Dzis będzie coś pozytywnego.
Tak już mam, że w chwilach silnego wyczerpania psychicznego lubię zrobić coś fizycznego… znaczy zmęczyć się (najlepiej w jakimś praktycznym przy okazji celu). No więc popełniłem kapliczkę…
Ale może po kolei…
Otóż pół roku temu wpadły w moje ręce dwie stare, gipsowe figury (Matki Boskiej i Jezusa – NSJ), które poniewierały się na strychu na wsi w domu teściów. Nie wiem czy to po babci ś.p., czy po wujku księdzu, który również w tym domu pomieszkiwał jako młodziak. Tak czy inaczej przygarnąłem te figury do siebie do miasta, bo mi jakoś tak żal się ich zrobiło. Wyblakłe, nieco ubytków, a Pan Jezus bez lewej ręki. Wysokość około 45cm. Stały i czekały na pomysł, który powoli dojrzewał w mej głowie, a który podsycały moje kobiety – czyli żona, córki a najbardziej moja mama. Ten pomysł to kapliczka przy domu na wiosce – tym razem jednak u moich rodziców, a nie u teściów (bo tam figury swoje już przeżyły). Ponieważ we wsi rodziców jest już kilka matek boskich pod domami ludzi, mama orzekła, że woli kapliczkę NSJ, bo takiej nikt tu nie ma.
Koniec maja, ciepełko, a przy okazji stres mi zaczął się już poważnie dawać we znaki… Odpocznę – pomyślałem, a przy okazji zrobię prezent na Dzień Matki. Dwa dni dorabiałem brakującą rękę dla Jezusa, potem cały dzień odmalowywałem figurę:
Równolegle kombinowałem jakieś drewno, śrubki, lakiero-bejcę, szybę, lampki solarne dla bajeru, trochę betonu… W końcu 31 maja skończyłem:
Oczywiście nie obyło się bez kilku porażek: pierwsza szyba mi pękła w drobny mak (skubana-hartowana była), drzwiczki tylnie musiałem zdemontować bo źle coś wymierzyłem, solary wewnątrz nie do końca spełniają rolę jaką im wyznaczyłem – wymieniłem na inne, dorabiana ręka jest chyba nieco za długa… ale nic to – i tak jestem dumny.
A teraz coś co jest dla mnie najbardziej zaskakujące i pozytywne w tej całej historii.
Ponieważ skończyłem kapliczkę 31 maja, moja mama będąc tego dnia na ostatnim nabożeństwie majowym (majowe odbywa się pod innym domem we wsi) zaprosiła ludzi na nabożeństwo czerwcowe pod naszą nową kapliczkę NSJ. Sęk w tym, że we wsi tej była dawniej taka specjalna pieśń na rozpoczęcie czerwcowego… tylko , że już nikt tej pieśni nie pamiętał. Jednakże znalazła się pewna staruszka co zapodała tekst i melodię … spisano to, wydrukowano na drukarce i od 2 tygodni ludzie znowu śpiewają jak dawniej i pamietają… a ludzi ze wsi przychodzi do dwudziestu:
Tak to ratując starą figurę NSJ z jednej wsi uratowała się nam od zapomnienia stara pieśń do NSJ z drugiej wsi…
Właśnie sie uśmiechnął …
Jezus Frasobliwy na parapecie okna przy którym stoi moje biurko (szara ceramika, niecałe 20 cm), czasami się do mnie radośnie uśmiecha. Właśnie się uśmiechnął, gdy przeczytałem Twoją notkę Fafkin.
Świetne 🙂
Nawet ciężko
Świetne 🙂
Nawet ciężko poznać, która to ręka sztukowana.
smutne 🙁
Oj, smutne, smutne 🙁
To nie tylko dla Ciebie Kazimierzu …
ŚWIĄTKI,KAPLICZKI PRZYDROŻNE…
świątki frasobliwe
jest w nich szum zielonych liści
bojaźń
w zamyśleniu
i zapach kwiatów lipy
czerwcowy
jest w nich prostota ludzkich myśli
świętość
w cierpieniu
i ból ostry cierniowej
korony
są w nich pragnienia najzwyklejsze
i śpiew drżących rąk
w modlitwie
i serce
dłutem niewinnie zranione
cierpi drzewo
cierpi człowiek
cierpi Bóg
i świątki są strapione
Autor: Janusz Kliś
(ISBN 978-83-60921-40-1)
ANTOLOGIA POETÓW CHICAGOWSKICH
„Czy może być inaczej”- 2009r.
przydrożna kapliczka
odnalazłem Cię Panie
przy drodze
gdy mgły opadły
jak ręce
a pod nogami
falującym zbożem
zakołysała przestrzeń
rozsypały się kwiaty
na polach
i łzy
w poranej rosie ukryte
jeszcze dzwonią
w modlitwie
jak perły
i wiersze
wypadło ze mnie
serce
w pokłonie
w Twoje dłonie
odnalazłem Cię Panie
przy drodze
Autor: Janusz Kliś
(ISBN 978-83-60921-39-5)
..z tom .poezji „Spojrzenie” – 2009r.(Kwiaty w moim oknie)
Widziałem Figurkę
Zastanowiłem się nad tym dlaczego Kazimierz napisał że to jest smutne? Skąd bierze się smutek i dlaczego działa na nas tak a nie inaczej fotografia…
kiedyś w podróży zrobiłem zdjęcie
zaglądnij proszę na chwilkę do mnie
arthei.blogspot.com/2014/06/na-dachu.html
pozdrawiam Cię
(dawniej aharon*)