Prawdziwa woda

 
Rozważanie na III Niedzielę Wielkiego Postu, rok A2

Dzisiejsze czytania

Chciałbym, abyś dzisiaj znalazł wolny czas na około pół godziny i wyruszył razem z Jezusem w głąb Twojej studni, w głąb Twojego serca.

Samarytanka poszukuje prawdziwej wody, prawdziwego szczęścia. Niestety, szuka tam, gdzie go nie znajdzie. Szuka bowiem nie celu, jakim jest spotkanie i zjednoczenie z Bogiem, lecz środków. Konkretnie – szuka szczęścia w drugim człowieku, w kolejnych mężczyznach.

Zadaj sobie dzisiaj pytanie, co jest Twoim szczęściem. Czy jesteś szczekliwy? Zobacz i nazwij środki, które nazywasz swoim szczęściem. Mogą to być pieniądze, drugi człowiek, akceptacja, a nawet zdrowie. Nazwij je i przekreśl! Bądź od nich wolny!

Spójrz, Samarytanka nie była wolna. Była żałosną niewolnicą, która sama wpada w coraz większe sidła rozpaczy.

Jezus podkreśla, ze to On jest prawdziwą wodą, szczęściem i jedynym celem, do którego powinien dążyć człowiek. Jasne, może to trochę brzmieć wszystko jak abstrakcja. Bo żeby Jezus był naszym celem i jedynym szczęściem, które nas czyni ludźmi wolnymi?! Trzeba Go doświadczyć.

Trzeba doświadczyć Jego prawdziwej uwalniającej miłości.

Sam długo brnąłem w bagno, szukając szczęścia w środkach: seminarium, jezuici, kobiety, kumple, zdrowie, akceptacja. To wszystko doprowadziło mnie na skraj życia. Byłem jak ta kobieta, byłem żałosnym niewolnikiem środków, które zawodziły i były w dużej mierze ułudą. Dziś dla świata jestem człowiekiem, który powinien sie użalać nad sobą i czekać na śmierć, bo nie mam nic, przez co mógłbym być szczęśliwy. Nie jestem piękny i gładki, nie mam zbytnio perspektyw na pracę, nie mam zdrowia, pieniędzy, kobiety.

Straciłem wielu przyjaciół, szacunek, dla wielu jestem dziwakiem, ale jestem szczęśliwy! Dlaczego? Bo doświadczyłem miłości Ojca. Jestem Jego dzieckiem, synem, dziedzicem i to czyni mnie szczęśliwym! Nie musze szukać potwierdzenia szczęścia, własnej wartości w środkach, gdyż znalazłem to w celu! Odzyskałem pełnię wolności, w której mogę realizować Jego wolę, po ludzku nie mając za wielkich szans.

Proś o prawdziwą wodę!

jezus-i-samarytanka.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarze

  1. elik

    Daj mi pić

    Panie Wojtku to chyba nie całkiem jest prawdziwe, że człowiekowi całkowicie wystarcza spotkanie z Jezusem i doświadczanie Jego miłości, a relacje osobowe z innymi nie są potrzebne, ani konieczne.

    Poniewaz wg. mnie poszukiwanie w życiu istot ludzkich nie tylko szczęścia jest naturalną skłonnością i pragnieniem, a doświadczanie miłości, czyli obecności i bliskości osób ukochanych, oraz przyjaciół, także bliźnich, w tym zadowolenia, radości i szczęśliwości – jest jedną z najbardziej pożądanych potrzeb człowieka.

    Jednak stan autentycznej szczęśliwości człowieka jest zawsze uwarunkowany przede wszystkim spotkaniem z Jezusem i spełnieniem Jego nakazu, prośby – daj mi pić.

    A ściślej odpowiednią postawą chrześcijanina, w tym jego świadomością i wolą (intencją). Ponieważ trudno stawać się być coraz lepszym człowiekiem, a jednocześnie "prawoskrętnym", oraz w pełni spełnionym i szczęśliwym, kiedy brakuje dobrej woli i dostatecznej świadomości, a w wielu przypadkach odpowiedniej motywacji, a nawet koniecznej determinacji.

    Ponadto Jezus oczekuje, od ludzi pragnących być kochanymi, radosnymi i szczęśliwymi, a tym bardziej świętymi – nie wody zatrutej, czy zwykłej, lecz żywej, która nie tylko cudownie chorych uzdrawia, lecz również pozwala wszystkim bliźnim nawracać się i stawać/być autentycznymi chrześcijanami.

    Jaką zwykle "wodę" wiernym oferują osoby duchowne w Kościele, a czytelnikom autorzy tekstów w Tezeuszu, czy w TV lub innych publicznych mediach?……

    Szczęść Boże! 

     
    Odpowiedz
  2. Halina

    Szczescie..

    Zadaj sobie dzisiaj pytanie, co jest Twoim szczęściem. Czy jesteś szczekliwy?

    Bywam:)  Moim szczesciem i jedynym miejscem poszukiwania go jest ..drugi czlowiek. W kazdym widze Chrystusa.

    „Wtedy powie król tym po swojej prawicy: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata. (35) Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście mnie, (36) byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem chory, a odwiedzaliście mnie, byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie.” (Mt 25,34-36 BW).

    Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.” (Mt 25,37-40 BT).

     Mysle, ze najszczesliwsza osoba na swiecie jest ten czlowiek, ktory swoje zycie skoncentrowal przede wszystkim na innych, a najbiedniejsza osoba na tym swiecie jest ten, kto jest najbardziej egocentryczny. Czlowiek, ktory stara sie uszczesliwic ludzi , ktorzy go otaczaja-dzielac sie swoim szczesciem-realizuje boska zasada dawania-objawiona takze w przyrodzie. Cala przyroda wspoldziala w tworzeniu zycia. Dawac, to znaczy-zyc. To prawo zycia w calym wszechswiecie. Samo niebo rozpoczelo dawanie, i jedynie wtedy, gdy z wdziecznoscia bedziemy dawac je innym, bedziemy mogli zyc i rozwijac sie. Nie ma znaczenia jak czyste jest powietrze, ktorym oddychamy. Gdy raz je zaczerpnelismy-musimy je zwrocic w czasie wydechu. Gdybysmy probowali zgromadzic je tylko dla siebie na zapas-pekly by nam pluca..Jezus nie przyszedl, by Mu sluzono, ale by sluzyc. Mozliwosc zajecia sie praca dla innych, w taki sposob, by dla nikogo nie byc ciezarem ani teraz, ani w przyszlosci-to najwiekszy przywilej. Rozumial to apostol Pawel, ktory oprocz ewangelizowania swiata- szyl namioty.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code