Prawda jedno ma imię

 
 
Rozważanie na V Niedzielę Wielkanocną, rok A2

Dzisiejsze czytania

W niektórych fragmentach Pisma Świętego zastanawiają mnie tony stanowcze i groźne, które następują zaraz po entuzjastycznych, radosnych, pełnych nadziei i otuchy słowach o miłości i nieskończonym miłosierdziu Boga.

W 1 Liście Św. Piotra słyszę taki zestaw dźwięków, które mi do siebie nie bardzo pasują. „Wam zatem, którzy wierzycie, cześć. Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, którzy odrzucili budowniczy, stał się głowicą węgła – i kamieniem upadku, i skałą zgorszenia. Ci nieposłuszni słowu, upadają, do czego są zresztą przeznaczeni”. To kawałek tekstu drugiego czytania na dziś. Wcześniejszy tekst to opis wyboru pierwszych diakonów, zaś Ewangelia to dość trudny dialog Jezusa i uczniów dopytujących o Jego drogę i o Jego Ojca.

W Biblii Poznańskiej ten fragment wygląda następująco: „Wam przeto, wierzącym chwała! Dla niewierzących zaś ten kamień, który odrzucili budujący, stał się podstawą węgła oraz kamieniem potknięcia i skałą zgorszenia. Oni nieposłuszni słowu potykają się: taki ich los spotyka”.

Upadek „niewierzących w Słowo” polega zatem dokładnie na tym samym, co upadek pierwszych ludzi w raju. Brak wiary w to, że Bóg mówi prawdę, zaufanie temu, kto kłamie i podważa autorytet Boga (szatanowi) – to powoduje upadek ludzkości. Tu nie chodzi o ateistów (chociaż może też), ale też o wierzących w istnienie Boga, Absolutu, ludzi różnych wyznań. Chodzi o prawdę w wierze. O wolny prawidłowy wybór na drogach wiary.

Jak znaleźć tę drogę we współczesnym „newagowskim”, pluralistycznym, pełnym relatywizmu świecie, w którym tabliczki informacyjne i drogowskazy w kierunku prawd wszelakich można spotkać na każdym zakręcie? W świecie, gdzie wciąż aktualne jest pytanie ucznia Tomasza z Ewangelii według Św. Jana: „Panie, nie wiemy gdzie idziesz, jak więc możemy znać drogę?”

 18maja1.jpg

Kiedy słyszę tak znaną nam wszystkim odpowiedź Jezusa: „Ja jestem Prawdą, Drogą i Życiem”, mam wrażenie, że zawsze wtedy trzeba zrobić racjonalny rachunek sumienia. Co to jest prawda? Gdzie jest droga? Co to jest życie? W książkach filozoficznych napisano o tym wiele. W historii powszechnej czytamy, iż stoczono wiele walk i wojen o to, czym jest prawda i którędy powinna być wytyczana droga np. do postępu czy do lepszego jutra.

O jakiej Prawdzie i o jakiej Drodze mówi Jezus, gdy uczniowie go pytają?

Od czasów studiów prześladuje mnie fragment jednego z dokumentów Soboru Watykańskiego II. Jest to kilka zdań z Dignitatis Humanae, czyli „Deklaracji o wolności religijnej”. Zawsze kojarzy mi się on ze zdaniem wypowiedzianym przez Chrystusa: „Ja jestem Prawdą”. I łączy mi się z pewnym tekstem, który napisał Joseph Ratzinger znany bardziej jako Benedykt XVI, a który to tekst wzbudził ogromny popłoch wśród wiernych, przyjaciół i wrogów Kościoła. Mam na myśli Dominus Iesus czyli „Deklarację o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła”.

Zatem w „Dignitatis Humanae” czytamy: „Przeto każdy ma obowiązek, a stąd też i prawo do szukania prawdy w dziedzinie religijnej, aby przez użycie właściwych środków urobił sobie roztropnie słuszny i prawdziwy sąd sumienia. Prawdy zaś trzeba szukać w sposób zgodny z godnością osoby ludzkiej i z jej naturą społeczną, to znaczy przez swobodne badanie przy pomocy magisterium, czyli nauczania, przez wymianę myśli i dialog, przez co jedni drugim wykładają prawdę, jaką znaleźli albo sądzą, że znaleźli, aby nawzajem pomóc sobie w szukaniu prawdy; skoro zaś prawda została poznana, należy mocno przy niej trwać osobistym przeświadczeniem”.

Jak wielką konsekwencje ma fakt bycia człowiekiem, który poszukuje prawdy w sposób uczciwy! Człowiek taki nie może powiedzieć „wierzę” i potem żyć tak, jakby nie wierzył. Albo spocząć na laurach, być pewnym zbawienia i posiadania statusu „już zbawionego” tylko dlatego, że zaliczył kilka lat lekcji religii i egzamin z bierzmowania czy odfajkował inny rodzaj praktyki religijnej w ramach swojej wspólnoty. Albo stwierdzić „nie wierzę i to moja prawda” tylko dlatego, że nie chce mu się badać i szukać odpowiedzi na pytanie: kim jestem i skąd przyszedłem i dokąd podążam? Uczciwy poszukiwacz prawdy nie może tak po prostu żyć z dnia na dzień: dom, praca, rodzina, dom, praca, hobby… Uczciwi duchowni też nie mogą, cały czas muszą trwać przy prawdzie, odkrywać ją, odświeżać, pielęgnować.

Prawda domaga się poszukiwania i odpowiedzi. Chrystus stoi przed swoimi uczniami, a oni nadal Go pytają. Paradoks ludzkich możliwości poznania polega na tym właśnie, że nawet jak nam ta Prawda stanie na drodze, czasem mijamy ją, nie rozpoznajemy. Taki nasz los, ludzi. Myślę, że ratunkiem jest po prostu uczciwość.

18maja2.jpg

Ogromnie szanuję ludzi wierzących i niewierzących, którzy mimo ugruntowanego światopoglądu wciąż potrafią czuwać w postawie poszukiwania dogłębnych odpowiedzi w ramach swojej niewiary czy wiary. Lepiej być uczciwym ateistą i uczciwie poszukującym Boga czy nieuczciwym wierzącym np. letnim katolikiem, takim sobie chrześcijaninem, który zapytany o Chrystusa nie bardzo wie – czy Go zna czy nie? Chrześcijanin, który nigdy nie spotkał i nie rozpoznał Chrystusa – czy to w ogóle jest możliwe?

Uznanie Jezusa Chrystusa za Prawdę ma ogromne konsekwencje dla życia w odpowiedzialności za ten wybór. Tego chyba nie trzeba tłumaczyć. Warto to sobie uświadomić, zwłaszcza podczas Eucharystii, zwłaszcza w momencie Przeistoczenia. Jak można nie głosić Chrystusa, kiedy się Go rozpozna jako prawdziwego Boga?

Jak można się Nim nie podzielić, nie opowiedzieć o Nim innym? Jak można nie pokazywać braciom i siostrom Drogi, którą On jest i Życia jakie On powoduje, kiedy w Niego ktoś naprawdę uwierzy? Jak można żyć poza Jego zasięgiem, kiedy uwierzyło się Jego nauce? Dla uczciwego sumienia to nie do przyjęcia.

18maja3.jpg

Ewangelia to inaczej Dobra Nowina, czyli głoszenie Zmartwychwstałego Boga, który może zmienić naszą bezcelową egzystencję w podróż z konkretnym celem. Nawet jeśli ta podróż wiedzie przez ciemności, zwątpienia, pustynie i pozory rzeczywistości – ma cel.

Czy ten cel to upadek i przeznaczenie do życia w piekle domysłów i zwątpień? Nie. Na pewno nie. Bóg jest realny i prawdziwy. Jest. A jeśli czasem w to nie możemy uwierzyć – uczciwie poszukajmy odpowiedzi na pytanie: dlaczego tak jest?

Warto zaufać Bogu, podążyć Drogą, którą On jest. Odkryć i spróbować przyjąć Prawdę, którą On jest. Poczuć i zrealizować Życie, którym On jest.

Alleluja!

18maja4.jpg

Rozważania Niedzielne

 

8 Comments

  1. Kazimierz

    Jolu

     Pięknie napisałaś 🙂 

    Zwłaszcza to zdanie – "Ewangelia to inaczej Dobra Nowina, czyli głoszenie Zmartwychwstałego Boga, który może zmienić naszą bezcelową egzystencję w podróż z konkretnym celem. Nawet jeśli ta podróż wiedzie przez ciemności, zwątpienia, pustynie i pozory rzeczywistości – ma cel."

     

    Pozdrawiam serdecznie Kazik

     

     
    Odpowiedz
  2. Jadzia

    ale wg czego szukać?

    Upadek „niewierzących w Słowo” polega zatem dokładnie na tym samym, co upadek pierwszych ludzi w raju. Brak wiary w to, że Bóg mówi prawdę, zaufanie temu, kto kłamie i podważa autorytet Boga (szatanowi) – to powoduje upadek ludzkości. Tu nie chodzi o ateistów (chociaż może też), ale też o wierzących w istnienie Boga, Absolutu, ludzi różnych wyznań. Chodzi o prawdę w wierze. O wolny prawidłowy wybór na drogach wiary. 

     

    Upadek Adama i Ewy w raju. Zastanówmy się. Ewa i Adam nie znali dobra i zła, nie wiedzieli, ze coś czy ktoś może kłamac. ( dopiero jedzac ten zakazany owoc mogli to poznać) . I zjawia sie wąż. Skad Ewa mogła wiedziec, ze to szatan, jezeli nie wiedziała co to zło? Mogła myślec, ze to Bóg posłał do niej jakaś wiadomość za pośrednictwem węża. Mogła? Mogła. Szatan nie przedstaweił się jej z imienia i nazwiska.

    Czemu to piszę? A to dlatego, ze w imię Jezusa Chrystusa czyniono wiele zla. Wojny krzyżowe, inkwizycja, obecnie afery pedofilskie. Wszystko to robiono posługując sie imieniem Jezusa a nie szatana. Zatem jak zykły prostaczek ma postepowac? Komu wierzyć? Temu co głosi w imię Jezusa, niby prawdę – ale to przeciez znów może być złem…Czarownice palone na stosach w czasach inkwizycji, czy mordowani w trakcie wojen krzyzowych, czy molestowane dziecko – wszystkim mówiono, ze to prawda i dobro  w imie Jezusa. Piszę o prostych niewykształconych ludziach, dzieciach – których to łatwo poddać manipulacji. Własnie w imieniu Boga. Wiec jak taka osoba ma odróznic prawdę od fałszu w masce prawdy?

    Np Malleus Maleficarum

    pl.wikipedia.org/wiki/Malleus_Maleficarum

     

    Moze wpatrywanie sie w ten obraz pomoże…

    http://www.mcescher.com/gallery/mathematical/circle-limit-iv/

     
    Odpowiedz
  3. jantadeusz

    Na obraz i podobieństwo

     

    W jednym ze źródeł prawosławnych jest taki zapis; „ Przed stworzeniem Adama pisze Awwakum w swym prologu, Ojciec powiedział do Syna: „Uczyńmy człowieka na nasz obraz, podobnego do nas”. „Stwórzmy go, Ojcze – odpowiedział Syn – ale przecież on popadnie w grzech”. „Tak – powiedział Ojciec – w swej trosce o twe stworzenie będziesz zmuszony przyoblec się w nietrwałe ludzkie ciało, cierpieć i wszystko spełnić”. Syn odpowiedział: „Ojcze, niech się spełni Twoja wola” , po czym został stworzony Adam. Awwakum w dramatycznej formie przedstawia tu głęboką prawdę o tym, że ofiara Syna rozpoczęła się nie dopiero w Betlejem czy na Golgocie, lecz ma swój początek w ponadczasowym, odwiecznym życiu Trójcy […] Jak napisał o. Lev Gillet:” Krzyż był w sercu Boga zanim ustawiony został ten za murami Jerozolimy. Aktem ofiarnym było już samo postanowienie Boga Trójcy o stworzeniu człowieka.”

    Nawiązując powyższym cytatem do Twojej wypowiedzi Jadzia, podzielę się tą intuicją, że Adam i Ewa (ludzie stworzeni na obraz i podobieństwo Boga w Trójcy Jedynego) nie mogli nie wiedzieć , że nieposłuszeństwo Bożemu prawu jest wystąpieniem przeciwko Bogu. Taka niewiedza nie mieści się w stworzeniu na obraz i podobieństwo. Obraz i podobieństwo wyraża się w relacjach, w posłuszeństwie i miłości wypływającej z Trójcy Świętej i obejmującej nasze posłuszeństwo i naszą miłość wobec Stwórcy.

    Adam i Ewa wiedzieli , że swym nieposłuszeństwem występują przeciwko Bogu. I my wiemy, że naszym nieposłuszeństwem wobec Praw Bożych, występujemy przeciwko Bogu. Tak naprawdę zawsze to było wiadome na przestrzeni dziejów. Dokonujemy wyborów. Wybory te będą osądzone …

     

     

     
    Odpowiedz
  4. Jadzia

    Jan z L

     Nawiązując powyższym cytatem do Twojej wypowiedzi Jadzia, podzielę się tą intuicją, że Adam i Ewa (ludzie stworzeni na obraz i podobieństwo Boga w Trójcy Jedynego) nie mogli nie wiedzieć , że nieposłuszeństwo Bożemu prawu jest wystąpieniem przeciwko Bogu. Taka niewiedza nie mieści się w stworzeniu na obraz i podobieństwo. 

    Janie, moze inaczej. Moze rzeczywiście Adam i Ewa nie chcieli wystapic przeciwko Bogu. ale mogli sądzic, że słowa węza pochodza nie od szatana ale od Boga.

    "lecz Bóg wie, że gdy tylko zjecie z niego, otworzą się wam oczy i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło. " [ksiega Rodzaju Biblia Warszawska]

    "Ale wie Bóg, że któregokolwiek dnia z niego jeść będziecie, otworzą się oczy wasze; a będziecie jako bogowie, znający dobre i złe."[Biblia Gdańska]

    W końcu – mogła myslec Ewa – Bóg nas stworzył na swoje podobieństwo – więc moze teraz przekazał wiadomość, ze będziemy bardziej tacy jak On. 

    Mój tekst jest tylko i wyłącznie wskazaniem, że w imię Boga, w imię Jezusa – także można czynic zło, zwłaszcza jezeli robi to autorytet.. I ze wtedy trudno odróżnić od kogo takie słowa pochodzą, zwłaszcza jeżeli ktos jest dzieckiem, lub uległą z natury osobą i wierzy autorytetom.

     
    Odpowiedz
  5. jantadeusz

    Jadzia

    Wąż-kusiciel  jest obcym, tym który jest z zewnątrz, jest przeciwnikiem, tym który nakłania do buntu. W słowach Szatana do niewiasty (wg Biblii Tysiąclecia) wyraźnie mówi on o Bogu jako o NIM. Nie można więc sądzić, jak by na to wskazywała Twoja wypowiedź, że " … ale mogli sądzić, że słowa węża pochodzą nie od szatana ale od Boga".

    Szatan sam przecież mówi do Ewy o Bogu , jako Kimś innym niż on sam.

    Natomiast co do kwestii w ostatnim Twoim zdaniu; Tak, też tak uważam, że można czynić zło z imieniem Boga na ustach. Powiedział bym jednak, że nie " w Imię Boga" , lecz z fałszywym powoływaniem się na Boga. Tak przecież w historii było bardzo często. Tak było również w moim Kościele. Ci wszyscy którzy przynosili czy też nadal przynoszą takie zgorszenie – sami przypieczętowali swój los. 

    pozdrawiam Cię Jadzia niedzielnie

     
    Odpowiedz
  6. Jadzia

    Jan z L

    Szatan sam przecież mówi do Ewy o Bogu , jako Kimś innym niż on sam.

    Jezus tez mowi o Ojcu jak o kimś innym niż On sam… „Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał” (J 12,44)

    Zatem za pierwszym razem uznajemy różne osoby, za drugim jedną…. 

    Ale to chyba nie jest istota dyskusji,

    Natomiast co do kwestii w ostatnim Twoim zdaniu; Tak, też tak uważam, że można czynić zło z imieniem Boga na ustach. Powiedział bym jednak, że nie " w Imię Boga" , lecz z fałszywym powoływaniem się na Boga. Tak przecież w historii było bardzo często

    No właśnie. I teraz nie wiadomo gdzie ta prawda, jezeli z imieniem Boga na ustach mozna czynić zlo. Jak rozpoznać prawdę z imieniem Boga na ustach a jak zlo – z tym samym imieniem.

     
    Odpowiedz
  7. jantadeusz

    to jest ” istota wszelkich istot”

    Tak właśnie bym to ujął Jadziu ,bo to jest kwestia najważniejsza dla nas, wszystkich ludzi; w kogo my tak naprawdę wierzymy. Czy w Boga w Trójcy Świętej Jedynego …

    Natomiast co do, "jak rozpoznać " : Mamy nasze Credo, Jezusa Chrystusa i Ewangelie, Mamy Ducha Świętego i Jego Dary, mamy Pismo Święte, doświadczenie i nauczanie Kościoła na przestrzeni wielu wieków, mamy modlitwę , mamy rozum, mamy swoje, nasze SUMIENIE. Dużo mamy Jadzia.

    Ja właśnie za chwilę wychodzę po jeszcze więcej, bo ciągle jest mało. Właśnie wychodzę na wieczorną Mszę Świętą..

    Na razie Jadzia.

     

     
    Odpowiedz
  8. jantadeusz

    No właśnie …

    W dzisiejszej Ewangelii jest fragment , który chyba można odnieść do Twoich wątpliwości Jadzia (przynajmniej tak jak ja to postrzegam), otóż są to słowa Jezusa Chrystusa;

    " … Odpowiedział mu Jezus: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła."

    Ponadto zamieszczę jeszcze dzisiaj na swoim blogu tekst, który (moim zdaniem) tyczy się "sprawy"  dotykającej Twoich wątpliwości.

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code