby przemyśleć sprawy i wydarzenia, na nowo spojrzeć na siebie i wsłuchać się w głos Boga. Cisza sprawia, że „słyszę” Boga.

Po czwarte – pragnienie.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości. Pragnienie może być fizjologiczne, może być duchowe. Na pustyni prędzej czy później dopadnie mnie pragnienie. Pragnienie sprawiedliwości, prawdy, dobra, miłości. Tak naprawdę te pragnienia w każdym z nas są, tylko na co dzień mogą być zagłuszane przez hałas i szum w moim życiu.

Po piąte – obfitość.

Błogosławieni miłosierni. Miłosierdzie jest cechą Boga, człowiek nie mógłby wymyślić czegoś równie szalonego i wspaniałego. Kiedy człowiek staje się miłosierny, kiedy doświadcza na sobie bożego miłosierdzia. Kiedy na własnej skórze doświadczam tego niepojętego miłosierdzia za którym idzie ukojenie i pokój i pogodzenie ze sobą, z innymi, z Bogiem. Wtedy dopiero rozumiem czym jest miłosierdzie i wtedy jestem zdolna do miłosierdzia wobec bliźnich.

Tak jak miłosierny Ojciec, który synowi marnotrawnemu nie pozwolił nawet dokończyć wyznania win, skoro go ujrzał w oddali już mu przebaczył, obdarzył miłosierdziem. Obfitość miłosiernych uczynków sprawi, że miłosierdzie stanie się moim udziałem. Dobro wyświadczone innym wróci do mnie.

Po szóste – czystość.

Błogosławieni czystego serca. Czy pustynia jest odpowiednim miejscem, aby sprawić, że serce stanie się czyste? Jest. Świat, w którym żyjemy, zanurzony jest w morzu zakłamania. Nasiąkam oszustwem, kombinatorstwem, drobnymi kłamstewkami, złem, które okaleczają i deformują moje serce. Sprawiają, że widzę rzeczywistość w krzywym zwierciadle. To, co jest kłamstwem, złem postrzegam jako konieczne przystosowanie do otoczenia. Szatan jest ojcem kłamstwa, Bóg jest prawdą. Zawsze, gdy skłaniam się ku złu, kłamstwu mówię „tak” Szatanowi. Na pustyni zło odsłania swoją naturę. Wtedy, gdy zaczynam widzieć, czym jest zło i jego skutki w moim życiu, zaczynam walczyć ze złem. Bić się o czyste serce. A na pustyni te wszystkie węże zła, które siedziały w zakamarkach, wypełzają, aby kąsać. Wtedy dostrzegam zakłamanie własnego postępowania. Stając wobec własnych słabości i niedoskonałości, nabywam pokory. Pokora jest wskaźnikiem czystego serca.

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Bo w ich sercach nie będzie nic, co ich od Boga odrzuci. Nie będzie nic, czego się będą wstydzić, unikając patrzenia w kierunku Boga.

Po siódme – pokój.

Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój. Pobyt na pustyni sprawia, że odnajduję wewnętrzny pokój, doświadczam pokoju. Wszystkie poprzednie próby pustynne prowadzą do pokoju. Do poznania wartości pokoju. Ktoś, kto odczuwa pokój w swoim wnętrzu, w sercu, jest zdolny do wprowadzania pokoju tam, gdzie się pojawi.

Po ósme – cierpienie.

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości. Po przebyciu pustynnych przestrzeni możemy nabyć takiego hartu ducha, że zniesiemy cierpienie w imię dobra, sprawiedliwości, miłości. To, że stajemy po stronie dobra, świadczy o tym, że należymy do królestwa niebieskiego a królestwo niebieskie zgodnie z obietnicą Jezusa należy do nas.

Rozważania Niedzielne

na_pustyni.jpg

Zdjęcie ze strony http://tapety.joe.pl/na-pulpit/ziemia/pustynie/wydmy-na-pustyni/

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code