Prosić to znaczy wierzyć

Rozważanie na XXX Niedzielę Zwykłą, rok B2
 

Pokusa samowystarczalności to zguba współczesnego człowieka. W dużej mierze winne mogą być temu pieniądze, za które dziś można wiele kupić. Ale społeczeństwa mają sens wtedy, gdy każdy odgrywa swoją rolę, a nie każdy odgrywa każdą rolę. Tylko dzielący się zadaniami ludzie, korzystający wzajemnie ze swoich usług, dający i biorący równocześnie mogą stworzyć wspólnotę.

***

Jezus przychodzi do niewidomego i pyta, co trzeba mu uczynić. Nie wie?! Jezus nie wie, czego potrzebuje chory człowiek?! Wie, ale chce to usłyszeć. Chce, żeby człowiek przyznał się do swojej słabości.

Czasem może nam głupio, że zarzucamy Pana Boga tylko prośbami, że rzadziej Mu dziękujemy i przepraszamy Go czy po prostu wielbimy. Wstydzimy się przyznać, że „jak trwoga, to do Boga”. Ale czego tu się wstydzić? Że w potrzebie idziemy do swojego Boga?

A może naiwnie nam się wydaje, że Pan Bóg wie, co jest dla nas najlepsze i dlatego nie potrzebuje naszej modlitwy prośby. Owszem, On wie. Ale modlitwa prośby, to równocześnie akt wiary – uznanie wszechmocy Boga i powierzenie Mu swojego życia. Bo nie ufając Jego miłosiernym dłoniom, czy bylibyśmy w stanie o coś prosić w modlitwie?

Jeśli warunku modlitwy prośby nie można nazwać wiarą, to przynajmniej nadzieją! Wiele objawień i wynikających z nich modlitw, nowenn, nabożeństw związanych jest z obietnicami, a one przecież zakładają nadzieję na realizację intencji, w której daną duchową aktywność podejmujemy. „Proście, a będzie Wam dane!” (por. Łk 11, 9) Trzeba większej zachęty?

***

Ta perykopa z Ewangelii wg św. Marka to także podręcznik sztuki proszenia o pomoc drugiego człowieka. Wiadomo, że nie można próśb rzucać do tłumu, bo albo nikt nie poczuje się zobowiązany do podjęcia zadania, albo pomyśli, że może to zrobić ktoś obok. Prośba musi być zaadresowana konkretnie – do Przemka albo do pana w czarnym płaszczu i zielonych okularach. Koło Bartymeusza przechodził przecież tłum idący za Jezusem. A on nie krzyczał bezosobowo: „Pomóżcie mi!”. On wyłowił jednego człowieka z tłumu i zwrócił się do niego bezpośrednio: „Jezusie”, „Synu Dawida”.

Ważnym krokiem jest samo zwrócenie się do drugiego człowieka z prośbą o pomoc. Jest to istotne dla tego, który ma być potencjalnie darczyńcą. Bo jeżeli nie będzie wiedział o potrzebie człowieka, to siłą rzeczy jej nie zaspokoi. Piszę to zwłaszcza z perspektywy mężczyzn, bo wydaje mi się, że my – faceci potrafimy sobie wytłumaczyć, nawet najbardziej absurdalną sytuację tak, że z rzeczywistością ma niewiele wspólnego. Niewidomy przy drodze może na przykład odpoczywać, czekać na znajomego albo kontemplować przyrodę. Komu z nas by przyszło na myśl, że potrzebuje konkretnej pomocy? Pewnych rzeczy nie dostrzegamy i już. Kobiety ze swoją wrażliwością widzą więcej. Stąd – sądzę – ich liczebna przewaga np. w parafialnych kołach Caritas. Ja chętnie pomogę, ale potrzebuję konkretu – zrobić zakupy dwa razy w tygodniu sąsiadowi, posprzątać mieszkanie co piątek starszej pani itp.

Wiem, że zarówno przyjmowanie pomocy, a tym bardziej proszenie o nią nie jest łatwe. Sam mam z tym problem. Ale jestem też przekonany, że to sytuacja mocno więziotwórcza, taka wręcz naturalna dla wspólnoty ludzi, jaką jest Kościół – zwłaszcza w parafii. Marzeniem jest Kościół-dom, w którym znam problemy i potrzeby członków rodziny. Oni też nie wstydzą się wysłać mnie po zakupy, do apteki czy kazać mi wyrzucić śmieci. Dziś ja chodzę po zakupy, jutro będę musiał poprosić kogoś, żeby zrobił je dla mnie. Może uświadomienie sobie takiej kolei rzeczy sprawi, że to będzie naturalne i każdy – niezależnie od tego, czy daje, czy bierze – będzie czuł się z tym dobrze.

 

Rozważania Niedzielne

 

 

Komentarze

  1. elik

    Czy wystarczy prosić?….

    Prosić tzn. nie tylko wierzyć, ale również być ufnym i w potrzebie. Ograniczona świadomość (infantylność), brak dobrej woli i uporczywe trwanie w błędzie, oraz uleganie pokusom złego Ducha – zawsze prowadzi(-ło) istoty ludzkie, do zniewolenia, zatracenia i zguby.

    Szczególnie zagrożony jest ten, kto bardziej ufa sobie, czy innym ludziom, niż Panu Bogu i tylko pragnie, wręcz pożąda dużo pieniędzy (mamony) tj. tzw. dóbr materialnych (doczesnych). Taki człowiek potrzbuje szczególnego wsparcia i pomocy, bo nie jest zdolny, ani gotowy urzeczywistniać człowieczeństwo Jezusa Chrystusa, ofiarnie służyć innym i współtworzyć, stanowić dobro, a tym bardziej gorliwie i żarliwie modlić się (prosić, błagać), bezgranicznie wierzyć – ufać Bogu i świadomie, dobrowolnie uznawać Jego wolę.

    Osobną kwestią jest relacja człowieka z Bogiem i skuteczność modlitwy (prośby), gdzie nie można pomijać roli i znaczenia szatana,  który usiłuje być w tej relacji nie tylko intruzem, a nawet znaczącą przeszkodą.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. wykeljol

    w kwestii formalnej. Rysunek

    w kwestii formalnej. Rysunek pokazuje uzdrowienie nie tego ślepego. Tamten rozmawiał a tan potrzebował błota i .śliny. PO po rstu byli to ini ślepcy. To ważne.
     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code