Poświąteczne porządki

Rozważanie na Niedzielę Świętej Rodziny

Dzisiejsze czytania

„Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14). Na pamiątkę tego radosnego zdarzenia obchodziliśmy właśnie święta. Śpiewaliśmy kolędy, łamaliśmy się opłatkiem, choinki roziskrzyły się kolorowymi światełkami, przypomnieliśmy sobie tradycyjne potrawy i starych znajomych… A może również w cichą i świętą noc przyjęliśmy do swojego serca Boże Dzieciątko…

Boże Narodzenie minęło mniej lub bardziej podniośle i jak to zwykle bywa po świętach, trzeba powrócić do normalnego czasu, do zwyczajnej przestrzeni codziennych, banalnych spraw. Pomyjemy naczynia, policzymy pieniądze, które jeszcze zostały szczęśliwie na koncie, postaramy się być roztropni i zaradni. Czy jednak w tym wszystkim będziemy jeszcze pamiętali, że Słowo zamieszkało wśród nas? Czy nie zapomnimy o Dzieciątku i nie porzucimy go po prostu dla innych pilniejszych rzeczy?
 
Narodziny dziecka są zawsze wyzwaniem – przede wszystkim dla obojga rodziców, ale także dla innych bliskich osób spośród rodziny, znajomych, mniejszej lub większej społeczności. Dziecko wymaga bardzo długiego okresu opieki ze strony otoczenia, zanim stanie się dorosłym samodzielnym człowiekiem. Nie można go pozostawić samemu sobie, bo to mogłoby oznaczać dla niego śmierć. Dzisiejsze święto Świętej Rodziny przypomina, że narodziny dziecka to dopiero początek długiej drogi i daje też pewne drogowskazy, jak ową drogą należy iść.
 
Dzisiejsza Ewangelia mówi o tym, że rodzice Jezusa, wypełniając religijne nakazy, udali się do Jerozolimy, aby poświęcić pierworodnego syna Bogu i złożyć stosowne ofiary. Postąpili dokładnie tak, jak zgodnie z prawem należało postępować w podobnych wypadkach. Wiedzieli, że mają do czynienia z wyjątkowym Dzieckiem, z Synem Bożym, ale nie zwalniało to ich od niczego, a może nawet zobowiązywało jeszcze bardziej. Jezus został przyjęty do izraelskiej wspólnoty – powitali Go w niej odpowiednio i na Jego miarę starzec Symeon oraz prorokini Anna. Następnie Święta Rodzina wróciła do Galilei, gdzie Jezus mógł bezpiecznie dorastać, nabierając sił i przygotowując się do swojego późniejszego posłannictwa.
 
Po związanych z Bożym Narodzeniem wzruszeniach warto więc zadać sobie pytania: Co robię dla nowonarodzonego Dzieciątka? Jak Je pielęgnuję w swoim sercu, jeżeli już zechciało tam zamieszkać? Czy nie zostawiam Go bez opieki, bezbronnego wobec pociągających mnie ku sobie uroków świata, wobec mojej skłonności do grzechu? Czy zrobię cokolwiek, aby ocalić choćby okruszynę dobra, która pozostała mi po minionych świętach?
 
Ja się ciągle z Panem Bogiem wadzę, nie umiem zaakceptować go takim cielesnym, kościelnym – tak napisała do mnie koleżanka przed Bożym Narodzeniem, a myślę, że nie jest w swoich odczuciach odosobniona. Trudno przecież zaakceptować Boga w codzienności, Boga poświątecznego, któremu należy się nieustanna pamięć. Trudno pogodzić się z Bogiem, który wymaga i oczekuje. Trudno uznać fakt, że nie powstała nowa światopoglądowa konstrukcja, jeszcze jeden filozoficzny system, lecz naprawdę narodziło się Dzieciątko, które potrzebuje naszej troski.
 
Jeszcze inaczej mówiąc, w ramach poświątecznych porządków trzeba zapytać: Co konkretnie oznacza dla mnie tajemnica Wcielenia? Bóg zamieszkał wśród nas – chce żyć we wspólnocie rodziny, a także w innych wspólnotach świeckich i duchownych, lokalnych i obejmujących cały świat, wreszcie w najważniejszej wspólnocie, jaką jest Jego Kościół. Czy naprawdę chcemy Go przyjmować w swoich wspólnotach, podporządkowując się Jego nakazom i ciesząc się wzrostem Jego chwały? Czy pamiętamy, że Bóg wcielił się także po to, aby pokazać nam, jak zwyczajnie żyć wśród innych ludzi? Czy potrafimy budować i szanować świętość swoich rodzin, wspólnot, Kościoła?
 
Czy chcemy i potrafimy tak żyć, aby narodzone właśnie Dzieciątko nie pozostało samo, lecz aby „rosło i nabierało mocy”?   

sacrafamiglia.jpg

 

Komentarz

  1. jadwiga

    dlaczego Dzieciatko?

    Po związanych z Bożym Narodzeniem wzruszeniach warto więc zadać sobie pytania: Co robię dla nowonarodzonego Dzieciątka? Jak Je pielęgnuję w swoim sercu, jeżeli już zechciało tam zamieszkać?

     

    Tak prawde mowiac znacznie bardziej wzrusza mnie Ukrzyzowany Chrystus. Nie Dzieciatko. Biorac pod uwage obecna walke o dziecko poczete – rownie dobrze moglibysmy tak samo uroczyscie jak Boize Narodzenie – obchodzic Zwiastowanie.  I poczetemu Jezusowi składac ofiary i przyrzeczenia.

    Niemniej znacznie wazniejsze dla mnie jest zycie Jezusa, jego słowa a przede wszystkim Ukrzyzowanie. Narodzenie jednak mniej.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code