Poznawać Boga

Jaki jest Bóg, to pytanie, na które odpowiedź jest niesłychanie trudna.

Osoba religijna odpowie, to ten o którym nas uczono, ten który stworzył niebo i ziemię i nas ludzi. Bóg , o którym mnie uczą w moim Kościele.

Osoba niewierząca powie, Bóg nie istnieje.

Osoba, która przeżyła swoje spotkanie ze Zmartwychwstałym Chrystusem powie, On jest treścią mojego życia, moją miłością i wybawieniem, a na imię Mu Jezus Chrystus.

Jaki jest Bóg dla mnie, to już konkretniejsze pytanie, na które każdy musi sam sobie odpowiedzieć.

Kiedy patrzę na swoje lata po moim spotkaniu ze Zmartwychwstałym Chrystusem jestem pełen podziwu i radości. Dla mnie osobiście Bóg w Chrystusie Jezusie, jest tym, któremu zawsze zależy na człowieku, widzę jak On działa i nie ustaje w dziele Swoim, aby człowiek zaprosił Go do swojego życia. Ewangelizacje, na których mam przywilej zwiastować Słowo Boże, które działa i powoduje, że człowiek otwiera swoje serce na Pana są jak wielkie uczty miłości i radości.

Ten rok był szczególny w tym względzie. Wyjazdy do Wisły, Kutna, Ostródy, Brodnicy, Włocławka, Aleksandrowa, Lęborka, Inowrocławia, Nowego Dworu Gdańskiego, Wrocławia powodowały, że widziałem, jak Słowo Boże zmienia ludzi. W niektórych wypadkach, na typowych ewangelizacjach, jak ta w której uczestniczyłem w ostatni weekend we Wiśle – gdzie ludzie oddają swoje życie Jezusowi dziesiątkami, w płaczu i pokucie. To niesamowite, przecież to żadna siła ludzka nie mogłaby dokonać, aby np. 100 aloholików zamiast siedzieć w barze , siedzą na ewangelizacji i to trzy dni, że oni proszą o modlitwę  o zbawienie, o uzdrowienie ich dusz.

Tak, to Jezus Chrystus, który wczoraj i dziś i na wieki ten sam! Podziwiam Pana Wszechświata, że skłania się ku tym, którzy są na dnie, tym, którzy już myśleli, że wszyscy o nich zapomnieli, ale i tym, którzy są skruszonego serca. Ten weekend, to również moja niesamowita radość, gdyż wziąłem wraz z żoną na te dni ewangelizacji moją synową, która jest dobrą dziewczyną, ale nigdy nie doświadczyła spotkania z Panem. Co prawda była już kilka razy w naszej wspólnocie, ale ewangelizacja, to coś nowego. Gdy zobaczyłem ją, jak zapłakana oddaje swoje życie Jezusowi, moje serce krzyczało z radości. Dziś zbawienie stało się jej udziałem pomyślałem i cieszyłem się wraz z nią. Na drugi dzień, znów modliła się i cieszyła Bogiem. W drodze powrotnej opowiadała, że nigdy nie przeżyła tak pięknych chwil, jak teraz podczas tego wyjzadu. Syn pisze mi – tato nie poznaję żony, jest taka inna, taka lepsza. Tak, wiem, byłem świadkiem takich narodzin na nowo wielokrotnie, wielkorotnie również modliłem się i modlę o to z różnymi ludźmi i widzę, później jak Chrystus Pan zmienia ich życie.

Oprócz tych tak bardzo osobistych radości, po raz kolejny widziałem, jak Pan uzdrawia z chorób, modliłem się z takimi ludźmi i widziałem jak Pan daje uzdrowienie. Przyszła do mnie mama pewnej dziewczyny, o którą modliłem się kilka miesięcy temu w Kutnie, córka cierpiała na chroniczne bóle głowy, leżała kilkakrotnie w szpitalu na tę dolegliwość, a po modlitwie do dziś ani razu jej głowa nie bolała. Wówczas zaraz na drugi dzień składała świadectwo o uzdrowieniu, i czas pokazał, że to trwałe Boże uzdrowienie. Mama również cierpiała na podobną dolegliwość, pomodliłem się o nią i ona na drugi dzień powiedziałą, że nie ma bóli. Chwała Bogu!

Kiedy służę Panu, widzę łączące się rodziny w miłości Chrystusa. Widzę, jak mąż, z którym żona się rozwiodła z powodu jego nadużywania alkoholu, a za którym jego ojciec wypłakuje oczy i modli się angażując wszystkich o to, aby syn odwrócił się od złych dróg i aby Bóg na nowo połączył rozbite małżeństwo – siedzi trzy dni, słucha Słowa Bożego ,modli się, a tuż obok niego, jego była żona – jakież to urocze, jakie piękne – tak Jezus jest Bogiem cudów. Mam nadzieję, że niebawem znów się połączą i będą na powrót małżeństwem.

Tym razem było też sporo starszych ludzi, którzy nie mają problemu z alkoholem, ale chcą słuchać

świadectw działania Boga w życiu innych, są tak spragnieni, Słowa, świadectwa, modlitwy. Jak cenni są ci ludzie, którzy należą do Boga od 50-60 lat. Często w młodości swojej powierzyli swoje życie Bogu i do dziś służą tym, co mogą. Moja żona, kiedy byliśmy ostatnio z posługą we Wrocławiu nie mogła wyjść z podziwu, że dwie starsze siostry po 70 przyszły do niej i dały bombonierkę i czekoladę naszym dzieciom. To wspaniałe i znaczy to tyle, że one zawsze mają coś, co mogą dać innym, niewiele mogą, ale choć to .

Już w sobotę jadę do Kutna na kolejną ewangelizację, zwiastować Słowo Boże ku nawróceniu, ku uzdrowieniu, ku uwolnieniu, już nie mogę się doczekać, jak cudownie jest być w służbie Pańskiej, jak cudownie.

Na koniec, tak sobie myślę, że nasz Pan narodził się w stajni i często wobec pięknych sal konferencyjnych, czy też "wypasionych" kaplic różnych Kościołów, te remizy, te sale wynajmowane na ewangelizację wyglądają być może jak "obory", a ludzie niekiedy właśnie jak świnki, zabrudzeni grzechem i upadłym życiem, ale może właśnie dlatego Chrystus Pan urodził się w stajni, aby takich ludzi usynowić.

Niech dobry Bóg błogosławi czytelników – Kazik

 

 

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code