Przychodzi homo do kościoła

1. Czy gej może być chrześcijaninem i czy chrześcijanin może być gejem? Moje ucho filozofa reaguję czujnie przede wszystkim na słowo „może”. Przecież istnienie chrześcijan o homoseksualnej orientacji to fakt; o istnieniu faktu nie dyskutuje się, jest on nie tylko możliwy, ale nawet konieczny. Co więcej, jako chrześcijanie wiemy, że każdy człowiek – niezależnie od seksualnej orientacji – jest ukochanym dzieckiem Boga. Bóg nie wyrzuca ukochanych dzieci ze swojego domu. Czynią to najwyżej ludzie, Jego wyznawcy, którzy z różnych względów nie poddali się tchnieniu Bożej miłości i nie zrozumieli idei powszechności Kościoła jako wspólnoty grzeszników.

2. Kościół powszechny to nie znaczy jednolity. Każdy człowiek ma w nim swoje miejsce i powołanie. Jest ono pewną wypadkową osobistych pragnień i dążeń oraz oczekiwań religijnej wspólnoty. W przypadku osób homoseksualnych między tymi dwoma elementami pojawia się szczególnie dramatyczne napięcie. Zapewne owego napięcia nie uda się nigdy całkowicie zredukować, ale można i należy robić wszystko, aby je zmniejszyć. 

3. Szczególnie bolesna jest kwestia sakramentów: nieuzyskiwania rozgrzeszenia i niemożliwości przystępowania do Komunii św. w przypadku czynnych homoseksualistów. Jest to trudna lekcja do odrobienia dla obydwu stron: dla gejów i dla Kościoła. Jeżeli bowiem dla niektórych osób homoseksualnych przystępowanie do sakramentów bywa tylko zaspokojeniem własnych ambicji czy znakiem przystosowania do społeczności,  to wystarczy, aby te osoby zrozumiały, że niewłaściwie wybrały obszar swoich zmagań. Jest jednak duża liczba osób homoseksualnych, które pragną sakramentalnej jedności z Kościołem ze względu na prawdziwie głębokie rozkochanie w Bogu. Właśnie one wymagają większej niż dotychczas duszpasterskiej troski, a także zasługują na to, aby zwłaszcza Kościół katolicki podjął w ich sprawie poważną teologiczną i etyczną refleksję, uwzględniającą jak najszerszy kontekst historyczny, społeczny, medyczny.

4. Kościół katolicki ma przed sobą dodatkowo jeszcze jedno trudne zadanie: powinien rozliczyć się z problemem homoseksualizmu wśród duchownych, bo dopóki tego nie uczyni, w swoim nauczaniu o homoseksualizmie nie będzie wiarygodny. Kościół homofoniczny – to mało powiedziane. W sferze postaw wobec seksualnych zagadnień w hierarchicznym Kościele dominuje zakłamanie i pruderia. Ponadto nauka Kościoła nie przetrawiła jeszcze rewolucji seksualnej, która miała miejsce na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Stanowisko Kościoła katolickiego wobec homoseksualizmu jest może najboleśniejszym objawem tych teoretycznych i praktycznych niedomagań.

5. Kościół (katolicki czy jakikolwiek inny) musi dyscyplinować wierzących. Takie jest jego zadanie. Lecz oficjalne nauczanie Kościoła w kwestiach moralnych ulegało różnym przeobrażeniom wraz z przemianami społecznymi, gospodarczymi, demograficznymi itp. Dziś Kościół dyscyplinuje wiernych głównie w kwestiach seksualnych, a może kiedyś ważniejsze staną się pozaseksualne, społeczne, psychologiczne czy duchowe jakości międzyludzkich relacji. Dotyczy to zresztą nie tylko związków homoseksualnych. Odpowiedzialność za drugiego człowieka w jakimkolwiek związku wydaje mi się szczególnie istotna. Odważyłabym się nawet powiedzieć, że jest istotniejsza niż to, w jaki sposób ludzie odbywają stosunki seksualne i czy w ogóle je odbywają.

6. Na koniec ciekawostka dająca sporo do myślenia: polscy homoseksualiści domagający się uznania swoich związków przez Kościół (co niekoniecznie znaczy: sakramentalnych małżeństw) powołują się chętnie na pisma Jana Pawła II, zwłaszcza na „Miłość i odpowiedzialność”, znajdując tam sensowne potwierdzenie swoich duchowych intuicji… Może właśnie tym tropem pogłębienia refleksji nad miłością i partnerską odpowiedzialnością powinni pójść teologowie, aby w oficjalnych dokumentach wyznaczyć osobom homoseksualnym takie miejsce w Kościele, które odpowiadałoby godności tych osób.

Tekst przesłany na debatę "Przychodzi homo do Kościoła", zorganizowaną w Warczawie 1 czerwca 2012 roku przez grupę Wiara i Tęcza

 

21 Comments

  1. hdom

    Nie wolno bawić się Słowem Bożym

    Witam,

    zalogowałam się na tym niejasnym dla mnie portalu tylko po to, żeby przesłać Pani ten tekst. I dodam jeszcze, że biada tym, przez których przyjdą zgorszenia. Resztę Pani zna. Tu nie ma miejsca na dyskusję. Sprawa jest jasna. Nauka Kościoła na ten temat jest jasna a sprawy moralne, jak je Pani nazywa, są już dawno rozstrzygnięte. Proszę nie robić sobie ani innym "wody z mózgu". To bardzo niebezpieczne i zaciąga się wielką nieprawość. Wiem coś na ten temat z autopsji, niestety.

    Oczywiście należy oddzielić grzech od człowieka, ale należy nazywać rzeczy po imieniu a ludzi zachęcąc do leczenia i zerwania z grzechem.

    Życzę Pani i sobie jasności poglądów.

    Z poważaniem,

    Anna

    Z Listu do Rzymian (1,18nn)

    Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. 19 To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. 20 Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy. 21 Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. 22 Podając się za mądrych stali się głupimi. 23 I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. 24 Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. 25 Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. 26 Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. 27 Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. 28 A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi.
    29 Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności, chciwości, niegodziwości. Oddani zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości; 30 potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym, co złe – pomysłowi, rodzicom nieposłuszni, 31 bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości. 32 Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią.

     
    Odpowiedz
  2. adi

    Malgorzato!Wielka przykrosc

    Malgorzato!

    Wielka przykrosc sprawil mi Twoj tekst zamieszczony na portalu z powodu jednostronnosci i jawnej sprzecznosci z Biblia – tutaj wszyscy musimy sie zgodzic. Oto kilka sugestii i sprostowan

    1. Oczywiscie, ze bog nikogo nie wyrzuca od siebie, nie czyni tego nawet Kosciol. To sam czlowiek trwajacy w grzechu wyklucza siebie poza wspolnote. Mowi: chce byc w Kosciele, ale na swoj sposob sprzeczny z Objawieniem. Paradoks. Sadzenie zostawmy Bogu, bo On zna serca, ale nie mzona milczec, gdy czlowiek chce swiadomie i o zgorzo chce jeszcze akceptacji Kosciola do swojej niemoralnosci.

    2. Owszem, ze kazdy ma swoje miejsce w Kosciele, ale musi tego chciec. Kosciol to wspolnota grzesznikow bedacych w drodze do Boga, ale grzesznikow walczacych odrzucjacych grzech!

    3. Sakrmanety sa dla wierzacych tzn jak w kazdj cywilizacji aby cos otrzymac nalezy spelnic okreslone warunki. To czlowiek grzesznik aktywny homoseksualnie sam siebie wyklucza bo nie spelnia podstawowego warunku nie chce przestac grzeszyc. co innego jak ktos podejmuje walke i uznaje grzech jako grzech.

    4. Z homoseksualizmem wsrod duchownych sie rozlicza zawsze na poziomie odpowiednich wladz, a miejscem na rozliczanie grzechow jest konfesjonal. Nie mozna potwierdzac wlasnej niemoralnosci argumentem, ze inni tez grzessza.

    5. Jakie kwestie moralne zostaly przeobrazone, razaco zmienione, odrzucone? Nigdy nauczanie Kosciola nie moze byc sprzeczne z Biblia i Objawieniem. Jesli Kosciol przeczy Slowu Bozemu przestaje byc Kosciolem.

    6. Wielu jest takich co podpieraja wlasne niegodziwosci nauka Kosciola i papiezy, robia to na wlasny uzytek i wycinkowo, co jest naduzyciem i przeinaczeniem

    Wniosek: Grzesznik nie zaprzestajacy grzechu poprzez swoje czyny stawia sie poza Kosciolem.

    co innego sklonnosc a co innego czynny homoseksualizm

    Bog i Kosciol wyraznie oddziela grzech, ktory nazywa jednoznacznie grzechem i go potepia jako czyn obrzydliwy w oczach Bozych, od grzesznika ktory potrzebuje modlitwy , pomocy i sily do walki ze slabosciami. ale wybor jest zawsze jego.

    Istnieje grupa wsparcia Odwaga i inn grupy pomagajace wyjsc z ludzkich slabosci.

    Osoba ze sklonnosciami ma swoje miejsce w Kosciele takie jak my wszyscy jest to miejsce i droga znana od wiekow NAWROCENIE i uznanie pierwszenstwa Boga.

     

     
    Odpowiedz
  3. villette

    wykluczeni

    .Wykluczonych w Kościele jest wielu. Mnie osobiście wyklucznie religijne jest już całkiem obojętne, bo nie wierzę, ze  złe uczynki, tylko dlatego, że są religijne i dzieją się w Kościele, zmieniają się w dobre. A sakramenty często są po prostu złymi uczynkami. Dlatego nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.

    Nie chodzi mi tylko o wykluczenie homoseksualistów.  Ostatnio obserwowałam, jak  znajomi katolicy przyjmowali komunię –  klękali, składali ręce, modlili się przed i po… pozostawiwszy w kościelnej ławce jedną kobietę ze swojego grona. Kobieta, która została wykluczona  z uczty eucharystycznej to rozwódka, która po 9 latach samotnotnego życia powtórnie wyszła za mąż biorąc ślub cywilny. To miła, uczciwa, życzliwa ludziom osoba, a jej obecny związek wydaje się bardziej udany niż pierwszy.

    Bezgrzeszni katolicy posileni Ciałem Chrystusa  – jacyż rozmodleni i jacyż wykluczający zarazem!!! Nie mogłam się nadziwić –  czy to jest jakiś teatr (odgrywana publicznie pobożność), czy jakiś zupełny brak wrażliwości na innych, nawet tych, których znają?

    Gdyby ci sami ludzie zostali zaproszenie na ucztę czy wspólny posiłek, gdzie wszystkich by częstowano, gdzie wszyscy by jedli i pili, poza jednym obecnym, którego by pomijano odmawiając mu nawet chleba – to przecież taka sytuacja byłaby nie do przyjęcia!!! Żeby jeden z uczestników biesiady przyglądał, jak inni ucztują!!! Ktoś by zaprotestował, zawołał gospodarza, żeby przyniósł jeszcze jedno nakrycie albo przynajmniej podzieliłby się z głodnym własnym kawałkiem chleba i dałby mu się napić ze swojej szklanki. Wszędzie, tylko nie w Kościele. Tam głodny siedzi i patrzy, jak obmyci z grzechów, pobożni bliźni sami posilają się tym ponoć cudownym Chlebem, od którego robią się nieludzko niewrażliwi. I taką znieczulicę, takie zbiorowe posłuszeńtwo w wykluczaniu nazywają stanem łaski uświęcającej.

     
    Odpowiedz
  4. Malgorzata

    @ks. Adam Winski

    Drogi Księże!

    Cieszę się przede wszystkim, że Księdza komentarz został napisany na poziomie, na którym można w ogóle dyskutować: kulturalnie, bez złośliwości, z prawdziwym przekonaniem co do wypowiadanych kwestii. To ogromna rzadkość. Dlatego postaram się równie rzetelnie odpowiedzieć, podejmując jednak polemikę z paroma stwierdzeniami Księdza.

    Owszem, mojej wypowiedzi można zarzucić jednostronność, sama to przyznaję, gdyż tekst był pisany dla konkretnego audytorium – dla ludzi, którzy potrzebują przede wszystkim NADZIEI. Myślę jednak, że zarzucanie temu tekstowi jawnych sprzeczności z Biblią jest zbyt daleko idącym uproszczeniem.

    Ad. 1, 2 Zgadzam się z Księdzem, że nie jest dobrze, jeżeli ktoś chce być w Kościele wyłącznie na swój sposób. Napisałam zresztą o tym wyraźnie: Jeżeli bowiem dla niektórych osób homoseksualnych przystępowanie do sakramentów bywa tylko zaspokojeniem własnych ambicji czy znakiem przystosowania do społeczności,  to wystarczy, aby te osoby zrozumiały, że niewłaściwie wybrały obszar swoich zmagań

    Ale pragnienie pełnego udziału w życiu Kościoła nie musi wynikać tylko z osobistych ambicji czy z egoizmu. 

    Proszę pomyśleć o ludziach, którzy urodzili się z homoseksualnymi skłonnościami, czyli są w swojej populacji mniejszością, a co za tym idzie już na wstępie mają gorzej niż cała reszta. Kościół w swoim obecnym nauczaniu żąda od nich, aby żyli w celibacie, co oznacza w praktyce: aby żyli samotnie. I nic dziwnego, że osoby homoseksualne buntują się i pytają: czy naprawdę dobry Bóg, który nie stworzył mnie osobą heteroseksualną, żąda ode mnie jeszcze dodatkowo takich wyrzeczeń? Te osoby słyszą, jak powinny postępować, ale akurat na to pytanie trudno im znaleźć rozsądną odpowiedź. Celibat jest dla nich taką samą karą jak wykluczenie z życia sakramentalnego, czyli cokolwiek wybiorą są przegrani. Czy naprawdę Panu Bogu chodzi o to, żeby człowieka stawiać od początku do końca na pozycji przegranej?

    Ad 3. Wydaje mi się, że spojrzenie Księdza na osoby homoseksualne jest dość stereotypowe: to grzesznicy, hedoniści, którzy nie chcą podjąć walki ze swoim grzechem. Na pewno takie osoby sobą, może nawet w gronie osób homoseksualnych stanowią większość. Ale są też i tacy, którzy mają pełną świadomość niezgodności swojego postępowania z nauką Kościoła, a jednocześnie w imię miłości Boga pragną nawrócenia – i te osoby przeżywają ogromne, życiowe dramaty, bo czują, że jarzmo jest ponad ich siły.

    Ad. 4 W pełni zgadzam się, że nie można potwierdzać własnej niemoralności argumentem, że inni też grzeszą. I nie to miałam na myśli pisząc, że Kościół, aby być wiarygodny w swoim nauczaniu, musi rozliczyć się z problemem homoseksualizmu wśród duchownych. Nie zgadzam się natomiast, że jest to tylko sprawa konfesjonału. To jest trochę tak jak w przypadku ojca, który sam pali, a zabrania palić synowi… No, przynajmniej w przypadku księży homoseksualistów, którzy szybko są identyfikowani jako homoseksualisći przez świeckich o podobnej orientacji, choć ci świeccy bywają przez takich księży traktowani niekiedy wyjątkowo rygorystycznie.

    Ad 5. Zgoda, nauczanie Kościoła nie może być sprzeczne z Biblią i Objawieniem. Ale proszę przypomnieć sobie zasadę hierarchii prawd w Kościele: w jedne musimy wierzyć bezwzględnie, inne pozostają kwestią sumienia. Co do zmian, jakie zaszły w moralnych zapatrywaniach Kościoła: proszę prześledzić stosunek Kościoła do niewolnictwa, celibatu duchownych, duszpasterstwa rozwiedzionych, stanowiska wobec pośmiertnego losu samobójców czy nieochrzczonych dzieci itp.

    Polecam publikowany zresztą w "Tezeuszu" za miesięcznikiem "W drodze" wywiad z Richardem Woodsem OP: "Bóg kocha homoseksualistów". Woods mówi tam m.in., że homoseksualizm zaczęto piętnować dopiero w dwunastym i trzynastym wieku.

    Ad 6. A może zamiast tak ogólnego, że aż trudnego do podważenia truizmu warto byłoby podjąć merytoryczną dyskusję o miłości i odpowiedzialności w związkach homoseksualnych?

    Co do grupy "Odwaga", może lepiej wypowiedzą się osoby obecne podczas warszawskiej debaty, gdzie o tym również dyskutowano, a także specjaliści psychologowie. Osobiście nie mam o niej najlepszego zdania.

     

     
    Odpowiedz
  5. adi

    Malgorzato dziekuje za

    Malgorzato dziekuje za odpowiedz. Widzisz na poziomie czlowieczenstwa, czysto ludzkim zgadzam sie z prawie wszystkim. Nalezy pozwolic Bogu byc Bogiem i nie nam decydowac.

    Jednak na plaszczyznie wiary bezsprzeczna jest ocena czynow,nie osob!, homoseksualnych. znowu nie mowie o sklonnosciach, ale o czynach. Biblia jest tu jednoznaczna i kategoryczna i nie pozostawia zadnego pola do dyskusji. Nie odziedzicza Krolestwa Bozego, to musimy jasno mowic bez pozniejszych rozczarowan, bo chodzi o zbawienie!

    Na plaszczyznie ludzkiej owszem szacunek nalezny osobie ludzkiej bez przekasu i jadu.

    Prosze zauwazyc, ze zmiany w Kosciele nie moganigdy  dotykac zmian Prawa Bozego tj Objawienia. I tutaj nie ma co sie ludzic i oszukiwac.

    Co nie znaczy, ze nie musimy, jako wierzacy mowic o poszanowaniu innych i  godnym i rownym traktowaniu…tutaj mamy jeszcze wiele do zyczenia.

    Widzisz Odwaga ma juz wiele sukcesow, ale oczywiscie nie pasuje do mentalnosci promujacej homoseksualizm. Jest tez doswiadczenie pracy Richarda  Cohena.

    Nalezy dowartosciowac zmagania i cierpienia osob homoseksualnych, ale zawsze jednoznacznie prezentowac zdrowa nauka Kosciola.

     
    Odpowiedz
  6. Jadzia

    ks. Adam Winski

    4. Z homoseksualizmem wsrod duchownych sie rozlicza zawsze na poziomie odpowiednich wladz, a miejscem na rozliczanie grzechow jest konfesjonal. Nie mozna potwierdzac wlasnej niemoralnosci argumentem, ze inni tez grzessza. 

     

    Tak, zwłaszcza abp J. Paetz, który np na pogrzebie Kaczyńskich w Krakowie na Wawelu  szedł pokazowo w pierwszym szeregu. Jak i na innych uroczystościach.Miłe takie rozliczanie, prawda?

     
    Odpowiedz
  7. ostatni

    Chrześcijanie!

     ….uwaga!!! śliski temat, łatwo stać się sędzią, aż boję się dalej pisać ,ale muszę być uczciwi pomimo że niektórzy odbierają mnie jako dupowłaza co jest dla mnie największym upokorzeniem ponieważ zaraz po kłamstwie, dupowłaztwo(podlizywanie ) jest dla mnie obrzydliwością,ale nie ważne…choć nikt nie pluł na mnia tak bardzo gdy stawałem sie protestantem jak teraz gdy uznałem że moja droga z Bogiem jest związana z KK

    ..- na dzień dzisiejszy ksiądz Adam Winski jest dla mnie autorytetem , i pomocą w powrocie do kościoła katolickiego, do tego momentu popieram jego wypowiedzi , ma człowiek rację

    A teraz jeszcze poważniej ; popieram księdza , ale wołam do Boga -dlaczego stawia nas przed tak potwornie trudnymi wyborami!!!!?

    prosze nie osadzajcie mnie bo choć serce moje jest po jednej stronie to świadomy wybór po drugiej , a Bóg niech mi wybaczy jesli źle odczytuje Jego Słowo, a ksiądz ma racje.

     
    Odpowiedz
  8. Malgorzata

    Ocena homoseksualizmu nie jest kwestią wiary

     Drogi Księże Adamie!

    Proszę nie mylić płaszczyzny wiary z płaszczyzną moralności. Są one bliskie, ale to jednak odrębne sfery – w życiu, a także w nauczaniu Kościoła. Ocena czynów, o której ksiądz pisze, wchodzi właśnie w zakres moralności. Kwestia oceny homoseksualizmu jest też kwestią moralności (pomijam tu aspekt badań naukowych). Jako katoliczka muszę wierzyć w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, w Trójcę św. itd., ale co do kwestii moralnych, mam prawo, a nawet obowiązek rozważać je we własnym sumieniu, zwłaszcza oceniając czyny innych. To nie znaczy, że neguję nauczanie Kościoła, ale jak większość osób ceniących sobie otrzymany od Boga dar rozumu, nie zamierzam przyjmować tego nauczania bezkrytycznie i tylko "na wiarę". 

    Ksiądz jest oczywiście w innej sytuacji, reprezentując Kościół jako osoba duchowna, mogąc udzielić lub nie udzielić rozgrzeszenia, mając obowiązek nauczania i dyscyplinowania wiernych. Ale ci wierni coraz częściej – nie tylko w kwestiach homoseksualizmu – potrzebują rzetelnej wieloaspektowej argumentacji, a nie zamykania sprawy stwierdzeniem, że coś jest kwestią wiary albo że tak postanowił Kościół.

    Bardzo zaniepokoiły mnie również napisane przez Księdza słowa: Biblia jest tu jednoznaczna i kategoryczna i nie pozostawia zadnego pola do dyskusji. [Czynni homoseksualiści] nie odziedzicza Krolestwa Bozego, to musimy jasno mowic bez pozniejszych rozczarowan, bo chodzi o zbawienie!

    Biblia mówi również o miłosierdziu… Pokazuje piękną scenę spotkania Jezusa i jawnogrzesznicy… Jezus obolałemu grzesznikowi nie mówił nigdy: "Nie miej złudzeń i muszę ci powiedzieć jasno, abyś w przyszłości uniknął rozczarowania: nie odziedziczysz Królestwa Bożego". 

     
    Odpowiedz
  9. milena

    jedno tylko skojarzenie

    Dziekuje zaartykul.

    Chcialabym dodac jedna tylko mysl co do kwestii kto jest godny, a kto nie przystepowac do sakramentow i zyc w pelni zyciem Kosciola.

    Mysle, ze kazdy ma prawo (bedac od zawsze i mimowszsytko dzieckiem Boga) zyc w pelnym z Nim kontakcie. W jakisposob? Poprzez branie udzialu w zyciu Kosciola. I co do tego nikt nie wyraza zadnego sprzeciwu.

    Rzecz w tym, ze nie rozumiem dlaczego wystarczy, aby ktos kto naprawde jest grzesznikiem, bije zone, zaniedbuje dzieci, kradnie w pracy itd. wystarczy, ze sei wyspowiada i jest w porzadku wobec Boga. Ze pary, ktore wspolzyja przed slubem potem sa rozgrzeszone i nie ma problemu. Nie rozumiem dlaczego od ktos, kto urodzil sie w ciele mezczyzny z umyslem kobiety lub odwrotnie oczekuje sie, ze sie wyprze siebie zeby moc w pelni zyc w jednosci z Bogiem.

    To tak jakby zadac od kogos, kto jest heteroseksualny zeby stal sie homoseksualny. Jesli to tylko kwestia wyboru, to w czym rzecz?

    Latwo jest krytykowac, kiedy nie ma sie tego "problemu". Bez zlosliwosci i polemik chcialabym zapytac ksiezy, osoby swieckie, wszytkich, ktorzy zechca mi odpowiedziec: a gdyby Twoj syn/corka byli homoseksualni, to co bys powiedzial?

    Z powazaniem, Milena

     
    Odpowiedz
  10. elik

    Co się myśli, mówi i czyni?…..

    Droga Pani Mileno – tytułem dopowiedzenia, każdy człowiek ma w życiu doczesnym nie tylko prawa, lecz również wyznaczone powołanie tzn. powierzone jemu łaski, dary, uzdolnienia, talenty, także role, zadania i obowiązki, a przede wszystkim możliwość wyboru między istniejącą prawdą i dobrem, a fałszem i złem.

    A zatem, czy być człowiekiem tzn. dzieckiem Boga dobrym (posłusznym, pokornym, wiernym, oddanym) albo draniem, nędznikiem, niewdzięcznikiem, nikczemnikiem, czyli uporczywym łobuzem tzn. człowiekiem – dzieckiem dimetralnie innym, lecz mimo wszystko szanowanym, a nawet bardziej kochanym choć bez wzajemności, przez Boga Miłosiernego.

    Natomiast trudnym, wręcz niemożliwym staje się właściwe poznanie i zrozumienie istoty ważnej, doniosłej sprawy, bądź skomplikowanej rzeczy, kiedy nie uwzględnia się wszystkich aspektów zagadnienia. Ponadto usiłuje się trywializować i wmawiać innym, że wystarczy wyspowiadać się, aby być wobec Boga w porządku. 

    Takie postawy i zachowania wobec Pana Boga i innych osób nie są poważne, ani rzetelne, uczciwe i odpowiedzialne.

    Ps. W życiu codziennym, także w przypadkach takich, jak Pani wskazuje – nie jest najważniejsze co się mówi, lecz co myśli, mówi i czyni. A zatem, czy naprawdę miłuje się – kocha i szanuje nasze siostry, braci i bliźnich, bo homoseksualiści są bliźnimi tzn. istotami będącymi w szczególnej potrzebie.

    Pozdrawiam Panią serdecznie – Zbigniew

     
    Odpowiedz
  11. milena

    dwa slowa

    Dziekuje za Panska dopowiedz.

    Chcialabym sie ustosunkowac do Panskiej wypowiedzi:

    "Ponadto usiłuje się trywializować i wmawiać innym, że wystarczy wyspowiadać się, aby być wobec Boga w porządku.

    Naturalnie nie jest moja intencja twierdzenie, ze spowiedz, bez poprawy i zycia wedlug regol i codziennego nawracania sie wystarczy. Rzecz jasna tak nie jest.

    Chodzi mi o to, ze w przypadku ludzi homoseksualnych nie ma mozliwosci "nawrocenia", nie daje sie im wyboru w rzeczywistym tego slowa znaczeniu. Ja moge wybrac, czy byc lobuzem, czy nie, bedac heteroseksualna nie moge wybrac, by byc homoseksualna.

    Jak sie urodzi dziecko, to zanim jeszcze da mu sie imie, dopatrzy podobienstw do mamy, taty, babci ze strony ojca czy ciotki, stwierdza sie plec. A jesli plec, tzn. cialo nie jest zsynchronizowane z umyslem, to w jaki sposob mozna wybrac?

    Jest obowiazkiem Kosciola rzetelna refleksja nad tym faktem.

    Tylko tyle chcialam dodac.

     

    P.S. Przepraszam za bledy w poprzedniej wypowiedzi i brak polskich znakow.

    Z powazaniem,

    Milena

     

     
    Odpowiedz
  12. ostatni

    jedno słówko…

     …..sprawa nie jest tak prosta jak by się wydawało , sercem jestem za panią Mileną czy p.Małgorzatą ,ale problem stanowi Biblia nie kościół , są kraje w ,których za publiczne cytowanie listu do Rzymian można iść siedzieć. Jednak to jest Słowo Boże i niestety nie da się tego fragmentu w żaden sposób wytłumaczyć inaczej. Miłosierdzie – oczywiście ,ale czy możemy być bardziej miłosierni niż Bóg? – czy miłosierdzie może działać w brew Słowu?

    ostatnio widziałem film dokumentalny o działalności SS w czasie 2wojny światowej – ludzie którzy brali bezpośredni udział w likwidacji więźniów z obozów koncentracyjnych ,często uniknęli kary za swoje czyny ze względu na to że wykonywali tylko rozkazy

    dlaczego mamy potępiać kościół?- za wypełnianie rozkazów Boga,który wie najlepiej co jest dobre . nie zapominajmy również że Jezus zapowiedział czasy gdzie dobro nazywane będzie złem a zło dobrem ,

     
    Odpowiedz
  13. elik

    Konieczna jest interwencja…..

    Miło mi, że w kwestii warunków i wymogów, aby być w porządku wobec Boga. Pani intencja, przeświadczenie są inne, niż mógł sugerować poprzedni wpis.

    Natomiast odnośnie przemiany i nawracania osób grzesznych, w tym orientacji homoseksualnej – bezwzględnie należy odróżniać, tak jak napisał ks. Adam różnice między ich skłonnościami, a czynnym homseksualizmem tzn. wynaturzonymi aktami seksualnymi.

    Jednak do tego, aby być gotowym i zdolnym dostrzec, poznać, zrozumieć, oraz świadomie i dobrowolnie uznać istnienie tych różnic, konieczna jest dobra wola, a najlepiej postawa miłości w prawdzie, no i dostateczna wiedza.

    Jeśli ciało nie jest zsynchronizowane z umysłem to konieczna jest interwencja na poziomie metafizycznym tzn. ducha, który dzięki Stwórcy ma władzę nad istoty ludzkiej rozumem, wolą, ciałem, a nawet wszystkimi zmysłami i niskimi instynktami.

    "Panie rzeknij tylko jedno słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja." i napewno, a nie być może zacznę wreszcie być w porządku wobec Ciebie.

    Ps. Błędy edytorskie nie są brzemienne w skutkach tak, jak uporczywe błędy życiowe, dlatego proszę nimi zbytnio nie przejmować się, ani zajmować.

    Z poważaniem i serdecznością – Zbigniew

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  14. dkacner

    OK, a ja mam takie

    OK, a ja mam takie pytanie:

    Dlaczego Kościół tworzy duszpasterstwa dla malżeństw niesakramentalnych, gdzie jeszcze nie tak dawno temu było to nie do pomyślenia. Przecież te malżeństwa mimo wszystko nie mogą przystępować do sakramentów, ale ich się z Kościoła nie wyklucza. Czy więc nie można zrobić w kościele miejsca dla homoseksualistów? A może nauczanie czy raczej podejście Kościoła do tego tematu zmieni się wraz z mentalnością ludzi?

     
    Odpowiedz
  15. Halina

    Pani Milena

    Oczywiście ma Pani rację, że człowiek z natury jest albo kobieta, albo mężczyzną, to wynika z analizy prawa naturalnego i komplementarności płci. Nikt też przy zdrowych zmysłach nie będzie żądał, aby ktoś na siłę zmieniał swoje skołnności seksualne. W dyskusjach prawie zawsze pomija się fakt, że orientacja seksualna jest pojęciem złożonym i wieloaspektowym. Kryją się pod nim trzy różne rzeczy: pociąg seksualny, zachowania seksualne i identyfikacja seksualna. I w takim właśnie wymiarze powinna być rozpatrywana. To ,że dana osoba uważa się za geja, nie oznacza, że jej orientacja seksualna uwarunkowana jest w sposób biologiczny- czyli nieodwracalny.

    Współczesna Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10, umieszcza pośród innych zaburzeń także kategorię " zaburzenia psychologiczne i zaburzenia zachowania związane z rozwojem i orientacją seksualną ( F66). Tutaj jedną z podkategorii stanowi " orientacja seksualna niezgodna z ego (egodystoniczna) F( 66 1). Jest to właśnie ta sytuacja, w której osoba nie czuje się dobrze ze swoją orientacją seksualną i w związku z czym szuka jakiejś pomocy. Czy to będzie praca tylko nad własną osobowoscią, czy zmianą preferencji seksualnej- okazuje się zazwyczaj po wielu kontaktach z odpowiednim specjalistą. Praktykujący psychologowie i psychoterapeuci od dawna spotykają w swej praktyce takie właśnie osoby. Psychologia musiała wyjść na przeciw ich potrzebom i opracować w taki sposób metody, które byłyby w stanie im tak pomóc- by nie szkodzić. Czasami jest to praca nad osobowością, praca metodą psychodynamiczną.  Część psychologów  pracuje metodą naprawczą ( bliżej mi nie znaną), ale przez znaczną część chrześcijańskich psychologów uznawaną  w niektórych przypadkach za skuteczną. Położenie krzyżyka na takich osobach i nie udzielanie im pomocy, byłoby jawnym grzechem zaniechania. W pewnych wypadkach pomoc jest możliwa, w innych wręcz niewykonalna. Tutaj Kościół pewnie powinien zatrudnić specjalistów , w celu różnicowania; komu i w jaki sposób należy pomóc.

    Autorka poniższego tekstu jest Absolwentką Wydz. Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Pracuje w Laboratorium Psychoedukacji. Posiada certyfikat psychoterapeuty oraz superwizora psychoterapii PTP oraz Europejskiego Stowarzyszenia Psychoterapii Integracyjnej.

    " nie uważam homoseksualizmu ani za chorobę, ani za dewiację, co najwyżej sądzę,że bywa ona poważnym , osobistym kłopotem i wcale nie tylko ze wzgl. na nieżyczliwy sposunek otoczenia.Ja akurat nie leczę skłonności homoseksualnych, choć są tacy-ktorzy na prośbę umotywowanych pacjentów-tym się zajmują i w określonych warunkach osiągają pewną skuteczność.

    http://kobiety-kobietom.com/prasa/art.php?art=128&nadtytul=Przegl%B1d%20prasy%20LGBT&t=Komu%20wolno

     

    Pani Milena ma rację też i w tym, że nie zdarzył się jeszcze przypadek, by osoba heterosekualna cierpiała z  powodu swojej orientacji i pragnęła stać się osobą homoseksualną.

    Warto zastanowić się też nad tym, czy Chrystus kwestionował antropologię biblijną, czy raczej uczył wypełniać. Czy Jezus dokonał jakiejś zmiany rozumienia; czym jest płeć, seksualnośc człowieka, zachęcał do innych form ekspresji seksualnej? Czy dla chrześcijanina Biblia jest tylko tekstem kulturowo zdeterminowanym, który można w zależności od ludzkiej mentalności, dowolnie rekonstruwać?. Jezus Zbawił wszystkie OSOBY ludzkie- bez względu na orientację seksualną.Jeżeli człowiek zechce naprawdę żyć w sposób komplementarny z Bogiem, na pewno w każdym Kościele znajdzie swoje miejsce.  Państwo oraz społeczeństwo ma obowiązek traktowania z szacunkiem każdego człowieka w taki sposób, by nie naruszać jego godności i praw do godnego życia.

     
    Odpowiedz
  16. drmouse2

    Małgorzato, dziękujemy!

     Małgorzato – dziękujemy że piszesz życzliwe nam teksty narażając się na tyle ciężkich uwag !

    Kościół Rzymskokatolicki w Niemczech w czasie swoich dorocznych zjazdów ma oficjalny dział LGBT (bez "leczenia" !!!).

    Kardynał Christoph Schonborn powiedział ostatnio, że para gejów w Austrii dobrze robi żyjąc w związku i jeden nich ma prawo być w radzie parafialnej.

    http://tygodnik.onet.pl/32,0,75260,koniec_idylli_w_sttzenhofen,artykul.html

    Liczne Kościoły chrześcijańskie na świecie akceptują już związki jednopłciowe a nawet mają zamężnych pastorów i żonate pastorki. (czytają i interpretują tą samą Biblię !!!).

    Tak więc upór odnośnie tzw prawa naturalnego to beznadziejne bronienie teorii która jest bardzo stara i nie uwzględnia współczesnej nauki.

    Skutki są dramatyczne. 

    Film "Modlitwy za Bobby" to historia prawdziwa i takich historii jest wiele. Znamy je z życia, niestety – osobiście.

     http://www.seans-online.pl/filmy_online/modlitwy-za-bobby-prayers-for-bobby-2009-napisy-pl-6827.html

    Ci z Was którzy kochają stare teoretyczne nauki Kościoła bardziej niż żywych ludzi – niestety przyczyniają się do śmierci wielu z nich.

    Modlę się o Wasze przejrzenie i prawdziwą odwagę, nie tą z Lublina, bo ta jest po prostu zbrodnicza.

    Wmawianie chrześcijanom LGBT choroby i grzeszności, odmawianie prawa do życia w szczęśliwym związku to postawy nie mające nic wspólnego z chrześcijańską miłością.

     

     

     

     
    Odpowiedz
  17. Halina

    Prawo naturalne

    Tak więc upór odnośnie tzw prawa naturalnego to beznadziejne bronienie teorii która jest bardzo stara i nie uwzględnia współczesnej nauki.

    Skutki są dramatyczne.

    Tu się z Pani stwierdzeniem, zgodzić w żaden sposób nie można. Bardzo łatwo pisze się różne- często zadziwijące  sentencje,  gorzej-gdyby przyszło je udowodnić, lub chociaż spróbować obronić .

    Każde odrzucenie prawa naturalnego, jak wykazała historia, prowadzi nie tylko do dramatycznych, ale i katastroficznych następstw. Pomijając, że odrzucenie tego prawa pojawia się na błędach natury intelektualnej. Strauss np. uważa, że odrzucenie prawa naturalnego prowadzi w prostej linii do nihilizmu.

    " Nasza niezdolność poznania tego co wewnętrznie dobre i słuszne, zmusza nas do tolerowania każdej opinii o tym, co słuszne lub do uznania wszystkich upodobań, czy wszystkich cywilizacji za jednakowo dobre."- Prawo naturalne w świetle historii"-str. 10-12

    Odrzucenie prawa naturalnego, spowoduje, że o prawie decydować będzie jedynie prawodawca i  różne sądy poszczególnych krajów.

    Dzięki takiej optyce- różnego rodzaju totalitaryzmy natrafiły na podatny grunt do swojego rozwoju. Gdy odrzuca się prawo naturalne, prawo stanowione- staje się podporządkowane interesom różnych grup. W takim układzie, jedyną wartością, będzie respektowanie wszelkiej różnorodności i przyznanie każdemu człowiekowi prawa do subiektywnego pojmowania prawdy. Gdy zaneguje się prawo naturalne, można wprowadzić każdą, nawet najbardziej haniebną ustawę. I wszystko praktycznie staje się możliwe, można odrzucić nawet prawo do własnego życia. Akty ludobójstwa, były końcowym skutkiem odrzucenia prawa naturalnego, kiedy to masowe zbrodnie próbowano usprawiedliwiać posłuszeństwem władzy. Dlatego ludzie myślący szukają sprawiedliwości ponadustawowej.

    Wiemy przecież chyba wszyscy z historii, że przejawem świadomości prawa naturalnego był Proces Norymberski oraz Powszechna Deklaracja Praw Człowieka-dla których to bazą było właśnie-prawo naturalne.

    Leszek Kołakowski na pytanie, czy w obliczu różnych napaści na prawo naturalne należy je odrzucić-odpowiada. " ..bez tej miary rujnujemy nasze człowieczeństwo"- Określa również owe prawo "intuicją moralną, dzięki której prawo naturalne daje się rozpoznać"- "O prawie naturalnym" str. 153. Istnienie prawa naturalnego nie jest tylko arbitralnym  pomysłem teologii, i nie jest pomysłem czysto religijnym.

    Zdaniem Karola Wojtyły, prawo naturalne człowieka poznaje się za pomocą rozumu. Jest  ono proste, wręcz narzucające się, więc każda osoba może je poznać.(..) Przede wszystkim pozwala ono, człowiekowi choćby najprymitywniejszemu, chocby nie znającemu litery Ewangelii uczestniczyć-w myśli Boga-Stwórcy i Prawodawcy-tkwiąc w jedności stworzenia. Prawo pisane-ma prawodawcę-człowieka. Prawo niespisane, ale zawarte w samej naturze człowieka i świata-ma prawodawcę ponad człowiekiem"-Elementarz etyczny str.21

     Ci z Was którzy kochają stare teoretyczne nauki Kościoła bardziej niż żywych ludzi – niestety przyczyniają się do śmierci wielu z nich.

    Zgodnie z szacunkiem  ekspertów WHO, na świecie co 3 sek ktoś podejmuje próbę samobójczą, a co 40 sek.-traci z tego powodu życie. Podejmowanie prób samobójczych ma liczne i złożone przyczyny. Mogą to być np. bieda, brak pracy, utrata ukochanej osoby, kłopoty zawodowe lub prawne lub obciążenia genetyczne. Na największe ryzyko narażone są  jednak osoby cierpiące na różne choroby lub zaburzenia psychiczne np. depresję czy schizofrenię oraz choroby powodujące silne bóle. Główną metodą, przeciwdziałającą aktom samobójczym jest dobra opieka medyczna i psychologiczna oraz wsparcie ze strony rodziny i przyjaciół. Tak podaje Międzynarodowe Stowarzyszenie d/s Przeciwdziałania Samobójstwom. W świetle pani wypowiedzi-można dojść do słusznego? wniosku, …no niestety…każdy do czegoś może się przyczynić…

     
    Odpowiedz
  18. modem1990

    Sam znam kilka osób, które

    Sam znam kilka osób, które są homoseksualistami i dobrymi chrześcijaninami!
    Jak każdy są dziećmi Bożymi ale grzech to grzech – seks poza małżeństwem jest grzechem! Nie ważne czy facet z facetem, kobieta z kobietą, czy facet z kobietą… grzech to grzech i tyle zero dyskusji!
     

    Sam kiedyś wysyłałem gejów na stos – dziś się tego wstydzę… Są ludźmi… a błądzić każdemu się zdarzy…

    Spróbuję namówić tego moje dobrego znajomego by dał świadectwo(anonimowo) bo dla mnie jest przykładem samozaprarcia i silnej woli, bo chłopak woli żyć w łasce niż zadowalać samego siebie…

    a co do stwierdzenia: Kościół (katolicki czy jakikolwiek inny) musi dyscyplinować wierzących. Takie jest jego zadanie. Lecz oficjalne nauczanie Kościoła w kwestiach moralnych ulegało różnym przeobrażeniom wraz z przemianami społecznymi, gospodarczymi, demograficznymi itp. Dziś Kościół dyscyplinuje wiernych głównie w kwestiach seksualnych, a może kiedyś ważniejsze staną się pozaseksualne, społeczne, psychologiczne czy duchowe jakości międzyludzkich relacji.

    Heh właśnie dlaczego mówimy o grzechu jako samym grzechu – mówimy, że seks poza małżeństwem jest grzechem i słusznie, mówimy o masturbacji i pornografii jako grzechach i słusznie ale dlaczego nikt kurde nie powie dlaczego te sytuacje są grzeszne!!

    Dam, krótkie świadectwo:

      Sam myślałem, że seks nie ten byle gdzie i z byle kim ale ten z dziewczyną z ktorą wiem, że będę do końca jest wporzo… przecież miłość itd itd…

    Zmieniłem zdanie gdy trafiła mi się dziewczyna na modltwie o uwolnienie… Dziewczyna trochę sie pogubiła w życiu po zerwaniu ze swoim chłopakiem… Wyrzekała się zła przebaczała ale nie została do końca uwolniona…

    tak kluczem do uwolnienia był seks… gdy się wyrzekła relacji z chłopakiem i tego aktu – została uwolniona – poczuła ulgę której dawno poszukiwała.

    ot tyle dlaczego to grzech – bo zniewala…

     

     
    Odpowiedz
  19. Malgorzata

    @Wojtek

     Wojtku!

    Dziękuję za ciekawy komentarz.

    Obawiam się jednak, że Ty również nie wyjaśniłeś, dlaczego wspomniane przez Ciebie czyny (seks pozamałżeński, pornografia, masturbacja itp.) są grzeszne. Opowieść o Twojej znajomej to – owszem – ważne świadectwo. Przypomina ono, że seks jest potężną, może nawet najpotężniejszą w ludzkim życiu zniewalającą siłą. Tak niewątpliwie bywa, ale to tylko jedna strona medalu.

    Seks może być także pięknym przeżyciem, pomagającym budować i podtrzymywać wartościowe relacje dojrzałych ludzi. Seks może być także konstruktywną siłą. Ale czy tylko w związkach sakramentalnych? Oto jest pytanie. Kościół katolicki odpowiada oficjalnie: tylko. W wielu miejscach na świecie i wśród całkiem poważnych teologów pojawiają się jednak co do tego uzasadnione wątpliwości.

    Fragment mojego tekstu, który cytujesz, to nieco zmieniona wersja komentarza, który ponad rok temu napisałam do tłumaczonego przeze mnie dla Tezeusza Manifestu niemieckich teologów: "Kościół 2011 – przełom jest konieczny". Ten tekst nie jest oczywiście oficjalnym nauczaniem Kościoła, a nawet stanowi próbę dyskusji z ym nauczaniem. Padły tam jednak ważne słowa, które warto przemyśleć:

    Poszanowanie indywidualnego głosu sumienia oznacza wiarę w zdolność człowieka do bycia odpowiedzialnym i do decydowania o samym sobie. Wspieranie tej zdolności jest jednym z obowiązków Kościoła, lecz owo wsparcie nie powinno przekształcać się w paternalizm. Ta sprawa staje się bardzo konkretna, gdy rozważa się ważne życiowe wybory poszczególnych osób oraz ich sposoby życia. Głęboki szacunek Kościoła dla małżeństwa i celibatu nie podlega dyskusji. Lecz ów szacunek nie powinien owocować wykluczeniem tych, którzy w miłości, wierności i wzajemnej trosce żyją odpowiedzialnie w partnerskich związkach jednej płci lub jako rozwiedzeni w powtórnych związkach małżeńskich.

    Odnosząc się do tych słów, napisałam w 2011 eoku:
     

    I jeszcze jedna sprawa moją uwagę w tym tekście, odnośnie związków jednej płci (a także powtórnych małżeństw osób rozwiedzionych) zwróciło słowo "odpowqiedzialnie". Odpowiedzialność za drugiego człowieka w jakimkolwiek związku wydaje mi się szczególnie istotna. Odważyłabym się nawet powiedzieć, że jest istotniejsza niż to, w jaki sposób ludzie odbywają stosunki seksualne i czy w ogóle je odbywają. Znacznie więcej w każdym razie mówi się w kontekście grzechu o seksie przemałżeńskim, małżeńskim, pozamałżeńskim itp. niż o odpowiedzialności i jest to na pewno błąd. A przecież brak odpowiedzialności za drugiego człowieka to dopiero grzech! Inna rzecz, że łatwie określić, co jest stosunkiem seksualnym, niż co jest nieodpowiedzialnością…

    Jeżeli chodzi o grzeszność seksu poza małżeństwem, to ozmawiając z moimi znajomymi homoseksualnymi chrześcijanami, wielokrotnie podkreślałam, że choćby z teoretycznego punktu widzenia jest problemem, aby Kościół akceptował w jakiejś mierze seks pozamałżeński jednopłciowy, nie akceptując go poza małżeństwem w wypadku par heteroseksualnych. To byłoby przecież nielogiczne, a nawet krzywdzące dla heteroseksualnych. Aby zatem uznać w jakiejś mierze wartość seksu związków niesakramentalnych (homo- i heteroseksualnych), teologia katolicka musiałaby dość gruntownie przepracować swoje spojrzenie na kwestię małżeństwa, rodziny itp., koncentrując się właśnie na miłości i odpowiedzialności, a nie na technicznych aspektach seksu.
     
    A na obiecane świadectwo Twojego znajomego czekamy. Na pewno pomoże ono tym osobom o skłonnościach homoseksualnych, które chciałyby pogodzić się z Kościołem katolickim, wybierając drogę celibatu, a nie czują się może jeszcze dostatecznie sdilne do podjęcia takiego wyboru.

     

     
    Odpowiedz
  20. modem1990

    Wg mojej dewizy coś czego

    Wg mojej dewizy coś czego nie rozumiem pozostawiam Bogu i Kościołowi…

    Masz rację, seks jest dobry(dobry bo przecież Bóg go wymyślił, a co Boże jest dobre) tylko kwestia jak jest używany… Nie właściwie – zniewala…

    Ja zawsze gdy chodzi o czystość to patrzę na drugą stronę… Czy ją traktuję jak przedmiot… czy chcę jej coś dać czy tylko wziąć( pornografia to tylko branie a nie dawanie).

    Słusznie piszesz o odpowiedzialności lecz tu bardziej chodzi np o traktowanie i postrzeganie tej drugiej strony!!

    To jest zmiękczanie ewangelii, która jest radykalna! Jezus mówi, że kto patrzy pożdliwie ten już dopuścił się cudzołóstwa w sercu!!!

    Hej obódźmy się czy my nie czasami myślimy jak dogodzić ludziom zamiast przekazać im prawdę Ewangelii.

    Może zamiast na małzeństwach nieskarmentalnych powinniśmy się skupić na tym dlaczego nie są niesakramentalne?

    Ok, nie chodzi o potępienie lecz ja zadaję to pytanie… co lepiej stracić łaskę czy zyskać świat? Zyskać świat czy ponieść szkodę na duszy…?

    Wszystko mi wolno! Lecz nie wszystko przynosi mi korzyść!

    Proszę, zwrócić uwagę kto podnosi temat? Ludzie wolni? Nie wydaje mi się… To ludzie zniewoleni…

    Takie rzeczy jak seks, niewłaściwe związki (sam byłem zniwolony relacją z dziewczyną, która miała męża, a ja o tym nie wiedziałem i byłem zniewolony tak, ze trafiłem na modlitwę o uwolnienie), relacje. Czy ogólnie mówiąc co wyżej stawiam, siebie, drugiego czy Boga? Każdy inny wybór niż Bóg prowadzi do zniewolenia. Wiem, bo posługuję modlitwą o uwolnienie…

    Pytanie więc jest takie czego szukamy.. Boga czy siebie?

    Doskonalsza od miłośći jest przyjaźń… Bo w przyjaźni nie ma miejscca na erotykę(dlategPodso rzadko zdarza sie przyjaźń kobieta – facet) a jest miejsce na poświęcenie… Miłość zakłada poświęcenie.

    Więc jeśli facet coś czuje, że "kocha" kumpla to ok ale jeśli prowadzi to do seksu to nie jest prawdziwe!

    Tak samo relacje damsko – męskie… To są podstawy rozeznawania jeśli moja myśl jest od a do z dobra pochodzi to od Boga jeśli w  t pojawi się zło to już od Boga to nie pochodzi…

    Fakt to ciężki temat i sam więcej znam go z teorii niż praktyki lecz w chwilach gdy nie wiem co i jak i dlaczego to zdaję się na Kościół – Choć nie raz bolało to nigdy się nie zawiodłem!

    Amen

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj milena Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code